blank
fot. Źródło: PZPN
Udostępnij:

eWinner II liga: Czołówka znów gubi punkty

To była dziwna kolejka w eWinner II lidze. Żadna z drużyn zajmujących miejsce w czołowej szóstce tabeli ligowej w 30. kolejce nie zdołała wygrać swojego spotkania. Dodatkowo, aż cztery ze wszystkich dziewięciu meczów zakończyły się bezbramkowymi remisami. To wszystko jednak sprawia, że sytuacja w tabeli w dalszym ciągu jest bardzo ciekawa.

Garbarnia Kraków - GKS Katowice 2:0 (1:0)

Michał Fidziukiewicz 43, Grzegorz Marszalik 68

Garbarnia: Dorian Frątczak - Mateusz Surma, Donatas Nakrošius, Marek Masiuda, Jakub Kowalski - Jakub Górski (Tomasz Kołbon 90'), Mateusz Duda, Grzegorz Marszalik (Bruno Wacławek 90'), Kamil Kuczak - Michał Feliks (Błażej Radwanek 79'), Michał Fidziukiewicz.

Katowice: Bartosz Mrozek - Zbigniew Wojciechowski (Piotr Kurbiel 73'), Arkadiusz Jędrych, Grzegorz Janiszewski, Grzegorz Rogala - Szymon Kiebzak (Dominik Kościelniak 54'), Bartosz Jaroszek (Marcin Urynowicz 63'), Rafał Figiel, Adrian Błąd, Krystian Sanocki (Arkadiusz Woźniak 63') - Filip Kozłowski (Patryk Szwedzik 73').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo GKS-u

Tym razem GKS-owi Katowice się nie upiekło. W ostatni weekend wicelider wykorzystując czerwoną kartkę dla Skry Częstochowa zdołał odwrócić losy meczu i ostatecznie wygrać 2:1. W środę podopieczni Rafała Góraka okazali się gorsi od znajdującej się w ostatnim czasie w świetnej dyspozycji Garbarni Kraków. Katowiczanie tym samym zmarnowali kolejną okazję do wskoczenia na pozycję lidera, tym razem po wpadce Górnika Polkowice w Stargardzie.

Początek nie zapowiadał porażki gości. W pierwszej połowie piłkarze GKS-u zagrażali bramce rywala głównie strzałami zza pola karnego - bardziej lub mniej celnymi strzałami Doriana Frątczaka zaskoczyć próbowali m.in. Krystian Sanocki i Rafał Figiel. Po drugiej stronie boiska bardzo ważną interwencję w 35. minucie zanotował Bartosz Mrozek. Młody bramkarz "Gieksy" końcami palców sparował do boku bardzo mocny strzał Grzegorza Marszalika, po którym piłka "odkręcała" się w stronę dalszego słupka. Mrozek nie zawiódł także po groźnym strzale głową Michała Feliksa. 21-latek skapitulował ostatecznie na dwie minuty przed przerwą, kiedy Michał Fidziukiewicz otrzymał prostopadłe podanie z prawej strony boiska, zszedł do środka i mierzonym strzale po ziemi wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Prowadzenie, którego Garbarnia w drugiej połowie nie dała sobie wydrzeć. Chociaż jeszcze przed przerwą bardzo dobrą interwencją po mocnym strzale Sanockiego popisał się Dorian Frątczak. Ta okazja mogłaby zwiastować szturm gości w drugiej połowie. Szczerze mówiąc, ten nie nastąpił, jednak GKS zdołał raz skierować futbolówkę do bramki rywala. Gol ostatecznie nie został uznany, bo Filip Kozłowski znajdował się na pozycji spalonej. Przyjezdnych z marzeń o wywalczeniu choćby punktu w 68. minucie świetnym strzałem odarł bardzo aktywny w tym spotkaniu Marszalik.

Garbarnia bardzo szybko otrząsnęła się po derbowej porażce z Hutnikiem Kraków. W starciu z wiceliderem zespół prowadzony przez Łukasza Surmę był wyraźnie lepszy, o czym świadczy nie tylko wynik, ale także i gra. Na uznanie zasługuje fakt, że po strzeleniu pierwszej bramki gospodarze nie cofnęli się, tylko wciąż stwarzali kolejne sytuację. Bo wynik tego spotkania powinien być o wiele wyższy, jednak bardzo poprawnie w bramce "Gieksy" spisywał się Mrozek. Garbarnia po tym spotkaniu ma już zaledwie dwa punkty straty do miejsca barażowego, na którym niezmiennie znajduje się Stal Rzeszów. Garbarnia chyba na dobre włączyła się do walki o powrót do Fortuna I ligi.


Błękitni Stargard - Górnik Polkowice 0:0

Błękitni: Tobiasz Weinzettel - Aleksander Theus, Daniel Wajsak, Bartłomiej Mruk, Bartosz Sitkowski - Mateusz Bochnak, Hubert Krawczun, Dawid Polkowski (Filip Karmański 65'), Michał Cywiński (Bartosz Boniecki 82'), Tomasz Kaczmarek (Błażej Starzycki 54') - Kamil Walków (Damian Niedojad 65').

Górnik: Jakub Szymański - Dominik Radziemski, Maciej Kowalski-Haberek, Paweł Kucharczyk, Karol Fryzowicz (Jarosław Ratajczak 90') - Eryk Sobków (Mateusz Baszak 43'), Michał Danilczyk, Kamil Wacławczyk (Rafał Karmelita 69'), Ernest Terpiłowski - Mariusz Szuszkiewicz, Filip Baranowski (Maciej Bancewicz 69').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Górnika

Już w starciu z Olimpią Elbląg Górnikowi Polkowice grało się bardzo ciężko, jednak pomimo trudności ostatecznie udało się odrobić straty i utrzymać się na pozycji lidera. W Stargardzie ta sztuka się już nie udała, polkowiczanie pomimo znacznej przewagi nie strzelili żadnej bramki, jednak dzięki porażce GKS-u Katowice utrzymali pozycję lidera, powiększając nawet swoją przewagę nad głównym rywalem do dwóch punktów.

Błękitni oczywiście mieli sporo szczęścia, bo kilka z sytuacji stworzonych sobie przez Górników można określić mianem "setek". Gospodarze kilkukrotnie starali się odgryzać rywalom, z czego wynikały takie próby jak strzał nad bramką Dawida Polkowskiego oraz uderzenie Filipa Karmańskiego, które z dużym trudem odbił Jakub Szymański. W szeregach Górnika aktywnością wykazywał się wprowadzony pod koniec pierwszej połowy Mateusz Baszak.

Bezbramkowy remis z liderem dla każdego zespołu walczącego o utrzymanie jest wynikiem więcej niż zadowalającym. Błękitni mają jednak swoje problemy.Oprócz mocno chwiejnej formy i ciągłego zagrożenia relegacją, w ostatnim czasie na światło dzienne wyszła sprawa odejścia z klubu Przemysława Brzeziańskiego. W pomeczowym wywiadzie na łamach oficjalnej strony klubu Adam Topolski potwierdził, że ze względu na niewłaściwe zachowanie umowa 28-letniego napastnika została rozwiązana. Swoją wersję wydarzeń przedstawił trener, a swoją sam zawodnik w jednym z komentarzu. Całą sprawę w nieco prześmiewczy sposób komentują także lub reagują na komentarze sami byli lub obecni piłkarze klubu. Trzeba przyznać, że taki obraz funkcjonowania drużyny może wzbudzić spory niepokój wśród kibiców Błękitnych.

Skrót z tego meczu można obejrzeć tutaj.


Wigry Suwałki - Stal Rzeszów 1:1 (0:0)

Kamil Adamek 90 - Piotr Głowacki 75 (karny)

Wigry: Hieronim Zoch - Michał Orzechowski (Martin Dobrotka 81'), Adrian Piekarski, Rafał Grzelak, Daniel Liszka (Paweł Gierach 81') - Denis Gojko, Wojciech Kamiński, Bartłomiej Babiarz (Patryk Czułowski 82'), Patryk Mularczyk, Cezary Sauczek (Michał Żebrakowski 65') - Kacper Wełniak (Kamil Adamek 65').

Stal: Wiktor Kaczorowski - Radosław Sylwestrzak, Damian Kostkowski, Łukasz Góra, Piotr Głowacki - Błażej Szczepanek, Jakub Szczypek (Sławomir Szeliga 67'), Bartosz Wolski - Krystian Pieczara, Dawid Olejarka (Jarosław Fojut 83'), Mariusz Sławek (Wiktor Kłos 73').

Przedmeczowy typ: remis

Po raz kolejny w tym sezonie piłkarze Stali Rzeszów pokazują nam, że to co najciekawsze, zostawiają na samą koncówkę meczu. Niestety dla kibiców tego zespołu, po raz drugi z rzędu Stal straciła zwycięstwo w samej końcówce meczu. W starciu z KKS-em 1925 ostatnia bramka padła jeszcze przed doliczonym czasem gry, natomiast w środę rywale zadali cios dosłownie w ostatniej akcji meczu.

Zanim do tego doszło, lepsze wrażenie w pierwszych minutach sprawiali goście. Wigry najgroźniejsze sytuacje w pierwszej połowie miały po prostych błędach rywala - po złym przyjęciu piłki Radosława Sylwestrzaka Wiktor Kaczorowski obronił w sytuacji sam na sam strzał Cezarego Sauczka. Chwilę później po stracie w środku pola Błażeja Szczepanka ponownie na bramkę Stali uderzał Sauczek, który tym razem z ostrego kąta strzelił obok bramki.

W drugiej połowie w dalszym ciągu obserwowaliśmy wymianę ciosów. Ledwie trzy minuty po przerwie Kaczorowskiego strzałem z powietrza zaskoczyć Kaczorowskiego próbował Kacper Wełniak. W odpowiedzi Szczepanek po zagraniu Dawida Olejarki oddał strzał nad bramką, a w 68. minucie strzał zza pola karnego Sławomira Szeligi zakończył się w bardzo podobny sposób. Coraz większy napór Stali w 74. minucie spowodował podyktowanie rzutu karnego za faul w polu karnym na Wiktorze Kłosie. Z jedenastu metrów drugiego gola w tej rundzie strzelił Piotr Głowacki.

I tutaj zbliżamy się do kulminacyjnego momentu. W piątej i zarazem ostatniej minucie doliczonego czasu gry po centrze z prawej strony boiska Denisa Gojko Kamil Adamek uciekł kryjącemu go Damianowi Kostkowskiemu i strzałem z bliska zapewnił Wigrom jeden punkt. Punkt, który pozwala na zachowanie statusu quo - Wigry utrzymały zarówno pięć punktów przewagi nad piątą Skrą, a także ośmiu nad szóstą Stalą. Jednocześnie suwalczanie nie stracili za wiele do drużyn usytułowanych wyżej w tabeli - Chojniczanka i Górnik Polkowice zremisowali swoje mecze, a GKS Katowice przegrał.


Motor Lublin - Chojniczanka Chojnice 2:2 (0:1)

Rafał Król 53 (karny), Tomasz Swędrowski 57 - Adam Ryczkowski 35, 65

Motor: Sebastian Madejski - Filip Wójcik (Dawid Pakulski 80'), Rafał Grodzicki, Maksymilian Cichocki (Piotr Ceglarz 74'), Ariel Wawszczyk, Paweł Moskwik - Szymon Rak, Tomasz Swędrowski, Arkadiusz Bednarczyk (Michał Król 46'), Rafał Król - Daniel Świderski.

Chojniczanka: Paweł Sokół - Paweł Czajkowski, Marcin Grolik, Mateusz Bartosiak, Jan Mudra - Mateusz Klichowicz (Serhij Napołow 75'), Robert Ziętarski, Maciej Kona, Tomasz Mikołajczak (Adrian Rakowski 74'), Adam Ryczkowski - Szymon Skrzypczak (Olaf Nowak 84').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

Dwa remisy z rzędu i niewykorzystane potknięcia GKS-u Katowice i Górnika Polkowice to zdecydowanie za mało, by mówić o kryzysie w Chojniczance Chojnice. Faktem jest jednak to, że drużyna mająca jak nabardziej poważne aspirację do promocji na zaplecze PKO Ekstraklasy powinna bez większych problemów ograć Motor Lublin - zespół, którego styl gry delikatnie mówiąc nie zachwyca i który w dotychczasowych sześciu kwietniowych meczach wywalczył zaledwie pięć punktów.

Świetna postawa Ryczkowskiego to było za mało, by w środowy wieczór wywieźć ze stolicy województwa lubelskiego komplet punktów. Sprowadzony zimą z Górnika Zabrze skrzydłowy w 35. minucie po podaniu Mateusza Klichowicza odważnie wbiegł w pole karne, wykorzystał bierność defensorów Motoru i strzałem po ziemi zaskoczył Sebastiana Madejskiego. Chojniczanka do przerwy mogła prowadzić nawet dwoma bramkami. Sześć minut przed trafieniem Ryczkowskiego, po sporym zamieszaniu w polu karnym, w poprzeczkę strzelił prawy obrońca gości Paweł Czajkowski.

To wszystko stało się nagle niewiele znaczącym epizodem zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy, gdy Motor dość niespodziewanie w przeciągu czterech minut strzelił aż dwie bramki. Najpierw po faulu Czajkowskiego na Tomaszu Swędrowskim po raz drugi w odstępie tygodnia gola z rzutu karnego strzelił Rafał Król. Zdecydowanie efektowniej było jednak dwie minuty później. Po strzale głową w poprzeczkę Ariela Wawszczyka sędzia tego spotkania Paweł Dziopak podyktował rzut wolny w okolicach linii pola karnego. Do piłki podszedł Swędrowski, który popisał się świetnym strzałem z rzutu wolnego. Z mocnym uderzeniem tuż pod poprzeczką Paweł Sokół nie był w stanie sobie poradzić.

Ten zryw nie zapewnił Motorowi wygranej. Głównie za sprawą duetu Klichowicz - Ryczkowski, który ponownie wypracował bramkę dla drużyny z Chojnic. Ten pierwszy posłał płaskie dośrodkowanie z rzutu rożnego, a Ryczkowski po przepuszczeniu futbolówki przez Tomasza Mikołajczaka z łatwością ograł dwóch, wydaje się nieco zaskoczonych, piłkarzy Motoru i strzałem po dalszym słupku pokonał Madejskiego po raz drugi tego dnia. Ostatnie 25 minut pokazało, że to Chojniczanka była zdecydowanie bliżej zwycięstwa. Podopiecznym Adama Noconia zabrakło jednak skuteczności po próbach m.in. Ryczkowskiego, Klichowicza, Roberta Ziętarskiego czy wprowadzonego z ławki Adriana Rakowskiego.

W przypadku wygranej Chojniczanka mogłaby ponownie wskoczyć na drugie miejsce i mieć ledwie punkt straty do lidera. Remis oczywiście nie przynosi żadnej katastrofy, jednak przy takim ścisku w ligowej tabeli każde punkty w ostatecznym rozrachunku mogą okazać się bezcenne. Motor z kolei w dalszym ciągu utrzymuje się w środku tabeli, mając jednocześnie w miarę bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, zachowując także szansę na to, że w przypadku nagłej zwyżki formy na koniec sezonu mogą zakręcić się w obrębie baraży.


Skra Częstochowa - Lech II Poznań 0:0

Skra: Mikołaj Biegański - Rafał Brusiło, Hubert Sadowski, Mariusz Holik, Dawid Niedbała - Krzysztof Napora, Karol Noiszewski (Sebastian Rogala 90'), Piotr Nocoń, Titas Milašius - Kamil Wojtyra, Damian Warnecki (Lucjan Klisiewicz 62').

Lech II: Krzysztof Bąkowski - Filip Borowski (Arkadiusz Kaczmarek 72'), Grzegorz Wojtkowiak, Maksymilian Pingot, Karol Smajdor (Jakub Malec 80') - Łukasz Szramowski, Jakub Białczyk, Eryk Kryg, Adrian Laskowski, Jakub Karbownik (Igor Ławrynowicz 70') - Siergiej Kriwiec.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Skry

Czy po tym spotkaniu którakolwiek z drużyn może być zadowolona? Chyba nie bardzo. Skra co prawda tym razem nie przegrała, jednak w dalszym ciągu nie potrafi wygrać i zaczyna trwonić swoją przewagę z poprzednich gier. Rezerwy Lecha z kolei znajdują się w coraz większych tarapatach i na gwałt potrzebują punktów. Co prawda czeka ich sporo spotkań z wyżej notowanymi drużynami, jednak zmagająca się z problemami Skra wydawała się dobrym rywalem na przełamanie.

Bezbramkowy remis wydaje się być rezultatem oddającym przebieg spotkania. W pierwszych minutach gospodarze prowadzili grę, a m.in. Piotr Nocoń czy Krzysztof Napora starali się pokonać Krzysztofa Bąkowskiego. Im bliżej przerwy, tym przyjezdni również zaczęli dochodzić do głosu. Strzały Eryka Kryga i Karola Smajdora okazały się niecelne, ale najbliżej celu był w 52. minucie Grzegorz Wojtkowiak. Doświadczony defensor po wrzutce równie doświadczonego Siergieja Kriwca nieznacznie chybił po strzale głową. Prócz tego dośrodkowania, Kriwiec oddał także minimalnie niecelny strzał z rzutu wolnego. W drugiej połowie entuzjazm Skry znacznie opadł i w końcówce byli w stanie zagrozić jedynie dość słabymi, kolejnymi strzałami Noconia i Napory.

Skra nie skorzystała z remisów Chojniczanki Chojnice i Stali Rzeszów i nawet w najmniejszym stopniu nie zmniejszyli swojego położenia w tabeli, utrzymując czteropunktową przewagę nad otwierającym pogoń za miejscami barażowymi KKS-em 1925 Kalisz. Rezerwy "Kolejorza" natomiast odrobiły punkt do Olimpii Elbląg i odskoczyli o kolejne "oczko" od Olimpii Grudziądz. W dalszym ciągu jednak strata podopiecznych Artura Węski do bezpiecznej strefy wynosi dwa punkty, a w najbliższym czasie będzie im coraz ciężej o punkty. Lech II w nadchodzących tygodniach ma w terminarzu m.in. mecze z walczącymi o baraże Garbarnią Kraków, KKS-em 1925 Kalisz, Śląskiem II Wrocław i Wigrami Suwałki.


KKS 1925 Kalisz - Sokół Ostróda 2:0 (0:0)

Andrzej Kaszuba 52, Robert Tunkiewicz 67

KKS 1925: Michał Molenda - Nikodem Zawistowski, Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Mateusz Żytko, Marcin Radzewicz (Mateusz Mączyński 62') - Bartłomiej Putno (Robert Tunkiewicz 62'), Adrian Łuszkiewicz (Michał Borecki 76'), Andrzej Kaszuba (Kamil Koczy 84'), Néstor Gordillo - Bartłomiej Maćczak (Mateusz Majewski 76').

Sokół: Kacper Trelowski - Michał Zimmer, Wojciech Mazurowski, Karol Żwir, Adam Dobosz - Wojciech Kalinowski (Karol Turek 63'), Dominik Więcek (Sebastian Rugowski 58'), Jakub Czajkowski (Kamil Zalewski 77'), Rafał Siemaszko (Paweł Brzuzy 46'), Tomasz Gajda (Łukasz Soszyński 77') - Dawid Wolny.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo KKS-u 1925

Mecz dwóch beniaminków, którzy już w debiutanckim sezonie na szczeblu centralnym włączyli się do walki o awans do Fortuna I ligi, zapowiadał się bardzo ciekawie. Tym bardziej, że przed tym spotkaniem oba zespoły miały na koncie taką samą liczbę punktów, przez co w Kaliszu rozegrano "mecz o sześć punktów".

Tradycyjnie już po stronie gości najgroźniejszą broń stanowił lider klasyfikacji strzelców Dawid Wolny. W pierwszej połowie napastnik Sokoła próbował zaskoczyć Michała Molendę najpierw świetnym i mocnym uderzeniem z dystansu, a później strzałem głową z okolic jedenastego metra. Molenda, który bez wątpienia w tym sezonie jest pewnym punktem swojego zespołu, również i tym razem nie zawiódł oczekiwań trenera i kolegi i bramki nie wpuścił.

Podobnie jak w ostatnim meczu ze Stalą Rzeszów, tak i teraz kaliszanie najlepsze co mieli zostawili na końcówkę pierwszej połowy, a także na drugą część spotkania. Jeszcze przed przerwą w poprzeczkę strzelił Néstor Gordillo. Po przerwie jednak jego koledzy byli już zdecydowanie skuteczniejsi, w czym swój udział miał takze sam Hiszpan. Po jego dograniu w 52. minucie Andrzej Kaszuba świetnym uderzeniem z okolic 30 metra dał gospodarzom prowadzenie. Sam Gordillo tego dnia ewidentnie nie miał szczęścia, bo sześć minut później po golu Kaszuby po dograniu Bartłomieja Maćczaka nie wykorzystał fenomenalnej syutacji i po próbie minięcia bramkarza i tak trafił wprost w Kacpra Trelowskiego. Przewaga miejscowych była jednak wyraźna, co w 67. minucie przypieczętował Robert Tunkiewicz, który wykorzystał zgranie piłki klatką piersiową Filipa Kendzi i przypieczętował trzy punkty KKS-owi 1925.

Dzięki tej wygranej drużyna prowadzona przez Ryszarda Wieczorka zbliżyła się do Stali Rzeszów na zaledwie jeden punkt, a na cztery punkty do piątej Skry Częstochowa. Zbliżające się spotkania m.in. z dobrze dysponowanym Hutnikiem Kraków, a także najlepszymi w lidze GKS-em Katowice i Górnikiem Polkowice z pewnością pokaże nam rzeczywisty potencjał beniaminka. Zdobycie kilku punktów może okazać się bardzo cenne, zważywszy na to, że w końcówce sezonu KKS 1925 będzie miał mecze z wyraźnie niżej notowanymi rywalami.

Stabilizacja jest w Sokole Ostróda trudnym tematem. Po raz trzeci z rzędu zespół ten nie jest w stanie wygrać dwóch spotkań z kolei i po jednym meczu zakończonym mniej lub bardziej efektownym zwycięstwem, w kolejnym spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań i przegrywa. Nie oznacza to jednak, że Sokół wypisał się już z walki o awans do I ligi. Na ten moment ich strata do miejsca barażowego wynosi cztery punkty, a więc jest jak najbardziej do odrobienia.


Śląsk II Wrocław - Hutnik Kraków 0:0

Śląsk II: Dariusz Szczerbal - Igor Maruszak, Bartosz Boruń, Piotr Celeban, Patryk Caliński, Szymon Krocz - Mateusz Młynarczyk (Przemysław Bargiel 69'), Adrian Bukowski, Maciej Pałaszewski, Adrian Łyszczarz (Filip Michalski 81') - Sebastian Bergier (Paweł Fediuk 87').

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński - Sebastian Olszewski, Tomasz Wojcinowicz, Piotr Stawarczyk, Łukasz Kędziora, Piotr Zmorzyński - Miłosz Drąg (Dawid Linca 69'), Tomasz Jaklik (Kacper Jodłowski 69'), Krzysztof Świątek (Kamil Bełczowski 80') - Abdallah Hafez (Patryk Kieliś 64'), Kamil Sobala (Michał Kitliński 64').

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Hutnika

Sytuacja w eWinner II lidze jest bardzo przewrotna. Dotychczas o piłkarzach Śląska II Wrocław mówiliśmy wyłącznie w kontekście walki o baraże pierwszoligowe, natomiast Hutnik skazywany był na bardziej lub mniej rozpaczliwą walkę o ligowy byt. Zarówno przed, jak i po meczu między tymi drużynami przewaga wrocławian nad Hutnikiem wynosi zaledwie pięć punktów. Krakowianie remisując przy Oporowskiej przedłużyli passę meczów bez porażki do pięciu i poczynili kolejny krok w osiągnieciu celu minimum - utrzymania na szczeblu centralnym

Mecz we Wrocławiu z całą pewnością nie był najciekawszym starciem 30. kolejki spotkań. Gospodarze w pierwszej połowie popełnili trzy poważne błędy w defensywie, które mogły kosztować ich gola. Najbliżej tego Hutnik był w 29. minucie, jednak strzał Abdallaha Hafeza okazał się niecelny. Poza tą próbą piłkarze Hutnika stworzyli jeszce kilka okazji, jednak za każdym razem kończyło się to albo pudłem albo interwencją Dariusza Szczerbala. Rezerwy Śląska w ofensywie spisywały się o wiele gorzej niż mogliśmy to obserwować w poprzednich kolejkach. W tym temacie trzeba uznać zasługi obrońców Hutnika, którzy grali bardzo czujnie i skutecznie rozbijali ataki rywala, przez co gospodarze nie bardzo mieli możliwość do strzelenia gola.

Rezerwy Śląska w najbliższym czasie muszą wziąć się do roboty. Powrót do III ligi podopiecznym Piotra Jawnego już raczej nie grozi, jednak kolejne mecze bez zwycięstwa sprawią, że kwestia barażów o I ligę pozostanie już tylko w sferze marzeń. Przed jednym z pięciu beniaminków w najbliższym czasie ciężkie zadanie jakim będzie wyjazdowe spotkanie z GKS-em Katowice, zespołem podrażnionym po porażce w Krakowie. Później będzie już "z górki". Poza Górnikiem Polkowice Śląsk II zagra z zespołami z dolnej połówki tabeli, które zapewne będą walczyły o utrzymanie do samego końca.


Znicz Pruszków - Olimpia Grudziądz 2:0 (1:0)

Krystian Tabara 23, Maciej Firlej 79

Znicz: Piotr Misztal - Marcin Bochenek, Maciej Wichtowski, Martin Baran, Mateusz Grudziński - Krystian Tabara (Gabor Grabowski 73'), Szymon Kaliniec, Lukáš Hrnčiar (Martin Janco 73'), Maciej Machalski (Krystian Pomorski 65'), Mariusz Gabrych (Peter Drobňák 77') - Maciej Firlej.

Olimpia: Łukasz Sapela - Szymon Jarosz (Oskar Kalenik 57'), Piotr Witasik, Hubert Mich - Mikołaj Gabor, Robert Obst (Bartosz Widejko 75'), Marko Zawada (Patryk Leszczyński 63'), Omid Popalzay, Damian Ciechanowski (Grzegorz Płatek 63') - João Criciúma (Michał Graczyk 57'), José Embaló.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Znicza

Mecz w Pruszkowie z pewnością był spotkaniem o "sześć punktów". Znicz wygrywając piąty mecz w tym roku powiększyli swoją przewagę nad strefą spadkową do siedmiu punktów. W naturalny sposób utrzymania to w dalszym ciągu nie zapewnia, stanowi jednak solidną zaliczkę przed końcówką sezonu, w której Znicz będzie grał głównie z rywalami z górnej połówki tabeli. Zwycięstwa z drużynami teoretycznie słabszymi dają pewien komfort, przy którym podopieczni Piotra Kobiereckiego mogą liczyć na sprawienie kilku niespodzianek.

Mając dość zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki (35:65%) Olimpia nie potrafiła zrobić z tego pożądanego użytku, oddając łącznie przez cały mecz zaledwie dwa celne strzały. Jak widać po wyniku, żaden z nich nie przyniósł większego skutku. Znicz okazał się zespołem o wiele bardziej pragmatycznym i wykorzystującym błędy rywala. W 23. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego jeden z obrońców Olimpii chciał wybić piłkę z własnego pola karnego. Pech chciał, że ta trafiła pod nogi kompletnie niepilnowanego Krystiana Tabary, który otrzymał wystarczająco dużo czasu, by nabiec na piłkę i oddać precyzyjny strzał obok bezradnego Łukasza Sapeli. Na domiar złego dla przyjezdnych, od 50. minuty musieli grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Omida Popalzaya.

W drugiej części spotkania zwycięstwo Znicza przypieczętował jeden z dwóch najlepszych strzelców tego klubu Maciej Firlej. Występujący jesienią w pierwszoligowej Koronie Kielce napastnik w 79. minucie spotkanie umiejętnie dostawił nogę i wykończył płaskie dośrodkowanie z lewej strony boiska autorstwa wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Petera Drobňáka. Dla Firleja było to już piąte trafienie w barwach Znicza. Jak informuje na Twitterze agent piłkarski Kamil Burzec, Firlej w ostatnich spotkaniach ligowych prócz pięciu bramek wywalczył także dwa rzuty karne. Jeżeli 24-latek utrzyma dotychczasową dyspozycję, to powinien znaleźć się na podium rankingu najlepszych zimowych transferów w eWinner II lidze.

Po pierwszych meczach po zatrudnieniu Zbigniewa Smółki wydawało się, że Olimpia będzie w stanie szybko oddalić się od strefy spadkowej. Od około miesiąca zespół z Grudziądza spisuje się jednak fatalnie. Mecz ze Zniczem był już piątą porażką z rzędu, co powoduje, że Olimpia wraz z Bytovią Bytów będą jedynymi drużynami, które w kwietniu nie zdobyły chociażby punktu. Co to powoduje? Olimpia Grudziądz oczywiście pozostaje na ostatnim miejscu w ligowej tabeli i obecnie ma pięć punktów straty do Błękitnych Stargard - pierwszego zespołu spoza strefy spadkowej. Najbliższy mecz ze swoją imienniczką z Elbląga może okazać się kluczowy w perspektywie dalszej walki o ligowy byt. A na pewno powie nam wiele o aktualnej sile tego zespołu.


Olimpia Elbląg - Pogoń Siedlce 0:0

Olimpia: Andrzej Witan - Sebastian Kamiński, Tomasz Lewandowski, Patryk Burzyński, Kamil Wenger - Tomasz Sedlewski (Filip Sobiecki 84'), Klaudiusz Krasa, Aleksander Waniek (Wojciech Zyska 78'), Sebastian Bartlewski (Orest Tkaczuk 61'), Marcin Bawolik (Damian Poliński 84') - Janusz Surdykowski.

Pogoń: Bartosz Klebaniuk - Maciej Kołoczek, Ivan Očenáš, Bartosz Brodziński, Bartłomiej Olszewski - Miłosz Przybecki, Oskar Repka, Krzysztof Danielewicz, Marcin Kozłowski II (Bartosz Rymek 71'), Ishmael Baidoo (Franciszek Wróblewski 79') - Maciej Górski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Pogoni

Rzadko kiedy zdarza się, by kluczowa dla losów całego spotkania sytuacja była zmarnowana już w 3. minucie boiska. Wówczas po dalekim wyrzucie z autu Patryka Burzyńskiego w świetnej sytuacji napastnik Olimpii Janusz Surdykowski uderzył z bliska wprost w Bartosza Klebaniuka.

Pod względem ofensywnym Olimpia w starciu z Pogonią Siedlce wyglądała o wiele lepiej niż w weekendowym spotkaniu z Górnikiem Polkowice. Wpływ na to nie miał jedynie obiektywny czynnik w postaci miejsca w tabeli, ale także i dobra postawa. W pierwszej połowie groźnie pod bramką przyjezdnych, poza próbą Surdykowskiego, było również po strzałach z dystansu Marcina Bawolika i Tomasza Sedlewskiego. Oba uderzenia zostały zablokowane przez rywala, jednak w obu przypadkach futbolówka wydawała się zmierzać w stronę bramki. W drugiej połowie strzał Sedleskiego obronił Klebaniuk, a już w doliczonym czasie gry dogodnych okazji nie wykorzystali wprowadzeni z ławki Filip Sobiecki i Wojciech Zyska.

Pomimo pewnej przewagi gospodarzy, również i Pogoń stworzyła sobie kilka okazji, chociaż o wiele ciekawiej było w drugiej części spotkania. Andrzeja Witana pokonać próbowali Maciej Górsiki i Ishmael Baidoo, jednak z tych pojedynków górą wyszedł golkiper Olimpii. Zdecydowanie więcej problemów sprawił mu Krzysztof Danielewicz. Pierwszy strzał pomocnika Pogoni Witan obronił, a drugi zatrzymał się na poprzeczce. W tej sytuacji zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego gości sygnalizowali, że futbolówka przekroczyła linię bramkową, jednak sędzia nie zdecydował się na uznanie gola, przez co ostatecznie w Elblągu gola nie zobaczyliśmy.

Bezbramkowy remis, patrząc na przebieg spotkania, jest wynikiem sprawiedliwym. Ale czy zadowalającym kogokolwiek? Olimpia przynajmniej nie powiększyła swojej straty do Błękitnych Stargard, którzy również bezbramkowo zremisowali swój mecz ligowy. Elblążanie w związku z tym dalej zajmują pierwsze z miejsc zagrożonych spadkiem i do bezpiecznej strefy tracą dwa punkty. Pogoń natomiast utrzymała się na 11. pozycji i do końca sezonu raczej nie zbliży się już ani do strefy barażowej, ani spadkowej.


W tej kolejce pauzowała Bytovia Bytów.

Jedenastka 30. kolejki eWinner II ligi według tygodnika Piłka Nożna

Tabela eWinner II ligi po 30. kolejce

[table id=117 /]

Czołówka klasyfikacji strzelców eWinner II ligi po 30. kolejce

  1. Kamil Wojtyra (Skra Częstochowa), Dawid Wolny (Sokół Ostróda) - 18 bramek
  2. Sebastian Bergier (Śląsk II Wrocław) - 16 bramek
  3. Piotr Giel (Bytovia Bytów) - 14 bramek
  4. Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice), Eryk Sobków (Górnik Polkowice), Marcin Urynowicz (GKS Katowice) - 13 bramek
  5. Janusz Surdykowski (Olimpia Elbląg) - 12 bramek
  6. Kamil Adamek (Wigry Suwałki) - 11 bramek

Terminarz 31. kolejki eWinner II ligi:

1 maja (sobota)

Hutnik Kraków - KKS 1925 Kalisz, godz. 17:00, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: 2

Olimpia Grudziądz - Olimpia Elbląg, godz. 17:00, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: X

Sokół Ostróda - Wigry Suwałki, godz. 17:00, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

Pogoń Siedlce - Błękitni Stargard, godz. 17:00, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

GKS Katowice - Śląsk II Wrocław, godz. 18:00, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

2 maja (niedziela)

Lech II Poznań - Garbarnia Kraków, godz. 13:00, transmisja na kanale YT Lecha, typ: 2

Stal Rzeszów - Motor Lublin, godz. 13:00, transmisja prawdopodobnie na platformie TVCOM, typ: 1

Chojniczanka Chojnice - Bytovia Bytów, godz. 13:30, transmisja w aplikacji mobilna eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

3 maja (poniedziałek)

Górnik Polkowice - Skra Częstochowa, godz. 15:00, transmisja w TVP Sport, typ: 1

Dane za 90minut.pl


Avatar
Data publikacji: 30 kwietnia 2021, 9:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.