Premier League – podsumowanie 13. kolejki
Po dwutygodniowej przerwie piłkarze powrócili do rywalizacji o ligowe punkty. Dla kogo trzynasta kolejka Premier League była pechowa, a kto raczej nie ma podstaw do wiary w przesądy? Prezentujemy podsumowanie najświeższych wydarzeń z angielskich boisk.
Pomimo dwutygodniowej przerwy na mecze reprezentacji, fani Premier League nie mieli odpoczynku od swojej ukochanej ligi. We wtorek Tottenham ogłosił bowiem, że po pięciu latach współpracy żegna się z Mauricio Pochettino. Współpracy wprawdzie bez trofeów, ale mimo wszystko owocnej. Pod wodzą Argentyńczyka Koguty zadomowiły się w ścisłej czołówce Premier League, a ich największym sukcesem było rzecz jasna dojście do finału Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie. Bieżąca kampania nie układała się jednak najlepiej i było jasne, że prędzej czy później ta piękna przygoda Pochettino w Londynie dobiegnie końca. Stało się to w dość niespodziewanym momencie – niemal przy samym końcu przerwy reprezentacyjnej, kiedy piłkarze powoli przygotowywali się już do wznowienia ligowej batalii. Zaskoczeniem nie jest raczej natomiast osoba następcy Pochettino. Wprawdzie Jose Mourinho, jeszcze będąc opiekunem Chelsea, zarzekał się, że nie poprowadziłby Tottenhamu, ale wszyscy zdawali sobie sprawę, iż po niemal roku na bezrobociu Portugalczyk jest głodny nowych wyzwań i że w przypadku zwolnienia Pochettino, to właśnie on będzie naturalnym kandydatem na jego miejsce. Dla samego Mourinho moment zatrudnienia był chyba idealny. W swoim debiucie za sterami Tottenhamu, jego zespół mierzył się z inną londyńską ekipą znajdującą się w głębokim dołku – West Hamem. Koguty absolutnie zdominowały rywala i prowadziły do 73. minuty 3:0. Wtedy rozpoczął się pościg ze strony podopiecznych Manuela Pellegriniego. Wystarczyło jednak zaledwie do zdobycia dwóch bramek. Trzy punkty powędrowały zatem na konto Mourinho i jego zespołu.
Pozostajemy w Londynie. Podobnie, jak West Ham, fatalną passę notują piłkarze Arsenalu. Kanonierzy po raz ostatni wygrali 6 października. Wydawało się, że domowy mecz z przedostatnim w tabeli Southamptonem jest idealną okazją na przełamanie. Nic bardziej mylnego. Podopieczni Unaia Emery’ego już w ósmej minucie meczu zostali zaskoczeni przez Danny’ego Ingsa. Wprawdzie odpowiedź przyszła szybko, ale przez długi czas gol Alexandre’a Lacazette’a był wszystkim, na co było stać Arsenal. Gospodarze nie tylko nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale niewiele zabrakło, a nie zgarnęliby choćby punktu. Za sprawą Jamesa Warda-Prowse’a Święci ponownie wyszli bowiem na prowadzenie i stracili je dopiero w doliczonym czasie gry. Remis londyńczykom uratował Lacazette, strzelając swojego drugiego gola w tym meczu. Dla Francuza były to trafienia numer 29 i 30 w barwach Arsenalu. Aż 23 z nich padły na Emirates. Pod względem stosunku goli strzelonych u siebie do tych wyjazdowych Lacazette w całej lidze nie ma sobie równych.
Alexandre Lacazette has scored 23 of his 30 #PL goals in home matches (77%)
That's the highest ratio among all players with at least 30 goals in the competition#ARSSOU pic.twitter.com/vjf7o7aeco
— Premier League (@premierleague) November 23, 2019
Pisaliśmy o trwających niechlubnych seriach West Hamu i Arsenalu oraz o przełamaniu Tottenhamu. Pora na kolejny zespół ze stolicy i jego passę, która w sobotę została przerwana. Mowa oczywiście o Chelsea, która do hitowego starcia z Manchesterem City przystępowała z serią sześciu kolejnych zwycięstw. To jednak mecz na Etihad miał być prawdziwym sprawdzianem dla ekipy Franka Lamparda. Mistrzowie Anglii wciąż liczą na obronę tytułu, a po ostatniej porażce z Liverpoolem ich sytuacja znacząco się skomplikowała. Nie mogli sobie zatem pozwolić na kolejną stratę punktów, stąd ich determinacja była w sobotę podwójna. Mecz z pewnością był godny hitu kolejki. Na boisku było dużo walki, ale gra nie toczyła się tylko w środku pola. Wręcz przeciwnie – pod obiema bramkami sporo się działo. Strzał w poprzeczkę, nieuznany gol, efektowne interwencje bramkarzy, ale przede wszystkim trzy bramki. Wszystkie w pierwszej połowie. Na gola N’Golo Kanté gospodarze odpowiedzieli z nawiązką i dzięki trafieniom Kevina De Bruyne i Riyada Mahreza sięgnęli po trzy punkty. Pozwoliło im to przeskoczyć w tabeli sobotniego rywala i powrócić na trzecie miejsce. Nic się jednak nie zmieniło w kwestii ich straty do liderującego Liverpoolu. Ta nadal wynosi dziewięć punktów. W sobotę The Reds w takim samym stosunku – tyle, że na wyjeździe – pokonali Crystal Palace. Wyjazdowe zwycięstwo 2:1 odniosły także Wilki z Wolverhampton. Podopieczni Nuno Espírito Santo okazali się lepsi od Bournemouth. To dopiero ich czwarta wygrana w tym sezonie. Mimo to, za sprawą wyjątkowo ciasnej środkowej części tabeli, pozwoliło im to awansować na wysokie piąte miejsce.
Dwójkę głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu w dalszym ciągu przedziela Leicester. Ekipa z King Power Stadium odniosła trzecie z rzędu zwycięstwo 2:0, po raz trzeci strzelając oba gole w drugiej połowie. Przewaga Lisów w Brighton nie podlegała dyskusji, ale na jej udokumentowanie przyszło czekać ponad godzinę. Wreszcie do siatki trafił Ayoze Pérez, a wynik ustalił z rzutu karnego niezawodny Jamie Vardy. Dla podopiecznych Brendana Rodgersa była to już piąta z rzędu wygrana, dzięki czemu wyrównali oni dotychczasowy rekord klubu. Imponować może przede wszystkim postawa piłkarzy Leicester w defensywie. Sobotni mecz był ich czwartym kolejnym z zachowaniem czystego konta, a w całym sezonie stracili oni dotychczas zaledwie osiem goli – najmniej w całej stawce.
W W W W W @LCFC have equalled their best #PL run of 5 straight victories, winning these matches by an aggregate score of 17-1 pic.twitter.com/BN5Ox7s0Ka
— Premier League (@premierleague) November 24, 2019
Przenosimy się w dolne rejony tabeli. Wydawało się, że po remisie z Tottenhamem i wyjazdowym zwycięstwie z Southamptonem, Everton powoli łapie oddech i zacznie oddalać się od strefy spadkowej. Zwłaszcza, że w sobotę The Toffies mierzyli się na własnym stadionie z zamykającym dotąd tabelę Norwich. Beniaminek przystępował do tego meczu po trzech kolejnych porażkach, w tym szczególnie bolesnej ze słabiutkim Watfordem, dla którego była to pierwsza wygrana w sezonie. W sobotę na Goodison Park nie miało to już jednak żadnego znaczenia. Everton uległ Norwich 0:2 i niebezpiecznie zbliżył się do strefy spadkowej, nad którą jego przewaga wynosi już tylko cztery oczka. A przecież przedsezonowe oczekiwania klubu z Liverpoolu sięgały nawet europejskich pucharów. Takie, a nie inne wyniki stawiają Marco Silvę w roli faworyta do tego, aby jako trzeci menedżer w lidze w tym sezonie – po Javim Gracii i Pochettino – stracić posadę. Swoją drogą, sprzątanie po Gracii w Watfordzie wciąż nie idzie najlepiej Quique Sánchezowi Floresowi. Po wspomnianym triumfie nad Norwich przed dwoma tygodniami, Szerszenie znów wylądowały na dnie tabeli. W sobotę nie mieli żadnych szans w starciu z Burnley, przegrywając gładko 0:3.
W niedzielę i poniedziałek rozegrano po jednym spotkaniu. Drogę z piekła do nieba i z powrotem przeżyły Czerwone Diabły. Do 72. minuty Manchester United przegrywał w Sheffield 0:2. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięli wychowankowie klubu z Old Trafford, w ciągu siedmiu minut odwracając losy meczu. Do wyrównania doprowadzili nastolatkowie: Brandon Williams i Mason Greenwood. Gola na 3:2 strzelił natomiast wciąż młody, bo 22-letni, ale już znacznie bardziej doświadczony od wymienionych kolegów Marcus Rashford. Wspaniały comeback nie wystarczył jednak do wywiezienia z Sheffield trzech punktów. Remis rewelacyjnemu w tym sezonie beniaminkowi zapewnił bowiem w doliczonym czasie gry Oliver McBurnie. W meczu kończącym tę serię gier ważne zwycięstwo odniósł inny z beniaminków. Aston Villa pokonała 2:0 Newcastle.
Czternasta kolejka Premier League nie uraczy kibiców żadnym wielkim hitem. Cztery czołowe zespoły tabeli zmierzą się bowiem ze znacznie niżej notowanymi rywalami. Również w takich meczach nie można jednak wykluczyć niespodzianek. Ponadto, emocji nie powinno zabraknąć także na innych stadionach. Ciekawie zapowiadają się starcia piątego w tabeli Wolverhampton z szóstym Sheffield oraz pojedynek outsiderów pomiędzy Southamptonem a Watfordem. To wszystko i wiele więcej czeka nas w ostatni dzień listopada i pierwszy dzień grudnia.
Jedenastka 13. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:
Piłkarz kolejki - Jamie Vardy
Wyniki 13. kolejki i tabela Premier League:
West Ham United - Tottenham Hotspur FC 2:3
Arsenal FC - Southampton FC 2:2
AFC Bournemouth - Wolverhampton Wanderers 1:2
Brighton & Hove Albion - Leicester City 0:2
Crystal Palace FC - Liverpool FC 1:2
Everton FC - Norwich City 0:2
Watford FC - Burnley FC 0:3
Manchester City - Chelsea FC 2:1
Sheffield United - Manchester United 3:3
Aston Villa FC - Newcastle United 2:0
Czołówka klasyfikacji strzelców Premier League:
-
PolecanePremier League: Koszmar Manchesteru City trwa. Kolejna porażka
Karolina Kurek / 21 grudnia 2024, 15:31
-
Ligue 1Manchester United chce wzmocnić lewą obronę. Szykuje hitowy transfer
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 14:29
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
PolecanePremier League: Derby dla Manchesteru United. Odwrócili losy meczu w końcówce!
Karolina Kurek / 15 grudnia 2024, 19:32
-
PolecanePremier League: Rezerwowy daje trzy punkty Nottingham Forest. Co za błąd Casha
Karolina Kurek / 14 grudnia 2024, 20:34
-
Polecane"Nie mam wyboru" – Postecoglou ponownie uderza w swojego piłkarza
Kamil Gieroba / 14 grudnia 2024, 14:56