blank
fot. Źródło: PZPN
Udostępnij:

eWinner II liga: Kotwica odskakuje reszcie stawki

Po 6. kolejce eWinner II ligi Kotwica Kołobrzeg wciąż pozostaje niepokonana i powiększa swoją przewagę nad resztą stawki. Beniaminek obecnie ma sześć punktów przewagi nad wiceliderującym Górnikiem Polkowice. Na najniższym stopniu podium znajduje się Znicz Pruszków, który pokonał u siebie Garbarnię Kraków.

Hutnik Kraków - Kotwica Kołobrzeg 1:5 (1:4)

Mark Assinor 37 - Dominik Chromiński 18, Paweł Łysiak 22, Damian Kostkowski 40, Grzegorz Goncerz 41, Kamil Kort 71

Hutnik: Kacper Szewczyk - Michał Zięba, Kamil Głogowski, Kacper Andrzejewski, Damian Urban (Patryk Nowakowski 67'), Jakub Marcinkowski (Patryk Kieliś 67') - Krzysztof Świątek (Dominik Zawadzki 81'), Krzysztof Iwanicki, Patryk Serafin (Miłosz Drąg 58'), Sebastian Jacak - Mark Assinor (Krystian Lelek 81').

Kotwica: Oskar Pogorzelec - Dominik Sadzawicki (Filip Modelski 34'), Piotr Witasik, Damian Kostkowski, Sebastian Murawski, Radosław Tuleja - Kamil Bartoś (Kamil Kort 65'), Dominik Chromiński (Michał Cywiński 65'), José Cabrera, Paweł Łysiak (Jakub Szarpak 76') - Grzegorz Goncerz (Dawid Cempa 76').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Kotwicy

Kotwica Kołobrzeg przyjechała do Krakowa i pokazała dlaczego jest liderem eWinner II ligi. Beniaminek w starciu z Hutnikiem był zabójczo skuteczny, prowadząc do przerwy już 4:1. Do pewnego momentu gospodarze mogli mieć jeszcze szansę na wyrwanie liderowi choćby punktu, jednak drużyna prowadzona przez Marcina Płuskę szybko rozwiała ich nadzieję.

Kotwica już po 22 minutach spotkania prowadziła dwoma golami. Dominik Sadzawicki w przeciągu czterech minut obsłużył dokładnymi dośrodkowaniami Dominika Chromińskiego i Pawła Łysiaka. Kacper Szewczyk, który w pierwszych minutach zaliczył świetną interwencję po strzale Łysiaka, musiał skapitulować po uderzeniu głową i strzale z bliska. Ostatecznie ten mecz dla Sadzawickiego zakończył się bardzo pechowo. Dziesięć minut po golu Łysiaka zawodnik ten musiał opuścić boisko z powodu urazu.

Ową iskierką nadziei, o której wspominałem wyżej, było kontaktowe trafienie Marka Assinora. Sprowadzony latem z Sokoła Kocmyrzów Baranówka Ghańczyk w 37. minucie otrzymał sprytne podanie na wolne pole od Krzysztofa Świątka i nie zawiódł w pojedynku z Oskarem Pogorzelcem. W ostatnich minutach drugiej połowy Kotwica wrzuciła jednak wyższy bieg i w przeciągu 77 sekund strzeliła dwa gole. Najpierw po szybkim rozegraniu rzutu wolnego celnym strzałem głową popisał się Damian Kostkowski. Chwilę później ładne uderzenie z kilkunastu metrów zaprezentował Grzegorz Goncerz. W drugiej połowie goście mieli jeszcze kilka okazji, by podwyższyć swoje prowadzenie, ale finalnie wykorzystali tylko jedną. W 71. minucie wynik spotkania uderzeniem z okolic 16 metra ustalił Kamil Kort.

Kotwica pozostaje na pozycji lidera i na ten moment ma aż sześć punktów przewagi nad drugim Górnikiem Polkowice i trzecim Zniczem Pruszków. Zawodnicy i kibice Hutnika natomiast w przeciągu tygodnia przeżyli swoistą huśtawkę nastrojów. Krakowianie najpierw wygrali aż 6:0 z Siarką Tarnobrzeg, potem przegrali 1:2 w Stężycy, by na zakończenie piłkarskiego maratonu przyjąć aż pięć goli od beniaminka z Kołobrzegu.

Stomil Olsztyn - Górnik Polkowice 2:1 (0:1)

Jakub Tecław 58 (karny), 86 (karny) - Abdallah Hafez 23

Stomil: Jakub Mądrzyk - Filip Wójcik (Filip Szabaciuk 90'), Igor Kośmicki, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Michał Karlikowski - Bartosz Waleńcik, Karol Żwir (Dawid Kalisz 61'), Hubert Krawczun (Sebastian Szypulski 46'), Shun Shibata - Piotr Kurbiel (Bartosz Florek 46').

Górnik: Błażej Niezgoda - Kacper Poczwardowski, Michał Bojdys, Jarosław Ratajczak - Karol Fryzowicz, Tomasz Kołbon, Damian Makuch (Kacper Gościniarek 64'), Szymon Kiebzak (Dawid Burka 64'), Dominik Pisarek (Mariusz Idzik 61'), Mariusz Sławek (Rafał Karmelita 74') -Abdallah Hafez (Filip Baranowski 75').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Górnika

Na ten moment mówienie o kryzysie w Górniku Polkowice jest bezsensowne. Faktem jest jednak, że podopieczni Szymona Szydełki po trzech wygranych z rzędu w kolejnych trzech spotkaniach zgromadzili zaledwie punkt. Po porażce w Olsztynie strata spadkowicza z Fortuna I ligi do liderującej Kotwicy Kołobrzeg wzrosła do sześciu punktów.

Od początku sporo szumu pod bramką gospodarzy robił Abdallah Hafez. Pochodzący z Egiptu napastnik w pierwszej połowie dwukrotnie zmierzył się z Jakubem Mądrzykiem. W 14. minucie bramkarz Stomilu był górą, jednak niespełna dziesięć minut później nie poradził sobie ze strzałem z bliska poprzedzonym asystą Karola Fryzowicza. Naprawdę niewiele zabrakło, by Stomil wyrównał jeszcze przed przerwą. W 39. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Shuny Shibaty strzałem głową Błażeja Niezgodę pokonał Piotr Kurbiel. Sędzia tego spotkania Mateusz Jenda nie uznał tego trafienia z powodu spalonego. Jak pokazała powtórka przygotowana przez oficjalny kanał na Youtube Stomilu, miał rację.

Po przerwie przewaga gospodarzy była znacząca. Z czasem przełożyło się to na trafienia. Co ciekawe, Stomil z gry nie potrafił pokonać Niezgody. Blisko trafienia miejscowi byli po strzałach Shibaty i Filipa Wójcika. W obu przypadkach górą był bramkarz Górnika. Bohaterem Stomilu finalnie został Jakub Tecław, który wykazał się zabójczą skutecznością wykorzystując aż dwa rzuty karne. Pierwszy z nich został podyktowany w 57. minucie po powaleniu na murawę wbiegającego w pole karne Wójcika. Drugiego gola Tecława poprzedził trochę bezsensowny faul na strzelcu, którego w narożniku pola karnego dopuścił się Filip Baranowski. Po tym meczu pomocnik Stomilu trochę nieoczekiwanie ma na koncie już pięć goli i jest jednym z współliderów klasyfikacji strzelców eWinner II ligi.

Znicz Pruszków - Garbarnia Kraków 2:1 (2:0)

Maciej Firlej 6, Shuma Nagamatsu 28 - Bartłomiej Purcha 79 (karny)

Znicz: Piotr Misztal - Dawid Barnowski, Łukasz Bogusławski (Krzysztof Wingralek 82'), Dmytro Juchymowycz, Mateusz Grudziński, Paweł Moskwik (Kamil Niewiadomski 75') - Tymon Proczek (Wiktor Nowak 64'), Krystian Pomorski, Shuma Nagamatsu - Patryk Czarnowski (Krystian Tabara 65'), Maciej Firlej.

Garbarnia: Aleksander Kozioł - Patryk Warczak, Mateusz Kardas, Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków - Wojciech Słomka (Grzegorz Marszalik 71'), Adrian Dziedzic (Kamil Bentkowski 57'), Karol Dziedzic (Thomas Pranica 71'), Patryk Mularczyk (Bartłomiej Purcha 26'), Jakub Karbownik (Jakub Sutor 46') - Adam Żak.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Znicza

Znicz Pruszków z pewnością jest jedną z większych pozytywnych niespodzianek na początku sezonu eWinner II ligi. Poza wpadką na inaugurację sezonu z Siarką Tarnobrzeg drużyna z województwa mazowieckiego przegrała tylko z liderującą Kotwicą Kołobrzeg, a w środku tygodnia straciła dwa punkty po golu w końcówce w derbach z Polonią Warszawa.

W meczu z Garbarnią podopieczni Mariusza Misiury nie pozostawili nic przypadkowi i już po 30 minutach prowadzili dwoma bramkami. W 6. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bliższy słupek Aleksandra Kozioła celną główką pokonał Maciej Firlej, który w rundzie wiosennej sezonu 2018/19 reprezentował brawy pierwszoligowej wówczas Garbarni. Kozioł po raz drugi skapitulował w 28. minucie. Shuma Nagamatsu otrzymał wówczas górne podanie w pole karne i bardzo dokładnym uderzeniem bez przyjęcia podwyższył prowadzenie Znicza.

Mając dwie bramki przewagi Znicz w dalszej części spotkania zwolnił tempo i nastawił się na obronę korzystnego rezultatu. Ostatecznie przyjezdnym udało się zanotować tylko honorowe trafienie po strzale z rzutu karnego Bartłomieja Purchy. Gola tego poprzedził upadek w polu karnym Purchy. Sędzia Łukasz Ostrowski dopatrzył się w tej sytuacji faulu, jednak była to mocno wątpliwa decyzja, która ostatecznie jednak nie zdecydowała o rozdziale punktów.

Lech II Poznań - Polonia Warszawa 1:3 (1:1)

Filip Wilak 32 - Michał Fidziukiewicz 30, Krystian Pieczara 84, Mateusz Michalski 90

Lech II: Krzysztof Bąkowski - Jakub Zagórski, Bartosz Tomaszewski, Patryk Waliś - Igor Kornobis, Tomasz Cywka, Maksym Czekała (Kacper Sommerfeld 89'), Krystian Palacz - Jakub Antczak (Krystian Sanocki 60'), Norbert Pacławski (Łukasz Spławski 60'), Filip Wilak (Ksawery Kukułka 78').

Polonia: Jakub Lemanowicz - Adam Pazio (Wojciech Fadecki 61'), Eryk Mikołajewski, Jan Majsterek, Maciej Kowalski-Haberek, Jakub Wawszczyk (Marcin Pieńkowski 79') - Krzysztof Koton, Łukasz Piątek (Mateusz Michalski 69'), Marcin Kluska (Michał Bajdur 69'), Piotr Marciniec - Michał Fidziukiewicz (Krystian Pieczara 78').

Na antenie TVP Sport w niedzielne popołudnie mogliśmy zaobserwować potyczkę dwóch drużyn ze strefy spadkowej, które w tym sezonie jeszcze nie zdołały wygrać żadnego spotkania. O jeden punkt od Lecha II lepsi byli zawodnicy Polonii Warszawa, którzy rozegrali jedno spotkanie mniej od swojego rywala.

Od pierwszych minut lepsze okazje zdawali się mieć zawodnicy Polonii, w szeregach których prym wiódł Michał Fidziukiewicz. Król strzelców poprzedniego sezonu eWinner II ligi w 20. minucie strzałem głową skierował futbolówkę na poprzeczkę. Dziesięć minut później napastnik "Czarnych Koszul" był już bezbłędny pokonując Krzysztofa Bąkowskiego bardzo podobnym strzałem. Polonia bardzo krótko cieszyła się z prowadzenia, i po raz kolejny może to "zawdzięczać" swojej defensywie. Po fatalnej stracie przed własnym polem karnym Jana Majsterka Filip Wilak minął Jakuba Lemanowicza i skierował futbolówkę do pustej bramki.

Po przerwie w dalszym ciągu oglądaliśmy wymianę ciosów pomiędzy obiema drużynami. Miejscowym prowadzenie mógł dać Krystian Palacz, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem trafił zaledwie w słupek. Kilka minut później Krzysztof Bąkowski zanotował udaną interwencję po niebezpiecznym strzale z powietrza Wojciecha Fadeckiego. O wyniku meczu ostatecznie zadecydowało dwóch rezerwowych w szeregach Polonii.

Krystian Pieczara sześć minut po zastąpieniu Fidziukiewicza otrzymał podanie od szarżującego w polu karnym Lecha Marcina Pieńkowskiego i płaskim strzałem wyprowadził Polonię na drugie tego dnia prowadzenie. Tym razem beniaminek nie wypuścił już z rąk pierwszego w tym sezonie kompletu punktów. Lecha II w doliczonym czasie gry dobił inny z rezerwowych Mateusz Michalski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Lecha II

Śląsk II Wrocław - Olimpia Elbląg 1:1 (1:1)

Miłosz Kurowski 44 - Jan Sienkiewicz 4

Śląsk II: Oskar Mielcarz - Kuba Lizakowski (Łukasz Gerstenstein 61'), Mateusz Stawny (Kacper Radkowski 88'), Hubert Muszyński, Olivier Wypart, Michał Szmigiel - Miłosz Kurowski (Karol Borys 61'), Szymon Lewkot, Filip Gryglak (Robert Pisarczuk 76'), Mateusz Młynarczyk - Szymon Krocz (Jakub Lutostański 76').

Olimpia: Andrzej Witan - Patryk Jakubczyk, Kamil Wenger (Dawid Wierzba 71'), Adrian Piekarski, Łukasz Sarnowski - Jakub Branecki (Dawid Wojtyra 71'), Dawid Danilczyk (Maciej Famulak 60'), Marcin Czernis, Jan Sienkiewicz, Marcin Rajch (Łukasz Turzyniecki 46') - Aron Stasiak.

Przedmeczowy typ: remis

Po ostatniej wysokiej wygranej w derbach ze Stomilem Olsztyn piłkarze Olimpii Elbląg wyrośli na faworyta wyjazdowego spotkania z rezerwami Śląska Wrocław. Dla drużyny z północy kraju wypad na Dolny Śląsk rozpoczął się znakomicie. Już w 4. minucie po zablokowanym uderzeniu Marcina Rajcha futbolówka trafiła pod nogi Jana Sienkiewicza. Pochodzący z Białorusi środkowy pomocnik precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał Oskara Mielcarza.

Po objęciu prowadzenia goście nie poszli za ciosem. Co prawda po groźnym strzale Arona Stasiaka interweniować musiał Mielcarz, jednak z upływem czasu Śląsk II zaczął przejmować inicjatywę. Początkowo niewiele z tego wychodziło, jednak tuż przed przerwą podopieczni Krzysztofa Wołczka zdołali wyrównać. Piłkę ze skrzydła wrzucał wówczas Filip Gryglak. Niepewną interwencją popisał się w tej sytuacji doświadczony Andrzej Witan, co błyskawicznie wykorzystał Miłosz Kurowski.

Druga połowa przyniosła nielicznie zgromadzonej publice przy Oporowskiej jeszcze kilka sytuacji, jednak zarówno Mielcarz, jak i Witan po przerwie spisali się bez zarzutu. Ze sprawiedliwego z punktu widzenia przebiegu gry remisu żadna z drużyn nie może być zadowolona. Olimpia straciła szansę, by awansować nawet na pozycję wicelidera. Rezerwy Śląska natomiast potrzebują zwycięstw, by odskoczyć od strefy spadkowej. Na ten moment wrocławianie wygrali jeden mecz, a zremisowali aż trzykrotnie.

Wisła Puławy - Zagłębie II Lubin 1:2 (1:1)

Mateusz Klichowicz 21 - Bartłomiej Kłudka 35, Rafał Adamski 73 (karny)

Wisła: Albert Posiadała - Dominik Cheba, Łukasz Wiech, Robert Majewski, Oskar Przywara (Damian Kołtański 46') - Ednilson Furtado (Dominik Banach 62'), Maciej Kona, Krystian Puton, Aghwan Papikjan (Bojan Gvozdenović 46'), Mateusz Klichowicz (Adrian Paluchowski 62') - Dawid Retlewski (Josiño 76').

Zagłębie II: Michał Matys - Bartłomiej Kłudka, Michał Bogacz, Kacper Lepczyński, Arkadiusz Woźniak - Paweł Kruszelnicki (Dawid Pakulski 46'), Mateusz Kizyma (Jakub Kolan 69'), Kōki Hinokio, Tomasz Pieńko, Adam Ratajczyk (Wojciech Szafranek 82') - Rafał Adamski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wisły

Na zakończenie 6. kolejki Wisła Puławy podejmowała na swoim terenie rezerwy Zagłębia Lubin. Gospodarze nie mogą być zadowoleni z wyniku i przebiegu tego spotkania. W 21. minucie Wisła wyszła na prowadzenie, gdy dogranie Ednilsona Furtado wykorzystał Mateusz Klichowicz. Zagłębie II zdołało wyrównać 14 minut później. Błąd defensywy gospodarzy wykorzystał Bartłomiej Kłudka, który z bliska pokonał Alberta Posiadałę. Dla prawego obrońca rezerw Zagłębia była to już trzecia bramka w tym sezonie eWinner II ligi.

Bramkę na wagę trzeciej wygranej "Miedziowych" w tym sezonie strzelił Rafał Adamski skutecznie wykorzystując rzut karny. Zwycięstwo gości powinno być jeszcze bardziej okazałe. Kilka minut po drugim golu strzał w słupek oddał Tomasz Pieńko, a w 84. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Adamski. Tym razem jego intencje zdołał wyczuć Posiadała. Pomimo porażki Wisła zachowała miejsce w strefie barażowej. Zagłębie natomiast przesunęło się na dziesiątą pozycję i zrównało się punktami z szóstą Wisłą.

Siarka Tarnobrzeg - Radunia Stężyca 0:2 (0:1)

Radosław Stępień 37, Janusz Surdykowski 90

Siarka: Piotr Pietryga - Piotr Kwaśniewski, Wojciech Bieniarz (Paweł Rogala 73'), Marcin Stefanik, Kacper Józefiak, Piotr Cichocki (Paweł Mróz 70') - Szymon Kaliniec, Marcel Tyl, Lukáš Hrnčiar (Ołeksandr Jacenko 81') - Krzysztof Zawiślak (Filip Krempa 70'), Szymon Lewicki.

Radunia: Kacper Tułowiecki - Maciej Orłowski, Tomasz Dejewski, Rafał Kosznik - Bartosz Zynek, Andrzej Kaszuba, Sebastian Deja (Wojciech Łuczak 54'), Marcel Górski (Nikodem Potrac 46'), Radosław Stępień (Jakub Letniowski 74'), Jonatan Straus - Janusz Surdykowski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Siarki

Siarka Tarnobrzeg notuje twarde lądowanie na drugoligowych boiskach. Po inauguracyjnym, wysokim zwycięstwie nad Zniczem Pruszków i remisie z Lechem II Poznań podopieczni Sławomira Majaka przegrali dwa kolejne spotkania tracąc w nich łącznie aż dziesięć goli. W środku tygodnia z GKS-em Jastrzębie co prawda Siarka nie przegrała, lecz zaprezentowała się z naprawdę kiepskiej strony. Przełamanie nie przyszło w starciu z Radunią Stężyca, która po przeciętnym starcie sezonu powoli zaczyna łapać wiatr w żagle.

W pierwszych fragmentach spotkania zaobserwować można było sporo fauli w środku pola. Oba zespoły raz po raz posyłały futbolówkę w pole karne rywala, jednak nie wynikały z tego żadne celne strzały mogące sprawić problemy bramkarzowi. Piotra Pietrygę dobrym uderzeniem z dystansu zaskoczył Radosław Stępień. Grający w środku pola zawodnik posłał mocne, płaskie uderzenie przy bliższym słupku bramki Siarki.

Beniaminek z Tarnobrzegu miał jednak okazję, by nawet wyjść na prowadzenie. Jeszcze w pierwszej połowie po niedokładnym wybiciu piłki przez Kacpra Tułowieckiego na uderzenie z dystansu zdecydował się Szymon Lewicki. Lob posłany przez napastnika Siarki zatrzymał się jednak na słupku. W taki sam sposób zakończyła się akcja po której strzał oddał Lukáš Hrnčiar. Ponadto groźnie z dystansu strzelał także Szymon Kaliniec.

Sytuacji do wyrównania gospodarze mieli naprawdę sporo. Niestety dla nich decydująca była nieskuteczność. Zemściło się to już w doliczonym czasie gry. Po dalekim wybiciu "na uwolnienie" Wojciecha Łuczaka Janusz Surdykowski pomimo obecności dwóch rywali wyszedł na sam z Tułowieckim i sprytnym lobem przypieczętował drugie zwycięstwo Raduni w tym sezonie.

Pogoń Siedlce - Motor Lublin 2:1 (0:1)

Maciej Wichtowski 79, Cezary Bujalski 83 - Michał Żebrakowski 39

Pogoń: Maciej Kikolski - Maciej Kołoczek, Przemysław Misiak (Jakub Sinior 69'), Maciej Wichtowski, Michał Rutkowski, Nikodem Fiedosewicz (Kamil Włodyka 46') - Ernest Dzięcioł (Damian Nowak 68'), Mateusz Piotrowski (Cezary Bujalski 46'), Damian Szuprytowski - Marcinho (Robert Prochownik 62'), Cezary Demianiuk.

Motor: Paweł Budzyński - Filip Wójcik, Maksymilian Cichocki, Sebastian Rudol, Kamil Rozmus - Mariusz Rybicki (Damian Sędzikowski 86'), Piotr Kusiński, Rafał Król, Piotr Ceglarz, Leszek Jagodziński (Mikołaj Kosior 80') - Michał Żebrakowski (Ezana Kahsay 70').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Motoru

Katastrofa w Motorze Lublin trwa w najlepsze. W środku tygodnia zespół ten przegrał u siebie aż 0:3 z KKS-em 1925 Kalisz. W Siedlcach ich postawa nie porywała, jednak przez dłuższy czas przynajmniej wynik się zgadzał. Na sześć minut przed przerwą po wyrzucie piłki z autu Michał Żebrakowski wykorzystał serię błędów defensorów Pogoni i z bliska pokonał Macieja Kikolskiego. Strzelec pierwszego gola tuż po przerwie mógł skompletować dublet, lecz finalnie zawiódł w sytuacji sam na sam.

Na emocję w drugiej połowie kibice musieli czekać przez dłuższy czas. Ale kibice gospodarzy śmiało mogą powiedzieć, że było warto. W 79. minucie potężnym strzałem z rzutu wolnego wyrównanie dał Maciej Wichtowski. Środkowy defensor Pogoni w kończącym się tygodniu najpierw pokonał bramkarza Górnika Polkowice strzałem z własnej połowy, a kilka dni później w widowiskowy sposób przechytrzył Pawła Budzyńskiego. Po jego uderzeniu piłka odbiła się od słupka zanim przekroczyła linię bramkową.

Najgorsze dla Motoru stało się jednak cztery minuty później, gdy Cezary Bujalski zabrał piłkę Rafałowi Królowi, podszedł w okolicę pola karnego i pokonał Budzyńskiego. Motor tym samym pozostaje z zaledwie dwoma punktami na ostatniej pozycji w tabeli. Nie zdziwie się jeżeli po tym występie posada Stanisława Szpyrki zawiśnie na włosku. Od początku sezonu w Lublinie wiele rzeczy nie wygląda tak, jak powinno. Mecz z Pogonią dobitnie to pokazał. Zaledwie cztery strzały oddane przez całe spotkanie to zdecydowanie za mało, by realnie o coś walczyć na szczeblu centralnym.

GKS Jastrzębie - KKS 1925 Kalisz 1:1 (0:0)

Szymon Gołuch 54 - Néstor Gordillo 52 (karny)

GKS: Grzegorz Drazik - Bartosz Boruń (Salvador Pryka 80'), Kacper Kawula, Mateusz Słodowy, Jewhenij Zacharczenko, Dawid Szkudlarek - Daniel Szymczak (Natan Wysiński 75'), Dariusz Kamiński (João Passoni 75'), Przemysław Lech, Szymon Gołuch - Daniel Stanclik.

KKS 1925: Maciej Krakowiak - Nikodem Zawistowski, Kasjan Lipkowski, Filip Kendzia, Wiktor Smoliński, Daniel Kamiński - Kamil Koczy (Karol Smajdor 75'), Mateusz Wysokiński (Kacper Dudek 88'), Michał Borecki (Adrian Łuszkiewicz 63'), Néstor Gordillo (Patryk Soboczyński 88') - Piotr Giel.

Przedmeczowy typ: remis

Śmiało możemy mówić o niewykorzystanej szansie przez zawodników GKS-u Jastrzębie. Gospodarze już od 7. minuty grali w przewadze po czerwonej kartce, którą za taktyczny faul otrzymał lewy wahadłowy KKS-u 1925 Daniel Kamiński. W pierwszych minutach po zyskaniu liczebnej przewagi GKS Jastrzębie nie forsował za bardzo tempa. Ciekawiej zaczęło być dopiero pod koniec pierwszej połowy za sprawą Daniel Stanclika. Po strzale głową napastnika miejscowych tuż przed przerwą dobrze interweniował Maciej Krakowiak.

Długo oczekiwanie gole pojawiły się zaraz po przerwie. W 52. minucie po faulu na Piotrze Gielu rzut karny wykorzystał Néstor Gordillo. Gospodarze wyrównali chwilę później. Wrzutkę z rzutu rożnego znakomicię przedłużoną przez jednego z zawodników GKS-u wykończył dobrze ustawiony w okolicach dalszego słupka Szymon Gołuch. Praktycznie do końca spotkania KKS 1925 musiał bronić się przed bardziej lub mniej zdecydowanymi atakami rywala. W 87. minucie sprawy w swoje ręcę wziął Krakowiak, który po raz kolejny okazał się lepszy od Stanclika. Tym razem napastnik gospodarzy wykonywał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Karola Smajdora.

Tabela eWinner II ligi po 6. kolejce

[table id=117 /]

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 6. kolejce

1.) Grzegorz Goncerz (Kotwica Kołobrzeg), Dawid Retlewski (Wisła Puławy), Radosław Stępień (Radunia Stężyca), Krzysztof Świątek (Hutnik Kraków), Jakub Tecław (Stomil Olsztyn) - 5 goli

2.) Maciej Firlej (Znicz Pruszków), Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Szymon Krocz (Śląsk II Wrocław) - 4 gole

3.) Michał Fidziukiewicz (Polonia Warszawa), Néstor Gordillo (KKS 1925 Kalisz), Abdallah Hafez (Górnik Polkowice), Bartłomiej Kłudka (Zagłębie II Lubin), Shuma Nagamatsu (Znicz Pruszków), Damian Nowak (Pogoń Siedlce), Bartłomiej Purcha (Garbarnia Kraków), Marcin Rajch (Olimpia Elbląg), Aron Stasiak (Olimpia Elbląg), Filip Wilak (Lech II Poznań), Adam Żak (Garbarnia Kraków) - 3 gole

Terminarz 7. kolejki eWinner II ligi

19 sierpnia (piątek)

Garbarnia Kraków - Lech II Poznań, godz. 17:00, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

20 sierpnia (sobota)

Olimpia Elbląg - Znicz Pruszków, godz. 17:00, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

KKS 1925 Kalisz - Pogoń Siedlce, godz. 17:00, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

Górnik Polkowice - Śląsk II wrocław, godz. 18:00, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

Motor Lublin - Stomil Olsztyn, godz. 18:00, transmisja w TVP Sport, typ: X

Kotwica Kołobrzeg - Siarka Tarnobrzeg, godz. 18:00, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1

Polonia Warszawa - Wisła Puławy, godz. 19:11, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 2

21 sierpnia (niedziela)

Radunia Stężyca - GKS Jastrzębie, godz. 1500, transmisja w WP Pilot i w aplikacji eWinner, typ: 1


Avatar
Data publikacji: 16 sierpnia 2022, 9:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.