eWinner II liga: Kolejne męczarnie lidera. Status quo w czołówce

Stal Rzeszów

https://stalrzeszow.pl/

W 23. serii spotkań eWinner II ligi kolejne spotkanie pełne dramaturgii ma za sobą pierwsza w tabeli Stal Rzeszów. Ogólnie jednak zespoły plasujące się na czołowych miejscach w tabeli były zgodne i mniej lub bardziej zdecydowanie wygrały swoje spotkania. Oficjalnie już pożegnaliśmy się z GKS-em Bełchatów, który po oddaniu trzeciego walkowera został wycofany z rozgrywek.

Stal Rzeszów – Sokół Ostróda 3:2 (0:1)

Damian Michalik 49, Andreja Prokić 75, Piotr Głowacki 87 (karny) – Dawid Wojtyra 13, Sebastian Rogala 84

Stal: Wiktor Kaczorowski – Dominik Marczuk, Krystian Wrona, Łukasz Góra, Piotr Głowacki – Krzysztof Danielewicz, Bartłomiej Poczobut, Bartosz Wolski – Damian Michalik, Kacper Piątek (Samuel Kuc 46′), Andreja Prokić.

Sokół: Dominik Kąkolewski – Szymon Dowgiałło, Ernest Dzięcioł, Jan Klimek, Karol Turek – Jakub Żyznowski (Ernest Słupski 50′), Dominik Stępień (Filip Dymerski 80′), Patryk Skórecki, Łukasz Święty, Jakub Mysiorski (Sebastian Rogala 76′) – Dawid Wojtyra.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali

Straszliwie skomplikowali sobie życie w tym spotkaniu piłkarze Stali Rzeszów. Lider po 20. minutach starcia z najsłabszą drużyną ligi przegrywał 0:1 a dodatkowo grał w osłabieniu po dwóch żółtych kartkach dla swojego środkowego obrońcy Łukasza Góry. Jednocześnie Góra zaliczył chyba jedno z gorszych wejść w spotkanie w ostatnich latach na szczeblu centralnym. W 13. minucie został on z łatwością przepchany przez Dawida Wojtyrę, który następnie prostym zwodem ograł Krystiana Wronę i oddał strzał na bramkę Stali. Wiktor Kaczorowski z pierwszą próbą sobie poradził, jednak przy dobitce głową był już bezradny. Dziesięć minut później byliśmy bliscy powtórki z historii. Wojtyra ponownie przedarł się w okolice bramki, znów jego strzał obronił Kaczorowski, jednak tym razem dobitka Patryka Skóreckiego była niecelna.

Przebudzenie Stali nastąpiło po przerwie. Cztery minuty po wznowieniu gry wyrównującego gola strzelił Damian Michalik. Grający na prawym skrzydle zawodnik popisał się finezyjnym uderzeniem przy dalszym słupku. Dominik Kąkolewski wydawał się być lekko zaskoczony taką trajektorią lotu piłki. Dla Stali remis na swoim boisku z Sokołem Ostróda byłby jednoznaczny z porażką. Nie dziwi więc, że gospodarze dążyli do kompletu punktów. Znacznie przybliżył ich do tego Andreja Prokić, który w 75. minucie idealnie wybiegł za plecy obrońcy i precyzyjnym strzałem po ziemi wykończył prostopadłe dogranie od jednego z kolegów z zespołu.

Mający korzystny wynik zawodnicy Stali postanowili podać rywalowi pomocną dłoń. A konkretniej mówiąc uczynił to Samuel Kuc, który w 84. minucie w prosty sposób stracił piłkę pod własnym polu karnym. Zawodnicy Sokoła wypatrzyli w okolicach 20 metra niepilnowanego Sebastiana Rogalę. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko piłkarz precyzyjnym strzałem z dystansu pokonał Kaczorowskiego. Finalnie jednak rachunek szczęścia i pecha w przypadku Sokoła wyszedł na minus. Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry od środka ręką we własnym polu karnym zagrał Karol Turek. Piotr Głowacki takiej sytuacji nie mógł zmarnować i precyzyjnym wykonaniem rzutu karnego zapewnił Stali kolejne w tym sezonie trzy punkty.

Prócz wygranej z Sokołem, Stal w środku tygodnia wygrała w zaległym spotkaniu z Garbarnią Kraków. Na ten moment podopieczni Daniela Myśliwca przewodzą tabeli ligowej z przewagą ośmiu punktów nad drugą Chojniczanką Chojnice. Sokół wciąż jest w szalenie trudnej sytuacji. Na ten moment strata do bezpiecznej strefy wynosi aż 15 punktów.

Znicz Pruszków – Chojniczanka Chojnice 0:1 (0:1)

Artur Pląskowski 30

Znicz: Piotr Misztal – Tymon Proczek (Maksymilian Brejnak 58′), Marcin Bochenek, Igor Lewczuk, Martin Baran (Jakub Ostrowski 85′), Kamil Niewiadomski – Mateusz Możdżeń (Maciej Machalski 85′), Krystian Pomorski, Lukáš Hrnčiar, Shuma Nagamatsu (Gian Mendez 58′) – Mariusz Gabrych (Bartłomiej Kręcichwost 78′).

Chojniczanka: Kamil Broda – David Niepsuj, Marcin Grolik, Damian Byrtek, Kacper Kasperowicz, Michał Mikołajczyk (Mateusz Bartosiak 90′) – Paweł Czajkowski, Filip Karbowy (Michał Grobelny 90′), Tomasz Mikołajczak (Daniel Ściślak 79′) – Artur Pląskowski (Mateusz Cegiełka 67′), Szymon Skrzypczak (Mateusz Klichowicz 79′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

Kapitalna seria Chojniczanki Chojnice wciąż trwa. Mecz w Pruszkowie był dla podopiecznych Tomasza Kafarskiego siódmym wygranym spotkaniem z rzędu oraz już dziewiątym meczem bez porażki. Efekt tego jest zauważalny i jak najbardziej oczywisty. Chojniczanka cały czas zajmuje drugie miejsce w tabeli i utrzymuje w miarę bezpieczną, czteropunktową przewagę nad trzecim Ruchem Chorzów. Znajdującą się w dobrej dyspozycji Chojniczankę w niedzielne południe czekał niełatwy wyjazd do Pruszkowa na mecz z miejscowym Zniczem, który wygrał dwa z trzech spotkań rozegranych w 2022 roku. Zespół prowadzony przez Mariusza Misiurę w środku tygodnia przegrał w zaległym spotkaniu z Lechem II Poznań.

Po spokojnym i w miarę wyrównanym początku spotkania do głosu doszli gospodarze, którzy w 24. minucie powinni wyjść na prowadzenie. W sytuacji sam na sam zawiódł jednak Mariusz Gabrych, który przegrał pojedynek z bramkarzem Chojniczanki Kamilem Brodą. Zemściło się to bardzo szybko. W 30. minucie po zagraniu głową Marcina Grolika trzy punkty swojej drużynie zapewnił Artur Pląskowski. 28-latek od początku znajduje się w kapitalnej dyspozycji. Gol strzelony Zniczowi był jego czwartym zdobytym w ostatnich trzech spotkaniach.

Mająca korzystny wynik Chojniczanka w drugiej połowie nie forsowała specjalnie tempa. Znicz co prawda stworzył sobie kilka okazji, jednak nie ustrzegło to go przed drugą porażką z rzędu. Duża w tym zasługa dobrze dysponowanego w tym spotkaniu Kamila Brody. Pruszkowianie mieli świetną okazję, by zbliżyć się znacząco do strefy barażowej. Ich sytuacja w tabeli wciąż wygląda jednak bardzo dobrze, jeżeli weźmiemy pod uwagę walkę o utrzymanie na szczeblu centralnym – a właśnie to powinno być głównym celem Znicza na trwającą właśnie rundę wiosenną. Dwa zwycięstwa odniesione w tym roku pozwoliły na wyrobienie sobie 11 punktów przewagi nad 15. Hutnikiem Kraków.

Ruch Chorzów – Pogoń Grodzisk Mazowiecki 4:1 (1:1)

Michał Mokrzycki 45, Łukasz Janoszka 53, Daniel Szczepan 75, Daniel Choroś 79 (bramka samobójcza) – Jakub Apolinarski 10

Ruch: Jakub Bielecki – Konrad Kasolik (Bartłomiej Kulejewski 72′), Patryk Sikora, Remigiusz Szywacz – Paweł Żuk, Michał Mokrzycki, Vanja Marković (Piotr Wyroba 61′), Łukasz Janoszka (Kacper Bąk 84′), Tomasz Foszmańczyk (Filip Żagiel 73′), Jakub Malec (Tomasz Wójtowicz 61′) – Daniel Szczepan.

Pogoń: Eryk Mirus – Aleksander Theus (Michał Zimmer 90′), Rafał Zembrowski, Kacper Łoś, Mariusz Sławek – Jakub Apolinarski (Michał Sacharuk 78′), Damian Pawłowski (Daniel Choroś 72′), Jakub Kołaczek, Michał Wrzesiński (Wojciech Kalinowski 78′), Mateusz Lisowski (Maciej Bortniczuk 72′) – Jean Franco Sarmiento.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Ruchu

Ruch Chorzów w tym spotkaniu rozpędzał się bardzo powoli. Kiedy jednak podopieczni Jarosława Skrobacza weszli na właściwe tory, to z Pogoni nie było co zbierać. Zaczęło się jednak intrygująco i dość niespodziewanie. Rozochocony strzałem w słupek Daniela Szczepana w 1. minucie Ruch na moment stracił koncentrację w defensywie, co dziesięć minut później kosztowało ich gola. Spóźnienie Jakuba Malca wykorzystał Jakub Apolinarski, który otrzymał podanie z prawej strony pola karnego i pewnym uderzeniem w boczną siatkę nie dał Jakubowi Bieleckiemu szans.

Po raz kolejny w tym roku po stronie Ruchu wyróżnić trzeba Daniela Szczepana, który w ostatnich tygodniach jest zdecydowanie najlepszym strzelcem swojego zespołu. W spotkaniu z Pogonią napastnik gospodarzy dwoił się i troił, nieustannie tworząc zagrożenie pod bramką rywala. Czasami z tego wychodziło niestety więcej szkody niż pożytku. Tak było w 20. minucie, gdy Łukasz Janoszka po wrzutce z lewej strony Malca strzałem głową pokonał Eryka Mirusa. Sędziujący to spotkanie Szymon Lizak bramki jednak nie uznał dopatrując się faulu wbiegającego w okolice piątego metra Szczepana. Jeszcze w pierwszej połowie Szczepan oddał drugi strzał, po którym piłka trafiła w słupek. Mimo wszystko jednak Ruch schodził do przerwy z remisem. W 45. minucie po dośrodkowaniu Tomasza Foszmańczyka Michał Mokrzycki “na raty” pokonał Mirusa. Po jego pierwszym strzale głową futbolówka odbiła się od poprzeczki, jednak poprawka środkowego pomocnika Ruchu była już skuteczniejsza.

Dominacja miejscowych po przerwie była już absolutna. Początkowo rywalom przeciwstawiał się świetnie dysponowany, wypożyczony z Lechii Gdańsk Mirus, dla którego był to debiut w barwach Pogoni. Ostatecznie jednak 18-latek musiał skapitulować. Po raz pierwszy (w drugiej połowie) miało to miejsce w 53. minucie. Miękkie dośrodkowanie z prawego skrzydła posłał Szczepan, a wbiegający w pole karne Janoszka własnym impetem skierował piłkę w stronę bramki. Cztery minuty później piłka po raz kolejny znalazła się w bramce Pogoni, jednak Lizak dopatrzył się spalonego.

Szczepan ewidentnie miał chrapkę na gola w tym spotkaniu. W pierwszej połowie zaliczył dwa słupki, a w drugiej strzał w poprzeczkę. W końcu jednak i jemu udało się pokonać Mirusa. W 75. minucie przy absolutnej bierności rywali Szczepan wybiegł na czystą pozycję i z bliska głową skierował futbolówkę do bramki. Pierwotnie wydawało się, że i czwarta bramka dla Ruchu była jego autorstwa. Na powtórkach widać jednak wyraźnie, że futbolówkę wrzuconą z lewej strony boiska do własnej bramki pechowo skierował Daniel Choroś.

Ruch pomimo tego, że strzelił rywalowi aż cztery gole, powinien wygrać jeszcze wyżej. Ilość niewykorzystanych sytuacji momentami była wręcz zatrważająca, co w starciu z lepiej dysponowanymi rywalami może się zemścić. Ruch na ten moment pozostaje na trzeciej pozycji ze stratą czterech punktów do drugiej Chojniczanki. Pogoń natomiast jest jedną z dwóch drużyn, która w 2022 roku nie zdobyła jeszcze choćby punktu. Wysoka porażka w Chorzowie spowodowała spadek na 16. miejsce w tabeli. Dotychczasowa dyspozycja oraz obfita strata do bezpiecznej strefy może pogrzebać nadzieję podopiecznych Krzysztofa Chrobaka na utrzymanie się na szczeblu centralnym. Zanim jednak Pogoń spadnie, z pracą pożegnać może się sam trener. Przesłanki ku temu są bardzo silne – beniaminek z Grodziska Mazowieckiego przegrał sześć spotkań z rzędu.

Hutnik Kraków – Lech II Poznań 1:2 (0:1)

Dominik Zawadzki 54 (karny) – Maksymilian Pingot 8, Tymoteusz Klupś 73 (karny)

Hutnik: Arkadiusz Leszczyński – Adrian Basta, Daniel Hoyo-Kowalski, Sebastian Zalepa, Szymon Stasik (Filip Becht 59′) – Mateusz Wyjadłowski, Dominik Zawadzki, Patryk Kieliś (Miłosz Drąg 65′), Krzysztof Świątek (Łukasz Skrzypek 76′), Sławomir Chmiel (Ilias El Bouh 65′) – Michał Kitliński (Krystian Lelek 76′).

Lech II: Bartosz Mrozek – Jakub Zagórski, Adrian Laskowski, Maksymilian Pingot, Krystian Palacz – Tymoteusz Klupś (Filip Wilak 75′), Łukasz Norkowski (Artur Marciniak 84′), Eryk Kryg (Patryk Gogół 61′), Maksym Czekała (Igor Kornobis 75′), Jakub Antczak (Norbert Pacławski 61′) – Łukasz Spławski.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Lecha II

Rezerwy Lecha Poznań mają za sobą bardzo udany tydzień. W środku tygodnia w zaległym spotkaniu podopieczni Artura Węski pokonali na swoim terenie Znicza Pruszków. Zaledwie trzy dni później poznaniacy wyjechali do Krakowa na spotkanie z walczącym o ligowy byt Hutnikiem. Spotkanie zostało zdominowane przez stałe fragmenty gry, po których padły wszystkie trzy gole.

Od 8. minuty wszystko układało się niezwykle korzystnie dla gości. W 8. minucie po skutecznym, ale też i widowiskowym rozegraniu rzutu rożnego strzałem głową Arkadiusza Leszczyńskiego pokonał Maksymilian Pingot. Co warte dostrzeżenia, jest to zaledwie 18-letni środkowy obrońca, który jest podstawowym zawodnikiem klubu występującego na szczeblu centralnym. Na polskim podwórku jest to rzecz wręcz niespotykana. Lech mógł wyprowadzić w pierwszej połowie jeszcze przynajmniej jeden cios, którym powaliłby Hutnika na deski. Najbliżej tego był Łukasz Spławski, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam.

Przyjezdni oddali prowadzenie na własne życzenie. I to nie tylko ze względu na nieskuteczność, ale także fatalny w skutkach bład w wyprowadzaniu piłki z 50. minuty. Przechwyt Hutnika na połowie rywala spowodował lawinę niefortunnych zdarzeń, których efektem był faul Adriana Laskowskiego w polu karnym i wyrównujące trafienie z jedenastu metrów Dominika Zawadzkiego. Zmagania w tym spotkaniu zamknęli wspólnie Spławski i Klupś. Ten pierwszy został sfaulony w polu karnym przez Sebastiana Zalepę, natomiast Klupś wygrał wojnę nerwów z Leszczyńskim.

Sytuacja Lecha II w tabeli staje się coraz lepsza. Zajmująca piąte miejsce drużyna z Poznania osiągnęła już pięciopunktową przewagę nad siódmym zespołem w tabeli i coraz poważniej może myśleć o potencjalnej walce o awans na zaplecze PKO Ekstraklasy. Rzecz jasna byłby to pierwszy taki przypadek w historii polskiego futbolu. Hutnik natomiast wciąż znajduje się w dużych tarapatach. Po rozegraniu 23. spotkań ich strata do bezpiecznej strefy wynosi dziesięć punktów.

Motor Lublin – Olimpia Elbląg 1:0 (0:0)

Damian Sędzikowski 88

Motor: Sebastian Madejski – Filip Wójcik, Bartosz Zbiciak, Maksymilian Cichocki, Kamil Rozmus (Paweł Moskwik 84′) – Piotr Ceglarz, Jakub Świeciński (Damian Sędzikowski 59′), Tomasz Kołbon (Maciej Firlej 73′), Tomasz Swędrowski, Jakub Kosecki (Adam Ryczkowski 72′) – Michał Fidziukiewicz.

Olimpia: Andrzej Witan – Łukasz Sarnowski, Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger, Miłosz Kałahur – Jan Sienkiewicz (Marcin Czernis 90′), João Guilherme, Hubert Krawczun – Dominik Kozera (Szymon Stanisławski 90′), Piotr Kurbiel (Marcin Bawolik 75′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Motoru

Widowiskowej gry w Lublinie w 2022 roku jeszcze nie uświadczono. Nie jest to jednak specjalnie istotne w momencie, gdy spojrzymy na dotychczasową formę zespołu prowadzonego przez Marka Saganowskiego. Motor w tym roku jako jeden z dwóch zespołów sięgnął po komplet punktów i wygrał cztery ostatnie mecze z rzędu. W poprzednich starciach z Pogonią Siedlce i Hutnikiem Kraków były to skromne, jednobramkowe zwycięstwa. Nie inaczej było w spotkaniu z wyżej notowaną Olimpią Elbląg. Tym razem jednak dodatkową dramaturgię stworzył moment strzelenia decydującego gola.

Pierwsza połowa szczególnie widowiskowa nie była, jednak na Arenie Lublin były “momenty”. Po stronie gospodarzy zagrożenie poszło głównie po strzale głową Michała Fidziukiewicza i dwóch nieudanych próbach Jakuba Koseckiego. Po drugiej stronie boiska zakotłowało się w 23. minucie, gdy Sebastian Madejski odbił przed siebie mocny strzał z dystansu Piotra Kurbiela. Uwagę licznie skupionych kibiców na Arenie Lublin w 72. minucie wzbudził Piotr Ceglarz. Jego mocne uderzenie z dystansu w świetnym stylu obronił Andrzej Witan. Dwie minuty później bramkarz Olimpii powstrzymał strzał głową Damiana Sędzikowskiego. W końcówce o ostatecznym wyniku spotkania zadecydował pojedynek między wyżej wymienioną dwójką, lecz tym razem rezultat tego starcia był odmienny.

W 89. minucie po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Pawła Moskwika z bliska w poprzeczkę głową trafił Adam Ryczkowski. Do odbitej piłki przytomnie ruszył Sędzikowski, który głową popisał się skuteczną dobitką. Przytomnością umysłu zachował się w tej sytuacji również stojący przy słupku Michał Fidziukiewicz. Lider klasyfikacji strzelców eWinner II ligi widząc, że piłka zmierza do siatki nie ruszył jej, minimalizując tym samym ryzyko odgwizdania pozycji spalonej.

Sytuacja Motoru w tabeli wciąż jest taka sama. Drużyna prowadzona przez Marka Saganowskiego zajmuje czwarte miejsce i do drugiej Chojniczanki traci osiem punktów. Olimpia natomiast została wypchnięta przez Wigry Suwałki poza TOP6. Strata do szóstej pozycji wciąż jest jednak minimalna.

Śląsk II Wrocław – Garbarnia Kraków 0:4 (0:1)

Michal Klec 38 (karny), 54 (karny), Michał Feliks 75, Grzegorz Marszalik 90

Śląsk II: Maksymilian Boruc – Łukasz Gerstenstein (Igor Maruszak 84′), Patryk Caliński, Mateusz Stawny (Mateusz Młynarczyk 69′), Mariusz Pawelec, Michał Szmigiel – Piotr Samiec-Talar (Karol Borys 84′), Adrian Bukowski, Javier Ajenjo Hyjek, Przemysław Bargiel (Mariusz Idzik 68′) – Sebastian Bergier (Jehor Macenko 85′).

Garbarnia: Dorian Frątczak – Bartłomiej Purcha (Grzegorz Marszalik 71′), Mateusz Kardas, Donatas Nakrošius, Mateusz Bartków – Daniel Morys, Mateusz Nowak, Michal Klec, Kacper Duda (Wiktor Szywacz 71′), Kacper Rogoziński (Michał Feliks 66′) – Kamil Kuczak (Dawid Malik 80′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Śląska II

Spotkanie to podważyło wszelkie próby oceny potencjału danych drużyn na podstawie wyników ostatnich spotkań ligowych. Z jednej strony boiska mieliśmy rezerwy Śląska Wrocław, które przed chwilą rozbiły na wyjeździe aż 4:0 mocne rezerwy Lecha Poznań. Z drugiej zaś strony była Garbarnia, która w dwóch tegorocznych spotkaniach nie zdołała strzelić ani jednego gola, tracąc przy okazji aż cztery. Jak się to starcie ostatecznie skończyło, idealnie oddaje wynik.

136 kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Oporowskiej bardzo szybko miały flashbacki z pewnego sierpniowego popołudnia ubiegłego roku, gdy Garbarnia rozbiła Śląsk II aż 6:1. Tym razem wynik nie był aż tak drastyczny, jednak wciąż stanowiący plamę na wizerunku solidnego ligowca. Pierwsze fragmenty meczu nie wskazywał na tak dużą klęskę miejscowych. W ich szeregach szczególnie aktywny był Sebastian Bergier, który oddal kilka strzałów na bramkę Doriana Frątczaka. Najbliżej szczęścia najlepszy strzelec Śląska II był w okolicach pierwszego kwadransu, gdy po jego uderzeniu z rzutu wolnego futbolówka obiła poprzeczkę.

Przełomowym momentem tego spotkania były przewinienia we własnym polu karnym Michała Szmigla i Mateusza Stawnego, po których dwukrotnie strzałami z jedenastu metrów pokonał Michal Klec. Miejscowi mieli wątpliwości zwłaszcza co do drugiego rzutu karnego. Stawny zaledwie klepnął w plecy rywala, który znajdował się stosunkowo daleko od piłki i przewrócił się w momencie, gdy dojście do piłki było mocno niepewne. W ostatnim kwadransie Garbarnia dobiła rywala, w czym spory udział miał Michał Feliks. Wprowadzony z ławki pomocnik najpierw strzałem głową pokonał Maksymiliana Boruca, a w doliczonym czasie gry dobrym podaniem obsłużył Grzegorza Marszalika.

Piłkarzy Śląska za to spotkanie krytykować trzeba. Sporą okolicznością łagodzącą jest jednak zmiana trenera, która dokonała się w ostatnich dniach. Dotychczasowy trener Śląska II Krzysztof Wołczek został na stałe włączony do sztabu szkoleniowego pierwszego zespołu, w którym będzie jednym z asystentów Piotra Tworka. W spotkaniu z Garbarnią zespół poprowadził Dawid Gomola. Była to jednak tylko opcja tymczasowa. Jak informują liczni dziennikarze nowym trenerem Śląska II ma zostać Arkadiusz Bator, który jeszcze w niedzielę zadebiutował jako trener trzecioligowych rezerw Miedzi Legnica. We Wrocławiu Bator jest doskonale znany, wszak przez lata pracował w akademii tego klubu.

Sytuacja w okolicach miejsc dających prawo gry w barażach o awans do Fortuna I ligi wciąż jest bardzo ciekawa. Na ten moment minimalnie bliżej szóstego miejsca jest Garbarnia, której strata do Wigier Suwałki wynosi zaledwie dwa punkty. Wrocławianie tracą z kolei tylko trzy punkty do miejsca dającego prawo gry w barażu o awans do Fortuna I ligi. Tak więc sprawa jest jeszcze jak najbardziej otwarta, co zapowiada nam szalenie interesujące tygodnie w eWinner II lidze.

Radunia Stężyca – Wigry Suwałki 1:3 (1:2)

Jan Kopania 5 – Mateusz Lewandowski 30, Tomasz Lewandowski 37, Michał Żebrakowski 90

Radunia: Kacper Tułowiecki – Dmytro Baszłaj, Sebastian Murawski, Rafał Kosznik – Jan Kopania (Kuba Lizakowski 62′), Jakub Letniowski, Sebastian Deja (Maciej Orłowski 67′), Wojciech Łuczak (Damian Szuprytowski 62′), Radosław Stępień, Bartosz Kuźniarski (Jakub Witek 67′) – Dawid Retlewski (Janusz Surdykowski 74′).

Wigry: Hieronim Zoch – Kacper Michalski, Bojan Gvozdenović, Tomasz Lewandowski, Rudinilson, Patryk Mularczyk – Mariusz Rybicki (Michał Żebrakowski 69′), Mikołaj Łabojko, Bartłomiej Babiarz (Werick Caetano 83′), Mateusz Lewandowski (Kōsei Iwao 88′) – Mateusz Sowiński (Bartosz Prętnik 83′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Wigier

Zapowiadało się na przełamanie, ale skończyło się tak jak w dwóch poprzednich spotkaniach eWinner II ligi. Radunia rozpoczęła rok w strefie barażowej, a po trzeciej porażce z rzędu spadła już na 10. pozycję w tabeli. Dystans do szóstego miejsca w dalszym ciągu nie jest duży, jednak forma beniaminka pozostawia bardzo dużo do życzenia, co poddaje w wątpliwość marsz w górę tabeli w następnych tygodniach.

Początek dawał gospodarzom duże nadzieje. Już w 5. minucie przy pierwszej możliwej okazji Radunię na prowadzenie wyprowadził Jan Kopania. Co warte odnotowania, była to dopiero pierwsza bramka strzelona przez ten zespół w 2022 roku. Z czasem jednak goście zaczęli dochodzić do głosu. Radunia miała sposobność, by pójść za ciosem, jednak świetną postawę prezentował Hieronim Zoch. Golkiper Wigier zaimponował zwłaszcza przy uderzeniu z rzutu wolnego Wojciecha Łuczaka. Świetnej okazji nie wykorzystał również Dawid Retlewski.

Wigry zdołały przeczekać moment szturmu rywala, a jeszcze przed przerwą potrafili odrobić straty z nawiązką. Prognozą ciężkiego i pracowitego spotkania dla Kacpra Tułowieckiego były m.in. strzały Mateusza Lewandowskiego. Wypożyczony z Wisły Płock 22-latek początkowo nie potrafił pokonać bramkarza rywali. Szczęście dopisało mu w 30. minucie, gdy Lewandowski precyzyjną główką wykończył dośrodkowanie Kacpra Michalskiego. Siedem minut później Wigry prowadziły już 2:1. Po wrzutce w pole karne z rzutu wolnego piłkę do bramki z najbliższej odległości wepchnął Tomasz Lewandowski.

Po przerwie impet jednych i drugich znacznie osłabł. Radunia przez drugie 45 minut nie sprawiała wrażenia zespołu zdolnego do odrobienia strat. Nie oznacza to jednak, że gospodarze nie mogli tego spotkania choćby zremisować. W doliczonym czasie gry świetną okazję do uratowania swojego zespołu miał Janusz Surdykowski, który jednak minimalnie przestrzelił. Chwilę po tej sytuacji Michał Żebrakowski zamknął ten mecz wykorzystując podanie Wericka Caetano. Wigry tym samym wciąż pozostają niepokonane w 2022 roku, czego skutkiem jest awans na szóste miejsce w tabeli.

Wisła Puławy – KKS 1925 Kalisz 1:3 (0:1)

Błażej Cyfert 88 – Adrian Łuszkiewicz 43, Bartłomiej Putno 58, Piotr Giel 79

Wisła: Bartłomiej Gradecki – Jan Flak (Krystian Bracik 87′), Łukasz Wiech, Błażej Cyfert, Dominik Cheba (Lukáš Kubáň 46′) – Carlos Daniel, Maciej Kona, Krystian Puton – Dominik Banach (Kacper Kondracki 59′), Adrian Paluchowski (Emil Drozdowicz 73′), Bartłomiej Bartosiak (Stefan Ilić 59′).

KKS 1925: Mateusz Górski – Jakub Głaz, Przemysław Stolc, Mateusz Gawlik, Jakub Staszak – Bartłomiej Putno (Nikodem Zawistowski 64′), Adrian Łuszkiewicz (Andrzej Kaszuba 64′), Michał Borecki, Néstor Gordillo (Mateusz Wysokiński 83′), Daniel Kamiński (Kamil Koczy 64′) – Mateusz Majewski (Piotr Giel 74′).

Przedmeczowy typ: remis

Na zakończenie 23. kolejki spotkań eWinner II ligi KKS 1925 Kalisz odniósł cenne zwycięstwo w Puławach, które pozwala im znacząco oddalić się od strefy spadkowej. Podopieczni Bogdana Zająca wygrali tym samym drugie spotkanie w tym roku, a już dziewiąte w całym sezonie.

Od pierwszych minut z dobrej strony pokazywali się obaj bramkarze. Bartłomiejowi Gradeckiemu na początku sporo problemów sprawiał grający na prawym skrzydle Bartłomiej Putno. Golkiper Wisły był jednak skoncentrowany i jednym odważnym wyjściem z bramki i jedną interwencją ratował swoją drużynę przed utratą bramki. Na pochwały zasługuje także Mateusz Górski. Sprawdzony przed sezonem z Puszczy Niepołomice 22-latek popisał się skutecznymi obronami przy uderzeniu z dystansu Macieja Kony i strzale z ostego kąta Adriana Paluchowskiego.

Dobry czas Gradeckiego jednak nie trwał wiecznie. Golkiper Wisły w przeciągu kilkunastu minut gry wpuścił dwa gole, co miało niebagatelny wpływ na przebieg spotkania. Ciężko jednak mieć do niego pretensje przy tych strzałach, które wydawały się bardzo trudne do obrony. W 43. minucie precyzyjnym, płaskim uderzeniem zza pola karnego popisał się Adrian Łuszkiewicz. 13 minut po przerwie Néstor Gordillo posłał precyzyjne dośrodkowanie wprost na głowę Putny, który sprytnym, kozłującym strzałem pokonał Gradeckiego. Na domiar złego dla gospodarzy, tuż przed przerwą z powodu kontuzji boisko opuścić musiał Dominik Cheba.

Kolejne minuty tylko wskazywały na nieuchronne rozstrzygnięcie w postaci zdecydowanej wygranej KKS-u 1925. Sam Gordillo do asysty chciał dorzucić gola, jednak nie wykorzystał dwóch świetnych sytuacji. Szczególnie szkoda tej pierwszej z 65. minuty, gdy z kilku metrów strzelił wysoko ponad bramkę. Przy drugiej próbie Hiszpana oraz Mateusza Majewskiego. Światełkiem nadziei dla gospodarzy mógł być strzał Kony, jednak futbolówkę zmierzającą w kierunku “okienka” bramki KKS-u 1925 umiejętnie na róg sparował Górski. W końcówce obserwowaliśmy wymianę ciosów, po której przypieczętowane zostało zwycięstwo przyjednych. Najpierw serię błędów i przechwyt na środku boiska strzałem po ziemi wykończył Piotr Giel. W 88. minucie po zgraniu głową honorowego gola dla Wisły strzelił Błażej Cyfert. Kopnięta przez niego piłka odbiła się jeszcze od interweniującego Mateusza Gawlika. Ta jednak nie zmienła lotu na piłki na tyle, byśmy mogli mówić o samobójczym trafieniu.

Po tym spotkaniu KKS 1925 awansował na 11. miejsce i ma już 12 punktów przewagi nad strefą spadkową. Taka zaliczka daje już pewien komfort bezpieczeństwa kaliszanom i pozwala nieśmiało spoglądać w górę tabeli. Nie jest do końca nieuzasadnione, gdyż zespół Bogdana Zająca do szóstych Wigier Suwałki wynosi tylko pięć punktów. Jedno “oczko” więcej do TOP6 traci Wisła, która po 23. serii spotkań znajduje się tuż pod swoim poniedziałkowym rywalem.

Spotkanie Pogoni Siedlce z GKS-em Bełchatów w czwartek zostało ostatecznie odwołane. Dzień później klub z Bełchatowa oficjalnie poinformował o wycofaniu swojego zespołu z eWinner II ligi. Tak naprawdę była to jedynie formalność. Regulamin jasno wskazuje, że drużyna, która trzykrotnie nie przystąpi do rozegrania spotkania, zostanie automatycznie wycofana z rozgrywek. Zarówno odwołane wcześniej mecze z Śląskiem II Wrocław, Hutnikiem Kraków i Pogonią Siedlce, jak i wszystkie kolejne mecze zostały zweryfikowane jako walkowery na korzyść przeciwników. GKS został automatycznie przeniesiony na ostatnią pozycję w tabeli. Oznacza to, że znamy już jednego ze spadkowiczów.

Tabela eWinner II ligi po 23. kolejce

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 23. kolejce

1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) – 16 goli

2.) Maciej Górski (Pogoń Siedlce) – 11 goli

3.) Damian Michalik (Stal Rzeszów) – 10 goli

4.) Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz) – 9 goli

5.) Sebastian Bergier (Śląsk II Wrocław), Carlos Daniel (Wisła Puławy), Krzysztof Danielewicz (Stal Rzeszów), Jean Franco Sarmiento (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Michal Klec (Garbarnia Kraków), Adrian Paluchowski (Wisła Puławy), Artur Pląskowski (Chojniczanka Chojnice), Daniel Szczepan (Ruch Chorzów) – 8 goli

6.) Michał Feliks (Garbarnia Kraków), Tomasz Foszmańczyk (Ruch Chorzów), Mariusz Gabrych (Znicz Pruszków), Tomasz Mikołajczak (Chojniczanka Chojnice), Michał Mokrzycki (Ruch Chorzów), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice) – 7 goli

Terminarz 24. kolejki eWinner II ligi

19 marca (sobota)

Sokół Ostróda – Radunia Stężyca, godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2

Wigry Suwałki – Wisła Puławy, godz. 14:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: X2

Garbarnia Kraków – Hutnik Kraków, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1

KKS 1925 Kalisz – Znicz Pruszków, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2

Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Śląsk II Wrocław, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2

Olimpia Elbląg – Stal Rzeszów, godz. 19:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 2

20 marca (niedziela)

Lech II Poznań – Pogoń Siedlce, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: 1

21 marca (poniedziałek)

Chojniczanka Chojnice – Ruch Chorzów, godz. 18:15, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, Typ: X2

GKS Bełchatów – Motor Lublin 0:3 – walkower. GKS został wycofany z rozgrywek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.