Ansu Fati
fot. źródło: fcbarcelona.com
Udostępnij:

Toplista: 7 „wonderkidów”, którym wróży się świetlaną przyszłość

Między współczesnym futbolem, a młodymi piłkarzami można postawić znak równości. Ów równanie jest wynikiem ewolucji, która w ciągu kilku ostatnich lat zaszła w europejskiej piłce. Dzisiejsze realia pokazują, że menadżerowie wielkich piłkarskich marek coraz częściej dają szansę młodzieżowcom i w wielu przypadkach są one wykorzystywane do cna. Mając na uwadze ciągle narastającą atrakcyjność młodocianych, acz bardzo perspektywicznych nazwisk, postanowiłem przyjrzeć się tym najbardziej obiecującym. Oto lista 7-dmiu „wonderkidów”, którym wróży się świetlaną przyszłość w wielkim futbolu.

Jednak przed rozpoczęciem toplisty – tak w gwoli ścisłości – kilka słów wyjaśnienia na temat kryterium moich wyborów. Użyty przeze mnie termin „wonderkid” odnoszony jest do piłkarzy poniżej 20 roku życia (na dzień publikacji tekstu). Z tego względu, w rankingu znajdą się jedynie nastolatkowie.

7) Jude Bellingham

Zestawienie zaczynamy od najmłodszego nazwiska. Przed Wami Jude Bellingham – chłopak urodzony w 2003 roku. Ledwo skończył 17 lat, a już może pochwalić się rozegraniem pełnego sezonu na zapleczu angielskiej ekstraklasy. Reprezentujący barwy Birmingham City Anglik, do tej pory wystąpił w 36 meczach ligowych, z czego aż 29 razy w pierwszym składzie. Trzeba przyznać, że jak na juniora, który dopiero poznaje smak poważnego futbolu – jest to naprawdę imponujący bilans. Jeżeli dorzucimy do niego 4 zdobyte bramki i 3 asysty, otrzymamy niezwykle interesujący prospekt środkowego pomocnika. Jego poczynania na boiskach Championship nie umknęły uwadze krajowych gigantów. Młodego Anglika w swoim zespole widział m. in. Frank Lampard, a także Ole Gunnar Solskjaer. Jednak najprawdopodobniej trafi on do Borussi Dortmund, gdzie być może zostanie sukcesorem swojego nieco starszego kolegi– Jadona Sancho.

6) Eduardo Camavinga

Kolejny (jeszcze) 17-latek i kolejny środkowy pomocnik. Camavinga jest „wonderkidem" francuskiego futbolu, co sukcesywnie udowadnia na boiskach Ligue 1. W poprzednim sezonie zaczął przedzierać się do pierwszego składu Rennes, a w obecnej kampanii został pewnym punktem drużyny. Rozegrał 25 spotkań w lidze, tylko jednokrotnie wchodząc na boisko z ławki rezerwowych. Oprócz tego, regularnie występował w Lidze Europy i Pucharze Francji, co więcej – docierając ze swoim zespołem do półfinału krajowych rozgrywek. Camavinga – mimo swojego młodego wieku – na boisku odznacza się pewnością siebie, pracowitością i precyzją. Na jego punkcie wręcz oszalał Real Madryt, który rzekomo gotów był zaoferować Rennes 80(!) milionów euro za usługi Francuza.

5) Callum Hudson-Odoi

Na kolejnym miejscu nieco starszy i nieco bardziej znany szerszej publiczności „wonderkid”. 19-stka na karku, a w futbolu na najwyższym poziomie od ponad dwóch lat. W Premier League debiutował jeszcze za kadencji Antonio Conte. Później był jedynym młodzieżowcem, któremu szansę dał kolejny trener Chelsea – Maurizio Sarri. Pod jego wodzą, angielski skrzydłowy rozegrał 10 meczów na boiskach angielskiej elity, w których nawet meldował się w podstawowej „11”. Dodatkowo szalał w Lidze Europy. 9 spotkań, 4 gole i 2 asysty, a co najbardziej istotne – końcowy triumf. To właśnie jego bilans z europejskich pucharów w sezonie 18/19. W swojej kolekcji trofeów ma także Puchar Anglii oraz Mistrzostwo Świata do lat 17. Bieżąca kampania nie jest dla Anglika szczególnie udana, jednak ma to duży związek z poważną kontuzją, której nabawił się ponad rok temu. Ostatnio było o nim głośno z mniej pochlebnych względów (złamanie kwarantanny i sprawa rzekomego gwałtu), lecz wątpliwością nie ulega, że jeżeli skupi się tylko na piłce – może osiągnąć naprawdę wiele.

4) Ansu Fati

Czy życie po Leo Messim będzie istniało? Wielu kibiców Blaugrany może zadawać sobie to pytanie i równie wielu odpowie na nie twierdząco. Oczywiście jest zdecydowanie za wcześnie, aby jednoznacznie to określić, ale już teraz należy przyznać, że droga Ansu Fatiego zaczęła się naprawdę obiecująco. 17-latek przebojem wdarł się w pierwsze szeregi Barcelony, co doskonale pokazuje bieżący sezon. Wychowanek „Dumy Katalonii” został drugim najmłodszym debiutantem, a co bardziej imponujące – najmłodszym strzelcem w całej jej historii. Po swoich zaledwie 3 pierwszych meczach w La Lidze, na koncie miał już 2 bramki i asystę. W dalszym etapie rozgrywek dorzucił 4 kolejne gole. Sezon jeszcze się nie skończył, więc może być ich nawet więcej (trafił w poprzedniej kolejce przeciwko Villarrealowi). W dobie lekkiego kryzysu, który nastał w szeregach mistrza Hiszpanii, Ansu Fati może być jaskrawo błyszczącym brylantem, który zapewni klubowi sukcesy w przyszłości.

3) Mason Greenwood

Lewa noga, prawa noga, ostry kąt, strzał z dystansu – bez znaczenia. Mason Greenwood potrafi wykończyć sytuację w każdy sposób. Udowodnił to w bieżącej kampanii i to 17-krotnie. We wszystkich rozgrywkach zdobył właśnie 17 bramek i dorzucił do tego 5 asyst. Ostatnimi czasy szczególnie imponuje formą w Premier League. Ole Gunnar Solskjaer coraz częściej stawia na 18-letniego „wonderkida", a ten odwdzięcza się w najlepszy z możliwych sposobów. Na angielskich salonach zdobył 8 bramek, z czego 3 w 2 ostatnich meczach. Manchester United ciągle walczy o prawo do gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów i trzeba przyznać, że „Czerwone diabły” są w gazie. Jeżeli ich forma utrzyma się do końca rozgrywek, Mason Greenwood będzie miał fantastyczną szanse, by poprawić swój – już teraz – imponujący dorobek. Nic zatem dziwnego w tym, że sympatycy United z optymizmem spoglądają na rozwój swojego napastnika.

2) Alphonso Davies

Cóż to był za sezon w wykonaniu Alphonso Daviesa! Mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec, świetne statystyki w defensywie, a nawet w ofensywie, pobijane rekordy szybkości. Dodatkowo, wciąż zachowane szanse na zdobycie z Bayernem Ligi Mistrzów. Kanadyjski, lewy obrońca jest nie lada objawieniem tego sezonu. Ledwo wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie maszyny, budowanej przez Flicka, a już staje się jedną z jej najjaśniej świecących gwiazd. A wszystko to w wieku zaledwie 19 lat. Co będzie później? Strach pomyśleć!

1) Erling Haaland

No i na sam koniec – popularna już w slangu piłkarskim – truskawka na torcie. Użyłem tego zwrotu chwilę wcześniej, ale jego zastosowanie w tym przypadku jest równie adekwatne. Cóż to był za sezon w wykonaniu Erlinga Haalanda... ale zacznijmy od początku.

Na mistrzostwach świata do lat 20 zdobył 9(!) goli w jednym meczu, a później brylował w barwach RB Salzburg, strzelając do siatek rywali niczym z karabinu maszynowego. Zadebiutował w Lidze Mistrzów, no i kto by się spodziewał – ustrzelił hat-tricka przeciwko Genk. Jego niesamowite wyczyny pod bramką rywali otworzyły mu wrota do wielkich klubów. Wybrał bardzo mądrze, bo kuźnię tego typu talentów, czyli Borussię Dortmund. W Niemczech młody Norweg po prostu eksplodował formą, bo inaczej nazwać tego nie można. Kolejny hat-trick na dzień dobry, w dodatku zdobyty wchodząc z ławki rezerwowych, w 23 minuty. Haaland w 3 pierwszch meczach na niemieckich boiskach spędził 136 minut i tyle wystarczyło mu na strzelenie 7 bramek. Cały sezon 19/20 zakończył z bilansem 40 rozegranych spotkań, w których zdobył 44 gole i 10 asyst, a warto wspomnieć, że jeszcze ma 19 lat (urodziny 21 lipca). Piłkarska kariera młodego Norwega dopiero się zaczyna, ale jeżeli zaczyna się w taki sposób, to znaczy, że warto będzie jej się przyglądać.


Avatar
Data publikacji: 8 lipca 2020, 7:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.