Zagłębie Lubin lepsze od beniaminka

Twitter

W pierwszym sobotnim spotkaniu 2. kolejki Lotto Ekstraklasy Zagłębie Lubin pokonało Zagłębie Sosnowiec 2:1. Wszystkie bramki padły w drugiej połowie. Gole dla “Miedziowych” strzelali Filip Starzyński z rzutu karnego oraz Jakub Mares.

Pierwsza połowa się odbyła – tyle właściwie możnaby o niej napisać. Dopiero po przerwie obie drużyny zaprezentowały się z bardziej ofensywnej strony – zwłaszcza Zagłębie Lubin. Gdyby wykorzystali wszystkie swoje szanse odnieśliby zdecydowanie wyższe zwycięstwo. Beniaminek z Sosnowca drugi raz z rzędu przegrywa 1:2 i by odnieść wreszcie zwycięstwo, trener Dariusz Dudek musi w następnym meczu (z Pogonią u siebie) zaangażować do gry w ataku więcej zawodników.

Zagłębie (Sosnowiec) muruje, Zagłębie (Lubin) bije głową w mur

Po zwycięstwie na wyjeździe z Legią piłkarze Mariusza Lewandowskiego mieli nadzieję na wygranie drugiego meczu z rzędu. Z kolei po porażce z Piastem Gliwice w ubiegłej kolejce piłkarze Dariusza Dudka powinni mieć sporo motywacji, by dowieść swojej wartości. Tomasz Nowak mówił przed meczem o tym, że dobrze czuje się na stadionie w Lubinie, bo strzelił tam pierwszego gola w ekstraklasie. Trudno powiedzieć to o całej drużynie Zagłębia Sosnowiec, która dotychczas jeszcze nigdy w historii nie wygrała z Zagłębiem Lubin.

Pierwszą okazję bramkową stworzyli sobie sosnowiczanie po ośmiu minutach gry. Sytuacja podobna jak w meczu z Piastem Gliwice: wrzutka, duże zamieszanie w polu karnym, tyle że tym razem to Cristovao, a nie Sanogo usiłował oddać strzał. Nie trafił czysto w piłkę i ta wylądowała w rękach Dominika Hładuna. Po 15 minutach odpowiedzieli gospodarze za sprawą strzału Łukasza Janoszki. Uderzenie po odbiciu się od jednego z obrońców było bliskie znalezienia drogi do bramki. Zagłębie Lubin dłużej utrzymywało się przy piłce tylko długo niewiele z tego wynikało –  po 30 minutach przy statystyce celnych strzałów wciąż widniało okrągłe zero. Wyglądałoby to zupełnie inaczej, gdyby świętujący swój 250. występ w ekstraklasie Janoszka zdołał dojść do wysokiego podania posłanego za linię obrony przez Adama Matuszczyka.

Tempo spotkania nie należało do najszybszych, piłkarzom dawała się we znaki pogoda, która chyba za bardzo przypomniała im o minionych wakacjach. Zagłębie Sosnowiec wydawało się usatysfakcjonowane ze skutecznego zablokowania dostępu do własnej bramki i w ofensywie zaprezentowało raptem kilka prób szybkich ataków z wykorzystaniem skrzydłowych. Bezbramkowe i mało ciekawe do przerwy spotkanie skłaniało do przemyśleń nie tylko związanych z wydarzeniami na boisku

Druga połowa, czyli powtórka z 1. kolejki

W ciągu dziesięciu minut drugiej połowy wydarzyło się więcej niż w pierwszych trzech kwadransach. Kontrę gości poprowadził Udovicić, ale najbliżej zdobycia bramki było Zagłębie Lubin. Strzał Bartłomieja Pawłowskiego odbił się od lewego słupka, w stuprocentowej sytuacji obok prawego słupka główkował Łukasz Janoszka, by chwilę później złym przyjęciem piłki w polu karnym umożliwić Dawidowi Kudle skuteczną interwencję. Jakby tego było mało w 60. minucie, Patryk Tuszyński po podaniu Damjana Bohara (zastąpił Janoszkę), minął bramkarza gości, jednak złym przyjęciem zmarnował okazję do strzału. Minutę później sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką. Głowkował Bartosz Kopacz i piłka trafiła Piotra Polczaka w nienaturalnie ułożoną rękę. Dla 31 – latka to powtórka z meczu z Piastem Gliwice. Podobnie jak w 1. kolejce Dawid Kudła nie zdołał obronić uderzenia z 11. metrów, zaś Filip Starzyński – niczym w meczu z Legią – wpisał się na listę strzelców po dobrze wykonanym rzucie karnym. Konrad Wrzesiński szybko jednak doprowadził do wyrównania, a pomógł mu w tym błąd obrońców Zagłębia. W 66. minucie stracili oni piłkę przed własnym polem karnym i Wrzesiński nie miał problemów ze zdobyciem bramki.

Stracony w tak prosty sposób gol podziałał na grające lepiej grające od rywala Zagłębie Lubin niczym zimny prysznic. Mariusz Lewandowski miał tego dnia nosa do zmian. Damjan Bohar znakomicie podał piłkę na dobieg do wprowadzonego na miejsce Tuszyńskiego Jakuba Maresa. Słowak minął zwodem Kudłę i – choć świetnie za akcją wracał Polczak – umieścił ją w siatce. Piłkarze Dariusza Dudka w ostatnich pięciu minutach grali formacją z dwoma silnymi napastnikami – do Sanogo dołączył Junior Torunarigha. Nigeryjczyk z niemieckim paszportem mógł zaliczyć wejście smoka, ale minimalnie minął się z piłką po dośrodkowaniu Udovicicia. Defensywna taktyka piłkarzy Dariusza Dudka nie wystarczyła, by po końcowym gwizdku cieszyć się – podobnie jak w meczu z Piastem Gliwice. Zabrakło nieco więcej pracy w ataku. Z kolei Zagłębie Lubin pokazało – dopiero w drugiej połowie – że ma piłkarzy, którzy czy to na Łazienkowskiej, czy u siebie potrafią grać efektywny, ofensywny futbol. I w sobotę mogą cieszyć się z prowadzenia w tabeli Lotto Ekstraklasy.

Zagłębie Lubin – Zagłębie Sosnowiec 2:1 (0:0)

Bramki: Filip Starzyński 60′, Jakub Mares 77′ – Konrad Wrzesiński 66′

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x