Murthy
fot. fot. Valencia CF
Udostępnij:

Taśmy Anila Murthy’ego, czyli Valencia na podsłuchu

O projekcie Alemany'ego i Marcelino. Relacjach z Bordalasem, czy zaangażowaniu Petera Lima. O kulisach odejścia Rodrigo i Ferrana, a także przyszłości Gayi i Solera. W końcu o problemach finansowych, które popychają do kolejnych cięć. Gazeta "SuperDeporte" opublikowała nagrania z prezesem Valencii w roli głównej.

- Nie jestem odpowiedzialny za bycie rzecznikiem prasowym, jestem menedżerem. Brakuje nam rzecznika i szukam takiego - słyszymy z ust Anila Murthy'ego. W rzeczywistości prezes Valencii nie udziela już wywiadów nawet zagranicznym redakcjom. Singapurczyk zrobił wyjątek jedynie na rzecz debiutu Celadesa w Lidze Mistrzów i finał Pucharu Króla, co nieszczególnie dziwi. Atmosfera zdążyła już zgęstnieć.

Valencia spadająca coraz głębiej obrywa z każdej strony, a zdruzgotani kibice czują się bezradni. Jedna afera goni drugą. Dziś na tapetę bierzemy tę najnowszą, która od kilku dni grzeje całą Walencję. Przyjrzyjmy się najciekawszym fragmentom z opublikowanych taśm prezesa Murthy'ego.

"Projekt" - pozycja dyrektora sportowego

Anil Murthy zapewnia, że ​​przyszłość klubu musi być zdefiniowana w inny sposób: "Dyrektorzy sportowi mają dwuletni kontrakt i obstawiają wszystko bez wkładania swoich pieniędzy. W planie strategicznym nie ma dyrektora sportowego. A on i tak zawsze znajdzie pracę. To świat, w którym ludzie mówią o profesjonalistach. Pewnego dnia powiedziałem, że nie są najmądrzejsi, tylko dlatego, że są sprytni, by wydawać cudze pieniądze".

„Musimy teraz uporządkować naszą sytuację finansową i przeznaczyć część pozyskanych pieniędzy na przyszłość. Jeśli teraz tego nie posprzątamy, to zawsze będziemy mieć problem. Musimy znaleźć rozwiązanie. W Singapurze mamy filozofię przetrzymania doraźnych problemów. W myśl dywizy - przetrwaj i przygotuj się na przyszłość. Odkąd tu jesteśmy, nie robimy tego. Wkładamy pieniądze na kolejnych trenerów, dyrektorów sportowych... Prosimy Petera o pieniądze na wszystko”.

Murthy odnosi się do gorącej głowy właściciela przy podejmowaniu decyzji znacząco wpływających na funkcjonowanie klubu. Jednocześnie zaznacza, iż łatwo przychodzi proszenie Lima o kolejny zastrzyk gotówki, a nie chodzi przecież, aby dokładać do interesu.

Peter Lim, właściciel Valencii

"Mamy bardzo jasny plan, aby utrzymać ligę i zrobić porządki w tym roku. Peter Lim jest amatorem (w zarządzaniu klubem - przyp. red.) i to mój problem. Jest fanem. Chciałem sprzedać Guedesa, Maxiego... Powiedział mi "nie". Peter Lim jest dziś tak samo oddany Valencii, jak był pierwszego dnia, co ostatnio pokazał, podwyższając kapitał zatwierdzony na ostatnim walnym zgromadzeniu akcjonariuszy".

Sytuacja, o której wspomina Murthy, miała miejsce w marcu, gdy Peter Lim nabył kolejne udziały, przejmując już łącznie 90% akcji klubu. Celem tej operacji było wzmocnienie kapitału zakładowego. Lim wpompował do klubu 43,3 mln euro poprzez rekompensatę zaległych pożyczek, co powoduje, że singapurski biznesmen wzmacnia swoją obecność w akcjonariacie. Zimą nie udało się w całości pokryć zaciągniętej pożyczki we wrześniu, więc październik został zamknięty z 26,43 mln na minusie. Trzeba było szukać rozwiązania.

Anil Murthy uważa, że pasja Petera Lima i jego dość nieracjonalne podejście przeszkadza mu, aby wprowadzić efektywny biznesplan "oczyszczenia" sytuacji finansowej. Niemniej w drugiej części nagrania słyszymy krótką wypowiedź, która sugeruje nam nieco inne oblicze singapurskiego włodarza. Zdecydowanie bardziej zbliżone do tego prezentowanego w ostatnich miesiącach: "Kiedy przegraliśmy, następnego dnia (porażka w finale Pucharu Króla z Realem Betis, brak miejsca w europejskich pucharach - przyp. red.) nie dostałem żadnej wiadomości od Petera Lima".

Carlos Soler i Jose Gaya

„Carlos Soler od początku roku jasno mówił mi, że odchodzi, ponieważ ma duże ambicje. Kang-In Lee też miał ambicje. Dogadaliśmy transfer z Bragą. Do Valencii miało trafić 50% (prawa do piłkarza - przyp. red.), a on grałby w europejskich pucharach. Wybrał Mallorkę, więc klub nic nie zarobił. Jasne jest, że Carlos musi odejść, ale na razie nic się nie dzieje. Trzeba ich szanować, bo mają sporą presję. Carlos ma tu rodzinę, żonę, krewnych... Chce, aby mieli tu dobrze, szanuję go".

"Powiedziałem mu, żeby przyniósł mi ofertę. Jeśli wyjdzie za darmo w styczniu (odnosi się do Solera - przyp. red.), zabiję go całą prasą. Wydam na to 100 tysięcy euro. Musi przynieść pieniądze. Dorósł w akademii, a klub zainwestował w niego dużo pieniędzy".

„Myślę, że Gaya po porażce i fakcie, że nie weszliśmy do Europy jest trochę zakłopotany (porażka z Realem Betis - przyp. red). Chce dobrze poprowadzić zespół, aby zakończyć sezon. Jest tu od wielu lat i uwielbiam to. Muszę jednak szanować ambicje piłkarzy, którzy chcą grać w reprezentacji oraz w zespole będącym w Lidze Mistrzów. Mówię mu: Jose w przyszłym roku nie będę dużo podpisywał (nowych graczy - przyp. red.), więc pomyślisz sobie - co ja tu robię?".

Spotkanie z Joanem Laportą

Prezes Valencii ponownie spotkał się z Joanem Laportą na chwilę przed otwarciem rynku transferowego. Murthy nie ma wątpliwości, że Carlos Soler opuści Mestalla tego lata. W przypadku Jose Gayi sytuacja wygląda trochę inaczej. Sam piłkarz byłby skłonny przedłużyć swój kontrakt, ale w klubie istnieje przekonanie, że to najlepszy moment, aby zarobić na zawodniku cieszącym się świetną reputacją.

Valencia zapewnia, że ​​Barcelona dopiero teraz po raz pierwszy oficjalnie skontaktowała się w celu rozmowy na temat Gayi i Solera. "Cadena SER" informuje, iż w związku z problemami finansowymi Blaugrany, w całą operację mógłby zostać zaangażowany ktoś z trójki - Sergino Dest, Riqui Puig, Martin Braithwaite. Innego przekonania jest "Can Barça", sugerując, że spotkanie miało na celu oszacowanie potencjalnej wartości wspomnianej dwójki. Valencia prosi o 60 mln euro, z czym nie godzi się Barcelona.

Alemany, Marcelino i sprawa Torresa

Gdy Valencia trzy lata temu wygrała Puchar Króla, nikt chyba nie spodziewał się, że już niebawem z klubu wyleci cała świta odpowiadająca za ostatnie sportowe sukcesy - Marcelino, Pablo Longoria i Mateu Alemany. Anil Murthy miał pretensję szczególnie do Marcelino i Alemany'ego, którzy według niego odpowiadali za transferowe fiaska, żądając kolejnych wzmocnień.

„Kto mówi o Jorge Saenzie? Czy wiesz, kim on jest? Gra w Mirandes. Kupiliśmy do niego 50% praw za 2 miliony. Manu Vallejo, Sobrino i jak ma na imię ten facet… Jason. Nikt nie mówił o tym w prasie, bo on (Alemany - przyp. red.) wiedział jak to kontrolować. W końcu to ja muszę zapłacić pensje. Jestem tutaj, nie ruszam się. Jestem na Mestalla, kiedy ludzie krzyczą. Łatwo jest wydać cudze pieniądze i zapomnieć o stratach".

„Błędem Mateu Alemany'ego był związek z Marcelino, a nie z klubem. Kiedy Marcelino odszedł, to on nie mógł zostać, ponieważ jego projektem był Marcelino, a nie Valencia. A ten projekt kosztował nas 200 mln. Tym, który najbardziej cierpi z powodu odejścia Mateu, jestem ja. Z nim moje życie było łatwiejsze. Jest znakomitym menedżerem, bardzo dobrze zna świat futbolu".

Nie brakuje również nawiązania do transferu Ferrana Torresa. Wówczas jednego z kluczowych graczy Valencii, a dziś Barcelony, który przeprowadził się do Manchesteru za niewiele ponad 23 mln euro. Według kilku źródeł 22-latek wybrał Katalonię w dużej mierze z uwagi na postać Alemany'ego. Gdyby ten pozostał na Mestalla, to i sam zawodnik byłby skłonny przedłużyć swój kontrakt: „Ferran Torres… Dlaczego odszedł? Dla Marcelino i Mateo” - słyszymy z nagrań Anila Murthy'ego.

Wietrzenie szatni latem 2020 r.

Latem 2020 roku Mestalla opuściło kilku kluczowych graczy. Od Ferrana Torresa przez Francisa Coquelina, czy kapitana Daniego Parejo. Po krótkich przepychankach pozwolono odejść i Geoffreyowi Kondogbii, który błyskawicznie został obrany na cel przez Atletico z uwagi na sprzedaż Thomasa Parteya. Pozbycie się wszystkich z wymienionych, nie znalazło zrozumienia wśród kibiców, ale z Rodrigo Moreno było inaczej. Hiszpan w notesach krajowych potentatów był od ponad dwóch lat, a jego transferze rozmawiano jedynie w zakresie wielkości przyszłego zysku. Tym samym sprzedaż do Leeds za 30 mln euro budziła mieszane uczucia, choć ta historia mogła potoczyć się zupełnie inaczej:

„Pojechałem do Barcelony, żeby sprzedać Rodrigo. Atletico chciało go kupić (lato 2019), potem Barca (styczeń 2020), wykładając 63 mln euro. Ojciec Rodrigo chciał dostać 2 mln euro prowizji. Rozmawiałem z Ramonem Planesem, Oscarem Grau i Abidalem, którzy powiedzieli mi: Możemy kupić go (Rodrigo - przyp. red.) za 63 mln i bez problemu zapłacimy prowizję dla ojca Rodrigo, ale w tym roku przejdzie tylko 30 mln przez Fair Play".

Relacje z Jose Bordalasem

W ostatnich dniach w Ciudad Deportiva del Valencia doszło do nieplanowanego wcześniej spotkania pomiędzy Jose Bordalasem, a drużyną. Trener chciał porozmawiać z zespołem ze względu na wszystkie kontrowersje wywołane przez nagrania Anila Murthy'ego. W nich jasno daje do zrozumienia, że ​​dojdzie do sporego wietrzenia szatni, więc poziom sportowy może na tym znacząco ucierpieć.

„Ma bardzo skomplikowany charakter (Jose Bordalas - przyp. red.). Jest w pewien sposób wyjątkowy, ale dobrze się z nim dogaduję. Zeszłego lata nie sprzedaliśmy nikogo ważnego, ponieważ postawiliśmy na niego. Bordalas nie chciał ruszyć bez pozyskania Marcosa Andre, który był wart 4 mln i awansował do 9. Zrobiliśmy wszystko, łącznie z Ilaixem i Hugo Duro. Zrekrutowaliśmy ich wszystkich”.

Kadra zostanie okrojona, a sytuacja Jose Bordalasa nie jest jasna, bo klub nie zajął żadnego stanowiska w sprawie przyszłości swojego trenera. Podczas nagrań pada nazwisko Quique Sancheza Floresa (Getafe), który ponoć zgłosił gotowość na powrót do Walencji.

"Najważniejsze, co musimy zmienić, to to, czego teraz doświadczamy. Grając z Betisem, wyszliśmy z mentalnością, że nie jesteśmy aż tak dobrzy i że Betis jest lepszy. Dlaczego w Sewilli nie zamknęliśmy meczu? Wygrana to jedno, ale najsmutniejsze jest myślenie, że nie jesteśmy aż tak dobrzy. Mamy dobry skład w tym roku, ale nadal istnieją problemy finansowe. Zamierzam odciąć drużynę, nie mam innego wyboru”.

Problemy gospodarcze

"Bardzo trudno jest mieć w Valencii skład, którego łączny koszt przekracza 70 milionów. Nie zapłacimy więcej niż 4 miliony (piłkarzowi - przyp. red.). Co zamierzamy w przyszłym sezonie? Musimy płacić pensje. Gdzie znajdę 100 milionów gotówki? Kolejna pożyczka? To zły pomysł. Musimy... Sprzedawać. Valencia na tym ucierpi, ale nie mam wyboru".

„Dziura jest teraz większa, ponieważ nie weszliśmy do Europy, nic nie wygraliśmy. Spadamy w prawach telewizyjnych. Na dzień 30 czerwca osiągnęliśmy minus 56 mln. Mamy przepływ gotówki w wysokości 100 mln. Budżet topnieje, gdy nie grasz w Lidze Mistrzów. To też covid, zamknięty stadion i nagle w sezonie spadamy na budżecie z 220 mln do 95 mln”.

Prezes Valencii przywołuje straty rzędu 30 mln euro. Powołuje się na wzmocnienia przeprowadzone latem, ale zaznacza, że problemy ekonomiczne wcale nie minęły. Jest gorzej, bo pieniądze były wydawane lekką ręką, a poziom sportowy nie pomaga:

„To wynika z nadmiernych wydatków przez wiele lat. Zaczęliśmy od Negredo, Abdennoura, Guedesa, Maxi Gomeza, Cillessena… Valencia nie może pozyskiwać graczy w wieku 30-40 lat. Po 18/19 weszliśmy do Ligi Mistrzów, zdobyliśmy Puchar Króla i mamy koszt personelu oscylujący na prawie 165 milionów euro (...). Mówimy o dochodzie maksymalnie 120 mln euro w najlepszym okresie. Otwarcie Mestalli kosztuje nas 6 milionów rocznie".

Anil Murthy uważa, że klub musi stać się marką. Dążyć do zwiększenia dochodu z marketingu: „Liverpool to gówniane miasto, klub wszedł na arenę międzynarodową 20 lat temu, osiągając budżet w wysokości miliarda. Otrzymują duży dochód ze sprzedaży koszulek. Liverpool jest lokalnym klubem z wieloma fanami. Newcastle to także gówniane miasto, ale klub i jego sponsorzy są na innym poziomie. Walencja musi wiedzieć, jak z powodzeniem eksportować markę. Próbowaliśmy promować Walencję we współpracy z politykami jako cel turystyczny, ale to było niemożliwe".

W wypowiedzi prezesa Valencii nie zabrakło i nawiązań do Realu Betis: „Jeśli chcesz rywalizować na poziomie mistrzów, musisz zarobić 300 milionów. Mając mniej, jest to bardzo trudne. Spójrz na Betis. Byli w Europie, zrobili 260 milionów euro i właśnie dlatego w tym roku są tacy. Jeśli teraz nie wejdą do Ligi Mistrzów...", czy Villarrealu: „muszą sprzedawać, ponieważ nie weszli do Ligi Mistrzów".

Stanowisko Murthy'ego

Skandal wywołany przez gazetę "SuperDeporte" zmusił Valencię, a w zasadzie samego Anila Murthy'ego do opublikowania krótkiego wywiadu, w którym prezes klubu szuka wytłumaczenia:

"Jestem tu, żeby wszystko wyjaśnić, bo nie mam nic do ukrycia. Jesteśmy w surrealistycznej sytuacji w tym okresie sezonu, w którym wszyscy musimy skupić się na ostatnim meczu z RC Celta. Te rzeczy są niewątpliwie związane z tym zorganizowanym ruchem, który ma zaszkodzić klubowi, drużynie i wszystkim w sobotnim meczu".

"Był to roboczy lunch w restauracji promujący imprezę solidarnościową „La Nit de Valencia” 2 czerwca. Byliśmy obecni w pięciu biznesmenów, rozmawiając na temat wydarzenia. Próbowałem zaangażować ich, aby bardziej pomagali społeczeństwu Walencji (...) Superdeporte rozpoczęło kampanię oszczerstw przeciwko Valencii kilka miesięcy temu, to bardzo oczywiste. Ta gazeta od dawna nie była punktem odniesienia względem Valencii i rozpoczęli nieuczciwą kampanię po tym, jak klub odmówił im wypłacenia dziesiątek tysięcy euro, aby mogli przetrwać finansowo".

Całość przemówienia Murthy'ego głównie opiera się na próbie zwrócenia uwagi na działania lokalnej gazety. Singapurski biznesmen zarzuca "SuperDeporte", iż część jego wypowiedzi została sfałszowana:

"To poważna sprawa, że moje prywatne spotkanie zostało nagrane, ale jeszcze poważniejsze jest to, iż te nagrania zostały zfałszowane i zredagowane. Na przykład temat Carlosa Solera. Wyjaśniłem, że w dzisiejszym futbolu są piłkarze, którzy też mają swoje ambicje i swoje projekty i muszą być szanowani jako profesjonaliści. Są tacy, którzy zostaną i tacy, którzy odejdą, ale projekt akademii polega na tym, aby zawsze znaleźli się kolejni, którzy trafią do pierwszego zespołu. Redagowanie moich słów o Carlosie Solerze jest po prostu surrealistyczne, bo atakuje zawodnika i klub".

"Widzę, że niektórzy dziennikarze, zwłaszcza Superdeporte, chcieli wywołać wielką kontrowersję kwotą 100 tysięcy euro. Wyjaśnię to: mniej więcej siedem lat temu klub miał, podobnie jak Rada Miejska, budżet na współpracę z mediami kupującymi reklamy. Zdecydowaliśmy, że priorytetem dla klubu jest stworzenie własnego medium, aby móc przemawiać bezpośrednio do fanów, bez filtra. Zainwestowaliśmy te pieniądze tworząc VCF Media, w którym dzisiaj przemawiam. Dawniej w piłce nożnej wiele klubów wykorzystywało te pieniądze w prasie, aby wywierać presję na graczy w celu przedłużenia kontraktów. Nie opieramy się na takim modelu, ale Superdeporte i jego kryminalny współpracownik postanowili mieszać te rzeczy, aby zaszkodzić Carlosowi Solerowi, mnie osobiście i klubowi. Te rzeczy są surrealistyczne, ale czasami się zdarzają".

Anil Murthy mimo kruchej sytuacji ekonomicznej próbuje pozostać optymistą:

"W tym roku postawiliśmy z nowym trenerem na utrzymanie drużyny i najważniejszych zawodników. Zrobiliśmy dobre transfery w naszych ekonomicznych granicach. Dzięki CVC mamy trochę więcej miejsca na nowych graczy, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby stworzyć konkurencyjny skład. W piłce nożnej czasami to nie zawsze działa. Nie byliśmy w stanie wejść do Europy. Co wydarzy się w przyszłym roku? Musimy jeszcze raz spojrzeć na sytuację z FFP. Będę miał czas wyjaśnić fanom, jacy jesteśmy, ale rzeczywistość jest taka, że ​​nie gramy w Europie i musimy stworzyć konkurencyjny skład w miarę naszych możliwości. To zasada, którą wyznacza LaLiga i nie możemy jej ignorować. Pracujemy w ramach tych ograniczeń, aby stworzyć możliwie najbardziej konkurencyjny skład. Jestem optymistą, ponieważ mamy sekretariat techniczny z bardzo stabilnym zarządzaniem sportowym. Nie są tu na krótką metę, ale po to, by zbudować długoterminowy projekt. Jesteśmy cierpliwi, najważniejsze jest osiągnięcie stabilności finansowej, bez zrównoważonego rozwoju nic nie zadziała".


Avatar
Data publikacji: 21 maja 2022, 12:29
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.