La Liga redaktorskim okiem – podsumowanie 4. kolejki

Mikołaj Barbanell

Czwarta seria gier zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Swojego debiutu, a raczej otwarcia doczekał się nowy stadion Atletico Madryt. Rojiblancos już na Wanda Metropolitano podejmowali Malagę. Meczem kolejki prognozowano starcie wicelidera Realu Sociedad z mistrzem kraju – Realem Madryt. FC Barcelonę z kolei miał czekać spacerek w wyjazdowym spotkaniu z Getafe. Czy podopieczni Diego Simeone godnie otworzyli nowy obiekt, a Barca ograła beniaminka kilkoma bramkami? Zapraszam na refleksje po czwartej kolejce.

Mikołaj Barbanell: Piątek, godzina 21:00 na trybunach niespełna pięć tysięcy kibiców. Tak, to starcie Eibar z Leganes. Przeważali gospodarze i to oni skromnie wygrali. Jedyną bramkę tego spotkania zdobył Alejandro Galvez. Warto dodać, że obrońca po raz pierwszy w tym sezonie dostał swoją szansę, wcześniejsze trzy kolejki przesiedział na ławce rezerwowych.

Skoro w piątek za wiele emocji nie było, to sobota została nimi naładowana. Zacznijmy od wielkich derbów… Walencji! Levante podejmowało Valencię. Obie ekipy były przed tym spotkaniem niepokonane. Tak też pozostało po końcowym gwizdku. Jednak nim on nastąpił, w 31. minucie prowadzenie Nietoperzom dał Rodrigo. Hiszpański napastnik po raz kolejny udowodnił, że w powietrzu jest niezmiernie groźny i po jego strzale głową piłka wpadła do siatki. Jednak po upływie dziesięciu minut było 1:1. Mimo asysty obrońcy skuteczny strzał z pola karnego oddał Enis Bardhi. Neto jedynie odprowadził futbolówkę wzrokiem, która wpadła tuż przy słupku strzeżonej przez niego bramki. Z kolei w bramce Deportivo zabrakło Przemysława Tytonia. Polak w poprzednim spotkaniu czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki, zaowocowało to ponownym wylądowaniem na ławce. W wyjazdowym starciu z Betisem zmiana bramkarza nie pomogła. Piłkarze z La Coruñi nie znaleźli sposobu na Joaquína. Wychowanek i ikona Verdiblancos zanotował dwa trafienia, a jego drużyna wygrała 2:1. Bramkę dla Deportivo zdobył Federico Cartabia. Zanim rozpoczęło się spotkanie w Sewilli, to wcześniej Barcelona zmierzyła się z Getafe. Na zegarze Coliseum Alfonso Perez wybiła 39. minuta. Fantastyczny strzał z woleja zza pola karnego. Piłka wpada pod poprzeczkę, prawdziwe golazo! Tylko, że to nie była kolejna fantastyczna akcja Barcy. Prowadzenie gospodarzom dał Gaku Shibasaki. Wcześniej z powodu kontuzji plac gry upuścił Ousmane Dembele. Zawodnik, za którego Barcelona zapłaciła 105 milionów euro być może będzie pauzował nawet 4 miesiące. W drugiej połowie Blaugrana wzięła się za odrabianie strat i… duża w tym zasługa rezerwowych. Najpierw akcję Luisa Suareza pięknym strzałem wykończył Denis Suarez i było 1:1. Młody Hiszpan zmienił po przerwie Iniestę. Później stało się coś, czego nawet największy optymista by nie przewidział. W 77. minucie Rakiticia zastępuje Paulinho, a po kolejnych siedmiu minutach wykorzystuje dogranie Messiego i wyprowadza Barcelonę na prowadzenie. Jak się okazało złoty strzał Brazylijczyka był warty trzy punkty.

W sobotę danie główne odbyło się wieczorem. Wielkie otwarcie Wanda Metropolitano. Trzeba przyznać, że nowoczesny stadion w Madrycie robi wrażenie. Za to mniej zachwyciła gra Atletico i Malagi. Co ciekawe, premierową bramkę na nowym obiekcie mogli zdobyć goście. W 37. minucie Borja Baston zmarnował sytuację sam na sam z Janem Oblakiem tzn. uderzył w goalkeepera Rojiblancos, a gdyby dograł do lepiej ustawionego partnera byłoby 0:1. Bramka dla Malagi pozostała w sferze gdybań, a wynik po przerwie otworzył Antoine Griezmann. Jak się okazało było to jedyne trafienie w tym meczu i ostatecznie Atletico wygrało 1:0. Na szczęście dla siebie i zgromadzonych ponad 60 tysięcy kibiców. Wszyscy w dobrych nastrojach mogli świętować pierwszy triumf na nowym stadionie.

Kto długo świętował otwarcie Wanda Metropolitano z pewnością nie zdążył wstać na pierwsze niedzielne spotkanie. W samo południe swój los chciało odmienić Deportivo Alaves. Jednak gospodarze utrzymali swój stabilny poziom – dalej bez bramki, dalej bez punktu. Alaves przegrali u siebie z Villareal 0:3. Bramki dla Żółtej Łodzi Podwodnej zdobyli: dwukrotnie Bakambu i raz powracający z Milanu do ligi hiszpańskiej Carlos Bacca. Powodu do radości nie miał również beniaminek z Girony. Drużyna z Katalonii po udanym początku sezonu poniosła drugą porażkę z rzędu. Tym razem 0:1 z Sevillą. Jedyną bramkę zdobył Luis Muriel. Warto dodać, że w doliczonym czasie gry gospodarze, a konkretnie Granell zmarnował rzut karny. Jedna bramka padłą również na Wyspach Kanaryjskich. Las Palmas ograło Athletic Bilbao, a przypomniał o sobie Loic Remy. Po przeciętnym zeszłym sezonie w Premier League francuski napastnik próbuje odbudować formę w La Liga. Drugie spotkanie w barwach Kanarków i drugi gol.

Niedzielnym deserem było starcie wicelidera z mistrzem kraju. Wobec kontuzji rażącego nieskutecznością Karima Benzemy, Zinedine Zidane postawił w ataku na Borje Mayorala. Zaledwie 20-letni napastnik bardzo szybko podziękował swojemu trenerowi. W 19. minucie wyprowadził Królewskich na prowadzenie. Dalsza część pierwszej połowy należała już tylko do Kevina Rodriguesa. Zawodnik Realu Sociedad najpierw doprowadził do wyrównania, aby następnie wyprowadzić na prowadzenie… gości. Osiem minut i dwie bramki, jedna dla swojej drużyna, druga samobójcza. W drugiej połowie wynik ustalił demon prędkości (w tym spotkaniu osiągnął prędkość 37 km/h) – Gareth Bale. Walijczyk wyprzedził obrońcę rywali, dopadł do długiej piłki zagranej przez Isco i podwyższył prowadzenie mistrza Hiszpanii na 3:1.

https://twitter.com/myselfieyo/status/909647101721792513

La Liga nie kończy się jednak w weekend. W poniedziałkowy wieczór czwartą serię gier zamykali piłkarze Espanyolu i Celty Vigo. Pierwsza połowa to niesamowita skuteczność gospodarzy. Najpierw Moreno, a później Piatti i Celta bliżej miała do trzeciej porażki w tym sezonie niż drugiej wygranej. Po przerwie, co prawda Pione Sisto zdobył kontaktową bramkę, ale to było za mało na drużynę z Katalonii. Trzecia porażka Celty stała się faktem. W La Liga nadal mamy dwie niepokonane drużyny – z kompletem punktów prowadzi FC Barcelona, zaś druga Sevilla, która ma na swoim koncie trzy zwycięstwa i remis. W pierwszej piątce uplasowali się jeszcze: Real Sociedad, Real Madryt i Atletico. Są nadal dwie drużyny bez punktów, czyli Malaga i Deportivo Alaves. Sytuacja drużyny Przemysława Tytonia również nie wygląda różowo. Deportivo La Coruña jest trzecie od końca ze zdobytym jednym punktem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x