Ekstraklasa: Remis Śląska z Lechem, który pomógł Legii

Krzysztof Mączyński / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

W bardzo gorące, ale i deszczowe niedzielne popołudnie, na stadionie we Wrocławiu spotkały się ze sobą zespoły, które zainteresowane są awansem do europejskich pucharów. Śląsk Wrocław przy zwycięstwie mógł wyprzedzić Kolejorza w ligowej tabeli. Ostatecznie po świetnej drugiej połowie zespoły podzieliły się punktami za remis 2-2.

Powrót do sprawdzonej taktyki

Przed meczem kibice Lecha Poznań zastanawiali się, jaki skład wybierze trener Dariusz Żuraw. Okazało się, że szkoleniowiec Kolejorza wrócił do sprawdzonego ustawienia z Jakubem Moderem w środku boiska. W parze z Lubomirem Satką duet stoperów stworzył Djordje Crnomarković. Trzeba przyznać, że Serb ostatnimi występami powoli zaczął przekonywać do siebie kibiców z Poznania.

Chwilę przed rozpoczęciem meczu, nad stadionem przeszła potężna ulewa. Na murawie zrobiły się duże kałuże i akcjami obu zespołów zaczął rządzić przypadek. Lepiej w mecz weszli jego gospodarze, którzy w 3. minucie za sprawą Przemysława Płachety zagrozili bramce Kolejorza. Jednak z każdą, to goście z Poznania zaczęli opanowywać sytuację. Piłkarze Lecha Poznań objęli prowadzenie w 17. minucie meczu. Akcja dwóch młodzieżowców – Kamila Jóźwiaka i Jakuba Kamińskiego, zakończyła się golem zdobytym przez Christiana Gytkjaera. Duńczyk wykorzystał zagranie “Kamyka” i z bliska umieścił piłkę w bramce. Nie można oprzeć się wrażeniu, że pogoda trochę jemu pomogła, ponieważ próbujący wybić futbolówkę Kamil Dankowski wylądował w kałuży wody pod swoją bramką.

Bardzo dobrze prezentował się wspomniany Jakub Kamiński, który raz za razem swoimi rajdami siał zagrożenie w defensywie gospodarzy. Śląsk tak naprawdę bardzo mocno nie zagroził bramce Kolejorza. Kilka prób z dystansu, po których gospodarzom zostawały przyznawane rzuty rożne, to wszystko co udało się ugrać w pierwszej połowie.

Kapitan dał sygnał

W przerwie meczu boisko delikatnie obeschło i zawodnicy mogli skupić się na szybszych akcjach ofensywnych. W drugą połowę zdecydowanie lepiej weszli gospodarze, którzy za sprawą Krzysztofa Mączyńskiego zagrażali bramce Kolejorza. Dwukrotnie z lewej strony Lecha wbiegł Przemysław Płacheta, jednak asekuracja Satki i Crnomarkovicia zapobiegła stracie gola. W 54. minucie bardzo dobry strzał oddał Robert Pich, ale świetnie wybronił bramkarz Lecha. Po kilku minutach próbował Kamil Dankowski, ale również na posterunku był van der Hart.

Gospodarze dopięli swego w 76. minucie meczu za sprawą Israela Puerto. Hiszpan wykorzystał kapitalne zagranie Mączyńskiego z rzutu wolnego. Jednak w ciągu dwóch minut z bohatera stał on się antybohaterem. Jego zagranie ręką w polu karnym skończyło się rzutem karnym dla Kolejorza. Jedenastkę na gola zamienił Jakub Moder. Lech cieszył się z prowadzenia tylko 180 sekund. Kolejne świetne zagranie ze stałego fragmentu gry od Krzysztofa Mączyńskiego dotarło do Jakuba Łabojko, który strzałem z powietrza pokonał van der Harta.

28.06.2020 r. godz.17.30, 33 kolejka PKO BP Ekstraklasy, Stadion Miejski we Wrocławiu

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 2-2

Bramki:  Israel Puerto 76′, Jakub Łabojko 85′  – Christian Gytkjaer 17′, Jakub Moder 82′ (K)

Kartki: Michał Chrapek 54′, Krzysztof Mączyński 56′ – Christian Gytkjaer 55′, Tymoteusz Puchacz 90+5′

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski

Widzów: około 7 tys.

Śląsk: Matus Putnocky – Lubambo Musonda, Mark Tamas, Israel Puerto, Kamil Dankowski – Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko – Robert Pich (Marković 68′), Michał Chrapek (Samiec-Talar 74′), Przemysław Płacheta (Bergier 88′) – Erik Exsposito

Lech: Mickey van der Hart – Bohdan Butko, Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Tymoteusz Puchacz – Jakub Moder, Pedro Tiba – Kamil Jóźwiak, Dani Ramirez (Letniowski 71′), Jakub Kamiński (Skóraś 82′) – Christian Gytkjaer (Zhamaletdinov 77′)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x