Który Polak strzelił najwięcej goli w Lidze Europy?

Trwający sezon Ligi Europy jest już trzynastym w historii funkcjonowania Ligi Europy. Tym razem postanowiliśmy prześledzić wszystkie występy Polaków w tych rozgrywkach, by wybrać jednego, najlepszego polskiego strzelca w historii.

Pod uwagę wzięliśmy wszystkie spotkania rozegrane w ramach Ligi Europy od sezonu 2009/10 do końca fazy grupowej trwającego obecnie sezonu 2021/22. Chodzi tutaj zarówno o mecze fazy eliminacyjnej, fazy grupowej, jak i fazy pucharowej. Łącznie przynajmniej jednego gola w rozgrywkach Ligi Europy w tych latach strzeliło 111 Polaków. Pierwszym z nich był Igor Kozioł z Polonii Warszawa, który w pierwszym spotkaniu I rundy eliminacji Ligi Europy w sezonie 2009/10 pokonał bramkarza czarnogórskiego Budućnostu Podgorica. Ostatni odnotowany gol Polaka w Lidze Europy miał miejsce 9 grudnia, a jego autorem był Arkadiusz Milik z Olympique Marsylia.

Ze wszystkich 111 Polaków z golami w Lidze Europy aż 96 strzelało te bramki reprezentując barwy polskich klubów. Zgodnie z oczekiwaniami o miano lidera rywalizowały ze sobą Lech Poznań i Legia Warszawa. Jak się finalnie okazało, oba kluby strzeliły w tych latach po 36 goli. Minimalnie lepsza okazała się Legia, dla której bramki strzelało 19 zawodników. W przypadku “Kolejorza” tych zawodników jest o trzech więcej. Na najniższym stopniu podium uplasowała się Jagiellonia Białystok z dorobkiem 17 goli.

  • Legia Warszawa: 36 goli (19 zawodników)
  • Lech Poznań: 36 goli (22 zawodników)
  • Jagiellonia Białystok: 17 goli (dziewięciu zawodników)
  • Ruch Chorzów: 15 goli (dziewięciu zawodników)
  • Śląsk Wrocław: 14 goli (ośmiu zawodników)
  • Wisła Kraków: 10 goli (sześciu zawodników)
  • Piast Gliwice: osiem goli (osmiu zawodników)
  • Polonia Warszawa: pięć goli (pięciu zawodników)
  • Zagłębie Lubin: trzy gole (trzech zawodników)
  • Górnik Zabrze: dwa gole (jeden zawodnik)
  • Arka Gdynia: dwa gole (dwóch zawodników)
  • Zawisza Bydgoszcz: dwa gole (dwóch zawodników)
  • Cracovia: jeden gol
  • Lechia Gdańsk: jeden gol

Cały ranking składa się z dziewięciu pozycji, z czego pierwsze trzy będą potraktowane bardziej zbiorczo ze względu na ilość zawodników sklasyfikowanych na danej pozycji.

Dziewiąte miejsce – jeden gol

Jest to pierwsza z trzech lokat potraktowanych zborczo. Powód jest bardzo prosty. Po jednym golu w rozgrywkach Ligi Europy w latach 2009-2021 strzeliło aż 61 zawodników. Grono to jest bardzo różnorodne – znajdują się w nim zarówno zawodnicy, którzy świata nie zawojowali, oraz tacy, którzy zrobili zdecydowanie większą karierę. Najwięcej jest rzecz jasna polskich ligowców, ale nie brakuje także wielokrotnych reprezentantów Polski, dla których występy w Lidze Europy stanowią jedynie drobny epizod całych okazałych karier. Trzecią grupą piłkarzy są ci, którzy w swoim CV mają występy w mniej lub bardziej egzotycznych ligach i swego czasu grali w europejskich pucharach. Wśród nich są m.in. Adrian Cieślewicz (The New Saints – Walia), Łukasz Gikiewicz i Łukasz Sosin (obaj Omónia Nikozja – Cypr), Tomasz Gruszczyński (Football 1991 Dudelange – Luksemburg) czy Michał Nalepa (Ferencvárosi TC – Węgry).

Sebastian Dudek raczej nie zrobił takiej kariery, o jakiej w dzieciństwie marzył. 41-latek obecnie rekreacyjnie występuje w A-klasowej Warcie Kamieńskie Młyny. Najlepszy okres w jego karierze przypadł na lata gry w Śląsku Wrocław, z którym wywalczył mistrzostwo Polski oraz grał w eliminacjach europejskich pucharów. W rozgrywkach Ligi Europy Dudek strzelił tylko jednego gola. Ale za to jakiego! Dzięki jego cudownemu trafieniu z dystansu Śląsk w II rundzie wyeliminował szkocki Dundee United, a ostatecznie dotarł aż do IV rundy, gdzie okazał się słabszy od Rapidu Bukareszt. 21 lipca 2011 roku z pewnością był dniem, w którym to nie Jerzy Dudek był najpopularniejszym piłkarzem noszącym to nazwisko.

Cała akcja po której padł gol Dudka od 3:10

Na liście znalazło się jeszcze kilka nazwisk, które zrobiły w europejskim futbolu zdecydowanie większą karierę. Co ciekawe, po jednym trafieniu w rozgrywkach Ligi Europy zaliczyło aż czterech defensorów, którzy w swoim czasie byli podstawowymi zawodnikami reprezentacji Polski. Kamil Glik strzelił gola dla Torino na otarcie łez w przegranym dwumeczu 1/8 finału z Zetnitem Sankt Petersburg w sezonie 2014/15. U siebie Włosi wygrali 1:0, ale w Rosji przegrali 0:2. Bramkę w fazie grupowej strzelił Marcin Wasilewski (RSC Anderlecht – Belgia), a w eliminacji bramkarza rywali pokonywali takze Artur Jędrzejczyk (FK Krasnodar – Rosja) oraz Sebastian Boenisch (Werder Brema).

Bramka Glika od 2:24

Nie możemy nie wspomnieć również o dwóch rutyniarzach, którzy na koniec swoich bogatych karier zdołali strzelić jeszcze po jednym golu w rozgrywkach Ligi Europy. Artur Wichniarek strzelił gola na wagę wygranej dla Herthy Berlin w doliczonym czasie meczu fazy grupowej z Heerenveen. Tomasz Frankowski natomiast zdobył jedyną bramkę dla Jagiellonii Białystok w kompromitującym dwumeczu z Irtyszem Pawłodar.

Ósme miejsce – dwa gole

Tym razem grono strzelców jest o wiele mniejsze. Dwie bramki w rozgrywkach Ligi Europy strzeliło 21 zawodników. W zdecydowanej większości są to polscy ligowcy, którzy w danym momencie reprezentowali barwy Lecha Poznań, Lechii Gdańsk, Ruchu Chorzów, Wisły Kraków, Legii Warszawa, Jagiellonii Białystok, Piasta Gliwice czy Śląska Wrocław. Swoistym rodzynkiem jest tutaj Michał Przybylski, który już od wielu lat występuje na Wyspach Owczych. W sezonie 2020/21 strzelił on dwie bramki w eliminacjach Ligi Europy w barwach B36 Tórshavn.

Grzegorz Krychowiak jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich piłkarzy w XXI wieku. Wraz z hiszpańską Sevillą polski pomocnik dwukrotnie wygrał rozgrywki Ligi Europy. Tym razem skupimy się na sezonie 2014/15, gdy Krychowiak strzelił dwa gole. Pierwsze trafienie przypadło na premierowy mecz fazy grupowej z Feyenoordem Rotterdam. Znacznie cenniejsza i bardziej pamiętliwa była jednak druga bramka reprezentanta Polski w tych rozgrywkach. W wielkim finale rozgrywanym na Stadionie Narodowym w Warszawie Sevilla mierzyła się z ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk. Po fascynującym pojedynku Hiszpanie wygrali 3:2, a Sevillę do ataku napędził w 28. minucie rozpoczął właśnie Krychowiak, który wyśmienicie zachował się w polu karnym i posłał płaski strzał przy dalszym słupku bramki Dnipro.

Gol Krychowiaka od 1:20

Dwa cenne gole w zasadniczej fazie Ligi Europy na swoim koncie ma także Łukasz Piszczek. Różnica pomiędzy pierwszym a drugim trafieniem wynosi około sześć i pół roku. Piszczek wraz ze wspomnianym wyżej Wichniarkiem w sezonie 2009/10 strzelali kluczowe bramki dla Herthy. Dzięki trafieniu obecnego zawodnika LKS-u Goczałkowice Zdrój drużyna z Berlina uratowała remis z Ventspilsem. W tamtej edycji Hertha dotarła do 1/16 finału, gdzie odpadła z Benfiką. 18 lutego 2016 roku reprezentujący barwy Borussii Dortmund Piszczek pokonał Ikera Casillasa, a jego zespół wygrał w 1/16 finału z FC Porto. Była to udana kampania dla BVB, którą zakończył dopiero dramatyczny dwumecz 1/4 finału z Liverpoolem.

Na drugim wahadle przez lata w reprezentacji Polski występował Maciej Rybus, który w drugich pod względem hierarchii europejskich rozgrywkach zanotował taki sam dorobek strzelecki. O ile w przypadku Piszczka oba trafienia mogą kojarzyć mu się pozytywnie, to w przypadku Rybusa satysfakcja będzie zaledwie połowiczna. Pierwszego gola w Lidze Europy Rybus strzelił dla Legii Warszawa w wygranym 3:2 rewanżowym meczu IV rundy ze Spartakiem Moskwa. Jego kaptalne uderzenie z rzutu wolnego z pewnością przeszło już do historii stołecznego klubu. Na drugie trafienie Rybus musiał czekać do marca 2018 roku, gdy jego Łokomotiw Moskwa mierzył się w 1/8 finału z Atletico Madryt. Losy tego dwumeczu de facto zostały rozstrzygnięte już w pierwszym spotkaniu, w którym Hiszpanie na swoim terenie pewnie wygrali 3:0. W rewanżu ładnym strzałem z dystansu Rybyus strzelił gola na 1:1, co dawało pewne nadzieję na emocję w tym spotkaniu. Niestety Atletico w drugiej połowie wrzuciło wyższy bieg i ostatecznie rozbiło Łokomotiw aż 5:1.

Gol Rybusa od 0:43

Siódme miejsce – 3 gole

Paweł Brożek (Wisła Kraków – wszystkie gole strzelone w sezonie 2010/11), Łukasz Cieślewicz (B36 Tórshavn – Wyspy Owcze. Dwa gole strzelone w sezonie 2018/19 i jeden w 2019/20), Przemysław Frankowski (Jagiellonia Białystok – wszystkie gole strzelone w meczu eliminacyjnym z litewską Kruoją Pakruojis w sezonie 2015/16), Janusz Gol (Legia Warszawa – dwa gole w sezonie 2011/12 i jeden w sezonie 2012/13), Łukasz Janoszka (Ruch Chorzów / Zagłębie Lubin – po jednej bramce w sezonach 2010/11, 2012/13 i 2016/17), Tomasz Jodłowiec (Polonia Warszawa – jeden gol w sezonie 2009/10 / Śląsk Wrocław jeden gol w sezonie 2012/13 / Legia Warszawa – jeden gol w sezonie 2013/14), Robert Lewandowski (Lech Poznań / Borussia Dortmund – Niemcy – dla Lecha dwa gole w eliminacjach z Fredrikstad w sezonie 2009/10 i jeden gol dla Borussi w sezonie 2010/11 w meczu grupowym z Karpatami Lwów), Mateusz Możdżeń (Lech Poznań – jeden gol w fazie grupowej w sezonie 2010/11 i dwa w eliminacjach w sezonie 2012/13), Sławomir Peszko (Lech Poznań – dwa gole w eliminacjach w sezonie 2009/10 i jeden gol w fazie grupowej w sezonie 2010/11), Arkadiusz Piech (Ruch Chorzów – wszystkie gole w eliminacjach w sezonie 2012/13), Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok – jeden gol w eliminacjach w sezonie 2017/18 i dwa gole w eliminacjach w sezonie 2018/19), Piotr Stawarczyk (Ruch Chorzów – jeden gol w eliminacjach w sezonie 2012/13 i dwa gole w eliminacjach w sezonie 2014/15), Karol Świderski (Jagiellonia Białystok – dwa gole w eliminacjach w sezonie 2015/16 / PAOK Saloniki – Grecja – jeden gol w eliminacjach w sezonie 2019/20) , Łukasz Trałka (Lech Poznań – po jednym golu w sezonach 2015/16, 2017/18 i 2018/19), Patryk Tuszyński (Jagiellonia Białystok – wszystkie gole strzelone w meczu eliminacyjnym z litewską Kruoją Pakruojis w sezonie 2015/16), Maciej Żurawski (AS Omónia Nikozja – Cypr – dwa gole w eliminacjach w sezonie 2009/10 / Wisła Kraków – jeden gol w eliminacjach w sezonie 2010/11).

Co to za ranking najlepszych strzelców, jeżeli nie uwzględnimy w nim najlepszego napastnika na świecie? Ano żaden, dlatego i Robertowi Lewandowskiemu jeden akapit zostanie poświęcony. Pierwsze dwie bramki w rozgrywkach Ligi Europy “Lewy” strzelił w barwach Lecha Poznań. Nie będziemy mówili jednak o kapitalnym sezonie 2008/09, gdy Lech robił furorę jeszcze w Pucharze UEFA. Rok później “Kolejorz” batalię o fazę grupową przegrał po rzutach karnych z Clubem Brugge. Lewandowski gole strzelał rundę wcześniej – strzelił po jednej bramce w spotkaniach III rundy z norweskim Fredrikstad FK (6:1, 1:2). W pierwszym sezonie po transferze do Borusii Dortmund Lewandowski nie mógł jeszcze marzyć o biciu rekordów w Lidze Mistrzów. Na początku przygody z niemieckim futbolem przyszło mu grać w fazie grupowej Ligi Europy. Jego drużyna zakończyła zmagania już po meczach grupowych – w decydującym o awansie meczu zremisowała 2:2 z Sevillą (BVB potrzebne było zwycięstwo). Jedną kolejkę wcześniej “Lewy” strzelił swojego trzeciego i na ten moment ostatniego gola w Lidze Europy. Kapitan reprezentacji Polski w końcówce przypieczętował zwycięstwo Borussii nad Karpatami Lwów.

Pozostajemy w sezonie 2010/11, a także w klimacie Lecha Poznań. Pierwszy sezon po odejściu Lewandowskiego okazał się być dla poznańskiego klubu historyczny, przynajmniej jeżeli mówimy o występach w europejskich pucharach. “Kolejorz” po nieudanym starcie w eliminacjach Ligi Mistrzów i minimalnej wygranej nad Dnipro Dniepropietrowsk zdołał wywalczyć awans do fazy grupowej LE. No i trafił do grupy piekielnie trudnej. Manchester City, Juventus, Red Bull Salzburg – co prawda żaden z tych zespołów w tamtym czasie nie był tak mocny jak dzisiaj, jednak dla polskiego klubu było to i tak nie lada wyzwanie. Lech prowadzony najpierw przez Jacka Zielińskiego, a następnie przez Jose Bakero spisał się jednak kapitalnie wychodząc z tej grupy z drugiego miejsca, a zatrzymał się dopiero na Bradze w 1/16 finału. Prym w tej drużynie wiedli głównie obcokrajowcy, a jedynymi Polakami, którzy w fazie grupowej strzelali gole dla Lecha byli Mateusz Możdżeń i Sławomir Peszko. Kozacki strzał z dystansu z meczu z Manchesterem City Możdżenia pamięta chyba każdy. Peszko natomiast wślizgiem strzelił gola na 2:0 w bardzo ważnym domowym meczu z Salzburgiem. Obaj zawodnicy w czasie swojej kariery strzelili jeszcze po dwie bramki w rozgrywkach Ligi Europy. Oba gole Możdżenia przypadły na nieudane eliminacje w sezonie 2012/13 – obecny pomocnik Znicza Pruszków pokonał bramkarzy azerskiego Chazara Lenkoran i szwedzkiego AIK. Peszko natomiast trafiał w sezonie 2009/10 z Fredrikstad i Clubem Brugge.

Również trzy bramki w rozgrywkach Ligi Europy strzelił Janusz Gol. Oczywiście my pamiętamy najbardziej ten zwycięski  strzał z przytaczanego już kilkukrotnie rewanżowego meczu Legii Warszawa ze Spartakiem Moskwa w sezonie 2011/12. Gol ewidentnie miał smykałkę do cennych bramek strzelanych w wielkich meczach. Drugiego gola w tamtej edycji Ligi Europy środkowy pomocnik strzelił w pierwszym, zremisowanym 2:2 meczu 1/16 finału ze Sportingiem Lizbona. Jego dorobek strzelecki domyka bramka strzelona sezon później łotewskiemu Metalurgsowi Lipawa w meczu II rundy eliminacyjnej.

Szóste miejsce – 4 gole

Tomasz Kędziora (Lech Poznań / Dynamo Kijów – Ukraina)

Najwyżej sklasyfikowany defensor w tym zestawieniu. Trzy na cztery bramki Kędziora strzelił w trzech kolejnych sezonach jako zawodnik Lecha Poznań. W sezonach 2013/14 i 2014/15 “Kolejorz” kompromitował się, gdy najpierw wyeliminował go litewski Žalgiris, a rok później islandzki Stjarnan. Najwięcej szczęścia poznańskim kibicom zawodnicy Lecha dali w sezonie 2015/16. Kędziora wówczas w rewanżowym spotkaniu przypieczętował zwycięstwo nad Videotonem Fehérvár i awans do fazy grupowej. Tam “Kolejorz” nie miał jednak zbyt wiele do powiedzenia i zajął trzecie miejsce w grupie z Fiorentiną, FC Basel i Belenenses. Kędziora wówczas zagrał w czterech z sześciu spotkań grupowych.

Gol Kędziory od 2:07

Do Dynama Kijów, w którym gra do dzisiaj, Kędziora trafił w 2017 roku. W barwach wielokrotnego mistrza Ukrainy Polak miał zdecydowanie więcej okazji do gry w europejskich pucharach. W przeciągu tych kilku lat Kędziora rozegrał 30 spotkań w Lidze Europy w barwach Dynama (z czego tylko jeden w eliminacjach). Dynamo w tym czasie trzykrotnie dotarło do 1/8 finału, za każdym razem przegrywając kolejno z Lazio, Chelsea i Vilarreal. Kędziora do bramki rywali trafił w sezonie 2018/19. Dynamo w meczu 3. kolejki fazy grupowej wygrało 2:1 ze Stade Rennes, a Kędziora wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

Adrian Mierzejewski (Polonia Warszawa, Trabzonspor Kulübü – Turcja)

Występy w Polonii Warszawa były dla Adriana Mierzejewskiego przepustką do wyjazdu z Polski. Jak wiemy 41-krotny reprezentant Polski skorzystał z tego w osobliwy, ale imponujący sposób. Zanim jednak do tego doszło Mierzejewski zagrał parę spotkań w europejskich pucharach. W Lidze Europy debiutował wraz z całymi rozgrywkami. Polonia odpadła wówczas w III rundzie z holenderskim NAC Breda, a w dwóch poprzednich seriach spotkań mierzyła się z mocno przeciętnymi rywalami – czarnogórskim Budućnostem Podogirca i AC Juvenes/Dogana. W rewanżowym meczu z tą drugą drużyną Mierzejewski strzelił swojego premierowego gola w europejskich pucharach.

Na kolejne trafienia przyszło Mierzejewskiemu czekać do 2013 roku. W swoim ostatnim sezonie gry dla tureckiego Trabzonsporu Polak strzelił trzy gole w Lidze Europy. Dwa z nich miały miejsce w eliminacjach w spotkaniach z Derry City FC oraz FK Kukësi. Zdecydowanie najcenniejsze okazało się trafienie w zremisowanym 3:3 meczu grupowym z Lazio. W grupie, w której występowała również Legia Warszawa, Trabzonspor zajął drugie miejsce i w 1/16 finału zmierzył się z Juventusem. Turcy polegli w obu meczach 0:2 i odpadli z rozgrywek. Dla Mierzejewskiego były to ostatnie występy w europejskich pucharach. Po zakończeniu sezonu Polak odszedł do Arabii Saudyjskiej i na ten moment do Europy nie wrócił.

Gol Mierzejewskiego od 1:09

Ludovic Obraniak (LOSC Lille Métropole – Francja / FC Girondins de Bordeaux- Francja)

Runda jesienna sezonu 2009/10 była dla Ludovica Obraniaka wyjątkowo udana. Po uzyskaniu polskiego obywatelstwa pomocnik Lille zadebiutował w reprezentacji Polski. W swoim debiucie z Grecją Obraniak popisał się dubletem. Taką samą liczbę bramek świeżo upieczony reprezentant Polski strzelił w fazie grupowej Ligi Europy w tamtym sezonie. Lille zakończyło wówczas zmagania w grupie na drugiej pozycji, co w dużej mierze zawdzięcza zwycięstwom z Genoą i Slavią Praga. Obraniak w obu tych spotkaniach strzelił po jednym golu rywalom. Francuski zespół po wyjściu z grupy wygrał dwumecz z Fenerbahçe, ale pomimo zwycięstwa w pierwszym meczu musiał uznać wyższość Liverpoolu. We wszystkich tych czterech meczach fazy pucharowej Obraniak wystąpił od pierwszej minuty.

Sezon później sytuacja się powtórzyła. Lille ponownie zajęło drugie miejsce w grupie, ale Obraniak tym razem strzelił jednego gola. O wszystkim decydował mecz ostatniej kolejki z belgijskim Gentem, który miał dwupunktową przewagę nad Lille. Francuzi na swoim terenie odnieśli pewne zwycięstwo 3:0, a Obraniak strzelił pierwszego gola w tym meczu. W fazie pucharowej tym razem Lille potknęło się na pierwszej przeszkodzie, którą był PSV Eindhoven.

Kolejnym etapem w karierze Obraniaka był transfer do Girondins Bordeaux. W barwach tego klubu reprezentant Polski rozegrał łącznie 12 spotkań w Lidze Europy, w których strzelił jednego gola i zaliczył trzy asysty. Jedyna bramka została strzelona w nie byle jakim meczu. W sezonie 2012/13 Bordeaux po wygraniu rywaliacji w grupie z Newcastle United, CS Marítimo i Club Brugge trafił w 1/16 finału na Dynamo Kijów. Na trudnym terenie w Kijowie Francuzi zremisowali 1:1 dzięki bramce Obraniaka. W rewanżu na swoim terenie podbili nieznaczną przewagę i awansowali do 1/8 finału. Tam po wyrównanym dwumeczu lepsza okazała się portugalska Benfica.

Piąte miejsce – 5 goli

Kamil Biliński (Žalgiris Wilno – Litwa, Riga FC – Łotwa)

33-letni napastnik Podbeskidzia Bielsko-Biała najlepsze lata swojej kariery spędził w krajach bałtyckich. Z Žalgirisem Wilno Kamil Biliński w 2013 roku na krajowym podwórku wygrał wszystko co mógł. Litwini mieli za sobą również kapitalną przygodę w eliminacjach Ligi Europy, a Polak miał w tym spory udział. W I rundzie eliminacyjnej Biliński strzelił po jednym golu w pierwszym spotkaniu oraz rewanżu z irlandzkim St Patrick’s Athletic FC. Patrząc na wyniki 2:2 i 2:1 jasno widać, że to trafienia Bilińskiego zdecydowały o promocji do II rundy. Tam czekał na nich Pjunik Erewan z Armenii. Dzięki wygranej 2:0, remisowi 1:1 oraz trafieniu Bilińskiego w pierwszym meczu Žalgiris w kolejnym etapie rozgrywek mógł zmierzyć się z Lechem Poznań. Biliński tym razem gola nie strzelił, ale Litwini dzięki golowi strzelonemu na wyjeździe zdołali wyeliminować “Kolejorza”. Nagrodą dla nich był dwumecz z bardzo silnym już wtedy Red Bullem Salzburg. O realnej walce o fazę grupową Ligi Europy nie mogło być mowy. Austriacy wygrali 5:0 i 2:0 pokazując kopciuszkowi z Litwy miejsce w szeregu. Sam Biliński z tych występów może być bardzo zadowolony. Dzięki grze w Žalgirisie przypomniał się polskim kibicom, którzy mogli go dotychczas kojarzyć z mało udanych występów na polskich boiskach. Na tamten moment Biliński mógł się legitymować bilansem 20 spotkań i jednego gola na boiskach Ekstraklasy.

Gol Biliński na początku filmu

Ponownie w Europie Biliński błysnął w sezonie 2019/20. Znów jedną z ofiar okazał się polski klub. To właśnie po golu Bilińskiego łotewski Riga FC zdołał wyeliminować w II rundzie Piasta Gliwice. U siebie gliwiczanie wygrali 3:2, a na Łotwie szybko objęli prowadzenie za sprawą Jorge Félixa. Stan rewanżu szybko wyrównał Armands Pētersons, jednak Riga FC wciąż do awansu brakowało jednej bramki. Strzelił ją w 82. minucie Biliński, który na boisko wszedł zaledwie dwie minuty wcześniej. W III rundzie Riga FC również nie było faworytem w starciu z fińskim HJK Helsinki. Łotysze po raz kolejny pokazali się ze znakomitej strony i po dwóch remisach wywalczyli awans do ostatniej rundy eliminacji. Biliński w pierwszym meczu rozegranym na swoim terenie uratował Rydze cenny remis 1:1. W rewanżu na wyjeździe było 2:2 co wedle starych przepisów premiowało drużynę z Łotwy. W odróżnieniu od sezonu 2013/14, tym razem drużyna Bilińskiego nie dała się zdominować faworytowi. W dwumeczu z duńskim Biliński nie zagrał, ale jego drużynie zabrakło zaledwie jednej bramki do sensacyjnego awansu do fazy grupowej Ligi Europy.

Gol Bilińskiego od 3:22

Marek Saganowski (Legia Warszawa)

80% swojego dorobku strzeleckiego w Lidze Europy Marek Saganowski zbudował w sezonie 2012/13. Zapędzając się dalej w skomplikowanych obliczeniach, aż 75% wszystkich trafień z tamtego sezonu pochodzi z rewanżowego meczu II rundy z mocno przeciętnym Metalurgsem Lipawa z Łotwy. Po pierwszym zremisowanym 2:2 meczu na Łotwie mogła pojawić się mała nerwówka. W rewanżu jednak “Wojskowi” pokazali swoją siłę i rozgromili rywala aż 5:1. “Sagan” w tym spotkaniu popisał się hat trickiem. Obecny szkoleniowiec drugoligowego Motoru Lublin kolejnego gola strzelił w rewanżowym meczu z SV Ried. Austriacy okazali się zdecydowanie bardziej wymagającym rywalem, który w pierwszym meczu na swoim terenie wygrał 2:1. Na szcżęście dla kibiców Legii przy Łazienkowskiej ich podopieczni strzelili trzy gole i de facto przesądzili losy awansu. Gol Roberta Žuljego był już tylko trafieniem na otarcie łez. Saganowski, podobnie jak w rewanżu z Metalurgsem, tak i tym razem otwierał dorobek strzelecki Legii. Przygoda Legii z europejskimi pucharami w sezonie 2012/13 nie zakończyła się happy endem. Legioniści mierzyli się z norweskim Rosenborgiem, a szansę na awans do fazy grupowej stracili po trafieniu Mikkela Diskeruda na trzy minuty przed końcem.

Gol Saganowskiego od 46:25

Znacznie bardziej udany dla Legii był sezon 2014/15, w którym dotarli aż do 1/16 finału Ligi Europy, w której zostali rozbici przez Ajax Amsterdam. Dla Saganowskiego był to ostatni sezon w karierze, gdy był brany pod uwagę jako podstawowy napastnik Legii. W lidze strzelił wówczas dwa gole, w Pucharze Polski trzy, a jedno trafienie dołożył także w Superpucharze oraz fazie grupowej Ligi Europy. 6 listopada Legia pokonała u siebie 2:1 Metalist Charków i zapewniła sobie awans z grupy. Ten mecz zapamiętano nie tylko ze względu na gola głową strzelonego przez Saganowskiego, ale przede wszystkim na kapitalny strzał przewrotką Wasyla Kobina ledwie siedem minut wcześniej.

Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław)

Śmiało można stwierdzić, że Waldemar Sobota swoją markę zbudował kapitalnymi występami w eliminacjach Ligi Europy. Mowa tu głównie o sezonie 2013/14, jednak premierowego gola w europejskich pucharach Sobota strzelił dwa lata wcześniej. W udanym sezonie 2011/12, gdy Śląsk dotarł do IV rundy eliminacji. Po wyeliminowaniu Dundee United i Łokomotiwu Sofia Śląsk w pierwszym meczu na swoim terenie przegrał 1:3 z Rapidem Bukareszt. Losy dwumeczu były praktycznie rozstrzygnięte po 12. minutach rewanżu, gdy Rapid strzelił kolejną bramkę. Ostatecznie Śląsk pożegnał się z Europą godnie, remisując 1:1 na trudnym terenie w Timișoarze. W doliczonym czasie gry przyzwoity wynik wrocławianom uratował Sobota, który popisał się dobrym uderzeniem z dystansu.

Gol Soboty od 1:00

Prime Soboty przyszedł dwa sezony później, gdy Śląsk ponownie znalazł się o krok od fazy grupowej Ligi Europy. Tym razem skrzydłowy strzelił aż cztery gole, a pierwsze dwa zanotował w dwumeczu II rundy z czarnogórskim Rudarem Pljevlja. Prawdziwy popis nastąpił w kolejnej fazie, gdy Śląsk po świetnych występach wyeliminował mocny Club Brugge. Na swoim boisku Śląsk wygrał 1:0, a w Belgii zremisował 3:3, tracąc dwie bramki w ostatnich dziesięciu minutach spotkania. To właśnie to spotkanie zbudowało Sobotę jako zawodnika gotowego do wyjazdu na zachód. Sobota dwukrotnie wykazał się precyzją pokonując stojącego w bramce Matthew Ryana. Niedługo po tym dwumeczu Sobota został wykupiony przez niedawnego rywala. Polak barwy Clubu Brugge reprezentowal w latach 2013-2015. Mecze IV rundy finalnie okazały się brutalnym sprowadzeniem na ziemię. Śląsk nie miał większych szans w starciu z Sevillą i przegrał 1:4 i 0:5. Drużyna z Hiszpanii ostatecznie okazała się triumfatorem całych rozgrywek w tamtym sezonie.

Bramki Soboty w 0:32 i 5:55

Piotr Zieliński (SSC Napoli – Włochy)

Piotr Zieliński do Napoli trafił w 2016 roku i od samego początku był podstawowym zawodnikiem tego klubu. Wraz z Napoli Zieliński występował zarówno w rozgrywkach Ligi Mistrzów, jak i Ligi Europy. W sezonach 2017/18 i 2018/19 zespół z Neapolu zajmował trzecie miejsce w swojej grupie Ligi Mistrzów, przez co otrzymywał prawo gry w Lidze Europy. Były to momenty, w których Zieliński się wyróżniał. W sezonie 2017/18 trafił w rewanżowym meczu z RB Leipzig, a rok później pokonał bramkarza FC Zürich. W pierwszym przypadku zespół z Lipska wyeliminował Włochów z rozgrywek. W sezonie 2018/19 Napoli po przejściu Szwajcarów dotarło aż do 1/4 finału, gdzie jednak musieli uznać wyższość Arsenalu – późniejszego finalisty.

Gol Zielińskiego od 1:08

W tym oraz poprzednim sezonie Napoli było skazane na grę w Lidze Europy. Z perspektywy Zielińskiego najbardziej udany okazał się sezon 2020/21, w którym reprezentant Polski strzelił dwa gole. Można powiedzieć, że Polak znalazł receptę na hiszpańskie drużyny. Swojego trzeciego gola w historii występów w Lidze Europy Zieliński strzelił w meczu ostatniej kolejki fazy grupowej z Realem Sociedad. Dzięki jego trafieniu Napoli zremisowało 1:1 i wywalczyło awans do 1/16 finału. Tam wydarzyła się niemała niespodzianka. Granada w pierwszym meczu wygrała 2:0 z faworyzowanymi Włochami. W rewanżu Zieliński strzelił widowiskowego gola już w 3. minucie, jednak ostatecznie Granada przegrała “tylko” 1:2 i wyeliminowała zespół Polaka z rozgrywek.

Zmagania Zielińskiego w trwającym sezonie Ligi Europy polscy kibice śledzili z jeszcze większą uwagą niż zwykle. Powód jest prosty – jednym z grupowych Napoli była Legia Warszawa i to właśnie mistrzowi Polski 27-latek strzelił swojego piątego gola w historii występów w Lidze Europy. W meczu 4. kolejki rozegranym w Warszawie Legia szybko objęła prowadzenie po trafieniu Mahira Emreliego. Po przerwie Napoli pokazało jednak rywalowi miejsce w szeregu, w czym zasługa także i Zielińskiego. Reprezentant Polski w 51. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na nim samym. Napoli ostatecznie zajęło drugie miejsce w grupie, a w 1/16 finału w prawdziwym hicie zmierzy się z FC Barcelona.

Sytuacja od 2:10

Czwarte miejsce – 6 goli

Artur Sobiech (Ruch Chorzów / Hannover 96 – Niemcy)

Jeśli chodzi o występy Artura Sobiecha w europejskich pucharach najbardziej udane były lata 2010-2013. W debiutanckim sezonie w europejskich pucharach Sobiech jako zawodnik Ruchu Chorzów strzelił jednego gola. Po cennym, jednobramkowym zwycięstwie w Kazachstanie Ruch na swoim boisku przypieczętował awans do II rundy. Sobiech w 59. minucie otrzymał podanie piętą od Rafała Grodzickiego i mocnym strzałem pokonał bramkarza Szachtiora Karaganda. Ruch dotarł w tamtym sezonie do III rundy, gdzie odpadł z Austrią Wiedeń. W meczu rewanżowym Sobiech już nie wystąpił, gdyż został sprzedany do Polonii Warszawa.

Po udanym sezonie w Polonii okraszonym dziewięcioma bramkami w Ekstraklasie Sobiech przeszedł do Hannoveru 96, w którym spędził aż sześć lat. W sezonach 2011/12 i 2012/13 Polak zagrał łącznie w 17 spotkaniach Ligi Europy (z czego tylko jedno w eliminacjach) i strzelił w nich aż pięć goli. W swoim debiutanckim sezonie w Niemczech Sobiech pokonał bramkarzy Worskły Połtawa (6. kolejka fazy grupowej) oraz Clubu Brugge (1/16 finału – w tym spotkaniu Sobiech do gola dołożył również asystę). Hannover 96 w tamtym sezonie spisywał się bardzo dobrze i dobrnął aż do 1/4 finału. Tam po dwóch porażkach 1:2 uległ późniejszemu triumfatorowi rozgrywek Atletico Madryt. Sobiech w pierwszym meczu znalazł się poza kadrą, a w rewanżu zagrał zaledwie trzy minuty.

Polscy kibice kojarzą Hannover 96 i Artura Sobiecha przede wszystkim z rywalizacji tego klubu ze Śląskiem Wrocław w sezonie 2012/13. Niestety klub z Dolnego Śląska nie miał większych szans z drużyną z Bundesligi i przegrał 3:5 i 1:5. Sobiech wystąpił w obu spotkaniach, a bramkarza Śląska Mariána Kelemena dwukrotnie pokonał w meczu rewanżowym rozegranym w Niemczech. W fazie grupowej Niemcom szło na tyle dobrze, że wygrali grupę z Levante, Helsinborgsem oraz Twente. W spotkaniu z tymi ostatnimi Sobiech strzelił swoją ostatnią bramkę w europejskich pucharach. Hannover w 1/16 finału dał się pokonać rosyjskiemu Anży Machaczkała. Sobiech w obu tych spotkaniach pojawiał się na boisku z ławki.

Jakub Świerczok (Łudogorec Razgrad – Bułgaria / Piast Gliwice)

Rzadko się zdarza, by polski zawodnik rozpoczynał swoje strzelanie w europejskich pucharach w zagranicznym klubie, a potem strzelił gola dla polskiego klubu w tych rozgrywkach. Przykładem takiego piłkarza jest Jakub Świerczok, który po nieudanej przygodzie w Kaiseslautern i odbudowaniu się w Zagłębiu Lubin trafił w 2018 roku do Łudogorca Razgrad. Okoliczności debiutu w bułgarskim klubie Polak miał znakomite – wyszedł w pierwszym składzie na mecz 1/16 finału Ligi Europy z AC Milan. Wtedy bramek Świerczoka nie uświadczyliśmy, a Łudogorec okazał się wyraźnie słabszy od włoskiego potentata. Inaczej sprawa wyglądała w kolejnym sezonie, gdy Świerczok w meczu fazy grupowej strzelił gola szwajcarskiemu FC Zürich. Niestety na niewiele się to zdało, bo Łudogorec zajął ostatnie miejsce w swojej grupie kończąc w ten sposób zmagania w Europie.

Sezon 2019/20 był ostatnim dla Świerczoka w Łudogorcu. Rozpoczęło się naprawdę obiecująco od dwóch bramek strzelonych islandzkiemu Valurowi w II rundzie eliminacji. Parenaście dni później Świerczok kolejnym dubletem przyczynił się do rozgromienia walijskiego TNS, któremu Łudogorec w obu spotkaniach strzelił aż dziewięć goli. Z lepszymi rywalami Świerczok grał już tylko “ogony” i nie strzelał bramek. Łudogorec w IV rundzie wyeliminował Maribor, a w fazie grupowej zajął drugie miejsce. W 1/16 finału Bułgarom ponownie trafił się wyjazd do Mediolanu. Łudogorec walczył, ale oba spotkania z Interem zakończył porażką. Świerczok w pierwszym meczu znalazł się w wyjściowym składzie, a w rewanżu wszedł z ławki.

Gole Świerczoka od 1:07 i od 6:15

Powrót do Polski zakończył się dla Świerczoka wybitnie udany. W Ekstraklasie strzelił dla Piasta Gliwice 15 bramek i znalazł się w kadrze na mistrzostwa Europy. Swojego pierwszego gola dla klubu z Gliwic Świerczok strzelił w wygranym 2:0 wyjazdowym meczu I rundy eliminacji Ligi Europy z Dinamem Mińsk. Co ciekawe, Świerczok w tym spotkaniu mógł skompletować dublet, lecz w doliczonym czasie gry zaliczył fatalne pudło nie trafiając do pustej bramki. Niestety dla Świerczoka był to ostatni występ w europejskich pucharach. Z powodu kontuzji napastnik nie zagrał w wygranym meczu II rundy z austriackim TSV Hartberg i przegranym meczu III rundy z duńskim FC København.

Gol Świerczoka od 3:03

Trzecie miejsce – 8 goli

Michał Kucharczyk (Legia Warszawa)

Najniższy stopień podium zajął zawodnik, który z pewnością zasługuje na szczególne wyróżnienie. Michał Kucharczyk jest najlepszym zawodnikiem w tym rankingu, który swoje bramki w Lidze Europy strzelał wyłącznie dla polskich klubów (w tym przypadku nawet dla jednego klubu).

Już premierowe trafienie Michała Kucharczyka w eliminacjach Ligi Europy przywołuje wśród wielu kibiców wyłącznie pozytywne odczucia. 20-letni wówczas Kucharczyk był autorem pierwszej z trzech bramek jakie Legia strzeliła w legendarnym już rewanżowym meczu IV rundy eliminacji ze Spartakiem Moskwa. W 28. minucie Kucharczyk przytomnie zachował się w polu karnym, przejmując futbolówkę po nieudanej próbie strzału Ivicy Vrdoljaka i wykorzystał złą pułapkę ofsajdową swoich rywali. Legia jak doskonale pamiętamy awansowała wtedy do fazy grupowej dzięki trafieniom wspomnianych już wyżej Macieja Rybusa i Janusza Gola. W fazie grupowej zespół ze stolicy zajął drugie miejsce w grupie z PSV Eindhoven, Hapoelem Tel Awiw i Rapidem Bukareszt, a w 1/16 finału okazała się minimalnie słabsza od portugalskiego Sportingu Lizbona. Kucharczyk w fazie grupowej strzelił wówczas jeszcze jednego gola – w wygranym 3:1 domowym meczu 4. kolejki z Rapidem.

Gol Kucharczyka od 5:18

Sezon później Kucharczyk strzelił tylko jednego gola – w meczu II rundy z łotewskim Metalurgsem Lipawa. Legia w tamtym sezonie przegrała walkę o fazę grupową z Rosenborgiem. W sezonie 2013/14 Legionistom udało się zagrać w fazie grupowej tych rozgrywek, jednak Kucharczyk nie zdołał strzelić gola. Na powiększenie zdobyczy strzeleckiej przez tego zawodnika przyszło nam czekać do sezonu 2014/15. Kucharczyk strzelił jedną z bramek, dzięki której ówczesny mistrz Polski zdołał wyeliminować kazachskie Aktobe i wywalczyć kolejny awans do fazy grupowej LE. Legia w grupie z Trabzonsporem, Metalistem Charków i Lokeren zaprezentowała się świetnie, wygrywając aż pięć z sześciu spotkań i zajmując pierwszą pozycję w grupie. Kucharczyk swojego drugiego gola w fazie grupowej Ligi Europy strzelił w wygranym 1:0 wyjazdowym meczu 2. kolejki z Trabzonsporem. Po wyjściu z grupy Legia przegrała z Ajaxem, przy dużym udziale Arkadiusza Milika.

Gol Kucharczyka od 0:28

Ostatnim sezonem z golami Kucharczyka w Lidze Europy był sezon 2015/16. Zaczęło się od bramki w meczu III rundy z albańskim FK Kukësi, a następnie było trafienie w decydującej rundzie z Zorią Ługańsk. Polski zespół tym razem nie poradził sobie i zajął ostatnią pozycję w trudnej grupie z Napoli, FC Midtjylland i Clubem Brugge. “Kuchy” bramkę strzelił w pierwszym meczu z tymi ostatnimi, dzięki któremu Legia zdołała zremisować u siebie 1:1 z Belgami. Dla Kucharczyka nie był to rzecz jasna koniec występów w europejskich pucharach – także i w Lidze Europy. Sezon później zagrał on w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a także w dwumeczu 1/16 finału LE z Ajaxem. W kolejnych latach było już zdecydowanie gorzej. Legia z Kucharczykiem w składzie najpierw została wyeliminowana przez mołdawski Sheriff Tiraspol (sezon 2017/18) i luksemurgski Dudelange (sezon 2018/19).

Drugie miejsce – 11 goli

Arkadiusz Milik (AFC Ajax – Holandia / SSC Napoli – Włochy / Olympique Marsylia – Francja)

Arkadiusz Milik jest jednym z dwóch zawodników, którzy swoje bramki w rozgrywkach Ligi Europy zdobywał w aż trzech klubach. Były to drużyny, w których wielokrotnemu napastnikowi reprezentacji Polski przeważnie wiodło się dobrze lub bardzo dobrze.

Debiut strzelecki Milika w rozgrywkach Ligi Europy polscy kibice powinni pamiętać doskonale. W sezonie 2014/15 Ajax zajął trzecie miejsce w grupie F Ligi Mistrzów (jeden gol Milika w meczu z APOEL-em Nikozja) przez co przysługiwało mu prawo gry w fazie pucharowej Ligi Europy. Los Holendrom przydzielił Legię Warszawa. Oba spotkanie okazały się prawdziwym popisem Polaka, który strzelił aż trzy z czterech bramek dla swojego zespołu w tym dwumeczu. Sezon 2014/15 zespół z Amsterdamu zakończył w 1/8 finału po przegranej w dogrywce z późniejszym finalistą rozgrywek – ukraińskim Dnipro Dniepropietrowsk. Rok później Milik strzelił kolejne dwa gole w rozgrywkach Ligi Europy- w meczu IV rundy eliminacji z czeskim Jabloncem i w fazie grupowej z Celticiem. Tym razem Ajax jednak rozczarował i zajął dopiero trzecie miejsce w grupie z Molde, Fenerbahçe i Celticiem.

Dwa udane lata w Ajaxie zaprocentowały transferem do Napoli. Tam Milik zwykle występował w rozgrywkach Ligi Mistrzów, jednak w sezonie 2018/19 Włosi trafili do Ligi Europy. Stało się tak po zajęciu trzeciego miejsca w trudnej grupie z PSG, Liverpoolem oraz Crveną zvezdą. Szczebelek niżej Napoli pokonało najpierw FC Zürich (jeden gol Zielińskiego), a w 1/8 finału okazało się lepsze od Red Bullu Salzburg, w czym Milik miał spory udział. Reprezentant Polski najpierw widowiskowym uderzeniem z powietrza otworzył wynik wygranego 3:0 spotkania, a dzięki jego bramce w rewanżu Salzburgowi nie udało się doprowadzić do dogrywki. Pomimo porażki na wyjeździe 1:3 drużyna z Neapolu awansowała do 1/4 finału, gdzie jednak musiała uznać wyższość Arsenalu – późniejszego finalisty całych rozgrywek.

Przygoda z Neapolem zakończyła się niemal dwa lata później w atmosferze skandalu. Po półrocznej absencji Milik trafił do Olympique Marsylia. Francuzi dzięki dobrej postawie w Ligue 1 wywalczyli sobie prawo w fazie grupowej Ligi Europy we wciąż trwającym sezonie. Olympique w pierwszych trzech meczach strzelił zaledwie jednego gola. Druga część zmagań grupowych została jednak zdominowana przez polskiego napastnika, który w trzech meczach strzelił aż cztery gole.

  • gol z rzutu karnego w zremisowanym 2:2 meczu 4. kolejki z Lazio
  • dwa gole w przegranym 2:4 meczu 5. kolejki z Galatasaray
  • gol na wagę zwycięstwo w meczu 6. kolejki z Lokomotiwem Moskwa.

Ostatnie z tych trafień sprawiło, że drużyna z Marsylii zajęła trzecie miejsce w swojej grupie i na wiosnę zagra w Lidze Konferencji Europy. W 1/16 finału drużyna Milika zmierzy się z Qarabağiem Ağdam.

Kamil Wilczek (Brøndby – Dania/ FC København – Dania)

Kamila Wilczka śmiało mozna określić mianem kata Polaków w eliminacjach Ligi Europy. Trzykrotny reprezentant Polski dwukrotnie przyczyniał się do wyeliminowania polskich drużyn w walce o fazę grupową tych rozgrywek. W sezonie 2019/20 jako zawodnik Brøndby strzelił gola w rewanżowym spotkaniu II rundy z Lechią Gdańsk. Rok później Wilczek dołożył cegiełkę do wyeliminowania Piasta Gliwice przez FC København. Co warte wspomnienia był to jedyny gol strzelony przez Wilczka w europejskich pucharach w barwach tego zespołu. Zdecydowaną większość swojego dorobku strzeleckiego uzbierał grając w Brøndby.

Wilczek jako zawodnik Brøndby ma na rozkładzie następujące drużyny:

  • Valur Reykjavík – trzy gole w dwumeczu I rundy eliminacji w sezonie 2016/17
  • Hibernian FC – jeden gol w pierwszym meczu II rundy eliminacji w sezonie 2016/17
  • Spartak Subotica – jeden gol w rewanżowym meczu III rundy eliminacji w sezonie 2018/19
  • KRC Genk – dwa gole w przegranym dwumeczu IV rundy eliminacji w sezonie 2018/19
  • Inter Turku – dwa gole w pierwszym meczu III rundy eliminacji w sezonie 2019/20

Poza belgijskim Genkiem w wyżej wymienionym gronie nie ma żadnych potęg. Niestety, ale Wilczek nigdy nie zdołał wywalczyć awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Z duńskimi klubami Polak miał aż pięć takich podejść. Najbliżej sukcesu Wilczek był w sezonach 2018/19 i 2020/21. Za pierwszym razem Brøndby okazało się słabsze od wspomnianego już Genku. Dwa lata później już jako zawodnik FC København pogromcą Wilczka okazała się chorwacka Rijeka. Najbardziej okazała dla Wilczka wydaje się kampania z sezonu 2016/17. Polak strzelił wówczas aż cztery gole, a jego Brøndby zdołało wyeliminować m.in. Herthę Berlin. W decydującym dwumeczu Duńczycy okazali się zdecydowanie słabsi od Panathinaïkósu. W trwającym sezonie Wilczek w końcu poznał smak fazy grupowej europejskich pucharów. W barwach FC København Wilczek zagrał dotychczas w dwóch spotkaniach fazy grupowej Ligi Konferencji Europy.

Pierwsze miejsce – 13 goli

Łukasz Teodorczyk (Lech Poznań / Dynamo Kijów – Ukraina / RSC Anderlecht – Belgia)

Obserwując obecną sytuację Łukasza Teodorczyka można czuć spory niedosyt. Statystyki niestety nie kłamią. Ostatniego gola w rozgrywkach ligowych “Teo” strzelił 17 lutego 2019 roku (jako zawodnik Udinese w rozgrywkach Serie A). Po nieudanym wypożyczeniu do belgijskiego Royal Charleroi SC 30-letni napastnik od pół roku nie dostał ani jednej szansy w Udinese. Tym bardziej warto zrobić kilka krok w tył, by spojrzeć na popisy Teodorczyka w poprzednich latach. A jest o czym pisać.

Przełomowy dla kariery Teodorczyka okazał się sezon 2013/14. W swoim pierwszym pełnym sezonie w barwach Lecha Poznań piłkarz ten w lidze strzelił aż 20 goli, a w eliminacjach Ligi Europy trzykrotnie pokonał bramkarza rywala. Szczególnie zapamiętać go mógł bramkarz FC Honka Walter Viitala, którego Teodorczyk pokonał aż dwukrotnie. Ostatniego gola zawodnik ten strzelił w pamiętnym dwumeczu III rundy eliminacyjnej  z Žalgirisem Wilno, gdy “Kolejorz” został upokorzony przez potencjalnie słabszego rywala. Na Litwie Lech przegrał 0:1, a na swoim boisku przez dłuższy czas utrzymywał się taki rezultat. W 87. minucie wyrównującego gola po zamieszaniu w polu karnym strzelił Teodorczyk. W tamtym momencie Lech do awansu potrzebował dwóch trafień. Ostatecznie padła tylko jedna po samobójczym trafieniu Luka Perić. Sam Teodorczyk bezpośrednio po spotkaniu został ukarany czerwoną kartką za przepychankę przy linii bocznej z Andriusem Veličką.

Transfer do Dynama Kijów okazał się dobrym miejscem na rozwój. Podczas dwóch lat spędzonych na Ukrainie Teodorczyk zdobył dwa mistrzostwa kraju, jeden puchar krajowy, a w rozgrywkach tamtejszej ekstraklasy strzelił dziesięć goli. W barwach Dynama Polak zagrał w sześciu spotkaniach Ligi Europy i czterech Ligi Mistrzów. Tym razem skupimy się na sezonie 2014/15, gdy po transferze z Lecha Teodorczyk strzelił trzy gole w fazie zasadniczej Ligi Europy. Pierwsze trafienie przyszło w meczu 2. kolejki fazy grupowej ze Steauą Bukareszt. Kolejne dwa gole miały miejsce w fazie pucharowej. W 1/16 finału Teodorczyk pokonał bramkarza En Avant Guingamp, a w kolejnej rundzie przyczynił się do rozgromienia Evertonu. Dynamo Kijów w sezonie 2014/15 dotarło do 1/4 finału, w którym ulegli Fiorentinie.

Gol Teodorczyka od 3:15

Biorąc pod uwagę indywidualne osiągnięcia najbardziej udanym sezonem w karierze piłkarskiej Teodorczyka był sezon 2016/17. Po transferze z Dynama do Anderlechtu “Teo” wywalczył mistrzostwo Belgii, a sam został królem strzelców rozgrywek pokonując bramkarzy rywali aż 22 razy. Równie imponująco wyglądały występy Polaka w Lidze Europy. Worek strzelecki Teodorczyk rozerwał jeszcze w eliminacjach. Po przegranej w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Rostowem Anderlecht o fazę grupową LE zmierzył się ze Slavią Praga. Belgowie oba spotkania wygrali 3:0, a Teodorczyk zaliczył w nich po jednym trafieniu. W grupie ofiarami Polaka stali się bramkarze azerskiego Qəbələ FK i niemieckiego Mainz. Podsumowując:

  • jeden gol strzelony w wygranym 3:1 meczu 1. kolejki z Qəbələ FK
  • jeden gol strzelony w zremisowanym 1:1 meczu 3. kolejki z Mainz
  • dwa gole (jeden z karnego) w wygranym 6:1 meczu 4. kolejki z Mainz
  • jeden gol w wygranym 3:1 wyjazdowym meczu 5. kolejki z Qəbələ FK.

Co ciekawe, aż trzy z pięciu bramek padło w końcówkach spotkań. Anderlecht w grupie C okazał się słabszy tylko od francuskiego AS Saint-Étienne. W fazie pucharowej Teodorczyk bramek już nie zdobywał. Jego drużyna po wyeliminowaniu Zenitu Sankt Petersburg i APOEL-u Nikozja przegrała w 1/4 finału po wyrównanym dwumeczu zakończonym dogrywką z Manchesterem United.

Bramki Teodorczyka w 1:17 i 1:33

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x