fot. FIFA.com
Udostępnij:

Legendy piłki nożnej – George Weah

W ostatnich latach mogliśmy obserwować jak wielu afrykańskich piłkarzy, którzy stali się gwiazdami światowego formatu. Mowa tutaj chociażby o Didierze Drogbie, Samuelu Eto'o, czy Yaya Toure. Mowa tutaj o nikim innym jak o George'u Weah, który nie bez powodu jest uznawany przez wielu za najlepszego w historii piłkarza z Afryki.

Lata dziecięce George spędził w slumsach w Monrovii. Jak większość rodzin tak i jego familia była wielodzietna. Był jednym z trzynastu dzieci, więc rodzice nie byli w stanie wszystkich utrzymać, co więcej wzięli rozwód. Georgem zaopiekowała się jego babcia, choć i tak to nie poprawiło zbytnio jego sytuacji. Wszystko to przez to w jakich warunkach żyli. Wokół panował smród, głów i handlowano narkotykami. Jak on sam mówił, był młodocianym przestępcą, choć nigdy niczego nie ukradł. Oddał się piłce nożnej, dzięki czemu nie skończył jak wielu jego kolegów.

Zaczął grać w piłkę mając szesnaście lat, a na początku próbowany był jako bramkarz. Szybko jednak przesunięto go do ataku, bowiem zauważono u niego instynkt strzelecki. Young Survivors, Bongrange Company, Mighty Barolle i Invincible Eleven. To były jego pierwsze kluby w których zdobył dwukrotnie mistrzostwo Liberii i raz Puchar Liberii. Szybko stało się jasne, że jeżeli chce się rozwijać, to musi uciec z Afryki. Gdy Weah grał w Tonnerre Jaunde pojawiło się zainteresowanie ze strony AS Monaco, które wówczas trenował Arsene Wenger. Wenger był jednym z pierwszych europejskich trenerów, którzy tworzyli siatkę scoutów na taką skalę.

"Na początku wyglądał beznadziejnie. Myślałem, że będzie bezużyteczny. Ale potem… to była największa przemiana, jaką widziałem u piłkarza kiedykolwiek. Miał taką ambicję, taką wolę osiągnięcia sukcesu, że po prostu musiało mu się udać”. - skomentował początki Weah jego pierwszy trener w Europie.

W ciągu czterech lat Liberyjczyk zagrał w 115 meczach i strzelił 55 goli. Jego świetna postawa w debiutanckim sezonie w Ligue 1 została nagrodzona pierwszym tytułem najlepszego piłkarza roku z Afryki. Weah z roku na rok robił się coraz popularniejszy na świecie. W 1992 roku przyszła przeprowadza do Paris Saint-Germain. Z Monaco George zdobył tylko Puchar Francji, ale z PSG dołożył dwa kolejne takie triumfy, do tego mistrzostwo Francji i Puchar Ligi. Liberyjczyk stał się jedną z gwiazd Ligue 1. Nic dziwnego zatem, że zaczęły się nim interesować inne, największe marki. Weah sięgnął jako pierwszy piłkarz z Afryki po "Złotą Piłkę", a na kupno jego zdecydował się AC Milan.

To był najlepsze lata napastnika. W barwach "Rossenerich" dwukrotnie świętował mistrzostwo Włoch i można powiedzieć, że to był końcowy etap jego kariery. W sezonie 1999-2000 został wypożyczony do Chelsea, a następnie drugą połowę 2000 roku spędził w Manchesterze City. Wtedy jednak czar jego talentu prysł. Potem jeszcze reprezentował barwy Olympique Marsylia, a karierę kończył w Al-Jazira zbierając pieniądze na dalsze swoje plany.

Nie zabrakło także kontrowersyjnych sytuacji w karierze Weahy. 20 października 1996 roku miał miejsce mecz Ligi Mistrzów pomiędzy Milanem, a Porto. Weah w tunelu wyjściowym na boisko złamał nos Jorge Coście za co ukarano go zakazem występów przez sześć kolejnych meczów LM.

W barwach reprezentacji grał przez czternaście lat. W 60 meczach strzelił 22 gole. Choć był gwiazdą Liberii, to nigdy nie osiągnął z nią większego sukcesu. Najbliżej był jako piłkarz, trener i sponsor do awansu na mistrzostwa świata w 2002 roku. Zabrakło jednak w eliminacjach punktu do Nigerii. Zadeklarował, że jeszcze kiedyś spróbuje powalczyć o grę na Mundialu jako selekcjoner. Cóż, obecnie ma 49 lata więc na pewno ma jeszcze na to dużo czasu.

Weah okazał się być także ważnym człowiekiem kultury i polityki w Afryce. Otarł się o fotel prezydenta, w 2005 roku przegrywając wybory w II turze z Ellen Johnson-Sirleaf. Mogło to być o tyle zaskakujące, że była pierwszą kobietą jaka dostała to stanowisko.

Obecnie Weah ma troje dzieci. Jeden z synów - Timothy podpisał juniorski kontrakt z PSG w 2015 roku. Być może nie będzie miał tak wyjątkowej kariery jak jego ojciec, ale na pewno powinniście zapamiętać jego imię i nazwisko.


Kamil Gieroba
Data publikacji: 7 marca 2016, 1:27
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.