eWinner II liga: Najlepsi wciąż nie do zatrzymania
Po czterech kolejkach powoli wyłania nam się czołówka tego sezonu eWinner II ligi. Tabeli przewodzi niepokonana Stal Rzeszów. Tuż za liderem znajdują się Ruch Chorzów i Chojniczanka Chojnice, którzy w kolejce rozegranej w środku tygodnia odnieśli swoje trzecie zwycięstwa w tym sezonie. Serię spotkań bez porażki przerwali natomiast piłkarze Znicza Pruszków, a GKS Bełchatów remisując z rezerwami Śląska Wrocław odrobił kare ujemnych punktów.
Chojniczanka Chojnice - Radunia Stężyca 5:1 (4:1)
Artur Pląskowski 18, Szymon Skrzypczak 31, 45, Łukasz Wolsztyński 40, Mateusz Klichowicz 66 - Wojciech Łuczak 41
Chojniczanka: Kamil Broda - Kamil Mazek (Mateusz Cegiełka 72'), Marcin Grolik, Mateusz Bartosiak, Michał Grobelny, Michał Mikołajczyk (Damian Byrtek 63') - Sebastian Olszewski (Szymon Emche 81'), Maciej Kona, Łukasz Wolsztyński (Adrian Rakowski 72') - Artur Pląskowski, Szymon Skrzypczak (Mateusz Klichowicz 63').
Radunia: Kacper Czajkowski - Kuba Lizakowski (Nikodem Potrac 83'), Dmytro Baszłaj, Przemysław Szur, Paweł Wojowski -Michał Miller (Dawid Retlewski 67'), Jakub Letniowski (Radosław Stępień 50'), Sebastian Deja, Wojciech Łuczak, Wojciech Fadecki (Damian Piotrowski 46') - Janusz Surdykowski.
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki
Zawodnicy Chojniczanki Chojnice w najlepszy możliwy sposób zreahabilitowali się za słaby występ w starciu ze Stalą Rzeszów i w kolejnym meczu ligowym pokazali pełnie swoich umiejętności. Spotkaniu nie byle jakim, bo w środowy wieczór w Chojnicach rozegrano derby Kaszub, w których beniaminek ze Stężycy dostał solidną lekcję futbolu na szczeblu centralnym.
Gospodarze przeważali od samego początku nad Radunią, jednak ta przewaga najbardziej widoczna była w ostatnim kwadransie pierwszej części spotkania. Wcześniej, bo już w 18. minucie Chojniczanka strzeliła pierwszego gola. Po długim krzyżowym zagraniu Kuba Lizakowski nie zdołał powstrzymać Michała Mikołajczyka, który dośrodkował piłkę wprost na głowę niepilnowanego Artura Pląskowskiego. Dwanaście minut później Mikołajczyk zaliczył drugą asystę, tym razem posyłając precyzyjną wrzutkę z lewej strony boiska do Szymona Skrzypczaka. Trzecie trafienie bezpośrednio obciąża konto Dmytro Baszłaja. Ukraiński defensor nieprecyzyjnie podał do Lizakowskiego. Futbolówkę przechwycił Skrzypczak, który posłał ją na lewą stronę boiska, gdzie Łukasz Wolsztyński wykorzystał bierność Lizakowskiego i strzałem przy dalszym słupku strzelił premierowego gola w barwach klubu z Chojnic.
Na tym popisy strzeleckie się nie zakończyły. Kilkadziesiąt sekund po trafieniu Wolsztyńskiego odrobinę nadziei gościom dał Wojciech Łuczak. Sprowadzony ze Stomilu Olsztyn 32-latek zaskoczył Kamila Brodę świetnym strzałem zza pola karnego. Był to jednak przebłysk dobrej gry Raduni w tym spotkaniu. Jeszcze przed przerwą beniaminek nadział się na kolejną kontrę rywala, co przy ponownej biernej postawie zakończyło się czwartym golem dla Chojniczanki, a drugim dla Skrzypczaka w tym spotkaniu.
Co zrozumiałe, w drugiej połowie gospodarze nie forsowali już tak bardzo tempa. Z prostego powodu - już nie musieli. Nie oznacza to jednak, że podopieczni Tomasza Kafarskiego zachowali wstrzemieźliwość strzelecką. Po przerwie kibice obejrzeli tylko jedną bramkę autorstwa wprowadzonego z ławki Mateusza Klichowicza. Tym razem fatalnie w środku pola zachował się Przemysław Szur, któremu Pląskowski z łatwością oddał piłkę, a następnie posłał prostopadłe podanie do Klichowicza, który wykonał swoją robotę. Po tym zwycięstwie Chojniczanka okupuje najniższe miejsce na podium. Radunia z bilansem dwóch zwycięstw i dwóch porażek zajmuje na ten moment dziesiątą pozycję w ligowej tabeli.
KKS 1925 Kalisz - Stal Rzeszów 0:2 (0:0)
Andreja Prokić 51, Patryk Małecki 73
KKS 1925: Maciej Krakowiak - Karol Smajdor (Kamil Koczy 74'), Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Mateusz Mączyński, Marcin Radzewicz (Toni Segura 66') - Michał Borecki, Mateusz Wysokiński (Jakub Staszak 66'), Adrian Łuszkiewicz (Nikodem Zawistowski 74'), Bartłomiej Putno (Mateusz Majewski 66') - Piotr Giel.
Stal: Wiktor Kaczorowski - Dominik Marczuk, Łukasz Góra, Paweł Oleksy, Piotr Głowacki - Krzysztof Danielewicz, Bartłomiej Poczobut, Bartosz Wolski (Marcel Kotwica 85') - Damian Michalik (Bartosz Snopczyński 75'), Patryk Małecki (Dawid Olejarka 85'), Andreja Prokić (Mariusz Sławek 70').
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali
Starcie liderującej Stali Rzeszów z zajmującym trzecią pozycję KKS-em 1925 Kalisz zapowiadało się jako hit 4. kolejki eWinner II ligi. Rzeszowianie natchnieni zdecydowanym zwycięstwem nad Chojniczanką Chojnice mieli chrapkę na kolejną demonstrację własnej siły, jednak w Kaliszu o zwycięstwo nie było im za łatwo. I to pomimo sporej liczby okazji, jaką stworzyli sobie w pierwszych 45 minutach. Gospodarze próbowali się odgryzać, kilkukrotnie poważniej zagrażając bramce strzeżonej przez Wiktora Kaczorowskiego. W związku z tym na przerwę piłkarze schodzili przy bezbramkowym remisie.
Po przerwie pod tym względem było już zdecydowanie lepiej. Zaledwie sześć minut po wznowieniu gry Stal zaimponowała świetnie wypracowaną akcją spod własnej bramki. Po krótkim wznowieniu Kaczorowskiego Piotr Głowacki przeprowadził świetny rajd spod własnej bramki i na środku boiska oddał ją do Krzysztofa Danielewicza. Ten wślizgiem uruchomił niepilnowanego na lewym skrzydle Andreję Prokicia. Serb z polskim obywatelstwem zrobił użytek ze swojej szybkości nie dając dogonić się rywalowi i pewnym uderzeniem przy dalszym słupku pokonał Macieja Krakowskiego. W kolejnych minutach kaliszanie popełniali coraz większe błędy w defensywie. Jednego z nich Damian Michalik nie zdołał wykorzystać, jednak miejscowi w 73. minucie mieli już zdecydowanie mniej szczęścia. Michalik przejął piłkę od "wrzuconego na konia" Mateusza Gawlika i wystawił ją do pustej bramki nadbiegającemu Patrykowi Małeckiemu, dla którego była to już trzecia bramka w barwach rzeszowskiej Stali.
#KALSTAL | 🎥 BRAMKI
Tak padały gole w dzisiejszym meczu z @KaliskiKKS ⚽⚽ pic.twitter.com/vVvDGzKQqV
— Stal Rzeszów (@StalRzeszow) August 18, 2021
Lech II Poznań - Ruch Chorzów 0:1 (0:0)
Bartłomiej Kulejewski 75
Lech II: Miłosz Mleczko - Filip Borowski, Thomas Rogne, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz - Jan Sýkora (Jakub Malec 84'), Łukasz Norkowski, Eryk Kryg (Adrian Laskowski 71'), Siergiej Kriwiec, Jakub Karbownik (Filip Wilak 60') - Norbert Pacławski (Łukasz Spławski 60').
Ruch: Jakub Bielecki - Tomasz Wójtowicz, Konrad Kasolik, Filip Nawrocki, Bartłomiej Kulejewski, Przemysław Szkatuła (Marcin Kowalski 68') - Łukasz Janoszka (Michał Biskup 68'), Tomasz Neugebauer (Piotr Wyroba 46'), Michał Mokrzycki, Tomasz Foszmańczyk (Jakub Siwek 82') - Daniel Szczepan (Filip Żagiel 84').
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Ruchu
Wsparte Thomasem Rogne i Janem Sýkorą z pierwszego zespołu rezerwy Lecha Poznań przez zdecydowaną większość spotkania toczyły bardzo wyrównany bój z Ruchem Chorzów - beniaminkiem, który w trzech pierwszych spotkaniach po powrocie na szczebel centralny pokazał się ze znakomitej strony (no może poza nieco pechowo zremisowanym spotkaniem z Pogonią Siedlce, jednak tam wynik nie odzwierciedlał tego, co działo się na murawie). Ba, momentami to podopieczni Artura Węski byli bliżej strzelenia bramki, jednak przeszkodziła im w tym dobra postawa defensorów Ruchu,
W drugiej połowie entuzjazm miejscowych nieco osłabł. Rezerwy "Kolejorza" skupiły się nieco bardziej na zabezpieczaniu tyłów, co przez dłuższy czas wychodziło im bardzo dobrze. Niezbędnej koncentracji zabrakło w 75. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Michała Mokrzyckiego po małym zamieszaniu w "szesnatsce" futbolówkę do bramki z bliska skierował Bartłomiej Kulejewski. Było to trafienie dzięki któremu Ruch nie tylko pozostaje jednym z trzech niepokonanych zespołów, ale również umocnił się na pozycji wicelidera eWinner II ligi.
Motor Lublin - Hutnik Kraków 3:0 (0:0)
Michał Fidziukiewicz 47, Piotr Ceglarz 53, Wojciech Błyszko 61
Motor: Seweryn Kiełpin - Piotr Kusiński (Cezary Polak 85'), Wojciech Błyszko, Ariel Wawszczyk, Kamil Rozmus - Vitinho (Filip Wójcik 69'), Tomasz Swędrowski, Sebastian Rak (Damian Sędzikowski 46'), Piotr Ceglarz, Adam Ryczkowski (Maksymilian Cichocki 86') - Michał Fidziukiewicz (Maciej Firlej 73').
Hutnik: Bartłomiej Frasik - Tomasz Wojcinowicz, Piotr Stawarczyk, Łukasz Kędziora (Daniel Hoyo-Kowalski 73') - Bartosz Tetych (Michał Stasz 66'), Tomasz Jaklik (Dominik Zawadzki 66'), Miłosz Drąg (Mateusz Gajda 66'), Krzysztof Świątek, Abdallah Hafez, Piotr Zmorzyński - Michał Kitliński (Kamil Sobala 73').
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Motoru
Minęło zaledwie kilka miesięcy a oba zespoły jakby zamieniły się miejscami. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu Motor Lublin na ogół zawodził, a jak już punktował, to w mało atrakcyjnym stylu. Hutnik Kraków natomiast okazał się jedną z największych rewelacji drugiej części sezonu i nie tylko zapewnił sobie ligowy byt, ale w pewnym momencie mógł nawet zbliżyć się do strefy barażowej, do której ostatecznie zabrakło im siedmiu punktów.
Drugie zwycięstwo Motoru w tym sezonie praktycznie w żadnym momencie spotkania nie było zagrożone. Do przerwy przewaga podopiecznych Marka Saganowskiego nie była jeszcze tak wyraźna i co najważniejsze nie została przypieczętowana golem. Te pojawiły się tuż po przerwie. Strzelanie w 47. minucie rozpoczął ten, który jest liderem Motoru na początku sezonu. Strzał głową Michała Fidziukiewicza po dośrodkowaniu Piotra Ceglarza przyniósł napastnikowi gospodarzy już szóstego gola w tym sezonie. W drugiej połowie defensywa Hutnika kompletnie się rozsypała, a efektem tego były kolejne dwa gole stracone w niedługim czasie. Najpierw precyzyjnym uderzeniem z około 20 metrów zaimponował Ceglarz, a w 61. minucie zwycięstwo Motoru przypieczętował Wojciech Błyszko. Tym razem z rzutu rożnego dogrywał Vitinho, a rosły defensor Motoru wygrał pojedynek główkowy z Łukaszem Kędziorą i strzałem z około czterech-pięciu metrów pokonał Bartłomieja Frasika.
Ta wygrana spowodowała awans Motoru na czwartą pozycję w tabeli. Lublinianie obecnie trzy punkty do wicelidera z Chorzowa i pięć do liderującej Stali Rzeszów. Hutnik znajduje się obecnie po drugiej stronie tabeli. Krakowianie w czterech pierwszych spotkaniach zdobyli zaledwie jeden punkt, strzelili tylko dwa gole i na ten moment są jedną z dwóch drużyn, która nie zdołała w tym sezonie wygrać żadnego spotkania.
Zobaczcie, jak padały bramki w dzisiejszym spotkaniu na @ArenaLublin: ⚽🔥💪🎥https://t.co/NBOxtgjVyo
— Motor Lublin (@MotorLublin) August 18, 2021
GKS Bełchatów - Śląsk II Wrocław 1:1 (0:1)
Szymon Sołtysiński 56 - Adrian Bukowski 6
GKS: Kewin Komar - Mateusz Gancarczyk, Martin Klabník, Kajetan Kunka, Mateusz Szymorek - Damian Warnecki, Waldemar Gancarczyk, Marcin Ryszka (Michał Graczyk 74'), Artur Golański (Jewhen Radionow 74'), Dawid Flaszka - Szymon Sołtysiński (Adrian Bielka 89').
Śląsk II: Józef Burta - Piotr Celeban, Konrad Poprawa, Kacper Radkowski (Filip Olejniczak 65'), Szymon Krocz - Patryk Caliński (Michał Szmigiel 81'), Adrian Bukowski (Mateusz Młynarczyk 71'), Javier Ajenjo Hyjek, Bartosz Marchewka (Hubert Konstanty 71'), Adrian Łyszczarz - Przemysław Bargiel (Szymon Michalski 81').
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Śląska II
Po pogromie w Chorzowie spotkanie z rezerwami Śląska Wrocław również nie zapowiadało się optymistycznie dla spadkowicza z Fortuna I ligi. GKS Bełchatów przegrywał na swoim boisku już od 6. minuty, gdy wracający do składu Śląska II Adrian Łyszczarz zaliczył asystę przy trafieniu środkowego pomocnika Adriana Bukowskiego. Po stronie gospodarzy bardzo aktywny był Szymon Sołtysiński, który w pierwszej połowie najpierw oddał strzał w spojenie słupka z poprzeczką, a kilka minut później po błędzie Kacpra Radkowskiego znacznie przestrzelił. Sprowadzony z trzecioligowego Sokoła Aleksandrów Łódzki 21-letni napastnik zdecydowanie więcej szczęścia miał jedenaście minut po przerwie, kiedy to Sołtysiński strzelił gola po dograniu wzdłuż pola karnego od grającego na prawym skrzydle Damiana Warneckiego, który wykorzystał fatalną stratę jednego z rywali.
Patrząc na ilość niewykorzystanych okazji możemy ocenić, że "Gieksa" powinna wygrać to spotkanie. Koniec końców w Bełchatowie mogą mieć powody do zadowolenia. Zespół prowadzony przez Patryka Rachwała stosunkowo szybko zdołał odrobić minusowe cztery punkty, które są efektem kary nałożonej za zaległości finansowe. GKS dzięki temu zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli.
Śląsk II natomiast z dumą może nosić miano jednego z trzech niepokonanych drugoligowców w tym sezonie. Na tym jednak optymizm się kończy, bo pomimo braku porażki wrocławianie zremisowali aż trzy z czterech ostatnich spotkań przez co zajmują ósme miejsce w tabeli. Tak czy siak początek pracy Krzysztofa Wołczka na szczeblu centralnym na ten moment trzeba oceniać pozytywnie.
Pogoń Grodzisk Mazowiecki - Wisła Puławy 0:2 (0:0)
Adrian Paluchowski 47, Piotr Lisowski 90
Pogoń: Artur Haluch - Aleksander Theus, Rafał Zembrowski, Daniel Choroś, Kacper Łoś - Wojciech Kalinowski (Michał Sacharuk 63'), Piotr Owczarek, Jakub Kołaczek, Michał Wrzesiński (Michał Zimmer 77'), Jakub Czajkowski (Daniel Łukaszczyk 77') - Damian Jaroń (Michał Gładysz 29').
Wisła: Piotr Owczarzak - Lukáš Kubáň, Łukasz Wiech, Mateusz Pielach, Dominik Cheba - Łukasz Kacprzycki (Bartłomiej Bartosiak 68'), Krystian Puton, Carlos Daniel (Karol Czelny 85'), Emil Drozdowicz (Dylan Ruiz-Diaz 85'), Kacper Kondracki (Piotr Lisowski 68') - Adrian Paluchowski.
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Pogoni
Oba beniaminki od początku ruszyły z mocnym animuszem na bramkę rywala. Po stronie gości już w 5. minucie stratę Daniela Chorosia wykorzystać mógł Carlos Daniel, który w sytuacji sam na sam trafił wprost w Artura Halucha. Gospodarze stworzyli sobie jeszcze lepsze okazje, oddając strzały w poprzeczkę oraz słupek. Gra podopiecznych Krzysztofa Chrobaka wyglądała bardzo obiecująco, ale wydarzenia z 18. minuty zmieniły losy spotkania.
Sam na sam z Haluchem wychodził Adrian Paluchowski. Doświadczony napastnik tuż przed polem karnym Pogoni został powalony na murawę przez Chorosia za co został ukarany czerwoną kartką. Co zrozumiałe, od tego momentu przewaga Wisły z każdą minutą zdawała się rosnąć. Do przerwy co prawda niewiele jeszcze z tego wychodziło, jednak goście zaliczyli świetne wejście w drugą połowę. Już w pierwszej akcji po przerwie do kolejnej interwencji zmuszony został Haluch. Golkiper gospodarzy po chwili był jednak bezradny, gdy wrzutkę z lewej strony boiska precyzyjnym uderzeniem głową wykończył Paluchowski. Drugi, nokautujący cios Wisła wyprowadziła w jednej z ostatnich akcji meczu. Po źle rozegranym rzucie wolnym Wisła wyszła z kontrą 3:1. Futbolówkę przez dłuższy czas prowadził rezerwowy Dawid Lisowski, który nie zdecydował się na odegranie futbolówki do jednego z kolegów z drużyny, tylko sam wykończył akcję i przypieczętował drugie zwycięstwo Wisły w tym sezonie.
Olimpia Elbląg - Pogoń Siedlce 2:1 (0:0)
Piotr Kurbiel 70, Kamil Wenger 82 (karny) - Maciej Górski 90 (karny)
Olimpia: Andrzej Witan - João Guilherme, Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger, Miłosz Kałahur - Hubert Krawczun (Szymon Stanisławski 62'), Klaudiusz Krasa, Jan Sienkiewicz - Piotr Kurbiel (Marcin Bawolik 90'), Sebastian Milanowski (Łukasz Sarnowski 75').
Pogoń: Bartosz Klebaniuk - Julien Tadrowski (Wiktor Preuss 84'), Maciej Wichtowski, Robert Majewski, Krystian Miś - Miłosz Przybecki (Cezary Bujalski 84'), Mateusz Piotrowski, Bartosz Rymek (Eduards Višņakovs 72'), Michał Kobiałka (Marcin Kozłowski 72'), Franciszek Wróblewski (Cezary Demianiuk 67') - Maciej Górski.
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Olimpii
W Siedlcach powoli mogą mówić o kompleksie Olimpii Elbląg. Dwa tygodnie temu na własnym boisku doznali dotkliwej porażki 0:3 w spotkaniu rundy wstępnej Totolotek Pucharu Polski. W lidze na terenie rywala klęska nie była tak spektakularna, jednak mimo wszystko wciąż wyraźna i dotkliwa. W odróżnieniu od weekendowego spotkania z Hutnikiem Kraków, tym razem zawodnicy Pogoni stworzyli sobie zdecydowanie mniej okazji strzeleckich, a przy takich okolicznościach ciężko myśleć o wywiezeniu z terenu rywala kompletu punktów. O remisie można myśleć, gdy dysponuje się żelazną defensywą. Gospodarze pokazali jednak, że siedlczanie monolitem z pewnością nie dysponują.
W całym spotkaniu Olimpia oddała łącznie 15 strzałów na bramkę Pogoni. Efekty tego kibice zgromadzeni na Stadonie Miejskim w Elblągu mieli okazję zobaczyć dopiero w końcowych fragmentach spotkania. Wybuch radości, a także niewiele cichszy oddech ulgi po raz pierwszy dało się usłyszeć w 70. minucie, gdy sprowadzony z GKS-u Katowice Piotr Kurbiel celną główką wykończył wrzutkę Jana Sienkiewicza skierowaną na dalszy słupek bramki Pogoni. Dwanaście minut później po faulu Macieja Wichtowskiego na Miłoszu Kałahurze i celnej egzekucji rzutu karnego przez Kamila Wengera Olimpia mogła być już prawie pewna zwycięstwa. W szóstej minucie doliczonego czasu gry bramkę dla Pogoni z rzutu karnego strzelił Maciej Górski, lecz było to tylko i wyłącznie honorowe trafienie.
Drżąca o utrzymanie w poprzednim sezonie Olimpia po czterech kolejkach trwających rozgrywek ma na koncie siedem punktów i zajmuje pozycję w strefie barażowej. O otwieraniu szampanu oczywiście nie ma mowy, jednak bardzo przyzwoity początek nakazuje nam docenić pracę Tomasza Grzegorczyka w letnim okresie przygotowawczym. Pogoń natomiast z czterema punktami cały czas balansuje na granicy bezpiecznej strefy niezagrożonej relegacją z szczebla centralnego.
Wigry Suwałki - Sokół Ostróda 1:0 (0:0)
João Criciúma 84
Wigry: Piotr Słowikowski - Bartosz Prętnik (Rafał Grzelak 72'), Piotr Pierzchała, Tomasz Lewandowski, Michał Ozga, Elso Brito - Denis Gojko (Mateusz Sowiński 65'), Bartłomiej Babiarz (Mikołaj Łabojko 78'), Patryk Mularczyk (Mikołaj Randak 78'), Kōsei Iwao (João Criciúma 72') - Kamil Adamek.
Sokół: Paweł Rabin - Jan Flak, Jan Klimek (Krystian Faltyński 58'), Filip Dymerski, Jakub Żyznowski - Sebastian Rugowski, Dominik Stępień, Ernest Dzięcioł, Arturo Lías (Maksymilian Sobolewski 67'), Patryk Skórecki - Filip Michalski.
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wigier
W dalszym ciągu gra Wigier Suwałki pozostawia wiele do życzenia. Postęp jednak jest zauważalny. Po skromnym zwycięstwie dzięki bramce samobójczej z Olimpią Elbląg drużyna prowadzona przez Dawida Szulczka tym razem długo męczyła się, by w meczu z chyba najsłabszym w lidze Sokołem Ostróda wywalczyć komplet punktów.
Spotkanie to nie porywało swoim poziomem. Ci, którzy zdecydowali się na obserwowanie tego meczu mogli zobaczyć przede wszystkim wyrównane spotkanie, w którym faworyzowane Wigry wcale nie zdominowali swojego rywala. Minimalną przewagę w statystyce oddanych strzałów mieli gospodarze, i to właśnie oni w końcówce zapewnili sobie komplet punktów. Kluczowe dla losów meczu okazały się zmiany przeprowadzone przez trenera Szulczka, który wpuścił na boisko m.in. Mikołaja Randaka i João Criciúmę. W 84. minucie ten duet odegrał kluczową rolę w zdobyciu zwycięskiego gola. Po długim rajdzie lewą stroną boiska Randa zagrał w pole karne Kamil Adamek wyłozył futbolówkę Criciúmę, który precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał Pawła Rabina.
Wigry wygrywając drugie spotkanie z rzędu zbliżają się do strefy barażowej na zaledwie jeden punkt. W Ostródzie kryzys wciąż trwa. Sokół oficjalnie już jest najniżej notowanym zespołem w lidze. Dzięki remisowi z rezerwami Śląska Wrocław GKS Bełchatów wyzerował swój dorobek punktowy, przez co Sokół zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli pozostając bez ani jednego punktu i notując wstydliwy bilans zera strzelonych goli i straconych dziewięciu.
Garbarnia Kraków - Znicz Pruszków 1:2 (1:1)
Wojciech Słomka 5 - Maciej Machalski 17 (karny), Lukáš Hrnčiar 73
Garbarnia: Dorian Frątczak - Patryk Warczak, Jakub Banach, Donatas Nakrošius, Grzegorz Marszalik - Wojciech Słomka (Bartłomiej Purcha 72'), Mateusz Duda (Mateusz Kardas 85'), Wiktor Szywacz (Jakub Kuczera 70'), Michal Klec, Bartłomiej Korbecki (Daniel Morys 72') - Michał Feliks (Dawid Malik 70').
Znicz: Jan Jurczak - Marcin Bochenek, Igor Lewczuk, Krystian Pomorski, Peter Drobňák - Krystian Tabara (Artur Stawikowski 79'), Maciej Machalski, Szymon Kaliniec, Lukáš Hrnčiar (Tymon Proczek 74'), Dawid Barnowski - Bartłomiej Kręcichwost (Gabor Grabowski 90').
Przedmeczowy typ: zwycięstwo Garbarni
Początkowo wszystko odbywało się zgodnie z planem. Garbarnia na swoim boisku bardzo szybko objęła prowadzenie w starciu ze Zniczem Pruszków, który przegrał poprzednie trzy spotkania tracąc w nich aż osiem goli. W 5. minucie spotkania Wojciech Słomka otrzymał podanie od Michała Feliksa i oddał strzał tuż zza pola karnego. W tej sytuacji pomocnik Garbarni skorzystał na niepewnej interwencji Jana Jurczaka, który przepuścił ten strzał. Krakowianie do przerwy stworzyli sobie jeszcze kilka okazji do pokonania Jurczaka, lecz nie zdołali osiągnąć tego celu. Mało tego, już 12 minut po bramce Słomki stan meczu strzałem z rzutu karnego wyrównał Maciej Machalski.
Po przerwie Garbarnia w dalszym ciągu nie potrafiła wykorzystać przewagi nad rywalem i wypracować przewagi pozwalającej na sięgnięcie po komplet punktów. Zawodnicy Znicza w stolicy Małopolski zaprezentowali zdecydowanie lepszy futbol niż w poprzednich spotkaniach, a finalnie zdołali przerwać złą passę i wywalczyli nie jeden, a aż trzy punkty. W 73. minucie Lukáš Hrnčiar świetnym strzałem z dystansu pokonał bezradnego Doriana Frątczaka. Dzięki tej bramce Znicz otworzył konto punktowe, lecz pomimo to pozostał w strefie spadkowej. Tuż nad nią znajduje się Garbarnia, która w pierwszych czterech spotkaniach zdobyła tylko cztery punkty i pod wodzą Macieja Musiała jak na razie zawodzi oczekiwania, które po poprzednim bardzo przyzwoitym sezonie były spore.
Tabela eWinner II ligi po 4. kolejce
[table id=117 /]
Jedenastka kolejki według tygodnika Piłka Nożna
Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 4. kolejce
1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) - 6 goli
2.) Maciej Górski (Pogoń Siedlce), Patryk Małecki (Stal Rzeszów), Adrian Paluchowski (Wisła Puławy) - 3 gole
3.) Bartłomiej Bartosiak (Wisła Puławy), Krzysztof Danielewicz (Stal Rzeszów), Adrian Dudziński (Motor Lublin), Tomasz Foszmańczyk (Ruch Chorzów), Jean Franco Sarmiento (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Aron Jóhannsson (Lech II Poznań), Wojciech Kalinowski (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Maciej Kona (Chojniczanka Chojnice), Maciej Machalski (Znicz Pruszków), Damian Michalik (Stal Rzeszów), Tomasz Mikołajczak (Chojniczanka Chojnice), Artur Pląskowski (Chojniczanka Chojnice), Bartłomiej Poczobut (Stal Rzeszów), Andreja Prokić (Stal Rzeszów), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice), Przemysław Szkatuła (Ruch Chorzów), Sam van Huffel (Chojniczanka Chojnice) - 2 gole
Terminarz 5. kolejki eWinner II ligi
21 sierpnia (s0bota)
- Hutnik Kraków - GKS Bełchatów, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: X
- Sokół Ostróda - Olimpia Elbląg, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2
- Wisła Puławy - Chojniczanka Chojnice, godz. 17:15, transmisja w TVP Sport, Typ: 2
- Ruch Chorzów - Garbarnia Kraków, godz. 18:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1
22 sierpnia (niedziela)
- Śląsk II Wrocław - Lech II Poznań, godz. 12:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1
- Znicz Pruszków - Pogoń Grodzisk Mazowiecki, godz. 12:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: X
- Radunia Stężyca - KKS 1925 Kalisz, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2
- Pogoń Siedlce - Motor Lublin, godz. 17:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2
- Stal Rzeszów - Wigry Suwałki, godz. 19:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1
-
Niższe ligiWieczysta znowu z głośnym transferem. Doświadczenie w Ekstraklasie i Serie A
Kamil Gieroba / 9 grudnia 2024, 20:55
-
Niższe ligiOficjalnie: Były reprezentant Polski w czwartej lidze! Latem odszedł z Podbeskidzia
Victoria Gierula / 5 grudnia 2024, 17:37
-
PolecaneJest termin pogrzebu Lucjana Brychczego
Kamil Gieroba / 4 grudnia 2024, 14:30
-
EkstraklasaZmarł Lucjan Brychczy. Legenda Legii Warszawa
Kamil Gieroba / 2 grudnia 2024, 11:33
-
EkstraklasaIskry na linii Piast Gliwice - Górnik Zabrze! Badia ostro o Podolskim, zawodnik "Trójkolorowych" odpowiada
Victoria Gierula / 25 listopada 2024, 9:54
-
PolecaneCBA zatrzymało byłego reprezentanta Polski
Kamil Gieroba / 21 listopada 2024, 16:40