fot. acmilan.com
Udostępnij:

Z zaplecza na wielkie salony – Patrick Cutrone

W historii Milanu trafiało się wielu znakomitych i cenionych do dzisiaj snajperów. Wystarczy wspomnieć, że w ostatnich trzydziestu latach w barwach „Rossonerich” występował Andrij Szewczenko, Hernan Crespo, Marco van Basten czy Filippo Inzaghi. Nie da się ukryć, że kibice klubu z bordowo-czarnej części Mediolanu tęsknią za popisami „Super Pippo”. W obecnej kadrze prowadzonej przez Gennaro Gattuso znajduje się jeden chłopak pochodzący z prowincji Como, który do swojego rodaka może nawiązać.

21 maja 2017, mecz ligowy w Serie A z Bolonią. To właśnie wtedy szansę debiutu w pierwszym zespole Milanu otrzymał Patrick Cutrone, zmieniając Gerarda Deulofeu. Wówczas Włoch miał 19 lat, cztery miesiące i osiemnaście dni. Co prawda do "wyczynu" Pietro Pellegriego, czy też jego vis-à-vis – Andrei Pinamontiego z Interu i Moise Keana z Juventusu mu daleko, ale to właśnie piłkarz Milanu obecnie prezentuje się najlepiej.

Po grze w Primaverze, debiucie w pierwszym zespole i dobrych występach w przygotowaniach do sezonu oraz na jego samym początku rozważano wypożyczenie napastnika do jednego z klubów Serie A. Tak się jednak nie stało.

Mało kto wcześniej się spodziewał, że to właśnie 20-latek obecnie będzie bardziej potrzebny zespołowi od Nikoli Kalinicia czy André Silvy. Warto prześledzić, jak doszedł do obecnej pozycji w Milanie.

Urodzony z futbolem w genach

Patrick przyszedł na świat trzeciego stycznia 1998 roku w Como, mieście znajdującym się w Lombardii. Od najmłodszych lat ciągnęło go do futbolu i młodzian widział się tylko i wyłącznie na środku ataku. Jako junior z amatorskiego zespołu Parediense, Cutrone wziął udział w lokalnym turnieju piłkarskim. Na owym turnieju pojawili się skauci Comy, Monzy i Milanu. Zgodnie z wszelkimi raportami można wyczytać, że „dzieciak był silniejszy, szybszy i lepszy technicznie od wszystkich swoich rówieśników na turnieju”.

- Kiedy Patrick miał cztery, pięć lat grając w salonie zmuszał babcię, aby stała na bramce. Już wtedy miał całkiem mocne uderzenie. Następnie grał z bratem, który jest od niego trzy lata starszy i nim próbował się wzorować. To był jego przykład. Niestety też Patrick był rozrabiaką. Na kilkaset euro można wycenić szkody, jakich dokonał w domu, grając w piłkę. Zniszczył ukochane rośliny żony, cenne szkło, w tym szklany stolik w jednym z pokoi, kilka garnków... Trochę tego było, nie będę więcej wymieniać.

- W szkole też zdarzało mu się coś zniszczyć, ale nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie. Wiedziałem, że jego wybryki z piłką zaowocują kiedyś w przyszłości. Dla niego jednak zawsze priorytetem była piłka nożna. Ten stan utrzymuje się do dziś.

Gattuso też nie szczędzi pochwał na temat postawy młodego chłopaka na murawie. Jeżeli trener mówi o Tobie, że „biegasz jak opętany”, to znak, że dajesz z siebie absolutnie wszystko w zespole. Ojciec uważa zresztą podobnie i przytacza ciekawą historię.

- My nazywaliśmy go Duracell, bo wyczerpuje innych, ale sam zawsze ma energię. Pod względem charakteru jest podobny do swojego trenera i nic go nie zatrzyma. Uśmiecham się na myśl o słowach Gattuso, który powiedział, że mój syn zagrałby nawet w bramce. Kiedyś w meczu drużyny Giovanissimi przeciwko Juventusowi bramkarz dostał czerwoną kartkę i, żeby nie zostać zmienionym, Patrick wszedł do bramki i nawet nieźle bronił.

Oszlifowany

- W Primaverze grasz jednak przed 200 kibicami, a w takich derbach jak 27 grudnia - przed 60 tysiącami. To jest jednak co innego. Wczoraj byłem w Primaverze, grałem derby i cieszyłem się w ten sam sposób, ale strzelić kluczową bramkę na San Siro jest czymś kompletnie niesamowitym. Derby to nie jest zwykły mecz. To najpiękniejszy gol w moim życiu.

Dziś bez żadnych konsekwencji można powiedzieć, że tego człowieka wyróżnia mentalność zwycięzcy i perfekcjonisty. Można wymienić wielu piłkarzy, którzy po bramce w Derbach Mediolanu dającej wygraną żyliby tym następne parę dni. Cutrone jednak reaguje zupełnie inaczej – „Było, minęło. Teraz skupiamy się na następnym rywalu”. Na to samo zwraca uwagę jego ojciec w rozmowie z „La Gazzettą dello Sport”:

- Jaka jest jego największa wada i zaleta? - Jest dobry i chętny do pomocy, także poza boiskiem. Jego wada w tej chwili jest taka, że jeszcze nie nauczył się cieszyć sukcesami. Od razu myśli o następnym wyzwaniu. Jeśli gra, to jest wesoły, w przeciwnym razie widać w nim ogromną złość. Jak nie dostaje szansy, to się denerwuje. Naszym zadaniem jest wytłumaczyć mu, że i tak robi już bardzo dużo.

Kiedy snajper dołączał do Primavery z zespołu U-17 w wieku piętnastu lat, zachwycano się Andreą Petagną, który dopiero co zaczynał swoją przygodę w seniorskiej piłce. Łącznie w 50 meczach wówczas osiemnastoletni napastnik zdobył dwadzieścia bramek i zanotował dwie asysty. Po debiucie w końcówce sezonu 13/14 Cutrone odwdzięczył się zaufaniem w następnych dwóch kampaniach ligowych. Bilans urodzonego w Como zawodnika to 43 gole i sześć ostatnich podań w 67 meczach. Robi wrażenie. Nikt nie miał takiego wyniku w młodzieżowej drużynie Milanu w ostatnich latach. Absolutny fenomen.

Jakby tego było mało, to zliczając wszystkie bramki w zespołach młodzieżowych, to młody napastnik również nie ma sobie równych. Na jego koncie znajduje się 110 trafień. Magnificent!

Trzeba oczywiście mieć na uwadze, że również bardzo się wyróżniał w Primaverze Alberto Paloschi, a obecnie widać, co się z nim dzieje. Dzisiaj 28-latek jest piłkarzem SPAL 2013.

- Ten chłopak jest niesamowity. Jego potencjał wystrzelił w górę w Primaverze, gdzie pobił praktycznie wszystkie możliwe rekordy strzeleckie. Wielu porównuje go do Cristiana Vieriego i nie da się ukryć, że widać powiązanie w jego grze z tym legendarnym snajperem. Najbardziej może podobać się to, że żadna piłka nie jest dla niego straconą – opowiada Gio z kanału „Rossonero TV” na jednym ze swoich materiałów.

Miłość odwzajemniona i nowe wyzwania

Dzięki obecnej dyspozycji Cutrone w pierwszym zespole Milanu kibice są zakochani po uszy w swoim wychowanku. Ten jednak studzi nastroje i regularnie w wywiadach powtarza, że jeszcze nie zasłużył sobie na szacunek u kibiców. Wielu zwolenników „Rossonerich” wyobraża już sobie trzon drużyny z Cutrone, Locatellim, Calabrią i Donnarummą na czele. Na razie są to zapewne plany dalekosiężne, ale nie całkowicie pozbawione sensu bądź właściwych argumentów.

Bez kochającej rodziny i przyjaciół u boku ciężko w pełni korzystać i cieszyć się z życia. Poza rodziną Cutrone ma szczególne oparcie w Suso i Manuelu Locatellim. Z Hiszpanem Włoch rozumie się niczym Xavi z Iniestą, a swojego rodaka uznaje jako brata. Ich przyjaźń trwa ponad dziesięć lat i zawsze razem spędzają czas.
Pokłosiem awansu do pierwszego zespołu był profesjonalny kontrakt, który został podpisany do 30 czerwca 2021 roku, a na jego prawach piłkarz zarabiał zdecydowanie mniej, niż reszta zespołu. Cztery miesiące temu doszło do podpisania nowej umowy, na mocy której Cutrone zarabiał więcej. Teraz, zdaniem mediów, w najbliższych dniach ponownie napastnik dostanie podwyżkę.

Obecnie chłopak mieszka z rodzicami i bratem Christopherem w Parè, niedaleko Como. Do ośrodka treningowego Milanello Cutrone ma dwadzieścia kilometrów do pokonania. W jego pokoju można znaleźć figurki gwiazd Milanu, jak Inzaghi, Gattuso czy Nesta. Poza tym znajdują się tam jego trykoty meczowe oraz… koszulka, którą dostał od Roberta Lewandowskiego po meczu towarzyskim zeszłego lata. Pozostaje wierzyć, że chłopak osiągnie poziom równy Polakowi w przyszłości i będzie dawał dużo powodów do radości kibicom nie tylko Milanu, ale i całego calcio.

Odwiedź bloga autora, klikając TUTAJ.


Avatar
Data publikacji: 7 stycznia 2018, 16:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.