eWinner II liga: Czołówka bez potknięć

Źródło: PZPN

Nieco rozciągnięta 26. seria spotkań eWinner II ligi nie przyniosła nam wielu nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Przynajmniej na szczycie ligowej tabeli. Na uwagę zasługuje postawa Sokoła Ostróda, który w dramatycznych okolicznościach uratował cenny jeden punkt w starciu ze Zniczem Pruszków.

Chojniczanka Chojnice – Hutnik Kraków 3:2 (0:1)

Artur Pląskowski 48 (karny), Sam van Huffel 70, Sebastian Olszewski 89 – Krzysztof Świątek 4, Krystian Lelek 88

Chojniczanka: Kamil Broda – Sebastian Olszewski, Marcin Grolik, Damian Byrtek, Michał Grobelny (Mateusz Bartosiak 90′), Michał Mikołajczyk – Sam van Huffel (Mateusz Cegiełka 90′), Paweł Czajkowski, Łukasz Wolsztyński (Filip Karbowy 68′) – Artur Pląskowski (Mateusz Klichowicz 78′), Szymon Skrzypczak (Tomasz Mikołajczak 68′).

Hutnik: Bartłomiej Frasik – Szymon Stasik (Adrian Basta 46′), Daniel Hoyo-Kowalski, Adrian Jurkowski, Tomasz Jaklik – Mateusz Wyjadłowski (Michał Kitliński 73′), Patryk Kieliś (Samuel Łapczyński 85′), Kacper Andrzejewski, Krzysztof Świątek (Dominik Zawadzki 46′), Elorhan (Krystian Lelek 67′) – Sławomir Chmiel.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Chojniczanki

Dawno nikt nie sprawił Chojniczance tak dużo problemów, jak rozpaczliwie walczący o utrzymanie na szczeblu centralnym Hutnik Kraków. Podopieczni Tomasza Kafarskiego koniec końców dopięli swego, jednak postawa gości jest warta docenienia.

524 sympatyków futbolu, którzy postanowili spędzić sobotni wieczór na stadionie w Chojnicach, bardzo szybko doznało niemałego szoku. Skazywany na pożarcie Hutnik wyszedł na prowadzenie już w 4. minucie spotkania. Po wyrzucie piłki z autu Szymon Stasik na prawym skrzydle zamieszał dryblingiem rywala i dośrodkował futbolówkę na bliższy słupek. Tam po zgraniu piętą Krzysztof Swiątek stanął na piątym metrze przed wyśmienitą okazją, której nie zmarnował.

Przez całą pierwszą połowę Chojniczanka miała spory problem ze sforsowaniem defensywy Hutnika, która przytomnie się ustawiała i neutralizowała zagrożenie. Koniec końców nie mogło to trwać wiecznie. Już w 67 sekundzie drugiej połowy Adrian Basta sfaulował w polu karnym jednego z zawodników Chojniczanki, za co Konrad Aluszyk podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Artur Pląskowski i strzelił swojego 11. gola w tym sezonie eWinner II ligi.

Swoje konsekwencje miała sytuacja z 62. minuty, gdy sędzia Aluszyk zgłosił niedyspozycję zdrowotną. Po kilku minutach na murawie zastąpił go sędzia techniczny Piotr Wiśniewski. Może to przypadek, może nie, ale siedem minut po tej przerwie Hutnik stracił drugą bramkę. Grający zazwyczaj w środku defensywy Marcin Grolik znalazł się na przedpolu bramki gości i popisał się świetnym dośrodkowaniem na głowę Sama van Huffela, który wykończył całą akcję z godną pochwały precyzją i wyczuciem czasu.

Hutnik jednak nie spękał na robocie i pomimo niekorzystnego rozwoju sytuacji zdołał napsuć rywalowi jeszcze wiele krwi. Świetne wejście do pierwszego zespołu krakowian notuje Krystian Lelek. 19-latek przed tygodniem strzelił gola na wagę zwycięstwa w meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Tym razem wprowadzony z ławki napastnik wygrał pojedynek główkowy z rywalem i w 88. minucie doprowadził do wyrównania. Radość przyjezdnych nie trwała nawet minuty. Hutnika pogrążył jego były zawodnik. Sebastian Olszewski po dograniu Filipa Karbowego skierował futbolówkę do bramki z bliska.

Sytuacja Chojniczanki w tabeli jest niezmienna. Wciąż jej strata do liderującej Stali Rzeszów wynosi dziesięć punktów. Jednocześnie zespół prowadzony przez Tomasza Kafarskiego utrzymuje czteropunktową zaliczkę nad Ruchem Chorzów. Kolejne zwycięstwo to kolejny krok w drodze do powrotu na zaplecze PKO Ekstraklasy. O ile w przypadku Chojniczanki czas działa na jej korzyść, to sytuacja Hutnika jest dokładnie odwrotna. Drużyna z Krakowa wciąż zajmuje miejsce w strefie spadkowej, a strata do bezpiecznej strefy w dalszym ciągu jest wysoka.

Stal Rzeszów – Wisła Puławy 2:0 (2:0)

Bartłomiej Poczobut 7, Andreja Prokić 31

Stal: Wiktor Kaczorowski – Franciszek Polowiec, Łukasz Góra, Paweł Oleksy, Piotr Głowacki – Krzysztof Danielewicz, Bartłomiej Poczobut, Bartosz Wolski – Damian Michalik, Kacper Sadłocha (Patryk Małecki 75′), Andreja Prokić.

Wisła: Bartłomiej Gradecki – Dominik Cheba (Jan Flak 46′), Błażej Cyfert, Krystian Bracik, Ariel Wawszczyk – Dominik Banach (Stefan Ilić 46′), Krystian Puton, Maciej Kona (Bartłomiej Bartosiak 86′), Ednilson Furtado (Emil Drozdowicz 58′) – Adrian Paluchowski (Kacper Kondracki 75′), Carlos Daniel.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Stali

Stal Rzeszów w spotkaniu z Wisła Puławy po raz kolejny w tym sezonie dała pokaz pragmatyzmu. Lider w pierwszej połowie dwukrotnie skutecznie skontrował swojego rywala, co dało mu prowadzenie. Po przerwie podopieczni Daniela Myśliwca w pełni kontrolowali przebieg spotkania, nie pozwalając Wiśle na strzelenie choćby honorowego gola.

Z początku gra Wisły mogła się podobać. Nawet tuż przed pierwszą bramką dla Stali jeden z zawodników Wisły posłał groźną centrę z lewego skrzydła. Całe zagrożenie zdołał oddalić Wiktor Kaczorowski. Po chwili futbolówka znalazła się na prawym skrzydle, gdzie przytomnością umysłu wykazał się Damian Michalik. Jeden z trzech napastników Stali dostrzegł niekrytego Bartłomieja Poczobuta, który otworzył wynik meczu.

Michalik po raz drugi błysnął w 31. minucie. Tym razem prawy skrzydłowy otrzymał prostopadłe podanie od Franciszka Polowca, co poprzedzone zostało dobrym odbiorem 19-latka. Michalik wygrał pojedynek biegowy z Arielem Wawszczykiem, a następnie dograł wprost na głowę Andrei Prokicia. Serb z polskim paszportem dopełnił formalności, wbijając futbolówkę z bliska do bramki.

W pierwszej połowie Wisła potrafiła jeszcze stworzyć zagrożenie pod bramką Stali. W 27. minucie interweniować po groźnym strzale Adriana Paluchowskiego musiał Kaczorowski. Ogólnie rzecz biorąc gospodarze zabili ten mecz. W drugiej połowie grali bardzo spokojnie i zachowawczo, nie starając się narzucać zbyt wysokiego tempa. W tym momencie trzeba wrzucić kamyczek do ogródka Wisły. Rywal oddał im możliwość na prowadzenie gry, jednak przyjezdni nie bardzo potrafili z tego skorzystać. Dlatego też Stal jest liderem z dziesięcioma punktami przewagi nad drugim zespołem, a Wisła Puławy obecnie jest w środku tabeli z w miarę bezpieczną przewagą nad strefą spadkową.

Wigry Suwałki – Ruch Chorzów 0:2 (0:1)

Piotr Stępień 10, Tomasz Foszmańczyk 46

Wigry: Hieronim Zoch – Kacper Michalski, Bojan Gvozdenović (Michał Żebrakowski 72′), Tomasz Lewandowski, Rudinilson, Patryk Mularczyk – Mariusz Rybicki (Kōsei Iwao 63′), Mikołaj Łabojko, Bartłomiej Babiarz (Werick Caetano 64′), Mateusz Sowiński (Bartosz Prętnik 72′) – Mateusz Lewandowski (Denis Gojko 80′).

Ruch: Jakub Bielecki – Filip Nawrocki, Rusłan Zubkow, Remigiusz Szywacz – Paweł Żuk (Przemysław Szkatuła 84′), Michał Mokrzycki, Patryk Sikora, Tomasz Foszmańczyk (Filip Żagiel 84′), Tomasz Wójtowicz (Jakub Malec 90′) – Łukasz Janoszka (Kacper Bąk 90′), Piotr Stępień (Piotr Wyroba 80′).

Przedmeczowy typ: remis lub zwycięstwo Ruchu

Trudny wyjazd do Suwałk niejednej drużynie sprawił już trudności. Ruch Chorzów jednak nie zawiódł i po dobrym spotkaniu wywiózł z polskiego “biegunu zimna” komplet punktów, umacniając się tym samym na najniższym stopniu podium.

Chorzowianie wyszli na ten mecz bez swojego najlepszego strzelca Daniela Szczepana, który musiał odbyć jeden mecz pauzy za uzbieranie czterech żółtych kartek. Zastąpił go sprowadzony ze Ślęzy Wrocław Piotr Stępień. 24-latek wykorzystał swoją szansę i już w 10. minucie strzelił premierowego gola w barwach “Niebieskich”. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i podbiciu piłki przez Michała Mokrzyckiego w okolice “piątki” wbiegł niepilnowany Stępień, który pokonał Zocha. Napastnik Ruchu zrewanżował się tym samym bramkarzowi Wigier za sytuację z 3. minuty, gdy lepszy okazał się Zoch.

W 19. minucie w polu karnym Ruchu z rywalami zabawił się Mateusz Sowiński. Lewy pomocnik Wigier na małej przestrzeni ograł kilku rywali, jednak z ostrego kąta strzelił wprost w Jakuba Bieleckiego. Prawdziwych cudów Bielecki dokonał jednak w 34. minucie. Golkiper Ruchu świetnie interweniował po trzech następujących po sobie uderzeniach piłkarzy gospodarzy. W dobrej dyspozycji znajdował się także Zoch, który prócz interwencji po strzale Stępnia na początku meczu, zaimponował również obroną mocnego strzału z powietrza Łukasza Janoszki.

Przy uderzeniu Tomasza Foszmańczyka na początku drugiej połowy bramkarz Wigier był już bezradny. Doświadczony pomocnik Ruchu w 25 sekundzie drugiej połowy finezyjnym lobem przechytrzył Zocha. Po straceniu drugiego gola miejscowi stracili animusz. Ruch z kolei mógł wygrać to spotkanie jeszcze wyżej, jednak Zoch popisał się kolejnymi obronami strzałów Stępnia i Filipa Żagla.

Ruch pozostaje na trzecim miejscu i wciąż ma cztery punkty straty do drugiej Chojniczanki. Podopieczni Jarosława Skrobacza utrzymują dwupunktową przewagę nad czwartym Motorem Lublin. Pomimo porażki Wigry utrzymały się na szóstym miejscu i utrzymują skromną, jednopunktową zaliczkę nad siódmą Olimpią Elbląg.

Sokół Ostróda – Znicz Pruszków 2:2 (0:1)

Arturo Lías 74, Sebastian Rogala 90 – Igor Lewczuk 39, Bartłomiej Kręcichwost 79

Sokół: Paweł Rabin – Szymon Dowgiałło, Sebastian Rogala, Jan Klimek (Filip Dymerski 14′), Ernest Dzięcioł (Karol Turek 83′) – Jakub Mysiorski (Arturo Lías 31′), Łukasz Święty, Kamil Kurowski, Patryk Skórecki, Ernest Słupski – Sebastian Rugowski (Jakub Żyznowski 84′).

Znicz: Piotr Misztal – Michał Orzechowski, Marcin Bochenek, Igor Lewczuk, Martin Baran, Kamil Niewiadomski – Maciej Machalski (Mateusz Możdżeń 78′), Krystian Pomorski, Lukáš Hrnčiar – Shuma Nagamatsu (Tymon Proczek 82′), Mariusz Gabrych (Bartłomiej Kręcichwost 69′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Znicza

Wreszcie. Sokół Ostróda już kilkukrotnie w tym sezonie był o włos od zdobycia choćby jednego punktu, by ostatecznie stracić wszystko w samej końcówce spotkania. W szalonym, pełnym dramaturgii spotkaniu ze Zniczem Pruszków, ostatnia drużyna ligi przynajmniej chwilowo odmieniła swój los. Niestety dla nich, ten jeden punkt stanowi zaledwie kroplę w morzu potrzeb.

W pierwszej połowie meczu Sokół miał sporo pecha. Gospodarze na początku meczu mogli objąć prowadzenie, jednak niecelnie głową z kilku metrów uderzał Kamil Kurowski. Trener Sokoła Wojciech Figurski już w pierwszej połowie musiał przeprowadzić dwie zmiany spowodowane kontuzjami. Najpierw plac gry opuścił środkowy obrońca Jan Klimek, a niewiele ponad kwadrans później dołączył do niego prawoskrzydłowy Jakub Mysiorski. Na domiar złego, w 39. minucie Znicz wyszedł na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Martina Barana i przedłużeniu piłki głową Marcina Bochenka strzałem z bliska Pawła Rabina pokonał Igor Lewczuk. Dla dwukrotnego reprezentanta Polski i czterokrotnego mistrza Polski było to pierwsze trafienie w barwach Znicza na boiskach eWinner II ligi. Prowadzenie przyjezdnych do szatni mogło być jeszcze wyższe, jednak po prostej stracie w środku pola strzał Lukáša Hrnčiara w ostatniej chwili zablokował Filip Dymerski.

W drugiej połowie Znicz miał ogromną szansę, by odskoczyć gospodarzom na dwubramkowe prowadzenie. W 65. minucie jednak Mariusz Gabrych nie wygrał pojedynku sam na sam z Rabinem strzelając w słupek. Zemściło się to na Zniczu w 74. minucie, a towarzyszyły temu kuriozalne okoliczności. Po nieudanym górnym zagraniu jeden z defensorów gości wycofał piłkę do swojego bramkarza. Piotr Misztal zwlekał jednak zbyt długo z wybiciem piłki, a gdy już to zrobił, to jego zagranie zablokował Arturo Lías, strzelając w ten sposób wyrównującego gola.

Sokół chwilę później chciał pójść za ciosem. W sytuacji sam na sam z bramkarzem strzał z ostrego kąta oddał Ernest Słupski. Lewy skrzydłowy gospodarzy ostatecznie strzelił tylko w słupek. Ta sytuacja zemściła się bardzo szybko. Drugiego gola dla Znicza w 79. minucie pewnym strzałem głową strzelił Bartłomiej Kręcichwost. Sam Kręcichwost w przeciągu kilku minut powinien ustrzelić hat tricka i przypieczętować wygraną Znicza. Wprowadzony z ławki napastnik z trzech metrów spudłował po strzale głową, a chwilę później strzelił w słupek. Za brak dokładności oraz szczęścia goście zapłacili w doliczonym czasie gry. Strzałem z kilku metrów wrzutkę z lewego skrzydła Łukasza Świętego wykonczył niepilnowany pod bramką Sebastian Rogala.

Garbarnia Kraków – Motor Lublin 0:1 (0:1)

Michał Fidziukiewicz 39

Garbarnia: Dorian Frątczak – Bartłomiej Purcha, Jakub Banach (Daniel Morys 46′), Mateusz Kardas, Mateusz Bartków – Grzegorz Marszalik (Kacper Rogoziński 46′), Kacper Duda, Mateusz Duda (Wiktor Szywacz 67′), Michal Klec, Michał Feliks (Kamil Bentkowski 86′) – Kamil Kuczak (Mateusz Nowak 61′).

Motor: Sebastian Madejski – Filip Wójcik, Bartosz Zbiciak, Maksymilian Cichocki, Kamil Rozmus – Damian Sędzikowski (Cezary Polak 71′), Tomasz Swędrowski, Jakub Świeciński (Rafał Król 71′), Piotr Ceglarz (Tomasz Kołbon 55′), Jakub Kosecki (Adam Ryczkowski 34′) – Michał Fidziukiewicz.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Motoru

Za Motorem kolejne niezbyt efektowne, ale bardzo cenne zwycięstwo w tym sezonie eWinner II ligi. Nietypowo, bo w poniedziałkowe popołudnie podopieczni Marka Saganowskiego wypunktowali Garbarnię Kraków. Pierwotnie to spotkanie miało zostać rozegrane w sobotę, jednak przez obfite opady śniegu, które przeszły nad Małopolską przez ostatni weekend, już w piątek podjęto decyzję o rozegraniu meczu. Decyzję słuszną, nie tylko ze względu na zdrowie zawodników i stan murawy, ale także i poziom sportowy i równość szans w walce o punkty.

W przypadku meczu na grząskiej lub pokrytej śniegem murawie z pewnością nie obserwowaliśmy wyrównanej walki. Na szczęście jednak murawa w Krakowie była przygotowana bardzo dobrze. Lepiej w mecz weszli goście, którzy już w pierwszych minutach zagrozili bramce rywala niecelnymi uderzeniami Piotra Ceglarza, Filipa Wójcika, Jakuba Koseckiego i Tomasza Swędrowskiego. Dobrej sytuacji w 34. minucie nie wykorzystał również Michał Fidziukiewicz. Po stracie Garbarni napastnik Motoru znalazł się w dogodnej sytuacji do pokonania Doriana Frątczaka, lecz finalnie uderzyl wysoko nad bramką.

Na szczęście dla przyjezdnych, lider klasyfikacji strzelców eWinner II ligi pięć minut później był już zdecydowanie dokładniejszy. Całą akcję napędził wprowadzony chwilę wcześniej w miejsce kontuzjowanego Jakuba Koseckiego Adam Ryczkowski. Futbolówka została przez niego rozrzucona na lewe skrzydło do Ceglarza. Nie znamy do końca intencji pomocnika Motoru, czy chciał strzelać czy dośrodkować. Efekt był jednak taki, że Fidziukiewicz poszedł za akcją, dopadł do piłki tuż przed słupkiem i uderzeniem z bliska dał Motorowi prowadzenie.

Kawał dobrej roboty w bramce Motoru wykonał Sebastian Madejski. Tuż przed przerwą golkiper gości zaliczył dwie udane interwencje po strzałach Kacpra Dudy i Kamila Kuczaka. Po przerwie miejscowi dołożyli jeszcze dwa strzały Mateusza Dudy, z którymi Madejski sobie poradził, a także niecelne uderzenie z rzutu wolnego Michala Kleca. Ogólnie jednak w drugiej połowie tempo spotkania nieco zwolniło. Mający korzystny rezultat Motor kontrolował wydarzenia na boisku i próbował dobić rywala szybkimi kontrami. Garbarnia oddała kilka strzałów na bramkę rywala, jednak trudno wskazać jedną, naprawdę dogodną sytuację podbramkową. Neutralizując poczynania gospodarzy Motor potwierdził swój potencjał i gotowość do walki o awans do wyższej ligi.

Zwycięstwo w Krakowie pozwoliło Motorowi utrzymać dwupunktową stratę do trzeciego Ruchu Chorzów oraz sześć punktów róznicy względem zajmującej pozycję wicelidera Chojniczanki Chojnice. Utrzymanie wysokiej formy, a także sześć punktów w meczach z Chojniczanką i Stalą Rzeszów, które zostaną rozegrane w najbliższych tygodniach, mogą pozwolić drużynie z Lublina na walkę o bezpośredni awans do Forutna I ligi.

Pomimo porażki sytuacja Garbarni w tabeli wciąż jest dobra. Drużyna prowadzona przez Macieja Musiała zajmuje na ten moment ósme miejsce, jednak traci zaledwie dwa punkty do szóstych Wigier Suwałki. Zakończenie sezonu zasadniczego dla tego zespołu byłoby wynikiem ponad stan, jednak już kilkukrotnie krakowianie pokazali, że są w stanie napsuć sporo krwi również i wyżej notowanym drużynom.

Olimpia Elbląg – Radunia Stężyca 0:0

Olimpia: Andrzej Witan – João Guilherme, Adrian Piekarski, Michał Czarny, Kamil Wenger, Miłosz Kałahur – Marcin Czernis, Hubert Krawczun (Jan Sienkiewicz 89′), Sebastian Milanowski (Dominik Kozera 89′) – Marcin Bawolik (Piotr Kurbiel 78′), Szymon Stanisławski.

Radunia: Kacper Tułowiecki – Maciej Orłowski, Przemysław Szur, Rafał Kosznik – Szymon Nowicki (Dmytro Baszłaj 72′), Jakub Witek (Jan Kopania 72′), Jakub Letniowski, Wojciech Łuczak (Radosław Stępień 72′), Bartosz Kuźniarski – Michał Miller, Dawid Retlewski.

Przedmeczowy typ: remis

W Elblągu naprzeciw siebie stanęły dwa zespoły, które 2021 rok kończyły w strefie barażowej i były określane mianem rewelacji sezonu. Na wiosnę ich wyniki są jednak zdecydowanie słabsze. Olimpia w sześciu tegorocznych spotkaniach zgromadziła sześć punktów (z czego jedyne zwycięstwo odniesione walkowerem nad wycofanym z ligi GKS-em Bełchatów). Jeszcze gorzej przedstawia się dorobek Raduni, która w sześciu spotkaniach zgromadziła tylko cztery “oczka”. Efektem tego oba zespoły wypadły ze strefy barażowej, choć w nieznacznie lepszej sytuacji wciąż pozostają elblążanie.

Piłkarzom w Elblągu towarzyszyły trudne warunki do gry – prócz kiepskiej jakości murawy doskwierał im również porywiście wiejący wiatr. Paradoksalnie jednak nie przeszkodziło to zawodnikom w stworzeniu kilku okazji pod obiema bramkami. Swoją szansę bez wątpienia wykorzystali obaj bramkarze, którzy bez wątpienia uratowali swoim drużynom po jednym punkcie. W pierwszej połowie przewagę miała grającą z wiatrem Olimpia. Kacper Tułowiecki dobrze interweniował po strzale Huberta Krawczuna, a kilka minut później po zagraniu Sebastiana Milanowskiego wyręczyło go obramowanie bramki.

Andrzej Witan w pierwszej części był raczej bez zajęcia, jednak po przerwie miał ręcę pełne roboty. Doświadczony bramkarz Olimpii ze swoich zadań wywiązał się w sposób popisowy notując kilka interwencji. Podobnie jak Tułowieckiego, jego również w jednej sytuacji wyręczyła poprzeczka. Olimpia w drugiej połowie nie oddaliła się w cień i również mogła przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. W kapitalnej sytuacji strzał João Guilherme obronił jednak Tułowiecki.

Wyniku spotkania nie zmieniła nawet czerwona kartka, którą w 76. minucie otrzymał Michał Miller. Bezbramkowy remis tak naprawdę nie zadowala żadnej ze stron. Olimpia na ten moment zajmuje siódme miejsce i traci jeden punkt do szóstych Wigier. Radunia natomiast plasuje się na dziewiątej pozycji, a jej strata do strefy barażowej wynosi zaledwie trzy punkty. Jak widać więc, w kontekście walki o baraże może wydarzyć się jeszcze wszystko.

Pogoń Grodzisk Mazowiecki – Pogoń Siedlce 1:2 (1:1)

Jakub Kołaczek 37 – Krystian Miś 27, Wiktor Preuss 85

Pogoń Grodzisk: Artur Haluch – Rafał Zembrowski, Kacper Łoś, Michał Gładysz, Mariusz Sławek – Jakub Apolinarski (Michał Sacharuk 70′), Piotr Owczarek, Jakub Kołaczek, Michał Wrzesiński (Bartłomiej Urbański 61′), Mateusz Lisowski – Jean Franco Sarmiento (Damian Jaroń 90′).

Pogoń Siedlce: Dawid Smug – Maciej Kołoczek, Maciej Wichtowski, Robert Majewski, Nikodem Fiedosewicz – Miłosz Przybecki (Marcin Kozłowski 66′), Mateusz Piotrowski (Wiktor Preuss 78′), Wojciech Trochim, Marcinho (Miguel López 90′), Krystian Miś (Jakub Sinior 79′) – Cezary Demianiuk.

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Pogoni Grodzisk Mazowiecki

Nieoczekiwanie, dopiero we wtorek ostatecznie zakończono zmagania w ramach 26. kolejki eWinner II ligi. Derby Mazowsza pierwotnie miały zostać rozegrane w sobotę, lecz podjęto decyzję o przełożeniu z powodu ataku zimy, który miał miejsce w niektórych rejonach kraju w ostatni weekend.

Debiutujący na stanowisku trenera Pogoni Grodzisk Mazowiecki Mateusz Dudek nie będzie najlepiej wspominał swojego pierwszego występu w roli następcy Krzysztofa Chrobaka. Pierwszego gola w tym spotkaniu strzelili goście. W 27. minucie dogranie Miłosza Przybeckiego z rzutu wolnego na gola zamienił Krystian Miś. Zamiast trzymać korzystny wynik, przyjezdni sami sobie skomplikowali życie. Najapierw ręką poza swoim polem karnym zagrał Dawid Smug, za co Mateusz Jenda podyktował rzut wolny. Do futbolówki podszedł Jakub Kołaczek, który precyzyjnym uderzeniem doprowadził do wyrównania.

Patrząc na sytuację w tabeli obu drużyn można jasno stwierdzić, że remis nie zadowoliłby nikogo. Z perspektywy drugiej połowy nieco więcej, by zgarnąć komplet punktów zrobili zawodnicy Pogoni Siedlce. Zostało to im wynagrodzone w samej końcówce. Dośrodkowanie Cezarego Demianiuka strzałem głową wykończył wprowadzony z ławki Wiktor Preuss. Taki rezultat oznacza, że Pogoń Grodzisk Mazowiecki ma już coraz mniejsze szanse na utrzymanie w eWinner II lidze. Ich przewaga do bezpiecznej strefy wynosi obecnie aż 11 punktów, a do zakończenia sezonu pozostało już tylko osiem spotkań. Pogoń Siedlce natomiast złapała trochę oddechu. Na ten moment drużyna prowadzona przez Damiana Guzka jest 11. i znajduje się w przedziwnym rozkroku pomiędzy strefą barażową a spadkową.

KKS 1925 Kalisz – Śląsk II Wrocław 3:1 (1:0)

Néstor Gordillo 44 (karny), Jakub Staszak 67, Piotr Giel 90 (karny) – Mariusz Idzik 46

KKS 1925: Maciej Krakowiak – Jakub Głaz, Przemysław Stolc, Mateusz Gawlik, Wiktor Smoliński – Nikodem Zawistowski (Kamil Koczy 90′), Michał Borecki (Bartosz Waleńcik 90′), Adrian Łuszkiewicz, Néstor Gordillo (Bartłomiej Putno 74′), Jakub Staszak (Kacper Dudek 85′) – Piotr Giel.

Śląsk II: Józef Burta – Bartosz Boruń (Michał Szmigiel 71′), Szymon Michalski, Konrad Poprawa, Olivier Wypart, Łukasz Gerstenstein – Marcel Zylla (Piotr Samiec-Talar 63′), Adrian Bukowski, Javier Ajenjo Hyjek (Mateusz Młynarczyk 85′), Przemysław Bargiel (Grzegorz Kotowicz 85′) – Mariusz Idzik (Sebastian Bergier 71′).

Przedmeczowy typ: zwycięstwo Śląska II

KKS 1925 Kalisz za kadencji Bogdana Zająca jest zespołem do bólu nieobliczalnych. Pod wodzą byłego asystenta selekcjonera reprezentacji Polski Adama Nawałki kaliszanie rozegrali 12 spotkań, z których wygrali cztery i przegrali siedem. Nie jest to bilans jakiego spodziewali się w Kaliszu po zwolnieniu Ryszarda Wieczorka. W związku z tym KKS 1925 niebezpiecznie zbliżył się do strefy spadkowej.

Swoje problemy mają także rezerwy Śląska Wrocław. Po wymianie trenera wrocławanie nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu. Arkadiusz Bator, który zastąpił na tym stanowisku Krzysztofa Wołczka dwukrotnie przegrał 1:2. Jeszcze przed zatrudnieniem Batora Śląsk II został rozbity u siebie 0:4 przez rezerwy Lecha Poznań.

Pierwszą połowę, dość wyrównaną i niezbyt obfitą w okazje podbramkowe zakończyło trafienie z rzutu karnego Hiszpana Néstora Gordillo. Z bramki do szatni miejscowi cieszyli się naprawdę krótko, bo już w pierwszej akcji po wznowieniu gry po przerwie zawodnicy Śląska zdołali wyrównać. Dokładne dośrodkowanie z lewej strony Łukasza Gerstensteina finezyjnym strzałem głową wykończył Mariusz Idzik. Napastnik Śląska świetnie uprzedził kryjącego go rywala i zaskoczył Macieja Krakowiaka.

Druga połowa była już zdecydowanie ciekawsza dla oka. Zdecydowanie bardziej zadowoleni z niej, pomimo przespanego początku, mogą być gospodarze. Co prawda oba zespoły starały się konstruować ciekawe akcje, jednak zdecydowanie skuteczniejsi byli piłkarze KKS-u 1925. W 67. minucie Filip Michalski nie zdołał przeciąć dośrodkowania z prawego skrzydła Piotra Giela, dzięki czemu Jakub Staszak pokonał Józefa Burtę. Losy meczu ostatecznie rozstrzygnęły się w doliczonym czasie gry. Za sfualowanie w polu karnym Kamila Koczego Oliver Wypart otrzymał czerwoną kartkę, a trzeciego gola dla KKS-u 1925 z jedenastu metrów strzelił Giel. 21-letni obrońca Śląska próbował w tej sytuacji naprawić swój poważny błąd w przyjęciu futbolówki.

Dzięki tej wygranej KKS 1925 nieco oddalił się od strefy spadkowej, nad którą ma w tym momencie 11 punktów przewagi. Śląsk II jest 13., a do swojego sobotniego rywala traci zaledwie jeden punkt. W dalszym ciągu oba zespoły mogą być względnie spokojne o ligowy byt, jednak wciąż muszą z pełną koncentracją przystępować do najbliższych spotkań.

Tabela eWinner II ligi po 26. kolejce

#DrużynaM. Pkt.Bramki
1Kotwica Kołobrzeg (b)193829:16
2KKS 1925 Kalisz193540:26
3Polonia Warszawa (b)193431:20
4Stomil Olsztyn (s)193331:22
5Wisła Puławy193236:23
6Olimpia Elbląg193230:21
7Znicz Pruszków192924:23
8Górnik Polkowice (s)192426:26
9GKS Jastrzębie (s)192420:28
10Lech II Poznań192325:29
11Motor Lublin192222:26
12Pogoń Siedlce192221:25
13Radunia Stężyca192230:36
14Zagłębie II Lubin (b)192224:41
15Siarka Tarnobrzeg (b)192024:31
16Garbarnia Kraków191933:38
17Hutnik Kraków191930:38
18Śląsk II Wrocław191822:29

Klasyfikacja strzelców eWinner II ligi po 26. kolejce

1.) Michał Fidziukiewicz (Motor Lublin) – 18 goli

2.) Maciej Górski (Pogoń Siedlce) – 13 goli

3.) Damian Michalik (Stal Rzeszów), Artur Pląskowski (Chojniczanka Chojnice) – 11 goli

4.) Piotr Giel (KKS 1925 Kalisz) – 10 goli

5.) Sebastian Bergier (Śląsk II Wrocław), Jean Franco Sarmiento (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Daniel Szczepan (Ruch Chorzów) – 9 goli

6.) Carlos Daniel (Wisła Puławy), Krzysztof Danielewicz (Stal Rzeszów), Tomasz Foszmańczyk (Ruch Chorzów), Michal Klec (Garbarnia Kraków), Michał Mokrzycki (Ruch Chorzów), Adrian Paluchowski (Wisła Puławy), Andreja Prokić (Stal Rzeszów) – 8 goli

7.) Michał Feliks (Garbarnia Kraków), Mariusz Gabrych (Znicz Pruszków), Tomasz Mikołajczak (Chojniczanka Chojnice), Szymon Skrzypczak (Chojniczanka Chojnice), Sam van Huffel (Chojniczanka Chojnice) – 7 goli

Terminarz 27. kolejki eWinner II ligi

9 kwietnia (sobota)

Znicz Pruszków – Stal Rzeszów, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 2

Wisła Puławy – Radunia Stężyca, godz. 15:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: X

Hutnik Kraków – KKS 1925 Kalisz, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

Motor Lublin – Pogoń Grodzisk Mazowiecki, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

Pogoń Siedlce – Chojniczanka Chojnice, godz. 16:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 2

Ruch Chorzów – Sokół Ostróda, godz. 18:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

10 kwietnia (niedziela)

Śląsk II Wrocław – Wigry Suwałki, godz. 12:30, transmisja w TVP Sport, typ: 2

Lech II Poznań – Olimpia Elbląg, godz. 13:00, transmisja w aplikacji eWinner i na platformie Sportize, typ: 1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x