fot.
Udostępnij:

Poznańskie miłe złego początki

Drużyna, która w ubiegłym sezonie otarła się o Mistrzostwo Polski. Zespół, który przegrał na finiszu fascynujący wyścig z warszawską Legią. Ten sam, który skompromitował się w rywalizacji z islandzkim Stjarnan w III rundzie eliminacji Ligi Europejskieji ten, który teraz plasuje się w okolicach środka ligowej tabeli. Oczywiście mowa tu o Lechu Poznań, którego głównym celem na ten sezon była walka z "Wojskowymi" o triumf w piłkarskiej ekstraklasie...

 

Kwadrans. Tak, właśnie tyle! Zaledwie piętnaście minut Lech Poznań potrafi grać niesamowicie i z klasą. Złego słowa nie można powiedzieć o koncercie jaki funduje nam na początku meczu. A co dalej?! Dlaczego nagle wydaje nam się, że oglądamy całkiem inne spotkanie? Lechici stworzą sobie w tym czasie kilka świetnych okazji, coś tam wykorzystają i spoczywają na laurach. W konsekwencji sami siebie wybijają z rytmu meczowego, zaczynają popełniać proste i niewymuszone błędy, lekceważą rywala oraz brakuje im koncentracji...

 

Taki obrót wydarzeń wykorzystuje drużyna przeciwna, która przejmuje inicjatywę w meczu i zaczyna coraz pewniej poczynać sobie na boisku. "Kolejorz" przekonał się już, że nawet prowadzenie w doliczonym czasie gry nie gwarantuje zwycięstwa. Tak było w spotkaniu z Koroną Kielce, która zadała ostateczny cios w ostatniej minucie doliczonego czasu gry (2:2). Tak było również w meczu z Podbeskidziem, gdzie rywale wbili bramkę na 1:1 w 89. minucie spotkania. W tym sezonie Lech łącznie sześć razy gubił punkty przez nieuwagę w ostatnich minutach rywalizacji. Jak mawiał niegdyś Kazimierz Górski "dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe"...

 

Zwycięstwo Lecha 5:0 z GKS-em Bełchatów w najlepeszym meczu jaki rozegrali Poznaniacy w tym sezonie!
Foto: se.pl

 

W ostatnich czterech meczach o stawkę poznańska ekipa strzelała bramki w pierwszych siedmiu minutach spotkania! Z Jagiellonią w Pucharze Polski (2:2, pd. 4:2) wynik otworzył już w pierwszej minucie Zaur Sadayew, a na 2:0 sześć minut później podwyższył Karol Linetty. W trzech kolejnych ligowych potyczkach podopieczni Macieja Skorży: zremisowali 1:1 ze Śląskiem i bramkę już w drugiej minucie zdobył Darko Jevtić, tym samym rezultatem zakończył się mecz z Podbeskidziem i wynik w szóstej otworzył Dawid Kownacki, a ostatnim ich rywalem był Piast i gola w trzeciej minucie strzelił Szymon Pawłowski (porażka 3:2).

 

Kolejny taki sezon, znowu słaba runda jesienna w wykonaniu biało-niebieskich. To już chyba tradycja, że klub z Wielkopolski musi odrabiać straty dopiero na wiosnę - po przebudzeniu z długiego snu zimowego. Co prawda drużyna Macieja Skorży w tym sezonie przegrała tylko trzy razy, co jest najlepszym wynikiem w lidze, ale w aż ośmiu spotkaniach "Poznańska Lokomotywa" musiała zadowolić się jednym oczkiem. Po słabym początku sezonu i blamażu w dwumeczu ze Stjarnan w eliminacjach do LE, również frekwencja na stadionach jest zdecydowanie niższa niż w ubiegłym sezonie, ale to również "zasługa" Macieja Skorży...

 

Kamil Borkusewicz

 


Avatar
Data publikacji: 25 listopada 2014, 11:45
Zobacz również