Czesław Michniewicz pochwalił Skibickiego: Jego postawa mogła się podobać

Czeslaw Michniewicz

fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Czesław Michniewicz nie ukrywał, że był to słaby mecz w wykonaniu piłkarzy Legii, którzy ulegli przy Łazienkowskiej ze Stalą Mielec (2:3). – Popełniliśmy dużo niewymuszonych błędów – dodał.

Aż trzy rzuty karne zostały podyktowane przeciwko mistrzom Polski, którzy choć zdołali odwrócić wynik na własną korzyść, to ostatecznie nie dopisują nawet punktu po meczu z beniaminkiem. Mecz ułożył się dla nas źle, bardzo szybko straciliśmy bramkę po rzucie karnym. Nie spodziewałem się, że tych karnych będzie więcej. Później szybko wróciliśmy do gry, szybko strzeliliśmy dwa gole, mieliśmy wszystko pod kontrolą. Niepotrzebny rzut karny i zrobiło się 2:2. Po przerwie mieliśmy założenie, żeby wyżej atakować przeciwnika. Niestety kontra i kolejny karny. Do końca meczu było jeszcze dużo czasu, ale graliśmy słabo. Nie tworzyliśmy sobie okazji – analizuje trener “Wojskowych”.

– Ja sam nie pamiętam żadnej 100% sytuacji dla nas i po prostu przegraliśmy. Jest to bardzo smutny wieczór dla nas. Poprzednio udawało nam się wygrywać, teraz będziemy mieli w głowach tę porażkę, aż do następnego spotkania – dodał. Zawodnicy do zajęć wrócą 4 stycznia, zaś dwa dni później wylecą na zgrupowanie do Dubaju, gdzie spędzą szesnaście dni.

Trener liczył, że sprawdzi się dwójka stoperów z ostatniego meczu – Wieteska – Jędrzejczyk – ale stało się inaczej. – Defensorzy popełnili proste błędy, przez które Stal miała rzuty karne. Igor grał we wcześniejszych meczach, chcieliśmy dać szansę Mateuszowi Wietesce. Wiedzieliśmy, że Igor i Artur są zagrożeni kartkami. Igor pauzował już jeden mecz, teraz niestety jedno spotkanie odpuści Jędrzejczyk. Dlatego właśnie szansę dostał Wieteska – tłumaczy.

Na ciepłe słowa mógł za to liczyć Kacper Skibicki, który szczupakiem strzelił drugiego gola w Ekstraklasie. Wynik był fatalny, ale jego postawa mogła się podobać. Był aktywny, ruchliwy, miał współudział przy jednej z bramek. Szkoda kontrataku, gdzie bramkarz wyszedł na 30 metr i zażegnał niebezpieczeństwa. Kacprowi zabrakło niewiele, żeby przejąć tą piłkę i mieć przed sobą jedynie pustą bramkę – zakończył Czesław Michniewicz.

źródło: legia.com / własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x