Wojciech Szczęsny
fot. Wojciech Szczęsny / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Jak wygrać z Hiszpanią? Reprezentacja Polski w obliczu niewykonalnej misji

Czy reprezentacja Polski liczy na zwycięstwo z Hiszpanią? Jeśli tak, to świadczy tylko o pozytywnym, pełnym optymizmu nastawieniu. Wiara to jedno, ale czy stać nas na kompletną odmianę obrazu naszej gry? Czy Polska może przywieźć z Sewilli punkty?

Reprezentacja Polski zawiodła. Pierwszy mecz biało-czerwonych miał być trudny, ale cel był jeden – trzy punkty. Wyszło jak wyszło. Straciliśmy dwie bramki po fatalnych błędach, a katastrofę domknął Grzegorz Krychowiak, który od pierwszej minuty prosił się o kartkę. Po rywalu teoretycznie najsłabszym, nadszedł czas na praktycznie najmocniejszego.

Hiszpania zremisowała pierwszy mecz ze Szwecją. Drużyna Trzech Koron była gotowa cierpieć w meczu z podopiecznymi Luisa Enrique i dzięki świetnie spisującej się defensywie wywalczyła remis. Może to droga, którą Polacy powinni obrać w celu uratowania tego turnieju?

Raczej nie jest to możliwe. O grze obronnej Polaków można mówić wiele, ale na pewno nie to, że jest to solidny blok defensywny, który powinien realnie myśleć o zachowaniu czystego konta. Gra w obronie nam po prostu nie idzie. Jedynie Andora nie zdołała strzelić nam gola za kadencji Paulo Sousa. Trener nie wybrał jeszcze podstawowych defensorów, a już musi kombinować w jaki sposób zabezpieczyć środek pola pod nieobecność Grzegorza Krychowiaka. Przy czym warto zauważyć, że Krycha w takiej dyspozycji nie stanowił żadnego zabezpieczenia.

Ale w składzie mieszać trzeba, choćby z powodu czerwonej kartki. Trudno też wyobrazić sobie, by Kamil Jóźwiak, który był zamieszany w obie stracone bramki, znów wyszedł na boisko w podstawowej jedenastce. Jednocześnie wiele wskazuje na to, że Bartosz Bereszyński, bezpośredni winowajca utraty bramki na 0:1, zostanie w drużynie. Przy grze przeciwko Hiszpanii musimy lepiej zabezpieczać tyły, a obrońca Sampdorii wydaje się być dobrym kandydatem do gry na wahadle. Jego miejsce w defensywie powinien w takim układzie zająć Tomasz Kędziora lub Kamil Piątkowski.

Tym razem nie na trzech, a na pięciu?

W takim układzie na boisku będzie pięciu nominalnych obrońców. Wątpliwym jest, czy nasi piłkarze będą sobie radzić bez zarzutów w grze w kolejnym, nieco innym systemie. Hiszpanie są w stanie kompletnie rozbić naszą drużynę atakiem pozycyjnym, a to właśnie pilnowanie ustawienia na murawie będzie największym problemem, gdy będziemy próbować bronienia w piątkę.

Kto zastąpi Krychowiaka?

Od momentu ogłoszenia powołań Paulo Sousy na turniej, wśród dziennikarzy pojawiło się jedno, dość ważne pytanie. Kto będzie zmiennikiem Grzegorza Krychowiaka? W naszej kadrze nie ma żadnego zawodnika, który na co dzień skupia się na stricte defensywnej grze. Nawet nasza "dziesiątka" w Lokomotiwie gra bardziej ofensywnie. Ale nawyki z czasów gry w Sevilli pozostają niezmienne, więc wszyscy byli pewni jego umiejętności. Przynajmniej do pierwszego spotkania na EURO 2020.

Wobec braku piłkarza, który z całą pewnością będzie w stanie objąć samodzielnie rolę "destruktora", powinniśmy raczej spodziewać się trójki środkowych pomocników, którzy będą dzielić się defensywnymi obowiązkami. Linetty – Moder – Klich? A może to Paweł Dawidowicz trafi do drugiej linii jako człowiek skupiający się wyłącznie na zadaniach defensywnych? Byłoby to rozwiązanie szalone. Ale szalona jest cała kadencja portugalskiego szkoleniowca.

Obrona to jedno, ale co z przodu?

Załóżmy, że jako doświadczony trener, Sousa ułoży w końcu formację defensywną. Czy stać nas na kreowanie ataku? Przy zabezpieczeniu środka pola trzema zawodnikami o nieco bardziej defensywnym usposobieniu, pozostanie nam miejsce tylko na dwóch piłkarzy. Albo Piotr Zieliński będzie grał niżej, albo znów wyjdziemy z osamotnionym Robertem Lewandowskim w ataku.

To nie tak, że Jakub Świerczok, Karol Świderski czy Dawid Kownacki mają być remedium na nasze problemy. Ale łatwo zauważyć, że kiedy Lewandowski jest z przodu sam, rywalom bardzo łatwo przychodzi całkowite odcięcie go od gry. W Bayernie to nie działa, bo na boisku jest kilku piłkarzy, którzy nie są mniej skuteczni w ataku. W przypadku reprezentacji Polski zagrożenie stwarza Robert, a potem długo, długo nic. Przynajmniej wtedy, gdy na boisku nie ma drugiej "dziewiątki".

Wiele pytań, a odpowiedzi brak

Możemy dywagować, możemy się zastanawiać. Prawda jest jednak taka, że nasza sytuacja jest beznadziejna. Nie tylko kadrowo, gdzie kluczowi zawodnicy wypadli z drużyny przez kontuzje, a lider środka pola wykartkował się w pierwszym meczu jak junior.

Paulo Sousa podjął się zadania odmiany gry reprezentacji Polski, ale przecenił albo swoje umiejętności, albo umiejętności naszych piłkarze. Tak czy inaczej efekt jest taki, że nie gramy tak, jak on to zakładał. Wystarczy spojrzeć na bramkę zdobytą przez Milana Skriniara. Według tego, co mówił Sousa, obrońca Interu Mediolan miał być kryty indywidualnie. Wyszło jak wyszło, czyli w ogóle.

Na domiar złego Hiszpania zgubiła dwa punkty w pierwszym meczu, więc na Polskę wyjdą w pełni zmotywowani, by przypadkiem nie grać meczu o wszystko ze Słowacją. Nam pozostają już tylko dwa spotkania o wszystko i wiara w siebie, której w pierwszym meczu turnieju ewidentnie zabrakło.


Avatar
Data publikacji: 19 czerwca 2021, 10:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.