PKO Ekstraklasa: Dwie twarze Pogoni. Krakowianie z kompletem punktów

Piłka, PKO Ekstraklasa

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

W sobotę rozegrano trzy spotkania w ramach 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Mimo niekorzystnego wyniku do przerwy Pogoń Szczecin wysoko pokonała Stal Mielec. Pozostałe dwa spotkania zakończyły się pomyślnie dla krakowskich kibiców. Cracovia wygrała u siebie 2:1 z Jagiellonią Białystok, natomiast Wisła Kraków nie miała problemów w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna.

Spotkanie w Szczecinie, poprzedzone niespodziewaną prezentacją Kamila Grosickiego, miało dwa oblicza. Po pierwszych 45 minutach na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem niespodziewanie schodziła Stal Mielec. W 34. minucie po wrzutce Macieja Urbańczyka i sporej pomyłce Kóstasa Triantafyllópoulosa Dantego Stipicę strzałem głową pokonał Grzegorz Tomasiewicz. Po przerwie szczęście się odwróciło. Na miano bohatera zapracował Kamil Drygas, który strzelił dwa gole z rzutu karnego, a także miał niebagatelny udział przy trzeciej bramce dla Pogoni. W 56. minucie po jego niecelnym uderzeniu futbolówkę do własnej bramki po pechowej interwencji wbił Krystian Getinger. Zwycięstwo Pogoni strzałem z bliska po wrzutce z rzutu rożnego przypieczętował w 88. minucie Kóstas Triantafyllópoulos.

Pogoń Szczecin – Stal Mielec 4:1 (0:1)

Kamil Drygas 50 (karny), 72 (karny), Krystian Getinger 56 (bramka samobójcza), Kóstas Triantafyllópoulos 88 – Grzegorz Tomasiewicz 34


W Krakowie byliśmy świadkami największej niespodzianki 5. serii spotkań PKO Ekstraklasy. Ostatnia w tabeli Cracovia, która dotychczas zdobyła tylko jeden punkt na inaugurację sezonu z Górnikiem Łęczna, nieoczekiwanie wygrała na swoim boisku z Jagiellonią Białystok. Drużyna prowadzona przez Ireneusza Mamrota przystępowała do tego spotkania z czwartego miejsca w tabeli. Zespół prowadzony przez Michała Probierza od początku prezentował się z niezłej strony. Tuż przed przerwą Israel Puerto sfaulował po prawej stronie pola karnego Marcosa Álvarez. Problemów ze skutecznym wykonaniem rzutu karnego nie miał Pelle van Amersfoort. Dla Holendra była to czwarta bramka strzelona z rzutu karnego w barwach “Pasów”.

Występujący na pozycji napastnika Marcos Álvarez miał udział nie tylko przy pierwszej, ale i przy drugiej bramce dla swojego zespołu. W 62. minucie 29-latek wyłożył piłkę Sergiu Hance, który mocnym strzałem przy dalszym słupku pokonał wracającego do bramki “Jagi” Pāvelsa Šteinborsa. Kontakt gościom siedem minut później złapać pomógł Jesús Imaz. Hiszpan dobił z bliska piłkę, którą Lukáš Hroššo odbił lekko do boku po uderzeniu Fedora Černycha.

W ostatnich minutach obie drużyny miały szansę na strzelenie kolejnych bramek. Po stronie miejscowych strzał Kamila Pestki zza pola karnego zatrzymał się na słupku. W doliczonym czasie gry Jagiellonii remis uratował mógł Jesús Imaz, który w kluczowym momencie przeniósł piłkę nad bramką Cracovii.

Cracovia – Jagiellonia Białystok 2:1 (1:0)

Pelle van Amersfoort 45 (karny), Sergiu Hanca 62 – Jesús Imaz 69


W ostatnim sobotnim spotkaniu piłkarze Wisły Kraków po serii dwóch porażek z rzędu tym razem zagrali o wiele lepsze spotkanie, co dało im komplet punktów w starciu z Górnikiem Łęczna. Bramkarz beniaminka PKO Ekstraklasy Macieja Gostomskiego po raz pierwszy piłkę z siatki musiał wyciągać w 20. minucie po akcji czesko-słowackiej. Matěj Hanousek dograł piłkę w pole karne do Michala Škvarki, w którym 29-letni słowacki pomocnik z łatwością ograł Bartosza Rymaniaka i Kryspina Szcześniaka, by ostatecznie płaskim strzałem przy dalszym słupku pokonać Gostomskiego. Niewiele brakowało, by Wisła do przerwy prowadziła dwoma bramkami. Trzy minuty później Felicio Brown Forbes otrzymał prostopadłe podanie i wygrał sytuację jeden na jeden z Gostomskim. Sędziujący to spotkanie Łukasz Kuźma dopatrzył się pozycji spalonej u reprezentanta Kostaryki i słusznie gola nie uznał.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od fantastycznej bramki autorstwa Yawa Yeboaha. Pochodzący z Ghany skrzydłowy upokorzył wręcz Rymaniaka kilkukrotnie go ogrywając i finalizując swój indywidualny rajd mierzonym strzałem po ziemi tuż obok Gostomskiego, który w tej sytuacji mógł się zachować nieco lepiej. Oczywiście Rymaniak nie jest jednymy winnym w tej sytuacji. Całą sprawę pokpili również pozostali piłkarze Górnika, którzy obserwowali co Yeboah wyrabia z piłką.

Nie był to koniec bramek jeżeli chodzi o to spotkanie. W 62. minucie po łatwej stracie Tomasza Midzierskiego Skvarka najpierw popisał się świetnym przyjęciem, a następnie posłał prostopadłą piłkę do Browna Forbesa, który nie zwykł marnować takich sytuacji. Tym razem nie powtórzyła się historia z pierwszej połowy – podanie Słowaka było idealnie w punkt, przez co nie mogło być mowy o spalonym. Honorowa bramka dla Górnika padła w 74. minucie. Po płaskim dośrodkowaniu wprowadzonego z ławki Przemysława Banaszaka pechową intwerwencją popisał się Michal Frydrych, który wbił piłkę do własnej bramki.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 1:3 (0:1)

Michal Frydrych 74 (bramka samobójcza) – Michal Škvarka 20, Yaw Yeboah 48, Felicio Brown Forbes 62

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x