Premier League: Autobus nie popłacił – remis Tottenhamu z Manchesterem United

united

fot. twitter.com/ManUtd

Choć Tottenham długo prowadził w tym spotkaniu, to zbytnie cofnięcie do obrony ich pokarało. Remis Manchesterowi United dał Bruno Fernandes.

Norwich – Southampton jako aperitif do dzisiejszego hitu 30. kolejki Premier League należycie zaostrzył apetyt na dobre widowisko. Jan Bednarek z kolegami pewnie ograł beniaminka 3:0, ale pierwsza połowa tamtego spotkania była niemrawa podobnie jak i starcia Tottenhamu z Manchesterem United. Jednak różnica dzieląca te dwie połowy to ilość bramek. W hrabstwie Norfolk był bezbramkowy remis, a w stolicy Anglii gospodarze schodzili do szatni z prowadzeniem.

I stało się to po pierwszej groźniejszej sytuacji Tottenhamu, która na dobrą sprawę została stworzona z niczego. W 27. minucie Hugo Lloris ze wznowienia bramkowego posłał przysłowiową “dzidę” na prawe skrzydło. Tam Luke Shaw bez problemu doszedł do piłki i głową zgrał do Marcusa Rashforda. Anglik jednak został wyprzedzony przez Serge’a Aurier, który pchnął futbolówkę do Stevena Bergwijna. Holender długo się nie zastanawiał. Przyjął piłkę, wziął bezproblemowo “na szybkość” Harry’ego Maguire’a, wbiegł w pole karne, po czym oddał niski strzał na bramkę Davida de Gei. No, a Hiszpan, tradycyjnie z resztą w tym sezonie, nie popisał się i puścił piłkę po ręce do bramki. Bergwijn był najjaśniejszym punktem na boisku w tej pierwszej połowie.

Trudniej w niej było szukać pozytywów w grze Manchesteru United. Przez pierwsze trzy kwadranse stworzyli sobie tylko jedną sytuację. W 22. minucie Daniel James wycofał piłkę na 20 metr do Bruno Fernandesa, który bez przyjęcia posłał dośrodkowanie w pole karne Spurs. Tam jednak piłkę sięgnął Davinson Sanchez, jednak Kolumbijczyk nie uratował sytuacji i futbolówka odbiła się w kierunku Rashforda, który również z pierwszej piłki strzelił, ale po ziemi w środek bramki i Lloris refleksem uratował czyste konto Kogutów. Zatem można powiedzieć, że ta sytuacja się niedługo potem srogo zemściła.

“Prowadzenie – jest, Jose Mourinho na ławce – jest, no to załączamy autobus” – pomyśleli wszyscy w Tottenhamie. Tak się też stało i ataki Spurs ustały, a piłkarze cofnęli się do obrony. Parokrotnie próbowało się to zemścić. Najpierw w 65. minucie Bruno Fernandes znalazł w polu karnym Anthony’ego Martiala, ale jego strzał z bliska zdążył zablokować Eric Dier. Dosłownie minutę później znów próbował Francuz i znów blok Anglika, lecz teraz piłka poleciała w stronę bramki i z trudem wybronił ją Lloris. Jednak wiemy, że Dier wybitnym piłkarzem nie jest i zasada “do trzech razy sztuka” znalazła swoje miejsce przy nazwisku obrońcy. W 80. minucie w głupi sposób sfaulował w polu karnym Paula Pogbę, do “jedenastki” podszedł Bruno Fernandes i pewnie ją wykorzystał. Tym samym ustawił wynik spotkania nie urządzający ani Tottenhamu, ani Manchesteru United. Oba klub nadal walczą o Ligę Mistrzów, zatem ich remis najbardziej na rękę Chelsea czy Wolverhampton.

19.06.2020, 30. kolejka Premier League, Tottenham Hotspur Stadium (Londyn)

Tottenham Hotspur – Manchester United 1:1 (1:0)

Bergwijn 27′ – B.Fernandes 81′ (k.)

Spurs: Lloris – Aurier, Sanchez, Dier, Davies – Sissoko, Winks – Bergwijn (Lo Celso 70′), Lamela (G.Fernandes 70′), Son – Kane.

Man Utd: de Gea – Wan-Bissaka, Lindelof (Ighalo 78′), Maguire, Shaw – McTominay (Bailly 89′), Fred (Pogba 63′) – James (Greenwood 63′), B.Fernandes, Rashford – Martial (Matić 78′).

Żółte kartki: James 41′

Sędzia: John Moss

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x