Pekhart: Przed nami bardzo ważne i trudne zadanie

Tomas Pekhart

Zdjęcie: Mateusz Kostrzewa/Legia Warszawa

Tomas Pekhart ma za sobą udane miesiące. Dobra forma w Legii Warszawa i tytuł Króla Strzelców PKO Ekstraklasy zaowocowały powołaniem na mistrzostwa Europy.

Pekhart opowiedział o wrażeniach z pobytu na mistrzostwach.

– Cieszyłem się, że znów mogłem doświadczyć takiego turnieju, ale drugiej strony chciałem po prostu grać więcej. Z trzeciej strony jest jeszcze aspekt, którego nie widział nikt poza nami – przez sześć tygodni byliśmy kompletnie odseparowani od normalnego życia. Siedzieliśmy w hotelu, nie mogliśmy spotykać się z nikim spoza drużyny i całe nasze życie toczyło się w systemie trening-pokój-trening-pokój. Nie można było robić kompletnie nic innego i szczerze mówiąc, to był dla mnie naprawdę trudny czas.

Sześć tygodni widziałem córeczkę tylko na FaceTime albo WhatsAppie, brak rodziny stanowił spore obciążenie. Wszyscy widzą tylko pozytywy – wielki turniej, dobre mecze. Ale druga strona już nie była taka pozytywna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że wiem, jak Euro wyglądało normalnie. Byłem w Polsce w 2012 roku i to było coś wspaniałego. Atmosfera była zupełnie inna, mogłeś ją poczuć, bo po prostu chodziłeś po ulicach. Mieliśmy bazę w kraju gospodarza, mieliśmy czas dla siebie, poznawaliśmy nowy kraj, kulturę, ludzi, chłonęliśmy ten turniej. A teraz po prostu dolatywaliśmy na mecze z bazy w Czechach.

Siedząc zamkniętym w hotelu raczej trudno poczuć ci atmosferę Mistrzostw. Restrykcje były szalone – robili nam testy praktycznie dwa razy dziennie, a wspólnie z nami mieszkał jeden facet z UEFA, który codziennie pisał raporty i wysyłał przełożonym. Tego wszystkiego nie widzisz w momencie, gdy po prostu siedzisz przed telewizorem. Wracając do twojego pytania – z jednej strony super doświadczenie, z drugiej strony ominęło nas dużo i było naprawdę ciężko. Trudno mi to oznaczyć na skali 1-10. Na przykład: ostatni mecz Mistrzostw Europy graliśmy w Baku, które przecież… nie leży nawet w Europie. Druga sprawa – kibice. Mogli być z nami tylko podczas meczu w Budapeszcie, resztę graliśmy bez nich. Gdyby na przykład wjechali do Wielkiej Brytanii, musieliby siedzieć 10 dni na kwarantannie. Szaleństwo. I jasne, cieszyłem się grą na Euro, ale drugą stroną medalu było bardzo ciężkie emocjonalnie sześć tygodni.

Może gdybym nie miał córki, to odbierałbym to inaczej. Brak żony też nie jest super sprawą, ale to do przetrwania. Jednak kiedy masz maleńkie dziecko czujesz tę świadomość, że nikt nie odda ci już spędzonego bez niej czasu, w trakcie którego ogromnie się rozwinęła. Serio, widziałem ją na ekranie smartfona i pękało mi serce – opowiedział Pekhart.

Czeski napastnik patrzy jednak w przyszłość, a dokładniej na najbliższe tygodnie i założył sobie kolejne cele.

– Obecnie akurat myślę dosyć krótkoterminowo, bo walcząc o puchary inaczej się nie da. Przed nami bardzo ważne i trudne zadanie, by w końcu wprowadzić Legię do Europy. Oprócz tego jak co roku – każdy z nas chce znowu zostać mistrzem. I szczerze mówiąc, teraz nie spoglądam jakoś dalej. Cieszę się każdym dniem, doceniam to, że jestem zdrowy i mogę robić rzecz, którą kocham. Czerpię radość z treningu, meczu, bo tego nauczył mnie zeszły sezon i covid. Siedzieliśmy w domu nie wiedząc, czy kiedykolwiek wrócimy na boisko. Potem graliśmy z przeświadczeniem, że to może być nasz ostatni mecz i znowu wszystko pozamykają. Żyję więc dzień po dniu i staram się tym cieszyć – stwierdził w rozmowie z Legia.com.

Pekhart odniósł się także do rywalizacji z nowym napastnikiem Legii – Mahirem Emrelim.

– Szczerze mówiąc nie oglądałem dużej liczby meczów – próbowałem, tylko za granicą jeszcze przy marnym łączu internetowym, nie było to takie proste. Ale jasne, widziałem każdy rezultat i cieszyłem się. Wiedziałem, że klub szuka kogoś bramkostrzelnego, bo poprzednio ten obowiązek spoczywał w większości na mnie. Różnica między najlepszym strzelcem a resztą stawki była spora, a to ważne, by nie polegać w tej kwestii tylko na jednym zawodniku. To ułatwia sprawę rywalom, bo po prostu odcinają napastnika i znacząco w ten sposób neutralizują zagrożenie. Wraz z upływem sezonu było mi coraz trudniej, bo zawsze grałem przeciwko trzem, czterem obrońcom. Teraz pewnie będzie tak samo, ale oprócz mnie będzie jeszcze Mahir. Cieszę się, że do nas trafił, bo wspólnie będziemy mogli być bardzo niebezpieczni. To wciąż młody chłopak, tak naprawdę cały czas jest na początku swojej kariery piłkarskiej. Będzie jeszcze lepszy – zapowiedział.

Cała rozmowa dostępna w serwisie Legia.com.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.