Strata dwóch punktów czy zyskanie jednego?

as

W hicie 8. kolejki La Liga, Atletico Madryt podjęło na Wanda Metropolitano Barcelonę. Remis 1:1 oznacza, że obie ekipy nie zaznały jeszcze w tym sezonie ligowym porażki.

Ernesto Valverde zaskoczył nas już w momencie ujawnienia oficjalnych składów. Hiszpańskie dzienniki zapowiadały, że Hiszpan zaprzestanie eksperymentów i postawi na once de gala. Tymczasem nie zobaczyliśmy od pierwszych minut etatowego zastępcy Dembele – Gerarda Deulofeu, a także będącego w znakomitej formie – Paulinho. Za Deulofeu, do gry desygnowany został Andre Gomes. W środku pola oglądaliśmy tercet Andres Iniesta – Sergio Busquets – Ivan Rakitić.

Barcelona grała niemrawo. Formacja 4-3-3 nie była tak dynamiczna jak wygląda to zazwyczaj. Brakowało ruchu, a w wielu fazach meczu Katalończycy grali na stojąco. Dynamice gry nie sprzyjało na pewno lewe skrzydło, na którym obsadzony został Gomes. Mało tam było Portugalczyka, który raczej wracał tworzyć romb z trójką z pomocy. Królem lewej flanki miał więc zostać Alba. W sezon wszedł kapitalnie i jak sam powiedział “Wreszcie odzyskałem przyjemność z gry”. Prezentował się wybornie, ale moment załamania formy przyszedł na kluczowy mecz dla sezonu z Atletico. Jordiemu w karierze zdarzały się już słabe mecze, lecz ten w jego wykonaniu był więcej niż takowy. Mocno nieporadny na lewej stronie, nie dryblował sprawnie do linii, brak było jego wejść w pole karne z lewego sektora. Co najważniejsze nie oglądaliśmy, z resztą na obu stronach, podań zwrotnych do Messiego. Argentyńczyk świetnie dokłada nogi do takich zagrań, ale dzisiaj z powodu świetnego rozszerzania formacji obronnej Rojiblancos, takich podań zabrakło.

Przyczepić też można się do gry Rakiticia i co nikogo nie dziwi, Gomesa. Choć Andre po upływie trzydziestu minut zrozumiał czym jest futbol, to gra Chorwata spędzała sen z powiek również trenerowi Blaugrany, który w 79. minucie na rzecz Ivana wpuścił Paulinho. Po wejściu reprezentanta Brazylii, obraz gry odmienił się. Najbardziej wyśmiewany transfer Barcy tego okienka, stał się póki co najlepszym. Pomocnik absorbuje uwagę obrońców, którzy zdają sobie sprawę z jego groźnych wejść w szesnastkę. Na dowód jego skuteczności, ma tyle samo bramek w eliminacjach do MŚ co Neymar! Nadał charakteru środkowi pola Dumy Katalonii i przyczynił się do zepchnięcia Atleti na własną połowę. Warto nadmienić też grającego wreszcie dobrze Suareza. Dał drużynie remis, a przy nieco dokładniejszym podaniu Andre Gomesa w końcówce, el pistolero zapewniłby trzy punkty

https://twitter.com/ibrahimnageeb72/status/919299180153237507

Abstrachując całe widowisko, pokuszę się o stwierdzenie, że Barcelona zagrała dobrą pierwszą akcję i ostatnie 15 minut. Pozostałe fragmenty spotkania były w ich wykonaniu bezbarwne. Na konferencji pomeczowej sam Diego Simeone powiedział: “Zagraliśmy świetną pierwszą połowę. W drugiej lepsza była Barça i Oblak.” Lekcji nie odrobili zawodnicy formacji pomocy i defensywy Barcelony. Brakowało tam team spiritu na siedemnastym metrze, co doprowadziło do straty bramki.

Saul, który choćby na EURO U21 w Polsce pokazał, że takie sytuacje wykorzystuje, dostał dużo wolnego miejsca przed polem karnym i podjął najlepszą możliwą decyzję oddając przygotowany strzał. Pique, Busquets czy Semedo powinni byli zablokować Hiszpana. Jak wyliczyła MARCA, w akcji bramkowej, Atletico wymieniło aż 18 podań. W rozegraniu, piłki dotknęli wszyscy oprócz Koke, a Junfran zagrywał ją najwięcej razy, bo aż czterokrotnie. Akcja gospodarzy Wanda Metropolitano trwała 1 minutę i 56 sekund.

Ponadto dziennik informuje, że licząc od 2005/06 roku Barca straciła w dzisiejszym meczu bramkę, która padła po najdłuższej wymianie podań między graczami rywala.

Poniższa grafika obrazuje wszystkie podania poprzedzające trafienie Saula Nigueza.

https://twitter.com/ibrahimnageeb72/status/919285895022497792

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x