mancity.com

Manchester City wraca na zwycięską ścieżkę na krajowym podwórku. Podopieczni Pepa Guardioli odbili sobie zeszłotygodniową porażkę z Chelsea pewnie pokonując Everton 3:1 na Etihad Stadium. Gospodarze przez większość spotkania kontrolowali grę i nie pozwolili przyjezdnym na zbyt wiele. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Gabriel Jesus, do siatki dla The Citizens trafił również Raheem Sterling, a jedyną bramkę dla The Toffees zdobył Dominic Calvert-Lewin.

Początkowo przebieg gry nie zapowiadał pewnego zwycięstwa mistrzów Anglii. Everton był dobrze zorganizowany w defensywie, głównie dzięki pomocnikom, którzy tworzyli drugą linię obrony. Nieźle też wyglądały kontrataki w wykonaniu przyjezdnych.  W 15. minucie błąd Walkera wykorzystał Lucas Digne i znakomicie dośrodkował w pole karne, ale Richarlison źle przymierzył i piłka po jego strzale z powietrza wyleciała nad poprzeczkę. Jak mawia stare piłkarskie porzekadło – niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak też się stało dzisiejszego popołudnia w Manchesterze. Kilka minut później fatalnie spod swojego pola karnego piłkę wyprowadził Yerry Mina, przechwycił ją Gundogan, zgrał do Sane, a ten popisał się znakomitym prostopadłym podaniem do Jesusa, który z zimną krwią pokonał Jordana Pickforda. Od tej pory wicelider Premier League podwyższył tempo ataków nakładając wysoki pressing na słabo radzących sobie z nim defensorów Evertonu. Piłkarzom Marco Silvy brakowało pomysłu na grę, ich natarcia nie miały odpowiedniego tempa, przez co rozgrywający doskonałe zawody Fernandinho potrafił w porę przechwytywać fubolówkę. Pod koniec pierwszej części meczu okazję do zmiany rezultatu miał jeszcze Gabriel Jesus, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną.

Po przerwie The Citizens utrzymywali zabójcze tempo ataków. Już pięć minut po zmianie stron Leroy Sane sprytnie wypatrzył w polu karnym Gabriela Jesusa, a Brazylijczyk głową umieścił piłkę obok bezradnego Pickforda. W tej sytuacji źle zachowali się stoperzy drużyny z Liverpoolu, pozwalając filigranowemu napastnikowi oddać strzał głową. Kilkaset sekund później do głosu w końcu doszedł Everton. Digne posłał precyzyjne dośrodkowanie z lewej strony, a Calvert-Lewin głową pokonał Edersona. Po drodze piłka jeszcze otarła się o Fabiana Delpha, ale na uznanie tak czy siak zasługuje przede wszystkim praca duetu Digne i Calvert-Lewin.  Na odpowiedź City nie trzeba było długo czekać – na lewym skrzydle Gabriel Jesus inteligentnie wyczekał obrońców rywali, uruchomił podaniem Fernandinho, który dośrodkował na głowę Sterlinga, a Anglik strzelił swojego dziewiątego gola w tym sezonie Premier League. Źle w tej akcji zaprezentował się Andre Gomes, który kompletnie odpuścił krycie byłego piłkarza The Reds, przez co szanse jego drużyny na odrobienie strat spadły do minimum. Everton próbował jeszcze powalczyć o drugą bramkę, ale brakowało im szczęścia i skuteczności. Warto dodać, że w tym spotkaniu do gry po kontuzji powrócił Kevin De Bruyne. Belg otrzymał kilkanaście minut od katalońskiego szkoleniowca i zaprezentował się całkiem poprawnie.

Manchester City powrócił na fotel lidera angielskiej ekstraklasy i utrzyma się na tej pozycji przynajmniej do jutrzejszego wieczora, gdy Liverpool podejmie Manchester United. Ekipa Kloppa musi pokonać odwiecznego rywala, aby zepchnąć z tronu Sterlinga i spółkę. Everton natomiast zajmuje siódmą lokatę i do pierwszego miejsca traci już dwadzieścia punktów.

Manchester City vs. Everton – 3:1
Jesus 22’, 50’, Sterling 69’ – Calvert-Lewin 65’

Manchester City: Ederson; Walker, Otamendi, Laporte, Delph; Bernardo Silva, Fernandinho, Gundogan, Mahrez (75’ De Bruyne), Jesus, Sane (66’ Sterling)

Everton: Pickford; Zouma, Keane, Mina; Coleman (57’ Walcott), Gomes, Sigurdsson (81’ Davies), Digne; Richarlison, Calvert-Lewin, Bernard (57’ Lookman)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x