mirror.co.uk

W miniony weekend rozegrano jedenastą serię gier Premier League. Rozłożenie kolejki na dwa, a nie jak zwykle – na trzy dni sprawiło, że natężenie emocji było jeszcze większe. Zapraszamy na przegląd tego, co w sobotę i niedzielę wydarzyło się na angielskich boiskach.

Wczesnym sobotnim popołudniem na murawę Britannia Stadium w Stoke-on-Trent wybiegli piłkarze Stoke i Leicester. Historia dotychczasowych potyczek obu zespołów była bardzo interesująca. W 99 meczach każda z drużyn odniosła po 33 zwycięstwa, a remisami zakończyły się, jak już łatwo policzyć, również 33 spotkania. Setne starcie niewiele w tej statystyce zmieniło. „Lisy” dwukrotnie obejmowały prowadzenie: najpierw za sprawą Vicente Iborry, a następnie Riyada Mahreza, ale za każdym razem gospodarze odpowiadali i w efekcie mecz zakończył się wynikiem 2:2. Punkcik ekipie Stoke uratował przede wszystkim Xherdan Shaqiri, który strzelił gola i asystował przy trafieniu Petera Croucha.

Również cztery bramki zobaczyli kibice zgromadzeni na trybunach od godziny 16. Tyle, że… w czterech meczach łącznie. W równolegle rozgrywanych sobotnich spotkaniach o zwycięstwie decydowała jedna bramka. Trwa niestety fatalna passa drużyn Polaków. Trzeciej porażki z rzędu doznały Swansea z Łukaszem Fabiańskim w bramce oraz West Bromwich Grzegorza Krychowiaka. Pogromcami „polskich” ekip okazali się tym razem beniaminkowie. „Łabędzie” uległy na własnym stadionie Brighton, natomiast podopieczni Tony’ego Pulisa nie zdołali wywieźć punktów z Huddersfield. Tym samym, Grzegorz Krychowiak wciąż nie zaznał smaku zwycięstwa w Premier League. Odkąd reprezentant Polski dołączył do West Bromwich, jego drużyna zremisowała trzy mecze, a przegrała aż sześć. W sobotę gorycz porażki musieli przełknąć także gracze Southampton, którzy bez udziału Jana Bednarka ulegli Burnley. Jedynym klubem z Polakiem w składzie, który mógł cieszyć się z wygranej był tego dnia Bournemouth. Artur Boruc poczynania swoich kolegów oglądał jednak tradycyjnie tylko z ławki rezerwowych. Żegnający się niebawem z reprezentacją Polski golkiper w tym sezonie jest jedynie zmiennikiem Asmira Begovicia, który w sobotę był jednym z bohaterów zespołu w starciu z Newcastle.

W ostatnim sobotnim meczu West Ham podejmował na Stadionie Olimpijskim Liverpool. Przed tygodniem „The Reds” przerwali swoją złą passę i po czterech meczach bez wygranej pewnie pokonali Huddersfield 3:0. Podopieczni Jürgena Kloppa zamierzali pójść za ciosem i zbliżyć się do ligowej czołówki. Miał im to ułatwić powrót do pierwszego składu po kontuzji Sadio Mané. Senegalczyk wrócił z przytupem, zaliczając dwie asysty przy obu trafieniach Mohameda Salaha. Do siatki „Młotów” trafiali także Joël Matip oraz Alex Oxlade-Chamberlain, natomiast gospodarze odpowiedzieli jedynie golem Manuela Lanziniego. West Ham ostatecznie uległ Liverpoolowi 1:4 i ich sytuacja w tabeli robi się coraz trudniejsza. Podobnie, jak sytuacja w klubie Slavena Bilicia. Włodarze West Hamu wykazują jak dotąd w stosunku do chorwackiego menedżera anielską cierpliwość. Wydaje się jednak, że wraz z kolejnymi występami takimi, jak ten sobotni, jej granice są coraz bliższe przekroczenia.

W niedzielę oczy całej Anglii, a może i świata, były zwrócone na Manchester i Londyn. Oprócz bezpośrednich pojedynków drużyn z tych miast, rozegrano jednak także dwa inne spotkania. Wbrew temu, czego można było się spodziewać, starcie z Crystal Palace nie było spacerkiem dla Tottenhamu, ale podopieczni Mauricio Pochettino wygrali ostatecznie 1:0. Znacznie więcej, bo aż pięć goli, padło na Goodison Park. Po serii słabych wyników, przełamał się wreszcie Everton. Zanim kibice “The Toffies” mogli cieszyć się z wygranej nad Watfordem, niejeden z nich przeszedł pewnie palpitacje serca. Goście prowadzili już 2:0, ale podopieczni Davida Unswortha zdołali odrobić straty, a po bramce z rzutu karnego Leightona Bainesa wyszli na prowadzenie. To nie był jednak koniec emocji w Liverpoolu. W jedenastej (!) minucie doliczonego czasu gry do wyrównania mógł doprowadzić bowiem były gracz… Evertonu – Tom Cleverley, ale nie wykorzystał jedenastki. Everton zwyciężył ostatecznie 3:2 i opuścił strefę spadkową.

Jako pierwsi we wspomnianym pojedynku “Manchester vs Londyn”, na murawę Etihad Stadium wybiegli piłkarze Manchesteru City i Arsenalu. Zgodnie z oczekiwaniami, trzy punkty powędrowały na konto gospodarzy. Kiedy na gole Kevina De Bruyne i Sergio Agüero kontaktowym trafieniem odpowiedział Alexandre Lacazette, fani Arsenalu mogli marzyć o wywiezieniu z Manchesteru korzystnego rezultatu. Kilka minut później, “Kanonierów” marzeń tych pozbawił jednak Gabriel Jesus. Podopieczni Pepa Guardioli odnieśli dziewiąte zwycięstwo z rzędu, a w tym sezonie punkty stracili tylko raz – remisując w drugiej kolejce z Evertonem. “The Citizens” umocnili się na prowadzeniu w ligowej tabeli.

Dwanaście tytułów mistrzowskich, sześć Pucharów Anglii, siedem Pucharów Ligi Angielskiej, dziewięć Tarcz Wspólnoty oraz po dwa triumfy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy – to wspólny dorobek Chelsea i Manchesteru United w XXI wieku. W niedzielę doszło do kolejnego starcia najbardziej utytułowanych angielskich klubów bieżącego stulecia. Spotkanie i tak zapowiadało się niezwykle interesująco, ale nie zabrakło dodatkowych smaczków. Jednym z nich był pojedynek snajperów: Álvaro Moraty i Romelu Lukaku. Przed sezonem obaj napastnicy byli łączeni zarówno z Chelsea, jak i z United. Ostatecznie, Hiszpan trafił na Stamford Bridge, a Belga ściągnął do swojego zespołu José Mourinho. Osoba portugalskiego menedżera rzecz jasna również dodawała kolorytu tej rywalizacji. Był to dla niego trzeci mecz na Stamford Bridge po tym, jak niespełna dwa lata temu pożegnał się z Chelsea. Poprzednie dwa przegrał. Jeśli Portugalczyk zna powiedzenie “do trzech razy sztuka”, z pewnością nie uwierzy w jego sprawdzalność. Antonio Conte znów utarł nosa swojemu rywalowi z ławki trenerskiej, a o zwycięstwie Chelsea zadecydowała akcja, która w tym sezonie jest niemal znakiem firmowym “The Blues”. César Azpilicueta precyzyjnie posłał piłkę na głowę Moraty, a ten umieścił ją w siatce. Dzięki tej wygranej mistrzowie Anglii zmniejszyli stratę do swojego niedzielnego rywala do jednego punktu.

Po sporej dawce emocji, jaką zafundowała nam Premier League w ostatnim czasie, nadeszła pora na odrobinę wytchnienia. Przed piłkarzami przerwa na mecze reprezentacji. Na kolejne spotkania ligowe kibice będą zmuszeni poczekać dwa tygodnie. W dwunastej serii gier m.in. derby Londynu pomiędzy Arsenalem a Tottenhamem. Bez wątpienia jest na co czekać!


Jedenastka 11. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:


Wyniki 11. kolejki i tabela Premier League:

Stoke City – Leicester City 2:2
Huddersfield Town – West Bromwich Albion 1:0
Newcastle United – AFC Bournemouth 0:1
Southampton FC – Burnley FC 0:1
Swansea City – Brighton & Hove Albion 0:1
West Ham United – Liverpool FC 1:4
Tottenham Hotspur FC – Crystal Palace FC 1:0
Manchester City – Arsenal FC 3:1
Chelsea FC – Manchester United 1:0
Everton FC – Watford FC 3:2

#DrużynaM.Pkt.Bramki
1Manchester City (M)000:0
2Manchester United 000:0
3Leicester City (P)000:0
4Chelsea FC000:0
5West Ham United000:0
6Tottenham Hotspur000:0
7Liverpool FC 000:0
8Everton FC000:0
9Arsenal FC 000:0
10Aston Villa FC000:0
11Leeds United 000:0
12Crystal Palace000:0
13Wolverhampton Wanderers FC000:0
14Southampton FC000:0
15Burnley FC000:0
16Brighton & Hove Albion000:0
17Newcastle United000:0
18Norwich City (B)000:0
19Watford (B)000:0
20Brentford FC (B)000:0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x