Środowy felieton: Złota farsa

Za nami kolejna Gala Złotej Farsy, przepraszam Złotej Piłki. Rozdano (teoretycznie!) najważniejszą, indywidualną nagrodę roku dla piłkarza. Od pięciu lat spoglądam na szwajcarską zabawę tylko z dziennikarskiego obowiązku. Nie emocjonuje mnie to wcale. Co roku w styczniu dowiaduje się, który z piłkarzy jest najpopularniejszy wśród dziennikarzy. Który ma więcej przyjaciół wśród kapitanów reprezentacji, a kiedy stawka jest wyrównana, decyduje liczba bramek.

Spośród nominowanej trójki na nagrodę najbardziej zasłużył Manuel Neuer. Był najlepszym zawodnikiem Mistrzostw Świata w Brazylii. Jego wspaniała gra, przede wszystkim w meczach z Algierią, Francją oraz Argentyną, umożliwiła Niemcom wygranie Mundialu. Wygrał rozgrywki Bundesligi oraz Puchar Niemiec, a dodatkowo dotarł z Bayernem do półfinału Ligi Mistrzów. Neuer miał jednak pecha. Nie strzelił ani jednej bramki, a kilkadziesiąt strzałów przepuścił, co dla głosujących w plebiscycie równie ważne, co wygrane trofea z drużyną klubową, czy reprezentacyjną.

Cristiano Ronaldo, który wygrał swoją trzecią w życiu Złotą Piłkę w minionym roku, wygrał Ligę Mistrzów i skompromiował się na Mistrzostwach Świata. Portugalia ustąpiła drugiego miejsca w grupie na rzecz Stanów Zjednoczonych. Udało mu się jednak zgarnąć Złotego Buta, dla najskuteczniejszego strzelca czołowych lig europejskich poprzedniego sezonu.

Najbardziej kontrowersyjną postacią w zestawieniu finałowym jest Lionel Messi. Najbardziej utalentowany piłkarz na świecie, ale z kompletnie nie udanym rokiem. Z całej trójki był najdłużej kontuzjowany, odpadł najwcześniej w Lidze Mistrzów (ćwierćfinał), ale za to dotarł z Argentyną do finału Mistrzostw Świata.

Raz na cztery lata, czynnikiem decydującym powinna być moim zdaniem postawa na Mistrzostwach Świata. W latach 1998, 2002 oraz 2006 – Złotą Piłkę od France Football dostawali Ci, którzy na Mundialu zrobili coś wielkiego. Zidane i Ronaldo doprowadzili swoje reprezentacje do zwycięstw poprzez bramki, a Cannavaro pomógł kierując defensywą “Squadra Azzurra”. Niestety, od 2010 Złota Piłka to jedna wielka farsa. Po Mundialu w RPA tytuł najlepszego zawodnika roku trafił do Messiego, który na Mistrzostwach odpadł na etapie ćwierćfinału. Po turnieju w Brazylii, nagroda trafiła do Ronaldo, który nie wyszedł z grupy. Po imprezie w Rosji, kto wie? Może Złotą Piłkę zgarnie zawodnik, który na Mundial nie pojedzie? Do tego to niestety zmierza.

Pozytywnie zaskoczyło mnie kilku głosujących, w tym selekcjoner “Biało-czerwonych” – Adam Nawałka, który wskazał na Manuela Neuera. W poniedziałek myślalem, że na ciepłe słowa zasługuje również Robert Lewandowski, który jako najlepszego wskazał Cristiano Ronaldo, wyłamując sie z ram głosowania na kolegów reprezentacyjnych i klubowych. Wczoraj opublikowano jednak przeprosiny, w których “Lewy” twierdzi, że gdyby głosował teraz wskazałby bramkarza swojego klubu. Wybieranie kolegów cechuje też samych finalistów – Ronaldo i Messiego. Portugalczyk głosował na Ramosa, Bale’a oraz Benzemę, Argentyńczyk wskazał z kolei Di Marię, Iniestę oraz Mascherano. Nie będę rozkładał na czynniki pierwsze tych głosów, ale kandydatury Bale’a i Iniesty w tym roku brzmią jak ponury żart.

Michale Mifsud, kojarzycie człowieka? Nie martwcie się, ja też nie znałem. To kapitan reprezentacji Malty, zdaniem którego miniony rok należał do Garetha Bale’a. Naprawdę żałuje, że głosujący nie muszą, chociaż jednym zdaniem, uzasadniać swojego wyboru.

Zszokowali mnie również, znający się zazwyczaj na swojej robocie, dziennikarze. Znaczna ich część na pierwszym miejscu wskazała Cristiano Ronaldo. Dlatego, dopóki nie zmieni się formuła i zasady głosowania na najlepszego zawodnika, nie ma co specjalnie przyciągać uwagi do wyników plebiscytu. A co ze zwycięzcą za rozpoczynający się rok? Poznamy na początku czerwca. Wtedy finał Ligi Mistrzów.


x