Mateusz Praszelik o relacji z Ricardo Sa Pinto i rozmowach z Rakowem Częstochowa

slaskwroclaw.pl

– Przyznaję, że nalegał Raków Częstochowa i byłem zainteresowany jego propozycją z uwagi na trenera Marka Papszuna i jego sposób prowadzenia drużyny – ujawnił Mateusz Praszelik na łamach “Przeglądu Sportowego”.

19-letni ofensywny pomocnik otrzymał propozycję przedłużenia umowy z Legią Warszawa, ale nie skorzystał z niej i przeniósł się do Śląska Wrocław, którym zapewne będzie otrzymywał więcej okazji. Jako młodzieżowiec tym bardziej będzie miał krótszą drogę u Vitezslava Laviczki. – Nie chcę być traktowany jako ten, który korzysta na przepisie nakazującym wystawienie przynajmniej jednego młodzieżowca. Ja chcę grać poza tym limitem, dlatego, że na to zasługuję. W pierwszym meczu obecnego sezonu zagrałem w Legii w podstawowym składzie, mimo że wystąpił też Radek Majecki. A więc nie chodziło o wypełnianie limitu młodzieżowca – przypomina zawodnik w środowym wywiadzie dla “PS”. Do końca sezonu, limit młodzieżowca wypełnia Przemysław Płacheta, któremu w przyszłym sezonie wygasa ten status.

Pochodzący z Raciborza piłkarz nie mógł narzekać na zainteresowanie innych zespołów z PKO Ekstraklasy i jak sam przyznał, duże wrażenie zrobił na nim Marek Papszun z Częstochowy. – Przyznaję, że nalegał Raków Częstochowa i byłem zainteresowany jego propozycją z uwagi na trenera Marka Papszuna i jego sposób prowadzenia drużyny. Podobnie było z Piastem, który w końcowej fazie mocno się włączył w zachęcanie mnie, żebym przeniósł się do Gliwic. Dzwonił trener Waldemar Fornalik i muszę powiedzieć, że ma dar przekonywania – opowiada. – Miałem się nad czym zastanawiać, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że w tym zestawieniu Śląsk jest o szczebel wyżej, że tu mam najlepsze szanse na rozwój. Generalnie interesowały mnie te drużyny, które chcą grać w piłkę, nie skupiają się na jej wybijaniu – dodał.

W stolicy Mateusz Praszelik współpracował z kilkoma trenerami, którzy fatalnie zapisali się w pamięci wielu kibiców. Jak wyglądały jego relacje z Ricardo Sa Pinto? – Różnie się o nim mówiło, ale ja uczciwie przyznaję, że zawsze, gdy szedłem do niego z jakąś sprawą czy problemem, to mimo tych jego dyktatorskich zapędów, chciał mi pomóc. W stosunku do mnie nie był złośliwy – podkreślił. – Lepiej być niepokornym niż udawać sztuczną pokorę. Mądre słowa. Ale ja przecież zawsze byłem pokorny – zakończył.

źródło: przegladsportowy.pl / własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x