fot. MUFC
Udostępnij:

Premier League – podsumowanie 17. kolejki

Za nami prawdziwy maraton z Premier League. W ciągu ostatnich dziesięciu dni rozegrano aż trzy kolejki. Jak  tę ostatnią - siedemnastą - widzieli nasi redaktorzy? Kto ma powody do zadowolenia, a kto spędzi święta w nie najlepszych nastrojach? Zapraszamy do lektury.

Karol Kowalski:

Podczas, gdy inne ligi zaczynają odpoczynek, Premier League wchodzi w swój najbardziej szalony okres w roku. Zanim zacznie się jednak świąteczno-noworoczny maraton w Anglii grano jeszcze 17. kolejkę. W tej zdecydowanie wyróżniały się starcia WBA z Manchesterem United, Manchesteru City z Arsenalem oraz derby miasta Beatlesów.

Starcie drużyny Tony’ego Pulisa z United skradł Zlatan Ibrahimović. 35-letni Szwed załadował "The Baggies" dwie bramki i pozwolił "Czerwonym Diabłom" na najmniej nerwowe zwycięstwo w tym sezonie. W końcu zadowolony z postawy swojego zespołu, a także optymistycznie nastawiony przed kolejnymi starciami może być Jose Mourinho, pod wodzą którego na razie United prezentuje się przeciętnie.

Trzecie ligowe z rzędu zwycięstwo 1:0, a jedenaste z rzędu w sumie, odnieśli "The Blues". Tym razem ich pożywką było Crystal Palace, a katem "Orłów" okazał się niezawodny Diego Costa. Hiszpan wygrał tuż przed zejściem na przerwę pojedynek główkowy z obrońcami rywala i zanotował jedyne w tym spotkaniu, a swoje 13. w całej kampanii trafienie. Niezwykle ważna, jak się okazuje w ostatnim czasie w meczach z udziałem Chelsea, jest także umiejętność utrzymania czystego konta. Jeśli podopieczni Antonio Conte pokonają w następnej kolejce Bournemouth pobiją klubowy rekord zwycięstw z rzędu z września 2009 roku, który obecnie wynosi 11 spotkań, a który meczem z Crystal właśnie wyrównali.

Warte odnotowania jest również to, co wydarzyło się w Stoke, gdzie stawił się mistrz Anglii. Z boiska po niemal pół godzinie gry niesłusznie wyrzucony został Jamie Vardy, a gospodarze wykorzystali ten fakt i jeszcze do przerwy dwukrotnie pokonali wracającego po kontuzji Schmeichela. Wydawało się, że grając w dziesiątkę, a na dodatek bez swojego najlepszego snajpera, "Lisom" ciężko będzie wrócić do gry. Oni pokazali jednak charakter i w ostatnim kwadransie doprowadzili do remisu i zapisali sobie cenny, patrząc na sytuację boiskową, punkt.

Jeśli chodzi o niedzielny hit na Etihad to ten nie zawiódł oczekiwań fanów. Zarówno Arsenal, jak i City podeszły do spotkania otwarcie i już po 5. minutach "Kanonierzy" wyszli na prowadzenie. Natychmiastową odpowiedź mógł dać Sterling, ale fatalnie przestrzelił głową po doskonałym zagraniu De Bruyne. W drugiej części młody Anglik w pełni się zrehabilitował wyprowadzając swój zespół na prowadzenie i jak się okazało zapewniając "Obywatelom" zwycięstwo. Swojego premierowego gola dla nowego zespołu zdobył tego popołudnia Leroy Sane. Być może pomoże ona Niemcowi w rozwinięciu skrzydeł na angielskich boiskach. Pep Guardiola może nieco odetchnąć po zwycięstwie z bezpośrednim rywalem do mistrzostwa, zaś Arsene Wenger ma po tym spotkaniu dużo do myślenia, bowiem w ciągu pięciu dni jego zespół aż dwukrotnie schodził z boiska jako pokonany.

Swoje zadanie z małymi problemami wypełniły także "Koguty". Na White Hart Lane stawił się beniaminek z Burnley, który nie jednej ekipie sprawił już w tym sezonie problemy. Choć piłkarze Pochettino bombardowali bramkę Heatona, ten po raz kolejny pokazał, że zasługuje na grę w klubie walczącym o znacznie wyższe cele niż tylko utrzymanie. Jednak sama znakomita postawa 30-letniego Anglika nie wystarczyła do ugrania choćby remisu w delegacji.

W poniedziałkowy wieczór esencja angielskiego futbolu - wielkie derby Merseyside. Na Goodison Park ze swoją drużyną stawił się Jurgen Klopp. Niemiecki menedżer mierzył się z rywalem zza miedzy po raz drugi od momentu objęcia "The Reds". Pierwsze starcie, na Anfield, gładko wygrał 4:0. Dzisiaj było zdecydowanie trudniej, jednak poziom meczu mógł się podobać. Było sporo walki, spięć pomiędzy obiema stronami i typowo angielskiej atmosfery. Zwycięstwo i panowanie w mieście Beatlesów na najbliższy czas w czwartej minucie doliczonego czasu gry zapewnił Liverpoolowi Sadio Mane. Warto było czekać na tą bramkę! "The Reds" kompletem punktów zapewnili sobie pozycję wicelidera tabeli, sześć punktów za Chelsea.

Jakub Piątkowski:

Najważniejszymi wydarzeniami 17. kolejki były: jedenaste z rzędu zwycięstwo Chelsea, hit na Etihad Stadium oraz derby Liverpoolu. Tę serię gier rozpoczęły derby Londynu na Selhurst Park, gdzie Crystal Palace podejmowało Chelsea. Niespodzianki nie było, mimo że gospodarze postawili liderowi Premier League trudne warunki. Chelsea zwyciężyła po golu Diego Costy, odnosząc jedenaste zwycięstwo z rzędu, dzięki czemu wyrównała klubowy rekord. Do wyrównania absolutnego rekordu Premier League, dzierżonego przez Arsenal, brakuje jeszcze trzech wygranych. Przed kolejnym starciem z Bournemouth Antonio Conte ma jednak spory ból głowy. Włoski menadżer raczej nie jest skłonny do zmian w wyjściowym składzie, ale tym razem będzie zmuszony znaleźć zastępstwo dla N'Golo Kante oraz Costy. W sobotę obaj zobaczyli po swojej piątej żółtej kartce w tym sezonie, w związku z czym drugiego dnia świąt nie wybiegną na boisko.

Kolejne sobotnie mecze były ważne zwłaszcza dla drużyn z dołu tabeli. Drugie zwycięstwo z rzędu odniósł West Ham, pokonując Hull 1:0, a Middlesbrough rozbiło 3:0 Swansea. Oba pokonane zespoły spędzą święta w strefie spadkowej, podobnie jak Sunderland, który wygraną 1:0 z Watfordem nieco poprawił nastroje w swoim obozie.
Niezwykle emocjonujące zawody miały miejsce w Stoke. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili z Leicester 2:0. Na domiar złego mistrzowie Anglii już od 28. minuty musieli sobie radzić w dziesiątkę po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Jamie Vardy. Pomimo tego, podopieczni Claudio Ranieriego zdołali w końcówce meczu strzelić dwa gole i uratować cenny punkt. Sobotę zakończyło starcie West Bromwich Albion z Manchesterem United. Po dwóch trafieniach Zlatana Ibrahimovicia "Czerwone Diabły" zwyciężyły 2:0. Dla podopiecznych Jose Mourinho było to trzecie zwycięstwo z rzędu i powoli gonią oni ligową czołówkę.

Niedziela rozpoczęła się od pojedynku dwóch drużyn sąsiadujących ze sobą w tabeli. Przed tym meczem zarówno Bournemouth, jak i Southampton miały na koncie po 21 punktów. Mimo, że drużyna Artura Boruca objęła prowadzenie już w 5. minucie, ostatecznie przegrała 1:3. Bohaterem "Świętych" okazał się Jay Rodriguez, który w drugiej połowie zdobył dwie bramki. Niespodzianki nie było na White Hart Lane, gdzie mimo że to gracze Burnley strzelili gola jako pierwsi, Tottenham zwyciężył 2:1.

Główne danie dnia, a w zasadzie całego weekendu, było serwowane na Etihad Stadium w Manchesterze, gdzie City podejmowało Arsenal. Do przerwy "Kanonierzy" prowadzili po golu Theo Walcotta, ale w drugiej połowie gospodarze pokazali klasę. Bardzo szybko doprowadzili do wyrównania za sprawą Leroy'a Sane, a zwycięskiego gola w 72. minucie strzelił Raheem Sterling. Podopieczni Pepa Guardioli mieli w drugiej odsłonie zdecydowaną przewagę i tylko dzięki dobrze dysponowanemu Petrowi Cechowi, tak długo utrzymywał się remis. Wydaje się, że "The Citizens" otrząsnęli się już po przegranych meczach z Chelsea i Leicester i powoli wracają na właściwe tory. Arsenal z kolei, podobnie jak przed kilkoma dniami w starciu z Evertonem, tak i teraz nie potrafił utrzymać jednobramkowego prowadzenia. Porażka Arsenalu nie umknęła uwadze tych bardziej złośliwych, którzy twierdzą, że podopieczni Arsene'a Wengera powrócili na swoje miejsce - czyli na czwartą pozycję ligowej tabeli. Cóż, skoro faktycznie tuż za podium "Kanonierzy" czują się jak w domu, ich niedzielna postawa, szczególnie w drugiej połowie, była niczym "Driving home for Christmas" z przeboju Chrisa Rei.

Po sobotniej przystawce i niedzielnym daniu głównym, przyszła pora na poniedziałkowy deser - derby Liverpoolu na Goodison Park. Do 90. minuty jego smak był wyjątkowo gorzki, a najwięcej mówiło się o brutalnym wejściu Rossa Barkley'a w Jordana Hendersona, za który pomocnik Evertonu zobaczył jedynie żółty kartonik. Wreszcie w doliczonym czasie gry do siatki trafił Sadio Mane i to "The Reds" zasmakowali słodyczy wygranej, powracając tym samym na pozycję wicelidera ligowej tabeli.


Komplet wyników 17. kolejki Premier League:

Crystal Palace - Chelsea FC 0:1
West Ham United - Hull City 1:0
Sunderland AFC - Watford FC 1:0
Stoke City - Leicester City 2:2
Middlesbrough FC - Swansea City 3:0
West Bromwich Albion - Manchester United 0:2
AFC Bournemouth - Southampton FC 1:3
Tottenham Hotspur - Burnley FC 2:1
Manchester City - Arsenal FC 2:1
Everton FC - Liverpool FC 0:1

 


DRODZY CZYTELNICY!

Jako, że następna kolejka Premier League dopiero 26 grudnia, już teraz chcielibyśmy życzyć:
– zdrowych, spokojnych świąt, spędzonych w atmosferze co najmniej tak radosnej, jaka panuje obecnie na Stamford Bridge,
– tylu potraw na wigilijnym stole, ile goli w tym sezonie strzelił Alexis Sanchez,
– Świętego Mikołaja bogatego jak Roman Abramowicz i Mansour bin Zayed Al Nahyan razem wzięci,
– choinki wyższej niż Peter Crouch i piękniejszej niż murawa na King Power Stadium,

– więcej gości przy stole niż kibiców na Etihad,
– mnóstwo piłkarskich wrażeń podczas Boxing Day!

Dział Premier League portalu Piłkarski Świat


Avatar
Data publikacji: 20 grudnia 2016, 10:15
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.