Ciężkie życie spadkowiczów La Liga. Co przyniesie przyszłość?

spadkowiczów La Liga

for. Real Valladolid

Dla jednych to czas na świętowanie, a dla innych na refleksje. Prawo futbolu. Jaka przyszłość czeka tegorocznych spadkowiczów La Liga?

Real Valladolid uległ liderowi La Liga, a podopieczni Pachety nie podołali w starciu z Valencią. Elche zwycięstwem w ostatniej kolejce sezonu zapewnia sobie utrzymanie i to Aragończycy wraz z Realem Valladolid, dołączają do Eibaru, zostając zdegradowanym do Segundy.

Czas zmian na Ipurua

Po siedmiu latach w elicie przyszedł czas się rozstać. Jeden z najbardziej skromnych zespołów w pierwszej lidze teraz zmierzy się z kolejnym wyzwaniem. Nie tylko sportowym, ale przede wszystkim gospodarczym. Z klubem żegna się Jose Luis Mendilibar Etxebarria. Odejście wieloletniego szkoleniowca Rusznikarzy to dopiero początek. Przetasowania zauważymy również w kadrze zawodniczej.

Nowy Eibar to nie wizja, a rzeczywistość. Wraz z końcem czerwca wygasną kontrakty Marko Dmitrovicia, Pape Diopa, Anaitza Arbilli, Aleixa Garcii, Paulo Oliveiry i Pedro Leona. Z wymienionych właściwie tylko Portugalczyk i 34-latek w przyszłym sezonie mogą pozostać na Ipurua. To jednak nie wszystko. Bryan Gil i Alejandro Pozo wrócą do Sewilli po indywidualnie przyzwoitym sezonie. Wypożyczania kończą się także w przypadku: Yoshinori Muto (Newcastle), Kevina Rodriguesa (Real Sociedad), Rafy Soaresa (Vitoria S.C.) i Recio (Leganes).

Spadek do Segundy to także niepewność, dotycząca przyszłości Takashiego Inui, Kike Garcii, Sergiego Enricha i Jose Angela. Wszyscy czterej w swoich umowach posiadają klauzulę, umożliwiającą im zwolnienie z kontraktu, jeśli zespół spadłby z pierwszej ligi. Japończykiem zainteresowany jest Kadyks, a najlepszym strzelcem Rusznikarzy Osasuna. Na chwilę obecną Eibar posiada zatem zaledwie siedmiu graczy pod kluczem, choć tylko w teorii. Jednym z nich jest Damian Kądzior, który wróci do Hiszpanii po wypożyczeniu. Tylko na jak długo?

“Czas przeprosić naszych fanów”

W meczu z Atletico nie było cudu, chociaż widzieliśmy lepszy obraz gry w porównaniu z ostatnimi tygodniami. Real Valladolid spada do drugiej ligi, a spora część fanów wini za to Ronaldo. Brazylijczyk od 2018 roku jest większościowym akcjonariuszem i prezesem ekipy z Jose Zorilla. “Il Fenomeno” stworzył iluzję drużyny, która za kilka lat miała walczyć o Ligę Mistrzów. Szczególnej poprawie nie uległ jednak poziom sportowy, choć Brazylijczykowi udało się zwiększyć limit wynagrodzeń o 12 milionów euro.

– Zaraz po tym, jak Brazylijczyk wykupił większość udziałów w klubie, spłacił zadłużenia, zwiększył liczbę miejsc na stadionie i rozbudował cały ośrodek treningowy. Zostały też podpisane umowy sponsorskie z takimi markami jak Adidas, czy Estrella Falicia. To jest zdecydowanie zasługa Ronaldo, bo jego nazwisko spowodowało wzrost zainteresowania klubem – mówi Mateusz Kamiński, prowadzący profil Real Valladolid Polska na Twitterze i Facebooku.

Wydaje się, że kibiców boli przede wszystkim bierność prezesa. Brak reakcji na poczynania trenera Sergio i dyrektora Gomeza. Praca nad własnym filmem i zaniedbanie obowiązków klubowych. Kiepski PR, zwieńczony nieobecnością podczas meczu z Realem Sociedad, gdy Pucela walczyli o utrzymanie. – Ten sezon zdecydowanie różni się od poprzednich. Ronaldo można było częściej widywać na urlopie czy korcie tenisowym niż na trybunach. Dodatkowo niedawno przeczytałem, że zarząd klubu był zdecydowany zwolnić trenera Sergio Gonzaleza. Byli już nawet po rozmowie z kilkoma kandydatami na jego miejsce, ale to Ronaldo jest prezydentem klubu. To on zdecydował, żeby Sergio został na swoim stanowisku. Dzisiaj, już po zakończeniu sezonu podjęto decyzję o zwolnieniu trenera oraz dyrektora sportowego – kwituje nasz rozmówca.

Sergio na spadek pracował cały sezon, a chwila radości to za mało, bo finalnie liczą się punkty. Tych zabrakło tak jak odpowiedniej reakcji, by coś zmienić. – Moim zdaniem Ronaldo popełnił błąd, że nie posłuchał zarządu. Sergio Gonzalez powinien zostać zwolniony dużo wcześniej. Awans do La Liga, którego dokonał, był dużym i niespodziewanym osiągnięciem i za to wszyscy chyba będą wdzięczni. Od tego czasu minęły trzy sezony, a nasz poziom sportowy się nie zmienił – stwierdza Mateusz Kamiński. A co teraz? – Pewnie na początku tygodnia klub przedstawi nowego trenera. Być może będzie to Julio Baptista, który obecnie pracuje z grupami młodzieżowymi w Valladolid lub Robert Moreno. Po takim sezonie naprawdę ciężko znaleźć jakieś pozytywy. Jeśli już miałbym wybierać, to dużym plusem jest powrót na boisko Kiko Olivasa. To jest prawdziwy lider naszego zespołu, naszej obrony. Na pewno go brakowało. Cieszę się też, że w naszym zespole grali tacy zawodnicy jak Oscar Plano, Fabian Orellana czy Shon Weissman. Gdyby nie oni to ten sezon mógłby być jeszcze gorszy – dodaje.

Beniaminek wraca do Segundy

“Dawne życie poszło w dal, tylko tej Hueski żal”, parafrazując Marylę Rodowicz. Azulgranas to jedyny beniaminek, który nie zdołał wywalczyć utrzymania. W ubiegłym sezonie nie tylko z bezpośrednim awansem, ale i mistrzostwem drugiej ligi. Czego zabrakło w La Liga? Czasu i odpowiedniego przygotowania. Czasu, albowiem okręt obrał prawidłowy ster nieco za późno. Pacheta na El Alcoraz trafił dopiero w styczniu. Przygotowania, ponieważ zespół jego poprzednika był miękki i prowadzony bez pomysłu.

Aragończyków czeka teraz kolejna trudna przeprawa. Najpierw powalczyć o objawienie tego sezonu – Javiego Galana. Później zastąpić Pablo Maffeo, czy Rafę Mira, którzy wrócą do macierzystych klubów. Cieszyć może zalążek stworzony przez Pachetę. Zespół stał się wyrazisty, a to może pomóc, by zbudować drużynę gotową, wrócić do Primera Division.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x