Brawo Panie Mioduski, zapisał się Pan w historii polskiej piłki [FELIETON]

Mioduski

Dariusz Mioduski / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Wszyscy wstają z miejsc, owacja na stojąco, brawa nie milkną, bo Dariusz Mioduski wreszcie dopiął swego – zapisał się w historii polskiej piłki. Legia za czasu żadnej prezesury nie była tak słaba jak jest obecnie.

Dariusz Mioduski może być teraz wyjątkowo szczęśliwy ze swoich działań. Jakim wyczynem jest zdobycie z Legią kolejnego mistrzostwa? Tego przecież nikt nie zapamięta! Za to spadek rok po byciu na szczycie, to już powód do dumy, bo taka rzecz udał się naprawdę niewielu.

Nawet jeżeli taki wyczyn ostatecznie Legii się nie uda, to i tak mają już miejsce w historii. Nigdy “Wojskowi” nie uzbierali tylu porażek w ciągu jednego sezonu. Ostatni rekord należał do drużyny Legii sprzed II wojny światowej. Obecny skład zdołał pobić to “osiągnięcie” w czasie jednej rundy. Piłkarze, działacze, prezes i właściciel miejsce w historii mają już gwarantowane!

Prośby o odejście spływają już nie tylko od kibiców

Nie pierwszy raz “Żyleta” chce wymóc na Dariuszu Mioduskim, żeby sprzedał klub. W ostatnim czasie te starania są wyjątkowo częste i bardzo niecenzuralne. Już na meczu z Pogonią Szczecin 31 października kibice urządzili sobie “festiwal przyśpiewki okolicznościowej”. Obrywało się wtedy każdemu – piłkarzom, dyrektorowi sportowemu i prezesowi. Gdy wydawało się, że to jednorazowa akcja, śpiewy jak w przywołanym poniżej wpisie na Twitterze zaczęły pojawiać się na meczach regularnie. Żaden prezes Legii nie miał nigdy tak bardzo na pieńku z kibicami jak Dariusz Mioduski obecnie.

Jednak głosy z trybun, to nie jedyna krytyka jaka spływa na Mioduskiego. Po wczorajszym meczu do “głosu sprzeciwu” przyłączyli się Bogusław Leśniodorski i Maciej Wandzel. Zwłaszcza ten drugi, były współpracownik prezesa Legii podsumował sytuację Legii. W dwóch wpisach na Twitterze zamknął całą swoją krytykę, pod którą śmiało mogłaby podpisać się społeczność kibiców Legii.

– Darek. Odpuść. Przez wzgląd na klub, społeczność i własną inwestycję. Twój mandat się wyczerpał. Nie wyszło. Nie podniesiesz już tego. Tak bywa w życiu. Za jakiś czas o tym zapomnimy. Miej odwagę odejść – napisał Maciej Wandzel.

– W związku z kilkoma reakcjami na mój wpis wyjaśniam, iż grozi nam spadek i aby to zatrzymać nie wystarczy zmiana trenera ale konieczna jest zmiana zarządu itd. Kluczowe decyzje w styczniu nie powinny być w rękach osób, które do tego doprowadziły. Nieprzyjemne (sorry) ale prawdziwe – dodał na swoim twitterowym profilu.

Prawdziwy kabaret dopiero się zacznie

Legia walczy w tym sezonie jedynie o utrzymanie, Dariusz Mioduski nadal upiera się przy tym, że i tak zagra w następnym sezonie w kwalifikacjach do europejskich pucharów. W tym celu już od dłuższego czasu dogaduje się z Markiem Papszunem. Zatrudnienie jego byłego współpracownika w sprawach transferów (Pawła Tomczyka) wygląda na to, że obecny trener Rakowa Częstochowa będzie w zimę budować kadrę pod siebie. Wszystko jest dość logicznie, gdyby nie to, że trenerem Legii nadal jest Aleksandar Vuković. To, co będzie się działo w zimę przy Łazienkowskiej można śmiało nazwać kabaretem o nieśmiesznej treści. Hipotetycznie serbskiemu szkoleniowcowi spodoba się zawodnik X i będzie chciał go zostawić sobie w drużynie na rundę wiosenną. Wystarczy, że Papszun stwierdzi, iż ten konkretny zawodnik nie przyda mu się w następnym sezonie i piłkarza w Legii może już nie być. Rola Vukovicia będzie sprowadzała się do dobrze wyglądającego mebla, którego Papszun wraz z Mioduskim będą przestawiać z kąta w kąt.

Takie sytuacje będą jeszcze bardziej kuriozalne niż procedura sprowadzania zawodników do Legii latem. Michniewicz nawet nie był informowany, kogo dostanie, bo dyrektor Kucharski wiedział lepiej, kto jest potrzebny w drużynie. Jego inteligencja i wyczucie doprowadziło teraz do tego, że Legia jest przedostatnia w tabeli. A wystarczyło dać Michniewiczowi rękę wolną na kwestie transferowe i być może Legia byłaby średniakiem Ekstraklasy i wiosną zagrałaby w Europie…

Nadchodzą zwolnienia, ale czy tam, gdzie powinny być?

Z samego rana TVP Sport podało, że w pionie sportowym Legii mają nastąpić spore zmiany. Z klubem pożegnać ma się dyrektor stołecznej akademii Richard Grootscholten. Zmiana obowiązków czeka wielu pracowników. Wśród nich ma być powszechnie nielubiany przez kibiców Radosław Kucharski. Oprócz “głowy” Mioduskiego również jego zwolnienia domagają się kibice.

Przyszłe zwolnienie Richard Grootscholten jest kolejnym przykładem niekonsekwencji Mioduskiego. Jeszcze w czerwcu 2019 roku wyrażał się o Holendrze w samych superlatywach, by teraz niejako obarczać go winą za słabe wyniki i brak rozwoju akademii.

– Oprócz olbrzymiej wiedzy i umiejętności Richarda ważne jest także to, że mieszkał już i pracował w Polsce przez 2,5 roku, zna naszą mentalność oraz wyzwania polskiej piłki młodzieżowej. Dodatkowo, jesienią 2016 r. stał na czele zewnętrznego zespołu, który przeprowadzał audyt Akademii Legii, więc orientuje się też w specyfice naszej organizacji. Richard w trakcie swojej pracy dla Legii ma dzielić się swoją wiedzą z każdym pracownikiem, więc jestem pewien, że jego obecność będzie impulsem do dalszego rozwoju – mówił Dariusz Mioduski.

Może jednak warto nie szukać winnych na siłę, tylko pomyśleć kto i kiedy podjął złe decyzje, które przyczyniły się do tego jak teraz wygląda klub. Jedynym problemem w takim rozumowaniu może być to, że faktycznym winnym mógłby okazać się Dariusz Mioduski, a tego on sam mógłby nie znieść i wyprzeć się już kolejny raz swoich błędów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x