Mioduski: Jestem przekonany, że wreszcie przełamiemy pucharową klątwę

Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski (prezes Legii Warszawa) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

– Nie ma już teraz kategorii w tych najważniejszych, w której Legia by nie dominowała. To powód do dumy dla naszych kibiców i sponsorów, a ja osobiście mam poczucie, że mogę być dumny z okresu, w którym sam zarządzam klubem – mówi prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski w rozmowie z Piotrem Koźmińskim dla Sportowych Faktów.

Legia na trzy kolejki przed końcem sezonu zapewniła sobie kolejny tytuł mistrza Polski. Dzięki temu może już spokojnie przygotowywać się do ponownej walki w eliminacjach europejskich pucharów.

 Każde mistrzostwo jest niezwykle ważne i bardzo je cenię. To był wymagający sezon, graliśmy bez kibiców, w reżimie pandemicznym, i dla wszystkich klubów był to bardzo trudny okres. Ostatecznie zdobycie tytułu w tym sezonie faktycznie wyglądało nieco inaczej. W poprzednim sezonie też się wcześniej zanosiło na to, że wygramy, ale końcówka w naszym wykonaniu nie wyglądała dobrze, bardziej dowieźliśmy to mistrzostwo, niemniej błysku nie było… Natomiast tym razem wygląda to przekonująco. Mamy pewien komfort. Nigdy nie powiem, że spokój, ale zyskaliśmy trochę czasu, aby się przygotować do pucharów – przyznaje Mioduski.

Prezes Legii ocenił zimowe transfery. Wiele osób zwróciło uwagę, że mało kto z nowych nabytków faktycznie pomógł w zdobyciu mistrzostwa.

– Nasza zimowa filozofia transferowa zakładała, że, poza Szabanowem, nie są to zawodnicy na już do gry, do walki o tytuł, a raczej przyszłościowi. Potrzebowaliśmy błyskawicznego wzmocnienia środka obrony i Szabanow, do momentu kontuzji, nam to dawał. Natomiast inni gracze mieli i mają inne zadania, w sensie takim, że wiedzieliśmy, iż potrzebują czasu. Ernest Muci to wielki talent, ma 19 lat i długoletni kontrakt z nami. Musi się zaaklimatyzować, przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Przyszedł z ligi albańskiej, gdzie gra się dużo bardziej technicznie, mniej fizycznie niż u nas. Jasur też przyjechał po długiej przerwie, bo liga białoruska wcześniej skończyła grać. W zasadzie tylko w kwestii Rusyna nie poszło tak, jak myśleliśmy – tłumaczy Mioduski.

Dodał, że trwają rozmowy z Pawłem Wszołkiem i nic nie jest przesądzone w sprawie odejścia. Natomiast klub na pewno chce, by dłużej pozostał Artur Boruc. Legia nie chce osłabiać kadry, lecz na pewno można spodziewać się transferów do klubu.

– Na pewno środek obrony, tu nie ma wątpliwości. A zakładając odejście Gvili, będzie również potrzebny ktoś do pomocy. Na pewno przyda się też konkurencja dla Filipa Mladenovicia. No i napastnik, bo nie chcemy być jednowymiarowi, całkowicie zależni od Tomasa Pekharta – stwierdził prezes Legii.

Źródło: Sportowe Fakty WP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.