Jerzy Brzęczek
fot. Jerzy Brzęczek / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Brzęczek i eliksir młodości

Przygoda Jerzego Brzęczka z kadrą pełna jest wybojów. Dopiero ostatnio doświadczyliśmy zgrupowania, po którym możemy być zadowoleni. Były szkoleniowiec Wisły Płock ma problem z nadaniem reprezentacji stylu, ale wypełnia za to inny cel, który został przed nim postawiony.

Już w okolicach mundialu w Rosji dużo w naszym kraju mówiło się o odmłodzeniu kadry. Liderom reprezentacji co raz częściej w metryce pojawiała się trójka z przodu, a i z wewnątrz polskiego obozu dochodziły głosy, że niektóre kręgi z biało-czerwonego kręgosłupa myślą o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. Dlatego też, po wymianie Nawałki na Brzęczka, przed nowym sternikiem postawiono cel, który jest właśnie w trakcie realizacji. Pora więc sprawdzić, czy eliksir młodości zaczął działać.

Zaczęło się skromnie

Początek nie był zbyt imponujący. Nową twarzą był w zasadzie tylko Piątek, który w reprezentacji po prostu musiał się pojawić. Wymuszone były zmiany na prawej i lewej stronie defensywy. O miejsce Łukasza Piszczka walkę rozpoczęli Bartosz Bereszyński i Tomasz Kędziora. Po przeciwnej stronie szanse dostawał Arkadiusz Reca, mocno promowany przez Brzęczka. Pierwszym zwiastunem odważniejszego stawiania na młodych było wprowadzenie do pierwszego składu Krystiana Bielika i Sebastiana Szymańskiego. Ten pierwszy zadebiutował w spotkaniu ze Słowenią (0:2) przy niefortunnym "Próbuj" usłyszanym od selekcjonera i pewnie gdyby nie zerwane więzadła, grałby w kadrze regularnie. Ten drugi zagrał 20 minut w meczu z Austrią (0:0) i już w następnym meczu z Łotwą (3:0) zaliczył asystę. Został jednak skrytykowany przez Kamila Glika za nonszalancję. Od tamtego momentu grał w prawie każdym meczu. Ominął tylko ostatnie spotkania z Bośnią i Finlandią, ale głównie z powodu dużej rotacji w zespole.

Jak obaj panowie radzą sobie teraz? Bielik dopiero co wrócił do kontuzji, która wyjęła mu ponad pół roku z kariery.

Szymański natomiast jest prawdziwym kozakiem w lidze rosyjskiej. Polak wrócił w Dynamie do gry na "dziesiątce" i od początku sezonu wygląda to naprawdę świetnie:

  • bramka i pięć asyst w czternastu meczach
  • tytuł zawodnika meczu Dynamo - PFK Soczi
  • zapytania klubów z Włoch i Hiszpanii

Były gracz Legii odnalazł się w Moskwie i jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, to po Euro czeka go przeprowadzka. O zainteresowaniu dużych marek opowiedział Interii Roman Oreszczuk, komentator  rosyjskiej telewizji Match TV:

- Rozkręca, widać to gołym okiem. Tamten sezon był dla niego bardzo trudny. Miał pecha, długo nie mógł strzelić gola, obijał słupki, kibice śmiali się, że nigdy nie trafi do siatki. Aż w końcu się przełamał. W mojej ocenie w przyszłym roku Polak może z Dynama odejść. Jeśli dalej będzie się tak rozwijał, to po mistrzostwach Europy zmieni klub. Pracowałem w Dynamie, mam tam świetne kontakty i wiem, że nawet niedawno pytały o niego kluby z Hiszpanii oraz Włoch - powiedział Oreszczuk.

Młoda fala

Po dobrym wejściu do kadry obu młodych piłkarzy, piłka reprezentacyjna trafiła na kilka miesięcy do zamrażarki. W futbolu to szmat czasu, a to w przypadku kadry oznaczało, że kolejni młodzi wyrośli z młodzieżowych trykotów i trafili do drużyny Brzęczka. W ostatnich miesiącach w stawie Lecha Poznań pojawił się nowy narybek. Nic więc dziwnego, że selekcjoner zaczął wyławiać z niego prawdziwe szczupaki. Na zgrupowaniu po raz pierwszy stawił się Jakub Moder. Obok zawodnika "Kolejorza" Brzęczek powołał Michała Karbownik i Sebastian a Walukiewicza, a pierwszą poważną szansę otrzymał Kamil Jóźwiak, który tego lata przeniósł się do Derby County.

Moder przebojem wdarł się do składu Lecha Poznań i wywalczył rekordowy transfer do Brighton za 11 milionów euro. Młody pomocnik zagrał niecały kwadrans w przegranym meczu z Holandią, a na kolejnym zgrupowaniu dobrze zaprezentował się z Finlandią i Włochami.  Karbownik również odpalił kilka miesięcy temu i jest jednym z najbardziej obiecującym talentów w Ekstraklasie oraz przyszłym kolegą klubowym Modera.

Wobec braków na lewej flance defensywy, może okazać się, że to właśnie diament z Legii wejdzie do składu na stałe. Jeśli już mówimy o defensywie, to jej środek zacznie się cementować na kolejne lata. Obok solidnego Jana Bednarka miejsce za niedługo zajmie Walukiewicz. Kamil Glik ma już bliżej niż dalej do swojego końca w kadrze. Naturalnym stanem rzeczy jest więc znalezienie dla niego następcy. Ten ogrywa się już w Seria A u boku Diego Godina. Były gracz Pogoni jest podstawowym zawodnikiem Cagliari, a pytały już o niego Inter i Borussia Dortmund.

Grać w kadrze zaczął wreszcie i ostatni z wymienionych. Wystąpił on od początku z Holandią oraz Bośnią, i trzeba przyznać, że pokazał się z dobrej strony. Wyglądało to na tyle obiecująco, że może wywalczyć bilet na Euro, a może i nawet zagrzeje miejsce w wyjściowym garniturze. W reprezentacji pojawił się już na wrześniowym zgrupowaniu, ale dopiero z Finlandią doczekał się debiutu. Brak kompleksów i duża odwaga w grze dały mu miejsce w podstawie. W kolejnych spotkaniach z Włochami i ponownie Bośniakami znów miał pewny pierwszy plac.

Nowy zastępca

Sukces może również odtrąbić Bartłomiej Drągowski. Wychowanek Jagiellonii powoływany był już dwa lata temu, ale dopiero na ostatnim zgrupowaniu zadebiutował w meczu z Finlandią i jest naturalnym numerem trzy w kadrze. Wkrótce zastąpi pewnie Łukasza Fabiańskiego jako zastępca Szczęsnego. Brzęczek przygotowuje więc i bramkę na czas po "Fabianie". Łukasz nosił się już ponoć z zamiarem zakończenia reprezentacyjnej kariery wcześniej i wszystko wskazuje na to, że będzie miał komu przekazać pałeczkę.

Listopadowe zgrupowanie miało być również szansą dla rewelacyjnego Jakuba Kamińskiego, ale akurat przytrafiła mu się kontuzja. Brzęczek zastąpił go więc Przemysławem Płachetą i to skrzydłowy Norwich zaliczy zapewne debiut w pierwszej reprezentacji.

W przyszłym roku zapewne kolejni młodziacy zadebiutują w seniorskiej reprezentacji. W kolejce czekają między innymi:

- Tymoteusz Puchacz

- Radosław Majecki

- Przemysław Wiśniewski

- Michał Skóraś

- Dawid Kurminowski

- Karol Świderski

- Patryk Klimala

- Mateusz Bogusz

Oczywiście kandydatów jest więcej, ale uwzględniliśmy tylko tych najbardziej prawdopodobnych. Brzęczek ufa młodym i docenia ich umiejętności. Wciąż można karcić go za styl reprezentacji, ale eliksir młodości podawany biało-czerwonym zaczyna działać. Eliminacje mundialu mogą być kolejnym polem do eksperymentów i w 2022 roku (jeśli awansujemy) kadra może przejść głębokie zmiany personalne.


Avatar
Data publikacji: 11 listopada 2020, 13:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.