Remis Zawiszy z Podbeskidziem


W spotkaniu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy bydgoska Zawisza zremisowała 2:2 przed własną publicznością z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gospodarze mogą mieć pretensje sami do siebie bo prowadzili już 2:0.
Zawisza Bydgoszcz czeka już 9 lat na zwycięstwo w Ekstraklasie i jeszcze musi poczekać co najmniej do następnej kolejki.
“Jestem niezadowolony z rezultatu. Każdy trener chce, by był dobry styl i wynik, by to współgrało. Dobrze, że to jest początek sezonu, ale jeśli chcemy zdobywać punkty, to przy stanie dwa zero nie powinny się zdarzyć aż dwa błędy, po których straciliśmy bramki. W momencie, gdy strzeliliśmy drugiego gola mieliśmy takie odczucie, że nic nam nie grozi, a stało się. Na pewno o tym porozmawiamy -mówi trener Zawiszy Ryszard Tarasiewicz
“Popełniliśmy tak wiele błędów, prostych i niewymuszonych, podwórkowych wręcz, że punkt jest cudem, jaki stał się dzisiaj nad Brdą. Zagraliśmy fatalnie, wynikało to z tego, że szfankowało przyjęcie i podanie. Gdyby w końcówce jeszcze Marcin Wodecki przy odrobinie szczęścia zdobył trzecią bramkę, byłoby to wielką niesprawiedliwością. Z przebiegu gry i ilości popełnionych błędów ten mecz po prostu powinniśmy wysoko przegrać” – powiedział Czesław Michniewicz trener Podbeskidzia.
Zawisza Bydgoszcz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (1:0)
Bramki:
Żółte kartki:
Zawisza: Wojciech Kaczmarek – Igor Lewczuk, Andre Pereira, Piotr Petasz – Sebastian Dudek (88′ Piotr Kuklis), Michał Masłowski, Hermes, Paweł Strąk, Jakub Wójcicki, Sebastian Ziajka – Bernardo Vasconcelos (72′ Vahan Gevorgyan)
Podbeskidzie: Ladislav Rybansky – Błażej Telichowski, Marek Sokołowski, Dariusz Pietrasiak, Bartłomiej Konieczny – Damian Chmiel, Piotr Malinowski (46′ Aleksander Jagiełło), Marcin Wodecki, Adam Deja (46′ Anton Sloboda), Dariusz Łatka – Krzysztof Chrapek (55′ Fabian Pawela)