Ekstraklasa: Podsumowanie 33. kolejki

Kolejna seria gier za nami, ekstraklasowe drużyny mają na liczniku po 33. spotkania. Mimo to rywalizacja o czołowe lokaty, jak i o te dające utrzymanie nabiera tempa. Miniona kolejka miała nam odpowiedzieć na wiele pytań. Czy Lech Poznań jest w stanie jeszcze nawiązać kontakt z czołówką? Czy Piast dogoni Legię, a w Zabrzu, Łęcznej i Bielsku zostanie przełamany kryzys? Wisła i Śląsk udowodnią, że obecność w grupie spadkowej to wypadek przy pracy? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziecie w podsumowaniu, zapraszam!

Miłe złego początki Ruchu, Starzyński zgłasza się po bilet na Euro

Po bardzo dobrym meczu przeciwko Legii Warszawa, piłkarze Ruchu Chorzów pojechali do Lubina. Zagłębie okazało się dla Niebieskich trudniejszym rywalem niż lider tabeli. Gospodarze od początku próbowali zdobyć bramkę, a przyniosło to taki skutek, że… na prowadzenie wyszli goście! Piłkę do siatki wpakował obrońca Ruchu, Michał Koj. Stracony gol niesamowicie zmobilizował Zagłębie, które strzeliło bramkę, lecz tej sędzia prawidłowo nie uznał. To się piłkarze Zagłębia dopiero zmobilizowali. Chwilę później bramkę (już zgodnie z przepisami) zdobył Krzysztof Piątek po asyście Starzyńskiego. Druga połowa to dwa szybkie ciosy, najpierw na 2:0 strzela Woźniak, po podaniu Starzyńskiego, pięć minut później własnego bramkarza pokonał Oleksy. 3:1 i spokojna gra? Nic bardziej mylnego, bramkarz gospodarzy tak się nudził, że sprokurował rzut karny, później go obronił, a następnie rozpoczął akcję swojego zespołu, którą kilka chwil później bramką zakończył Łukasz Piątek. Na tablicy 4:1 i to Miedziowi wracają do gry o trzecie miejsce w lidze.

Ekstraklasa: Przełamanie Miedziowych, zła passa Niebieskich wciąż trwa

Ładne bramki w Warszawie, ale tylko dla gospodarzy

Trzy punkty przewagi lidera nad drugą drużyną to nie jest zbyt dużo. Poprzednie spotkanie zremisowane bezbramkowo, w takim stylu, że ów lider powinien szybko o tym zapomnieć. Przebieg meczu pokazał, że Legii w Chorzowie zdarzył się wypadek przy pracy, a Cracovia będzie miała jedno z najtrudniejszych wyzwań w sezonie. Siódma minuta, strzał z ostrego kąta i… Prijović wyprowadza Legię na prowadzenie. Tym razem Zlatan Ekstraklasy trafił od razu, w swojej pierwszej sytuacji! Kilka minut później świetną szansę miał Cetnarski. Pomocnik Pasów nie pokonał Malarza i naprawdę miał czego żałować. Gdyż kilkanaście minut później, mocny strzał Kucharczyk z dystansu, rykoszet i kompletnie zaskoczony Sandomierski wyciąga piłkę z siatki po raz drugi. Legii w pierwszej połowie było jednak mało. Ostra centra Guilherme z rzutu różnego, piłkę musnął Nikolić i 3:0. Przy tej bramce można się spierać, czy Węgier faktycznie strącił piłkę głową, czy był to gol bezpośredniego z corneru. Rozważania zostawmy na boku, bramka to bramka, a Nikolić dopisuje sobie 26-tą w tym sezonie. Po przerwie padła jeszcze jedna bramka i to przełomowa. Po podaniu Prijovicia celnym wolejem popisał się Kasper Hamalainen, który strzelił pierwszą bramkę z eLką na piersi. O Cracovii było tu nie wiele, gdyż dokładnie tyle piłkarze gości zrobili. Legia dopisała sobie trzy punkty, utrzymała fotel lidera. Cracovia z bagażem czterech bramek wróciła do domu, ale wciąż liczy się w walce o podium.

Ekstraklasa: Festiwal ładnych bramek w Warszawie, Cracovia na kolanach

Prusak skradł show Cabrerze, Łęczna pozostaje w grze

Korona Kielce do meczu z Górnikiem Łęczna mogła podejść z dużym spokojem. Przyjeżdża drużyna, która od trzech spotkań ani nie wygrała, ani nie zdobyła bramki. I tak o to najpierw swoich sił spróbował Pawłowski, lecz z tej sytuacji górą wyszedł bramkarz gości Sergiusz Prusak. W 21. minucie wszystko było już pod kontrolą, piłka zagrana z rzutu wolnego w pole karne Górnika, słupek, zamieszanie, Cabrera i gol – czyli wszystko zgodnie z kieleckim planem. W drugiej połowie znów oglądaliśmy ostrzał bramki gości. Sergiej Pilipczuk przegrał pojedynek ze swoim imiennikiem Prusakiem, a chwilę później Diaw miał przed sobą bramkę i dwóch obrońców Górnika. Zawodnik Korony zamiast trafić z piątego metra do bramki, to ustrzelił obrońce gości. Za to w 78. minucie o wiele lepszą skutecznością popisał się Śpiączka. Dokładnie tak, napastnik Górnika Łęczna pewnie egzekwował rzut karny i wyrównał stan meczu. W końcówce mieliśmy jeszcze jeden rzut karny. Prusak faulował w polu karnym i mógł przekreślić tym błędem swój świetny występ. Stało się tak, że golkeeper Łęcznej podkreślił swój wspaniały występ! Obronił rzut karny wykonywany przez Cabrerę i został bohaterem swojej drużyny. Korona Kielce o stratę punktów pretensje może mieć tylko do siebie, a Górnik dogonił Podbeskidzie na dwa oczka.

Ekstraklasa: Podział punktów w Kielcach

Japońsko – węgierski przepis na sukces, Górale blisko dna

W Bielsku – Białej każdy już zapomniał, że przez chwilę Podbeskidzie było w grupie mistrzowskiej. Sezon trwa dalej, a po dwóch porażkach trzeba się otrząsnąć. Okazja na to nadarzyła się przed własną publicznością, a rywalem był Śląsk Wrocław. Od początku meczu to jednak Japończyk ze Śląska, a nie Podbeskidzia błyszczał na murawie. W pierwszej połowie Morioka najpierw na raty próbował pokonać Zubasa, a później w dogodnej sytuacji japoński pomocnik po prostu nie trafił w bramkę. Z drugiej strony o Kato – Japończyku z Podbeskidzia niewiele można było powiedzieć. Mówić za to możemy o Bence Mervo, węgierski napastnik po raz kolejny znalazł się w odpowiednim miejscu, o właściwym czasie i otworzył wynik meczu. Morioka najwyraźniej pozazdrościł bramki Węgrowi i na początku drugiej połowy popisał się bardzo ładnym strzałem. Do tego na tyle precyzyjnym, że Zubas skapitulował po raz drugi. Podbeskidzie bardzo chciało, ale tego dnia to goście byli lepsi. Różnicę na boisku zdołał zatrzeć Adam Mójta. Zawodnik gospodarzy pewnie wykorzystał rzut karny, ale to był jedyny zryw na jaki było stać drużynę z Bielska. Kolejna porażka sprawiła, że Podbeskidzie ma już tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, zaś Śląsk o utrzymanie może być spokojny, a w następnej kolejce nawet tego utrzymania pewny.

Ekstraklasa: “Górale” przegrywają ze Śląskiem

Lech Poznań nie obroni mistrzostwa, Pogoń wygrała drugi mecz w tym roku

Mecz w Szczecinie był bardzo ważny dla obu ekip. Lech ciągle walczył o choćby matematyczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu, a Pogoń o pierwsze zwycięstwo od lutego tego roku. Co ciekawe mimo takiej serii i tak Pogoń była wyżej w tabeli niż Lech. Pierwszy kwadrans i oglądaliśmy napór przyjezdnych. Kownacki, Pawłowski i Gajos jednak byli nieskuteczni. Pawłowski wykazał się większą precyzyjnością od kolegów, lecz strzał w poprzeczkę to też jest liczony jako niecelny. Gajos postanowił wziąć jednak sprawę w swoje ręce, a raczej nogi. Huknął na bramkę Słowika i to celnie. Bramkarz Portowców odbił tę piłkę do boku. W miarę upływu czasu obudzili się miejscowi. Pierwszą próbę zmiany rezultatu podjął Akahoshi, ale na dobrze dysponowanego w tym sezonie Buricia to było za mało. Później mecz stał się jeszcze bardziej otwarty, swoje szanse mieli m.in. Dvalishvili, czy znów Szymon Pawłowski. Bohaterem spotkania został ostatecznie Łukasz Zwoliński. Napastnik Pogoni celnie główkował i ten jeden jedyny raz w tym meczu piłka zatrzepotała w siatce. Pogoń przerwała długa serię bez wygranej i od razu wskoczyła na trzecie miejsce w lidze! Lech zaś stracił matematyczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu i najwyższa lokata, jaką mogą zająć na koniec sezonu to trzecie miejsce.

Ekstraklasa: Pogoń wygrywa z Lechem

Zagramy na zero z tyłu, zagramy na zero z przodu

Jagiellonia ostatnio gra tak, że nie wiadomo czego się spodziewać. Czy wyjdą na boisko, dostaną trzy bramki i po meczu będzie awantura. Czy zagrają dobre spotkanie, błyśnie Vassiljev i spółka i Jaga dopisze trzy punkty. Z kolei Górnik Zabrze potrzebuje punktów, jak tlenu. Wygrana w Białymstoku pozwoliłaby Zabrzanom nawet zrównać się punktami z Podbeskidziem. Mecz jednak przypominał walenie głową w mur. W poprzeczkę walnął Kurzawa, za to w głowę oberwał Szymonowicz od Matuszka. Sędzia jednak tego nie widział i obyło się bez konsekwencji, oczywiście też obyło się bez bramek. Obie drużyny łącznie oddały cztery celne strzały przez cały mecz, a sędzia wyciągnął kartkę tylko raz. Żółtko obejrzał ten, który zafundował kopniaka w głowę swojemu rywalowi, lecz ta kartka to za inne przewinienie. I tak o to mecz bez większej historii zakończył się bezbramkowym remisem, lecz ten zdobyty punkt o wiele bardziej cenniejszy dla Górnika niż Jagiellonii.

Jagiellonia punkt bliżej utrzymania

Piast chce mistrzostwa, Sebastian Mila nie wytrzymał ciśnienia

Po dwóch remisach w pierwszych meczach pretendent do tytułu mistrza Polski potrzebował wreszcie zwycięstwa. Do Gliwic przyjechała trzecia Lechia. Sąsiedztwo w ligowej tabeli nic tutaj nie znaczyło. Piast od razu przeszedł do mocnego uderzenia, a konkretnie potężnie huknął Nespor, a piłka jedynie odbiła się od poprzeczki. Nespor spróbował i drugi raz, ale Milinković-Savić nie dał się pokonać. Za to golkeeper Lechii był już bez szans w 32. minucie, centra Patrika Mraza, strącenie piłki głową przez jednego z graczy gospodarzy i Uros Korun pakuje piłkę do siatki. Goście próbowali odpowiedzieć, ale tego dnia Szmatuła był bezkonkurencyjny. Najpierw zatrzymał groźny strzał Grzegorza Kuświka, a później wspiął się na wyżyny swoich umiejętności broniąc rzut karny wykonywany przez Sebastiana Milę. Niestety dla kapitana Lechii nie jest to dobry prognostyk przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Nie był to też dobry prognostyk dla całej drużyny z Gdańska. Cztery minuty później skutecznie rzut karny egzekwował Mak, a w doliczonym czasie gry rywali dobił Barisić. Tym samym Piast pokonał Lechię 3:0 i dopisał sobie trzy punkty. Walka o mistrza Polski trwa w najlepsze, a już za dwie kolejki lider podejmie wicelidera. Lechia z kolei spadła z ligowego podium, ale do trzeciej Pogoni traci dwa punkty.

Ekstraklasa: Piast coraz bliżej pucharów

Wisła remisuje wygrany mecz, bramkarz Termaliki strzela historycznego gola

Wisła Kraków pod wodzą Dariusza Wdowczyka już raz Termalikę pokonała, aplikując rywalom na ich boisku cztery bramki. Tym razem derby Małopolski również zapowiadały się emocjonująco. Pierwsza połowa upłynęła bez większej historii. Na uwagę zasługuje świetna akcja Małeckiego, zgranie piłki przez Brożka i strzał Boguskiego z trzech metrów… strzał, który jakimś cudem minął bramkę Nowaka i mieliśmy dalej bezbramkowy remis. Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. Rzut karny na bramkę zamienił Popović. Termalica odpowiedziała najpierw zmianą, na boisku pojawił się Wojciech Kędziora. Dopiero cztery minuty po tej roszadzie golem, autorstwa oczywiście Kędziory! Później przenosimy się na końcówkę spotkania, trzy doliczone minuty. Pierwsza z nich, piłkę w polu karnym zgrywa Ondraszek i Wilde-Donald Guerrier wyprowadza Białą Gwiazdę na prowadzenie. Zostają dwie doliczone minuty do końca, to musi być wygrana. Minęło półtorej minuty i oglądamy kolejną bramkę. Dla Termaliki, autorstwa bramkarza, Sebastian Nowak strzela swoją pierwszą bramkę na boiskach Ekstraklasy i daje cenny punkt Słonikom. Takie emocje to może dostarczyć nam tylko Ekstraklasa! Zawodnicy Wisły, no cóż. Zachowywali się w polu karnym jakby mieli kryć tylko piłkarzy w niebieskich strojach, a ubrany na czarno golkeeper gości pozostał bez opieki. Wykorzystał to jak rasowy napastnik i w takim przypadku punkt dla beniaminka naprawdę zasłużony! Wisła po tym spotkaniu dalej na czele grupy spadkowej, a Termalika coraz bliżej bezpiecznego utrzymania.

Ekstraklasa: Remis w Krakowie, historyczny gol Sebastiana Nowaka

Wyniki wszystkich spotkań 33. kolejki Ekstraklasy

grupa mistrzowska:

Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 4:1 (1:1)

Legia Warszawa – Cracovia 4:0 (3:0)

Pogoń Szczecin – Lech Poznań 1:0 (0:0)

Piast Gliwice – Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

grupa spadkowa:

Korona Kielce – Górnik Łęczna 1:1 (1:0)

Podbeskidzie – Śląsk Wrocław 1:2 (0:1)

Jagiellonia – Górnik Zabrze 0:0 (0:0)

Wisła Kraków – Termalica 2:2 (0:0)

 

Aktualna tabela

[table “1” not found /]

 

Jedenastka kolejki wg portalu Piłkarski Świat

11nastka 33

Klasyfikacja strzelców:

Nemanja Nikolić1____PP_Legia_Zawisza_4_0

25 goli – Nemanja Nikolić (Legia Warszawa)
15 goli – Deniss Rakels (Cracovia Kraków), Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów), Airam Cabrera (Korona Kielce)
12 goli – Erik Jendrisek (Cracovia Kraków)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.