blank
fot. Źródło: PZPN
Udostępnij:

eWinner II liga: Kotwica wciąż dominuje

Po dziesiątej kolejce eWinner II ligi wciąż na szczycie tabeli pozostaje Kotwica Kołobrzeg. Po wygranej z rezerwami Zagłębia Lubin beniaminek ma już dziesięć punktów przewagi nad drugim KKS-em 1925 Kalisz. W połowie września na dnie tabeli znajdują się natomiast zawodnicy Motoru Lublin, który jeszcze do niedawna walczył o awans do wyższej ligi.

Kotwica Kołobrzeg - Zagłębie II Lubin 2:0 (0:0)

Kamil Kort 63, 79

Kotwica: Oskar Pogorzelec - Michał Kozajda, Piotr Witasik, Damian Kostkowski, Sebastian Murawski, Sebastian Szczytniewski (Radosław Tuleja 69') - Kamil Kort (Kamil Bartoś 81'), Michał Cywiński (Dominik Chromiński 63'), Josip Šoljić, Paweł Łysiak (Tomasz Kaczmarek 80') - Jakub Bojas (Grzegorz Goncerz 62').

Zagłębie II: Michał Matys - Bartłomiej Kłudka, Jakub Kolan, Kacper Lepczyński, Mateusz Bartolewski - Kōki Hinokio (Kacper Masiak 80'), Mateusz Kizyma, Filip Kocaba (Kacper Terlecki 86'), Dawid Pakulski, Szymon Kobusiński (Jakub Rogalski 86') - Oliwier Sławiński (Paweł Kruszelnicki 58').

Mecz Kotwicy Kołobrzeg z Zagłębiem II Lubin zapowiadał się szalenie ciekawie. Naprzeciw siebie stanęli dwaj beniaminkowie, którzy dość nieoczekiwanie okupują dwie z trzech lokat na podium. Na ten moment jednak Kotwica Kołobrzeg wydaje się być niezniszczalna. Po bezbramkowym remisie na inaugurację sezonu ze Stomilem Olsztyn beniaminek wygrał kolejne dziewięć spotkań z rzędu. Zwycięstwo nad rezerwami Zagłębia oznacza, że drużyna z północy Polski ma obecnie aż dziesięć punktów przewagi nad drugim KKS-em 1925 Kalisz, który ma do rozegrania jeszcze zaległe spotkanie z Polonią Warszawa.

Szlagier 10. serii spotkań do przerwy jednak mocno zawiódł. Zamiast dogodnych sytuacji strzeleckich kibice mogli oglądać przede wszystkim wyrównaną walkę o każdą piłkę i przewagę w posiadaniu piłki Zagłębia II. Kluczem do sukcesu dla Kotwicy finalnie okazała się osoba Kamila Korta. Prawy pomocnik gospodarzy w pierwszej połowie przegrał pojedynek z Michałem Matysem, jednak po przerwie był już praktycznie bezbłędny.

W 63. minucie Kort wykorzystał asystę 19-letniego lewego defensora Sebastiana Szczytniewskiego i wślizgiem skierował futbolówkę do bramki. Szesnaście minut później Kort ponownie skorzystał z precyzyjnego dogrania swojego kolegi z lewego skrzydła, jednak tym razem asystentem był Paweł Łysiak. Lubińska mieszanka młodości z ograniem na poziomie Ekstraklasy pozostawiła po sobie w Kołobrzegu całkiem niezłe wrażenie, jednak finalnie zostali z niczym i odnieśli czwartą porażkę w tym sezonie.

Znicz Pruszków - KKS 1925 Kalisz 2:0 (1:0)

Mateusz Cegiełka 9, Maciej Firlej 58

Znicz: Piotr Misztal - Dawid Barnowski, Łukasz Bogusławski (Krystian Tabara 87'), Dmytro Juchymowycz, Mateusz Grudziński, Paweł Moskwik - Tymon Proczek (Wiktor Nowak 65'), Krystian Pomorski, Mateusz Cegiełka, Shuma Nagamatsu - Maciej Firlej (Kacper Flisiuk 90').

KKS 1925: Maciej Krakowiak - Nikodem Zawistowski, Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Kasjan Lipkowski, Kamil Koczy (Piotr Zmorzyński 65') - Michał Borecki (Jakub Wilczyński 80'), Adrian Łuszkiewicz, Mateusz Wysokiński (Wiktor Staszak 80'), Néstor Gordillo (Patryk Soboczyński 84') - Piotr Giel.

Od początku sezonu ligowego zawodnicy Znicza Pruszków są zaskakująco konsekwentni. W czterech ostatnich spotkaniach na własnym boisku podopieczni Mariusza Misiury wygrywali, strzelając swojemu rywalowi dwa gole. Wyjątkiem było spotkanie 2. kolejki z Radunią Stężyca, w którym zespół z Mazowsza zgarnął komplet punktów po strzeleniu trzech goli.

Zwycięstwo nad wiceliderem z Kalisza może okazać się dla piłkarzy Znicza bardzo pomocne w ostatecznym rozrachunku. Goście rozpoczęli odważnie od prób Piotra Giela i Mateusza Wysokińskiego. Nie uchroniło ich to jednak przed szybką stratą gola. W 9. minucie po małym zamieszaniu w polu karnym i zagraniu głową Macieja Firleja przed siebie do futbolówki dopadł Mateusz Cegiełka. Wypożyczony z Chojniczanki Chojnice pomocnik mocnym strzałem bez przyjęcia nie pozostawił większych szans na uratowanie swojego zespołu Maciejowi Krakowiakowi.

Chwilę później okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Shuma Nagamatsu. W kolejnych minutach Znicz oddał inicjatywę swojemu rywalowi. Nie wynikły z tego jednak żadne naprawdę dogodne okazje do wyrównania. Zemściło się to w 58. minucie. Ładną dla oka zespołową akcje Znicza strzałem z kilku metrów wykończył Maciej Firlej. Występujący w poprzednim sezonie w Motorze Lublin napastnik ma już na koncie siedem goli. Pomimo porażki KKS 1925 nie utracił pozycji wicelidera. Znicz natomiast awansował na czwartą pozycję i do podium traci już tylko jeden punkt.

Hutnik Kraków - Olimpia Elbląg 2:1 (1:0)

Krzysztof Świątek 19 (karny), 89 - Maciej Famulak 90

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński - Michał Zięba, Damian Urban, Krzysztof Iwanicki, Adrian Jurkowski (Patryk Nowakowski 71'), Jakub Marcinkowski (Wiktor Zarzycki 76') - Krzysztof Świątek, Patryk Kieliś (Miłosz Drąg 82'), Dominik Zawadzki, Sebastian Jacak (Patryk Serafin 76') - Mark Assinor (Krystian Lelek 77').

Olimpia: Andrzej Witan - Łukasz Turzyniecki (Dawid Wierzba 81'), Kamil Wenger, Adrian Piekarski, Patryk Jakubczyk - Jakub Branecki (Kacper Filipczyk 76'), Dawid Danilczyk (Maciej Famulak 60'), Konrad Łabecki, Jan Sienkiewicz (Sebastian Milanowski 81'), Aron Stasiak - Dawid Wojtyra.

W domowym starciu ze znajdującą się w strefie barażowej Olimpią Elbląg zawodnicy Hutnika Kraków udowodnili, że stać ich na wiele. I to nawet grając przez prawie godzinę meczu w osłabieniu. Pomimo m.in. groźnego strzału Arona Stasiaka w 3. minucie, początkowo wszystko przy Suchych Stawach szło zgodnie z planem gospodarzy. W 18. minucie szarżujący po prawej stronie pola karnego Mark Assinor przewrócił się popchnięty przez Dawida Danilczyka. Do rzutu karnego podszedł Krzysztof Świątek, dla którego gol strzelony Witanowi z tego stałego fragmentu gry był już ósmym w tym sezonie.

Ostrzeżeniem dla Hutnika był strzał w poprzeczkę Jana Sienkiewicza w 28. minucie. W prawdziwych tarapatach gospodarze znaleźli się w 34. minucie. Po faulu w środku pola spóźniony w tej sytuacji Dominik Zawadzki został ukarany przez sędziego Sebastiana Tarnowskiego drugim żółtym i w konsekwencji czerwonym kartonikiem. Oczekiwany przez sympatyków Olimpii szturm na bramkę rywala jednak nie nastąpił.

Portal "Portel" w pomeczowej relacji wspomniał o "biciu głową w mur". Coś w tym na pewno jest. Dobrze zorganizowana defensywa Hutnika nie pozwoliła rywalowi na zbyt wiele. Niewiele zabrakło natomiast, by osłabiony zespół z Krakowa w 65. minucie podwyższył prowadzenie. Assinor w środku pola powalczył do końca z rywalami, za co w nagrodę otrzymał sytuację sam na sam z Witanem. Pochodzący z Ghany napastnik w dogodnej sytuacji strzelił jednak obok bramki.

Decydujący moment tego spotkania nadszedł w 89. minucie. Krystian Lelek na lewym skrzydle z łatwością ograł Patryka Jakubczyka i wystawił piłkę Świątkowi, który precyzyjnym strzałem dobił rywala. 35-latek, dla którego było to już dziewiąte trafienie w tym sezonie, jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców eWinner II ligi. Jak na złość dla gości, tuż po stracie drugiego gola, oni sami zdołali wreszcie pokonać Arkadiusza Leszczyńskiego. Strzał zza pola karnego Macieja Famulaka posłużył już jednak tylko za honorowego gola na otarcie łez.

Radunia Stężyca - Polonia Warszawa 2:3 (0:2)

Janusz Surdykowski 77, Bartosz Zynek 85 - Maciej Orłowski 14 (bramka samobójcza), Michał Fidziukiewicz 16, Wojciech Fadecki 73

Radunia: Kacper Czajkowski - Maciej Orłowski, Tomasz Dejewski, Rafał Kosznik (Szymon Nowicki 58') - Cezary Sauczek (Adrian Rajski 82'), Wojciech Jakubik (Bartosz Zynek 63'), Jakub Letniowski, Sebastian Deja (Wojciech Łuczak 46'), Radosław Stępień (Janusz Surdykowski 64'), Jonatan Straus - Eryk Sobków.

Polonia: Jakub Lemanowicz - Adam Pazio, Eryk Mikołajewski, Jan Majsterek, Maciej Kowalski-Haberek, Bartosz Biedrzycki (Jakub Wawszczyk 46') - Krzysztof Koton, Łukasz Piątek (Michał Grudniewski 86'), Piotr Marciniec, Marcin Kluska (Wojciech Fadecki 63') - Michał Fidziukiewicz (Krystian Pieczara 76').

Dotychczas Raduni Stężyca znacznie lepiej szło na swoim boisku, niż na wyjazdach. Pierwsze minuty niedzielnego spotkania z Polonią Warszawa zdecydowanie nie potwierdzają tej tezy. Po 16. minutach gospodarze przegrywali już 0:2 z beniaminkiem ze stolicy. W 14. minucie po wrzutce Łukasza Piątka pechowo futbolówkę do własnej bramki skierował jeden ze stoperów Raduni Maciej Orłowski. Niecałe dwie minuty później Michał Fidziukiewicz wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam z Kacprem Czajkowskim. Naprawdę niewiele zabrakło, by Polonia do przerwy prowadziła trzema golami. W 20. minucie w niemal bliźniaczej sytuacji z tą z 16. minuty król strzelców poprzedniego sezonu eWinner II ligi tym razem się pomylił.

Zaskoczona szybkimi dwoma ciosami Radunia nie pozostawiała po sobie zbyt dobrego wrażenia. Pod koniec pierwszej połowy pojawiły się z ich strony przebłyski, jednak próby m.in. Radosława Stępnia, Jonatana Strausa i Eryka Sobkowa nie wyrządziły szkody Jakubowi Lemanowiczowi. Po przerwie bliscy strzelenia kontaktowego gola byli natomiast wprowadzeni z ławki Szymon Nowicki i Janusz Surdykowski. Nic z tych okazji jednak nie wyszło, a w zamian Radunia straciła trzeciego gola. W 73. minucie dobrą akcję wykończył znajdujący się po prawej stronie boiska Wojciech Fadecki.

Gospodarze odblokowali się dopiero wtedy, gdy praktycznie stracili szansę na wywalczenie choćby punktu. Cztery minuty po golu Fadeckiego Lemanowicza efektowanym uderzeniem pokonał Surdykowski. Ziarno niepewności w głowach zawodników gości zasiał w 85. minucie Bartosz Zynek. Wypożyczony z Wisły Płock pomocnik sprawił, że Radunia dogoniła Polonię na zaledwie jednego gola. Na więcej podopiecznym Sebastiana Letniowskiego zabrakło jednak i czasu i umiejętności.

Siarka Tarnobrzeg - Garbarnia Kraków 3:2 (1:2)

Michał Bierzało 13, Kamil Adamek 64, Iván Agudo 78 - Bartłomiej Purcha 8 (karny), Grzegorz Marszalik 25

Siarka: Piotr Pietryga - Marcin Stefanik, Michał Bierzało, Wojciech Bieniarz - Piotr Kwaśniewski, Marcel Tyl (Szymon Kaliniec 61'), Lukáš Hrnčiar, Ołeksandr Jacenko (Krzysztof Zawiślak 71'), Bartosz Sulkowski (Piotr Cichocki 81') - Paweł Mróz (Iván Agudo 46'), Szymon Lewicki (Kamil Adamek 46').

Garbarnia: Mateusz Bartusik - Patryk Warczak, Jakub Banach (Kamil Bentkowski 84'), Donatas Nakrošius, Bartłomiej Purcha - Grzegorz Marszalik (Jakub Sutor 83'), Karol Dziedzic, Mateusz Kardas, Mateusz Nowak (Dorian Gądek 64'), Jakub Karbownik (Wojciech Słomka 69') - Adrian Dziedzic (Thomas Pranica 64').

Po porażce w debiucie nowy trener Siarki Tarnobrzeg Łukasz Becella odniósł premierowe zwycięstwo w nowym otoczeniu. Nie było o to jednak łatwo, bo wyżej notowana w tabeli Garbarnia nie zamierzała wracać do Krakowa z pustymi rękoma.

Zdecydowanie lepiej w to spotkanie weszli goście, do których stosunkowo szybko uśmiechnęło się szczęście. W 7. minucie w polu karnym Siarki powalony przez Piotra Kwaśniewskiego był grający na lewym skrzydle Jakub Karbownik. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Bartłomiej Purcha, który z jedenastu metrów pokonał Piotra Pietrygę i wyprowadził Garbarnię na prowadzenie. Bramkarz Siarki, jak się wydawało, miał już piłkę na dłoni, jednak ta tocząca się po mokrej trawie nie dała się zatrzymać. Prowadzenie, z którego krakowianie cieszyli się przez tylko pięć minut. W 13. minucie po wrzutce z rzutu wolnego dobrze ustawiony w polu karnym Michał Bierzało precyzyjnie głową przechytrzył Mateusza Bartusika. Garbarnia w 25. minucie zdołała wykorzystać prosty błąd w rozegraniu i na przerwę schodziła z jednobramkowym prowadzeniem. Bohaterem w tej sytuacji okazał się Grzegorz Marszalik, który zdołał wykończyć bez przyjęcia niełatwe dogranie z głębi pola.

Po upływie pierwszego kwadransa drugiej połowy cały plan przyjezdnych zaczął się sypać. Zaczęło się od wyrównującego trafienia Kamila Adamka z 64. minuty. Wprowadzony z ławki napastnik po dośrodkowaniu z rzutu rożnego urwał się kryjącemu go rywalowi i umiejętnie podłożył głowę pod nadlatującą futbolówkę. Od 72. minuty Garbarnia musiała radzić sobie bez lidera swojej defensywy - za drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę z boiska wyleciał Donatas Nakrošius. Siarka grę w przewadze wykorzystała błyskawicznie. Sześć minut później kolejny z rezerwowych Iván Agudo był kompletnie niepilnowany w polu karnym rywala i sprytnym, płaskim strzałem zapewnił swojej drużynie dopiero drugą wygraną w tym sezonie.

Lech II Poznań - Motor Lublin 2:0 (0:0)

Filip Wilak 59, Jakub Antczak 84

Lech II: Artur Rudko - Mateusz Żukowski, Adrian Laskowski, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz - Jakub Antczak (Maksymilian Dziuba 86'), Tomasz Cywka, Antoni Kozubal (Bruno Żołądź 86'), Maksym Czekała (Patryk Gogół 60'), Filip Wilak (Krystian Sanocki 69') - Artur Sobiech (Norbert Pacławski 60').

Motor: Michał Furman - Filip Wójcik (Jakub Lis 89'), Bartosz Zbiciak, Maksymilian Cichocki, Jakub Staszak (Michał Król 89') - Leszek Jagodziński (Mikołaj Kosior 69'), Rafał Król (Wojciech Reiman 69'), Sebastian Rudol, Piotr Ceglarz, Mariusz Rybicki (Jakub Szuta 69') - Ezana Kahsay.

Wzmocnione posiłkami z pierwszego zespołu rezerwy Lecha Poznań pokonały na swoim terenie Motor Lublin, który wciąż pozostaje najgorszym zespołem eWinner II ligi. Od pierwszej minuty w drugim zespole "Kolejorza" oglądaliśmy m.in. Artura Rudko, Mateusza Żukowskiego, Maksymiliana Pingota i Artura Sobiecha - zawodników, którzy na co dzień trenują z ekstraklasowym Lechem.

Nie było to jakieś porywające spotkanie, jednak nieznaczną przewagą od początku wykazywali się miejscowi. Do przerwy Lech oddał trzy strzały na bramkę Motoru. Najpierw nad bramką uderzył Filip Wilak. Kilkanaście minut później dogrania Jakuba Antczaka nie wykorzystał Sobiech. Po chwili podający zamienił się w atakującego, jednak i ten przegrał pojedynek z Michałem Furmanem.

Trener Lecha II Artur Węska zdecydowanie bardziej mógł być zadowolony z postawy swoich podopiecznych po przerwie. Po wymianie kilku podań Antczak zaliczył asystę przy czwartym w tym sezonie golu Wilaka. Rudko momentami miał sporo do roboty, jednak w żadnej z sytuacji nie zawiódł. Do jego dobrej postawy koledzy z pola dorzucili również kolejnego gola. Dobrą akcję Krystiana Sanockiego skutecznym wykończeniem zakończył aktywny od początku Antczak.

Wygrana pozwoliła drugiej drużynie mistrza Polski wydostać się ze strefy spadkowej. Motor natomiast jest ostatni z zaledwie siedmioma punktami na koncie. Dla drużyny, która w poprzednim sezonie była o krok od awansu do wyższej ligi, było to trzecie z rzędu spotkanie ligowe bez zwycięstwa. Posada Stanisława Szpyrki od pewnego już czasu jest zagrożona, a niewykluczone, że porażka we Wronkach zakończy współpracę pomiędzy obiema stronami.

GKS Jastrzębie - Stomil Olsztyn 1:1 (1:0)

Daniel Stanclik 10 (karny) - Karol Żwir 82

GKS: Grzegorz Drazik - Bartosz Boruń, Mateusz Słodowy, Kacper Kawula, Dominik Klimkiewicz (Dominik Kulawiak 67') - Dariusz Kamiński, Przemysław Lech, Kamil Jadach (Natan Wysiński 19'), Farid Ali, Szymon Gołuch - Daniel Stanclik.

Stomil: Jakub Mądrzyk - Karol Żwir, Filip Szabaciuk, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Mateusz Maćkowiak - Filip Wójcik, Hubert Krawczun (Maciej Spychała 46'), Shun Shibata, Bartosz Florek (Marek Niewiadomski 80') - Piotr Kurbiel (Werick Caetano 46').

Niepotrzebny faul sprawił, że zawodnicy Stomilu Olsztyn przez 3/4 spotkania musieli gonić wynik. W 9. minucie Jakub Tecław zbyt pochopnie sfaulował na skraju karnego Daniela Stanclika. Trafiony w tej sytuacji nogą w korpus napastnik wziął na siebie ciężar wykonania "jedenastki". I nie zawiódł, strzelając swojego już piątego gola w tym sezonie eWinner II ligi.

Stomilowi opornie, przynajmniej na początku, szło zbieranie się do odrabiania strat. Przyjezdni w pierwszej połowie prezentowali się bardzo słabo. Jedyny strzał, bardzo słaby zresztą, oddał w 37. minucie Piotr Kurbiel. Zmiany przeprowadzone w przerwie przez Szymona Grabowskiego znacznie ożywiły poczynania jego podopiecznych na murawie. Już siedem minut po wznowieniu gry zmiennik Kurbiela Werick Caetano oddał strzał głową w spojenie słupka z poprzeczką. W kolejnych minutach tych akcji było coraz więcej, jednak Grzegorz Drazik pozostawał niepokonany.

W końcu jednak twierdza Jastrzębie padła. W 82. minucie po dośrodkowaniu i małym zamieszaniu w polu karnym jeden punkt Stomilowi uratował Karol Żwir. W końcówce swoje okazje mieli jeszcze Shun Shibata i Filip Wójcik, jednak finalnie mecz zakończył się podziałem punktów.

Śląsk II Wrocław - Pogoń Siedlce 1:0 (0:0)

Sebastian Bergier 89 (karny)

Śląsk II: Józef Burta - Kuba Lizakowski, Jehor Macenko (Patryk Caliński 46'), Mateusz Stawny, Olivier Wypart, Michał Szmigiel (Łukasz Gerstenstein 85') - Piotr Samiec-Talar (Miłosz Kurowski 73'), Mateusz Młynarczyk (Robert Pisarczuk 67'), Javier Ajenjo Hyjek, Adrian Łyszczarz (Kacper Radkowski 73') - Sebastian Bergier.

Pogoń: Jakub Kowynia - Przemysław Misiak, Maciej Wichtowski, Michał Rutkowski, Maciej Kołoczek - Cezary Demianiuk, Mateusz Piotrowski (Jakub Sinior 82'), Kamil Włodyka, Bartosz Wicenciak (Marcinho 81'), Krystian Miś (Cezary Bujalski 61') - Damian Nowak.

Początek pierwszej połowy dawał obserwatorom spore nadzieje, że w niedziele przy Oporowskiej będzie działo się całkiem sporo. W 6. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Javier Ajenjo Hyjek, którego ostatnio mogliśmy oglądać na boiskach PKO Ekstraklasy. Urodzony w Hiszpanii pomocnik w dogodnej sytuacji uderzył jednak wysoko nad bramką Pogoni. W kolejnych minutach temperatura meczu znacznie ostygła. Do końca pierwszej połowy platforma Statscore odnotowała zaledwie jeden celny strzał na którąś z bramek. Nieznaczną przewagą odznaczali się gospodarze, czego efektem był m.in. niecelny strzał Adriana Łyszczarza z 32. minuty.

Po przerwie wrocławianie dołożyli kolejne celne strzały, jednak Jakub Kowynia przez dłuższy czas pozostawał niepokonany. Nieco ożywili się natomiast piłkarze Pogoni. Bramce Śląska II zagrozić próbowali m.in. Krystian Miś, Cezary Demianiuk i Cezary Bujalski, jednak ostatecznie wysiłki przyjezdnych nie poskutkowały choćby jednym, celnym strzałem na bramkę rywala. Finalnie ten mecz nie zakończył się podziałem punktów. W 89. minucie z prawej strony pola karnego, tuż przy linii końcowej, Kowynia powalił na murawę Sebastiana Bergiera. Odpowiedzialność na swoje barki wziął sam poszkodowany, który z rzutów karnych jest praktycznie bezbłędny. Tak było i tym razem. Dla Śląska II jest to trzecie zwycięstwo w tym sezonie, które pozwoliło na awans na dziewiątą pozycję w tabeli. Pogoń natomiast nie wygrywa czwartego spotkania z rzędu i obecnie znajduje się w strefie spadkowej.

Wisła Puławy - Górnik Polkowice 0:0

Wisła: Piotr Zieliński - Dominik Cheba, Bojan Gvozdenović, Łukasz Wiech, Piotr Azikiewicz - Dominik Banach (Mateusz Kaczmarek 82'), Maciej Kona, Krystian Puton, Damian Kołtański (Oskar Przywara 73'), Mateusz Klichowicz (Robert Majewski 90') - Adrian Paluchowski.

Górnik: Jakub Wojtas - Karol Fryzowicz, Michał Bojdys, Jarosław Ratajczak, Rafał Karmelita - Abdallah Hafez (Mariusz Sławek 84'), Dawid Burka, Mateusz Gajda (Damian Makuch 83'), Kamil Wacławczyk (Tomasz Kołbon 72'), Szymon Kiebzak (Filip Baranowski 83') - Dominik Pisarek (Mariusz Idzik 72').

Po dobrym rozpoczęciu sezonu niewiele już zostało w szeregach Górnika Polkowice. Dla spadkowicza z Fortuna I ligi spotkanie w Puławach było już siódmym z rzędu bez zwycięstwa. W tym czasie podopieczni Szymona Szydełki zremisowali trzykrotnie i przegrali cztery spotkania.

Niestety, nie było to spotkanie z gatunku tych wybitnych. Złośliwi stwierdziliby, że nawet do przyzwoitego widowiska wydarzeniom w Puławach było daleko. Przez całe spotkanie piłkarze obu drużyn oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę rywala. Było to lekkie uderzenie Mateusza Klichowicza z rzutu wolnego, z którym Jakub Wojtas poradził sobie bez większych problemów.

Z początku meczu więcej okazji stworzyli sobie przyjezdni. Bramce strzeżonej przez Piotra Zielińskiego zagrozić próbowali m.in. Michał Bojdys, Szymon Kiebzak i Abdallah Hafez. W kolejnych minutach do głosu zaczęli dochodzić również i zawodnicy Wisły. Ostatecznie bramek w tym spotkaniu nie oglądaliśmy. Nie zmieniła tego nawet czerwona kartka, jaką w końcówce dostał defensor gospodarzy Łukasz Wiech.

Tabela eWinner II ligi po 10. kolejce

[table id=117 /]

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 10. kolejce

1.) Krzysztof Świątek (Hutnik Kraków) - 9 goli

2.) Maciej Firlej (Znicz Pruszków) - 7 goli

3.) Michał Fidziukiewicz (Polonia Warszawa), Grzegorz Goncerz (Kotwica Kołobrzeg), Néstor Gordillo (KKS 1925 Kalisz), Dawid Retlewski (Wisła Puławy) - 6 goli

4.) Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Bartłomiej Purcha (Garbarnia Kraków), Daniel Stanclik (GKS Jastrzębie (Jastrzębie Zdrój)), Radosław Stępień (Radunia Stężyca), Jakub Tecław (Stomil Olsztyn), Bartosz Zynek (Radunia Stężyca), Adam Żak (Garbarnia Kraków) - 5 goli

Terminarz 11. kolejki eWinner II ligi

17 września (sobota)

Garbarnia Kraków - Radunia Stężyca, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 2

Olimpia Elbląg - Siarka Tarnobrzeg, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 1

Pogoń Siedlce - Znicz Pruszków, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 2

Górnik Polkowice - Hutnik Kraków, godz. 18:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: X

18 września (niedziela)

Motor Lublin - Wisła Puławy, godz. 11:20, transmisja w TVP Sport, typ: 1

KKS 1925 Kalisz - Lech II Poznań, godz. 12:30, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 1

GKS Jastrzębie - Zagłębie II Lubin, godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 2

Stomil Olsztyn - Śląsk II Wrocław, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: X

Polonia Warszawa - Kotwica Kołobrzeg, godz. 18:30, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie WP Pilot, typ: 2


Avatar
Data publikacji: 12 września 2022, 11:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.