eWinner II liga: Szlagier bez rozstrzygnięcia

Źródło: PZPN

Najciekawszy mecz 24. kolejki eWinner II ligi pomiędzy Chojniczanką Chojnice i Ruchem Chorzów pozostał bez rozstrzygnięcia. Świadkami największej niespodzianki tej serii spotkań byliśmy w Kaliszu, gdy miejscowy zespół został rozbity przez Znicza Pruszków.

Chojniczanka Chojnice – Ruch Chorzów 1:1 (0:0)

Artur Pląskowski 70 – Michał Mokrzycki 80

Chojniczanka: Kamil Broda – David Niepsuj (Sebastian Olszewski 87′), Marcin Grolik, Damian Byrtek, Kacper Kasperowicz, Michał Mikołajczyk – Sam van Huffel (Daniel Ściślak 87′), Paweł Czajkowski, Filip Karbowy (Łukasz Wolsztyński 69′) – Tomasz Mikołajczak (Szymon Skrzypczak 57′), Artur Pląskowski (Mateusz Klichowicz 87′).

Ruch: Jakub Bielecki – Filip Nawrocki (Konrad Kasolik 82′), Patryk Sikora, Remigiusz Szywacz – Paweł Żuk (Przemysław Szkatuła 78′), Vanja Marković (Piotr Wyroba 46′), Michał Mokrzycki, Łukasz Janoszka, Tomasz Foszmańczyk (Filip Żagiel 77′), Tomasz Wójtowicz – Daniel Szczepan (Piotr Stępień 63′).

Przedmeczowy typ: remis lub zwycięstwo Ruchu

Szlagier 24. kolejki eWinner II ligi nie zachwycił swoim poziomem, chociaż w ostatnich 20 minutach dał kibicom sporo dramaturgii, która znacznie ożywiła to widowisko. Ostatecznie jednak z takiego rozstrzygnięcia najbardziej zadowolona może być liderująca Stal Rzeszów, która zwiększyła swoją przewagę nad obiema drużynami.

Do przerwy obserwowaliśmy wyrównany mecz i nieco zbyt zachowawczo postawę obu drużyn. Wydaje się, że minimalnie lepsi w pierwszej połowie byli goście, którzy oddali kilka strzałów na bramkę strzeżoną przez Kamila Brodę. Groźniej po raz pierwszy zrobiło się w 33. minucie po mocnym strzale z rzutu wolnego Łukasza Janoszki. Przez moment było niebezpiecznie, lecz finalnie niecelnie. Tuż przed przerwą Broda popełnił poważny błąd w wyprowadzaniu piłki. Po złym wybiciu młodego bramkarza futbolówkę przejął Janoszka, który dograł do Daniela Szczepana. Broda jednak w świetny sposób naprawił swój błąd, powstrzymując strzał napastnika Ruchu.

Chojniczanka w konstruowaniu ataków była bardziej zachowawcza od przyjezdnych. Nie przeszkodziło im to wyjść na prowadzenie w 70. minucie spotkania. Duża w tym zasługa Michała Mikołajczyka, który na małym terenie świetnie poradził sobie z rywalami i posłał dokładne podanie wzdłuż linii bramkowej, po którym Artur Pląskowski musiał wbić piłkę do pustej bramki. Była to dla niego już dziewiąta bramka w lidze w tym sezonie. Od tego momentu sytuacja Ruchu była już zdecydowanie trudniejsza – przewaga Chojniczanki nad drużyną z Chorzowa wzrosła do siedmiu punktów.

W końcówce Ruch miał sporo szczęścia, który pozwolił mu nie przegrać spotkania w Chojnicach. W 80. minucie piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Damian Byrtek, za co Maciej Pelka wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł etatowy wykonawca rzutów karnych w zespole Ruchu. Tym razem jednak Michał Mokrzycki się pomylił. Strzał pomocnika gości obronił Kamil Broda, jednak przy dobitce bardziej doświadczonego zawodnika wypożyczony z Wisły Kraków był już bezradny.

W końcówce przyjezdni mogli nawet sięgnąć po komplet punktów. Bardzo ważny pojedynek z Piotrem Stępniem wygrał w 85. minucie Broda. Golkiper Chojniczanki chwilę później obronił także strzał z dystansu Przemysława Szkatuły. Ostatecznie jednak pomiędzy obiema drużynami w tabeli pozostał status quo. Druga Chojniczanka ma cztery punkty przewagi nad Ruchem. Na nieszczęście jednych i drugich wzrosła przewaga liderującej Stali Rzeszów, która pewnym krokiem wydaje się zmierzać w stronę Fortuna I ligi.

Olimpia Elbląg – Stal Rzeszów 0:1 (0:0)

Dominik Marczuk 51

Olimpia: Andrzej Witan – João Guilherme, Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger, Miłosz Kałahur – Jan Sienkiewicz (Szymon Stanisławski 73′), Marcin Czernis (Patryk Winsztal 79′), Hubert Krawczun (Jakub Branecki 79′) – Marcin Bawolik, Dominik Kozera (Sebastian Milanowski 64′).

Stal: Wiktor Kaczorowski – Dominik Marczuk, Krystian Wrona, Samuel Kuc, Piotr Głowacki – Krzysztof Danielewicz, Marcel Kotwica, Bartosz Wolski – Damian Michalik (Kacper Piątek 90′), Kacper Sadłocha (Rafał Maciejewski 79′), Andreja Prokić.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali

Tym razem skromnie i bez zbędnej dramaturgii. Stal pozostaje niepokonana w 2022 roku i wciąż trzyma się mocno na szczycie tabeli eWinner II ligi.

Stal mogła wejść w to spotkanie w najlepszy możliwy sposób. Już w pierwszej akcji meczu piłka po strzale Damiana Michalika odbiła się od słupka. Pomimo tego momentu niefartu Stal byla stroną przeważającą, jednak przez dłuższy czas brakowało przypieczętowania tego. Jeszcze przed przerwą dwie groźne próby pokonania Andrzeja Witana podjął Krzysztof Danielewicz. Doświadczony golkiper Olimpii ostatecznie skapitulował tylko raz – sześć minut po przerwie, gdy Dominik Marczuk dobił zablokowany przez defensorów strzał Michalika.

Olimpii w 2022 roku nie wiedzie się najlepiej. Dwa punkty zdobyte w pierwszych czterech meczach tego roku spowodowały spadek poza strefę barażową. Po stracie bramki gospodarze co prawda starali się odmienić losy meczu i urwać liderowi choćby punkt. Konkretów jednak wciąż brakowało. Najbliżej szczęścia miejscowi byli w 71. minucie, jednak wówczas strzał głową Michała Czarnego z kilku metrów świetnie obronił Wiktor Kaczorowski.

Po tym spotkaniu Olimpia zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli i traci zaledwie cztery punkty do szóstego miejsca. Stal jest rzecz jasna liderem, który może pochwalić się przewagą dziesięciu punktów nad wiceliderem, który w poniedziałek zaledwie zremisował.

KKS 1925 Kalisz – Znicz Pruszków 0:5 (0:3)

Lukáš Hrnčiar 6, Shuma Nagamatsu 24, Krystian Pomorski 37, Kamil Niewiadomski 69, Tymon Proczek 75

KKS 1925: Mateusz Górski – Jakub Głaz, Bartosz Gęsior, Mateusz Gawlik, Jakub Staszak – Bartłomiej Putno (Nikodem Zawistowski 46′), Michał Borecki, Adrian Łuszkiewicz (Andrzej Kaszuba 76′), Néstor Gordillo (Wiktor Smoliński 46′), Kamil Koczy (Mateusz Wysokiński 46′) – Mateusz Majewski (Piotr Giel 53′).

Znicz: Piotr Misztal – Michał Orzechowski, Marcin Bochenek (Maksymilian Brejnak 73′), Igor Lewczuk, Martin Baran, Kamil Niewiadomski – Maciej Machalski (Tymon Proczek 62′), Krystian Pomorski, Lukáš Hrnčiar (Gian Mendez 77′) – Shuma Nagamatsu (Mateusz Możdżeń 77′), Mariusz Gabrych (Kacper Flisiuk 72′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Znicza

Co prawda KKS 1925 Kalisz przez prawie całe spotkanie grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Bartosza Gęsiora z 12. minuty, ale mimo wszystko taki rezultat w spotkaniu ze Zniczem Pruszków trzeba rozpatrywać w kategorii kompromitacji. Podopieczni Bogdana Zająca zostali upokorzeni przez rywala, o którym mówi się prędzej w kontekście walki o utrzymanie niż o czołowe pozycje.

Znicz strzelanie rozpoczął już w 6. minucie po dość szczęsliwym zagraniu z rzutu wolnego Lukáša Hrnčiara. Słowak dogrywał futbolówkę z okolic linii końcowej po prawej stronie boiska. Przez zawahanie i brak zrozumienia Mateusza Górskiego ze swoimi kolegami piłka nietrącona przez żadnego z zawodników zatrzepotała w siatce. Zaledwie sześć minut później Gęsior sfaulował wychodzącego na czystą pozycję zawodnika gości. Sędziujący to spotkanie Rafał Rokosz zinterpretował to zachowanie jako faul taktyczny i wyrzucił środkowego obrońca KKS-u 1925 z boiska.

Do przerwy przyjezdni zadali gospodarzom jeszcze dwa ciosy. Najpierw Shuma Nagamatsu z łatwością ograł Jakuba Głaza i płaskim uderzeniem pokonał Górskiego. Nadzieje o korzystnym wyniku kaliszanom w 37. minucie rozwiał Krystian Pomorski. Grający w środku pola pomocnik pewnym uderzeniem bez przyjęcia dobił zablokowany przez rywala strzał jego kolegi z zespołu. Całą akcję napędził dośrodkowujący z lewego skrzydła Mariusz Gabrych.

0:3 na swoim boisku przy grze w osłabieniu przez prawie 3/4 spotkania wygląda kiepsko, jednak można to jeszcze w jakiś sposób usprawiedliwić. Strata pięciu goli na swoim terenie jest jednak niewybaczalna bez względu na okoliczności. Po przerwie osłabiony KKS 1925 co prawda próbował strzelić honorowego gola, jednak z prób Piotra Giela i Adriana Łuszkiewicza nic nie wyszło. W 88. minucie świetną okazję zaprzepaścili Michał Borecki i Mateusz Wysokiński. Ten pierwszy w sytuacji sam na sam przegrał z Piotrem Misztalem, natomiast strzał Wysokińskiego został wybity z linii bramkowej przez jednego z rywali.

Znicz był zespołem do bólu skutecznym. W drugiej połowie podopieczni Mariusza Misiury strzelili kolejne dwa gole, znacznie podreperując swój dorobek strzelecki. W 69. minucie Kamil Niewiadomski popisał się precyzyjnym strzałem głową, a sześć minut później szybką kontrę strzałem z ostrego kąta wykończył Tymon Proczek. Po tej wygranej Znicz awansował na dziesiątą pozycję w tabeli. KKS 1925 natomiast jest 13. , a jego strata do zajmującej pierwsze spadkowe miejsce Pogoni Grodzisk Mazowiecki stopniała do dziewięciu punktów.

Sokół Ostróda – Radunia Stężyca 2:3 (1:1)

Dawid Wojtyra 42, 49 – Jakub Letniowski 30 (karny), Janusz Surdykowski 69, Dawid Retlewski 89

Sokół: Dominik Kąkolewski – Filip Dymerski, Ernest Dzięcioł (Jakub Żyznowski 90′), Jan Klimek (Wojciech Mazurowski 81′), Karol Turek – Jakub Mysiorski, Sebastian Rogala, Kamil Kurowski, Arturo Lías (Łukasz Święty 73′, Dominik Stępień 90′), Ernest Słupski (Sebastian Rugowski 81′) – Dawid Wojtyra.

Radunia: Kacper Tułowiecki – Jakub Witek (Kuba Lizakowski 55′), Przemysław Szur, Rafał Kosznik – Michał Miller (Maciej Orłowski 56′), Jakub Letniowski, Dmytro Baszłaj (Damian Szuprytowski 66′), Wojciech Łuczak, Radosław Stępień (Dawid Retlewski 56′), Bartosz Kuźniarski (Jan Kopania 90′) – Janusz Surdykowski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Raduni

Po raz kolejny w tym roku zawodnicy Sokoła Ostróda pokazali, że są w stanie napsuć krwi każdemu rywalowi. Niestety jednak dla nich, po raz drugi z rzędu kończą z zerowym dorobkiem punktowym. Trzeba jednak przyznać, że punkty w spotkaniu z Radunią Stężyca miejscowi stracili na własne życzenie.

Już w pierwszej minucie spotkania Sokół powinien wyjść na prowadzenie. Niekryty na szóstym metrze Dawid Wojtyra stanął przed znakomitą okazją na strzelenie gola, jednak w kluczowym momencie przenióśł futbolówkę nad poprzeczką. Z czasem jednak do głosu zaczęła dochodzić wyżej notowana w ligowej tabeli Radunia, czego efektem były m.in. niecelne strzały Jana Kopanii i Janusza Surdykowskiego. W 29. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Karol Turek pchnął ręką Wojciecha Łuczaka. Pomocnik Raduni nieco zbyt ekspresywnie upadł na murawę, jednak finalnie został wytrącony z równowagi przez rywala, przez co decyzja arbitra o podyktowaniu rzutu karnego może się “obronić”. Gości na prowadzenie skuteczną egzekucją rzutu karnego wyprowadził Jakub Letniowski.

Wypożyczony ze Skry Częstochowa Wojtyra już w pierwszej akcji spotkania mógł stać się jednym z aktorów tego widowiska. Ostatecznie 23-letniemu napastnikowi udało stać się jednym z bohaterów tego widowiska. Powstaje jednak pytanie, czy ostateczny efekt jest taki, jak sam Wojtyra zamierzał. Pod koniec pierwszej połowy ten zawodnik wykorzystał błąd Kacpra Tułowieckiego, który “wypluł” przed siebie piłkę po niegroźnym strzale zza pola karnego Kamila Kurowskiego. Napastnik Sokoła zdołał wyprzedzić konkurentów i strzelił bramkę “do szatni” dla gospodarzy. Zaledwie siedem minut po przerwie Ernest Słupski zdołał wygrać pojedynek w polu karnym z Jakubem Witkiem i wystawił Wojtyrze futbolówkę praktycznie do pustej bramki.

W 69. minucie powtórzyła się sytuacja z pierwszej bramki dla Sokoła. Tym razem w rolę Wojtyry wcielił się Surdykowski, który dobił piłkę odbitą przed siebie przez Dominika Kąkolewskiego. Był to moment, od którego zaczął sypać się plan Sokoła. Chwilę po stracie drugiego gola gospodarze stracili jeszcze swojego napastnika. W 70. minucie po łatwej stracie pod własną bramką Wojtyra wyszedł sam na sam z Tułowieckim. Przy próbie minięcia bramkarza napastnik upadł, jednak Marcin Szrek pozostał niewzruszony i nie przerwał gry. Zrobił to chwilę później, gdy dostrzegł i usłyszał awanturującego się Wojtyrę. Sędzia ukarał zawodnika za jego zachowanie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Trzeba powiedzieć sobie jasno – w taki sposób lideer zespołu się nie zachowuje. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę katastrofalną sytuację Sokoła w tabeli i naprawdę realne szanse na odebranie punktów Raduni.

Beniaminek ze Stężycy w końcówce zdołał wykorzystać gre w przewadze i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 89. minucie po sporym zamieszaniu w polu karnym futbolówkę do bramki wbił Dawid Retlewski. Radunia to spotkanie powinna wygrać jeszcze wyżej, jednak w doliczonym czasie gry rzutu karnego nie wykorzystał Damian Szuprytowski – jego strzał obronił Tułowiecki. Radunia tym samym wygrywa pierwszy mecz w tym roku i przesuwa się na siódmą pozycję w tabeli. Strata do szóstego miejsca stopniała do trzech punktów. Sokół natomiast w dalszym ciągu jest ostatni, a jego strata do bezpiecznej strefy wynosi aż 16 punktów.

Wigry Suwałki – Wisła Puławy 2:0 (1:0)

Mateusz Sowiński 21, Mikołaj Łabojko 54

Wigry: Hieronim Zoch – Kacper Michalski, Bojan Gvozdenović, Tomasz Lewandowski, Rudinilson, Patryk Mularczyk (Werick Caetano 81′) – Mariusz Rybicki (Michał Żebrakowski 69′), Mikołaj Łabojko (Bartosz Prętnik 81′), Bartłomiej Babiarz, Mateusz Sowiński (Dawid Krzyżański 69′) – Mateusz Lewandowski (Kōsei Iwao 90′).

Wisła: Bartłomiej Gradecki – Krystian Bracik (Dominik Banach 85′), Łukasz Wiech, Pedro Gaio (Błażej Cyfert 46′) – Dominik Cheba, Krystian Puton, Carlos Daniel, Jan Flak – Stefan Ilić (Bartłomiej Bartosiak 61′), Emil Drozdowicz (Adrian Paluchowski 61′), Kacper Kondracki (Maciej Kona 46′).

Przedmeczowy typ: remis lub zwycięstwo Wisły

Wigry Suwałki kontynuują bardzo dobrą postawę po wznowieniu gry po zimowej przerwie. Drużyna prowadzona przez Grzegorza Mokrego w czterech spotkaniach zdobyła aż dziesięć punktów, a zremisowała z nie byle kim, a liderującą Stalą Rzeszów. Sobotnim spotkaniem z Wisłą Puławy zawodnicy Wigier potwierdzili swoje ambicję i chęć walki o powrót do Fortuna I ligi po dwuletniej przerwie. Suwalczanie nie tylko utrzymali się na szóstej pzoycji w tabeli, ale jeszcze na dodatek powiększyli swoją przewagę nad pozostałymi drużynami.

Po wyrównanym początku jako pierwsza do głosu doszła Wisła. Pod bramką Hieronima Zocha zrobiło się groźniej zwłaszcza po uderzeniu Krystiana Putona, który golkiper Wigier sparował na aut bramkowy. Prócz niego, niecelnie na bramkę miejscowych uderzał także Carlos Daniel. Gospodarze z kolei przy praktycznie pierwszej konkretnej sytuacji zdołali wyjść na prowadzenie. Po długim wprowadzeniu piłki do gry przez Zocha futbolówkę przejął Mateusz Lewandowski. Napastnik Wigier umiejętnie przyjął piłkę i rozrzucił ją na lewą stronę do Mateusza Sowińskiego, który mocnym uderzeniem zaskoczył Bartłomieja Gradeckiego.

Jeszcze przed przerwą prowadzenie miejscowych podwyższyć mógł Mateusz Lewandowski. Uderzenie napastnika Wigier zdołał finalnie obronić Gradecki. Mniej szczęścia wypożyczony z Wisły Płock bramkarz miał osiem minut po przerwie. W 54. minucie Patryk Mularczyk zdecydował się zagrać długą piłkę w okolicy pola karnego Wigier. Futbolówka trafiła do nie najlepiej ustawionego Mariusza Rybickiego, który kapitalnym zagraniem piętą stworzył okazję do strzelenia gola Mikołajowi Łabojce. Środkowy pomocnik miał na tyle dużo miejsca, że mógł komfortowo oddać mocny i mierzony strzał tuż pod poprzeczkę, z którym Gradecki nie miał szans sobie poradzić.

Wydawało się, że po zdecydowanym zwycięstwie w pierwszym tegorocznym meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki zawodnicy Wisły Puławy rozpoczną marsz w górę tabeli, albo przynajmniej utrzymają pozycję w środku stawki. Drużyna prowadzona przez Mariusza Pawlaka przegrywa jednak trzeci mecz z rzędu i po tej serii spotkań zajmuje pierwsze z miejsc niezagrożonych spadkiem do III ligi. Zaliczka nad Pogonią Grodzisk wynosi obecnie osiem punktów i jest względnie bezpieczna. Beniaminek z południowego-wschodu musi jednak zacząć punktować, by nie skomplikować swojej sytuacji jeszcze bardziej.

Garbarnia Kraków – Hutnik Kraków 0:0

Garbarnia: Dorian Frątczak – Daniel Morys, Mateusz Kardas, Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków – Kacper Rogoziński (Grzegorz Marszalik 46′), Mateusz Duda, Mateusz Nowak (Wiktor Szywacz 62′), Kacper Duda, Michał Feliks (Bartłomiej Purcha 80′) – Kamil Kuczak (Jakub Kuczera 69′).

Hutnik: Bartłomiej Frasik (Arkadiusz Leszczyński 46′) – Adrian Basta (Szymon Stasik 17′), Daniel Hoyo-Kowalski, Sebastian Zalepa, Tomasz Jaklik – Elorhan (Sławomir Chmiel 86′), Miłosz Drąg, Kacper Andrzejewski, Krzysztof Świątek, Patryk Kieliś (Dominik Zawadzki 67′) – Krystian Lelek (Michał Kitliński 46′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Garbarni

Derby Krakowa okazały się wyrównanym i obfitym w walkę spotkaniem. Czasami było tego zbyt dużo, na co wskazuje wymowna statystyka – 44 faule i dwie czerwone kartki (via Maciej Szcześniewski). Z bezbramkowego remisu tak naprawdę zadowolona nie może być żadna ze stron. Garbarni strata punktów z Hutnikiem może zaszkodzić w ostatecznym rozliczeniu walki o udział w barażach. Hutnik natomiast rozpaczliwie potrzebuje zwycięstw, by zwiększyć prawdopodobieństwo utrzymania się na szczeblu centralnym.

Sebastian Zalepa już na początku spotkania w znacznym stopniu wpłynął na losy spotkania. Środkowy obrońca w 2. minucie nie wykorzystał świetnej sytuacji pod bramką Garbarni, a zaledwie cztery minuty później sfaulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem Michała Feliksa, w związku z czym został ukarany czerwoną kartką. Miejscowi co prawda zaakcentowali przewagę liczebną większym posiadaniem piłki, jednak niezbyt dużo z tego wszystkiego wychodziło. Na bramkę strzeżoną przez Bartłomieja Frasika, a w drugiej połowie Arkadiusza Leszczyńskiego, strzały oddawali m.in. wspomniany wcześniej Felis, Mateusz Duda czy Donatas Nakrošius. Wymowne były jednak słowa trenera Garbarni Macieja Musiała, które przytoczyła Gazeta Krakowska: – To był najgorszy mecz Garbarni, odkąd jestem jej trenerem. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo.

Swoją szansę na wygraną miał również Hutnik. W 82. minucie siły na murawie się wyrównały, gdy boisko z czerwoną kartką opuścił Daniel Morys. Swoistą “piłkę meczową” na wagę bezcennych trzech punktów miał w doliczonym czasie gry Miłosz Drąg. 20-letni pomocnik finalnie przegrał jednak pojedynek sam na sam z Dorianem Frątczakiem. Strata Hutnika do bezpiecznej strefy po tym remisie wynosi dziesięć punktów. Garbarnia natomiast w przypadku wygranej z Hutnikiem byłaby na siódmym miejscu i utrzymywała dwupunktową stratę do Wigier.

Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Śląsk II Wrocław 2:1 (0:0)

Maciej Bortniczuk 45, Jean Franco Sarmiento 83 – Bartosz Boruń 90

Pogoń: Artur Haluch – Michał Zimmer, Michał Gładysz, Kacper Łoś, Mariusz Sławek – Jakub Apolinarski (Wojciech Kalinowski 88′), Piotr Owczarek, Jakub Kołaczek, Maciej Bortniczuk (Daniel Łukaszczyk 84′), Michał Sacharuk (Jean Franco Sarmiento 71′) – Michał Wrzesiński.

Śląsk II: Józef Burta – Łukasz Gerstenstein, Mateusz Stawny, Piotr Celeban, Olivier Wypart (Mariusz Idzik 74′), Michał Szmigiel (Bartosz Boruń 82′) – Marcel Zylla (Mateusz Młynarczyk 65′), Filip Olejniczak (Piotr Samiec-Talar 65′), Javier Ajenjo Hyjek, Przemysław Bargiel (Patryk Caliński 74′) – Sebastian Bergier.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Śląska II

Nieudany debiut jako pierwszego szkoleniowca rezerw Śląska Wrocław ma za sobą Arkadiusz Bator. Wyżej notowana drużyna z Wrocławia w Grodzisku Mazowieckim otrzymała bramkę “do szatni”, co stawiało ich w niekorzystnej sytuacji przed drugą częścią spotkania. W jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy Józefa Burtę pokonał Maciej Bortniczuk, który został wypożyczony na rundę wiosenną z Jagiellonii Białystok.

Kibice zgromadzeni na stadionie w Grodzisku Mazowieckim na kolejne bramki musieli poczekać do ostatnich dziesięciu minut spotkania. Nadzieję Śląska II na wywiezienie z Mazowsza choćby jednego punktu znacznie zmalały w 83. minucie, gdy dziewiątego gola w tym sezonie strzelił Kolumbijczyk Jean Franco Sarmiento. Rozmiary porażki gości w doliczonym czasie gry zmniejszył Bartosz Boruń.

Dla Pogoni było to pierwsze zwycięstwo od 13 listopada ubiegłego roku. Licznik porażek z rzędu zatrzymał się na sześciu spotkaniach. Sytuacja beniaminka w tabeli wciąż jest bardzo trudna. Pogoń zajmuje pierwsze z miejsc zagrożonych spadkiem, a ich strata do bezpiecznej strefy wynosi obecnie osiem punktów. Rezerwy Śląska natomiast są 11. ze stratą sześciu punktów do szóstych Wigier Suwałki.

Lech II Poznań – Pogoń Siedlce 0:3 (0:3)

Maciej Górski 12, 29 (karny), Krystian Miś 33

Lech II: Bartosz Mrozek – Jakub Zagórski (Igor Kornobis 81′), Adrian Laskowski, Maksymilian Pingot, Ksawery Kukułka –  Michał Skóraś, Filip Marchwiński (Maksym Czekała 69′), Łukasz Norkowski (Patryk Gogół 81′), Siergiej Kriwiec, Jakub Antczak (Tymoteusz Klupś 46′) – Norbert Pacławski (Łukasz Spławski 59′).

Pogoń: Dawid Smug – Maciej Kołoczek, Maciej Wichtowski, Robert Majewski, Nikodem Fiedosewicz (Cezary Demianiuk 70′) – Marcinho (Bartosz Wicenciak 86′), Kamil Włodyka (Jakub Sinior 65′), Mateusz Piotrowski, Wojciech Trochim (Marcin Kozłowski 70′), Krystian Miś (Wiktor Preuss 86′) – Maciej Górski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Lecha II

Niespodzianki wypatrywaliśmy w spotkaniu z Ostródą, jednak ostatecznie miejscowi nie zdołali urwać wyżej notowanej drużynie choćby punktu. Dramaturgii pozbawione było spotkanie we Wronkach, w czym ogromna zasługa bardzo skutecznych tego dnia zawodników Pogoni Siedlce.

Mecz z początku był dość wyrównany. Po stronie gospodarzy impuls do ataku próbował dać doświadczony Siergiej Kriwiec. Jednak w niedzielne wczesne popołudnie zarówno jemu, jak i jego kolegom brakowało skuteczności, ale także i pomysłu na grę. Co innego goście, którzy w 12. minucie objęli prowadzenie. Sprytne, prostopadłe podanie górą w stronę lewego skrzydła posłał Wojciech Trochim. Maciej Górski wykorzystał bierność rywali i bardzo mocnym strzałem tuż przy poprzeczce pokonał Bartosza Mrozka. Napastnik Pogoni niewiele ponad kwadrans później miał już na swoim koncie dublet, gdy wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Kamilu Włodyce. Trzecia bramka, która ostatecznie dobiła gospodarzy, była wynikiem indywidualnego popisu Krystiana Misia. Pomocnik Pogoni odebrał piłkę w środku pola Kriwcowi i po ograniu kilku rywali oddał bardzo dobry strzał z dystansu, przy którym Mrozek pozostał bezradny.

“Kolejorz” na początku drugiej połowy miał moment, w którym był blisko odrobienia chociaż części strat. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał w 54. minucie Kriwiec. Strzał Białorusina z rzutu karnego w świetnym stylu obronił Dawid Smug. Prócz niego, blisko strzelenia gola byli zawodnicy, których częściej możemy obserwować na boiskach PKO Ekstraklasy – Filipa Marchwińskiego i Michała Skórasia. Ostatecznie niewiele z tego wyszło, a na dodatek Pogoń mogła wygrać to spotkanie jeszcze wyżej. O włos od zaliczenia hat tricka był Górski, jednak piłka po jego strzale w 73. minucie wylądowała na poprzeczce.

Pomimo porażki Lech II nie stracił piątej pozycji w tabeli. Podopieczni Artura Węski skorzystały na stracie części lub całości punktów przez Garbarnię Kraków i Olimpię Elbląg. Na ten moment przewaga zespołu z Poznania nad siódmą Radunią Stężyca wynosi cztery punkty. Pogoń natomiast po 24. serii spotkań plasuje się na 12. pozycji i ma dziesięć punktów przewagi nad strefą spadkową.

Z powodu wycofania się GKS-u Bełchatów z rozgrywek Motor Lublin otrzymał trzy punkty walkowerem. Podopieczni Marka Saganowskiego wolny weekend wykorzystali na sparing z trzecioligową Pilicą Białobrzegi. Na terenie rywala Motor wygrał 4:0, a bramki strzelali Jakub Kosecki, Piotr Ceglarz, Cezary Polak i Maciej Firlej.

Tabela eWinner II ligi po 24. kolejce

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 24. kolejce

1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) – 16 goli

2.) Maciej Górski (Pogoń Siedlce) – 13 goli

3.) Damian Michalik (Stal Rzeszów) – 10 goli

4.) Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz), Artur Pląskowski (Chojniczanka Chojnice), Jean Franco Sarmiento (Pogoń Grodzisk Mazowiecki) – 9 goli

5.) Sebastian Bergier (Śląsk II Wrocław), Carlos Daniel (Wisła Puławy), Krzysztof Danielewicz (Stal Rzeszów), Michal Klec (Garbarnia Kraków), Michał Mokrzycki (Ruch Chorzów), Adrian Paluchowski (Wisła Puławy), Daniel Szczepan (Ruch Chorzów) – 8 goli

6.) Michał Feliks (Garbarnia Kraków), Tomasz Foszmańczyk (Ruch Chorzów), Mariusz Gabrych (Znicz Pruszków), Tomasz Mikołajczak (Chojniczanka Chojnice), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice) – 7 goli

Terminarz 25. kolejki eWinner II ligi

26 marca (sobota)

Znicz Pruszków – Wigry Suwałki, godz. 12:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: X

Wisła Puławy – Sokół Ostróda, godz. 14:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: 2

Śląsk II Wrocław – Chojniczanka Chojnice, godz. 15:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: 2

Pogoń Siedlce – Garbarnia Kraków, godz. 15:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: X

Hutnik Kraków – Pogoń Grodzisk Mazowiecki, godz. 15:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: 1

Motor Lublin – Lech II Poznań, godz. 16:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: 1

27 marca (niedziela)

Radunia Stężyca – Stal Rzeszów, godz. 15:15, transmisja w TVP Sport, typ: 2

Ruch Chorzów – KKS 1925 Kalisz, godz. 18:00, transmisja na platformie Sportize i w aplikacji eWinner, typ: 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x