Slavia Praga pokazuje klasę. Wizytówka Czechów w Europie

slavia.cz

Mieć plan i skutecznie go realizować. Cel ten przyświecił Slavii Praga, która w spektakularny sposób wyrzuciła za burtę Ligi Europy Belgów z Genk.

Czesi osiągnęli jednak sukces połowiczny, bowiem z europejskimi rozgrywkami musiała niestety pożegnać się Viktoria Pilzno. Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z kolejnym przykładem potwierdzającym regułę, jak nasi południowi sąsiedzi pną się do góry w hierarchii piłki klubowej. Slaviści już ostrzą sobie zęby na kolejny odcinek pod tytułem Sevilla FC.

W szwajcarskim Nyonie, gdzie znajduje się siedziba Europejskiej Unii Piłkarskiej UEFA poznaliśmy pary 1/8 finału Ligi Europy. Spośród szesnastu najlepszych ekip rozlosowywana była Slavia Praga. Aktualny lider czeskiej ekstraklasy pokazał się z jak najlepszej strony pokonując aż 4:1 Racing Genk na boisku rywala, który raczej nie zwykł przegrywać u siebie. Przedstawiciele Slavii po cichu liczyli, że kolejnym przeciwnikiem ich zespołu będzie pogromca Viktorii Pilzno, czyli Dinamo Zagrzeb. Pokazać mistrzowi Czech, jak należy skutecznie poskromić zapędy Chorwatów. Stało się inaczej bowiem podopieczni Jindřicha Trpišovský’ego trafili na 5-krotnego triumfatora Ligi Europy, rekordzistę Pucharu UEFA pod względem zwycięstw. Andrés Palop nie miał szczęśliwej ręki losując kuleczkę z karteczką o nazwie SK Slavia Praha. Ciężko się dziwić gdyż były hiszpański golkiper dwukrotnie sięgał z Sevillą po owe trofeum. Rywalizacja Slavii pomiędzy hiszpańskimi zespołami odbyła się 10-krotnie i bilans spotkań nie stawia Czechów w dogodnym położeniu, a prezentuje się on następująco: 1 zwycięstwo, 4 remisy oraz 5 porażek. Ponad 11 lat temu doszło do konfrontacji z drużyną ze stolicy Andaluzji i wówczas w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów praski klub poległ dość boleśnie przegrywając 4:2 i 3:0. Na boisku tacy zawodnicy, jak Vladimír Šmicer, Stanislav Vlček, Dani Alves czy choćby dobrze znany kibicom Rojiblancos – malijski napastnik Frédéric Kanouté. Nie ukrywajmy, że Sevilla jest jednym z głównych faworytów do wygranej całej edycji i niespodzianką, a może nawet sensacją byłoby wyeliminowanie Hiszpanów już na tym etapie, w dodatku przez Slavistów.

Beldzy odprawieni z kwitkiem w kwadrans

Mecz z KRC Genk stawiał lekko w roli faworyta właśnie Belgów, którzy wygrali swoją grupę odprawiając z kwitkiem wielki Besiktas. Niezwykle bramkostrzelna ekipa Philippe’a Clementa, gdzie niemal stuprocentową skuteczność wykazują Leandro Trossard oraz Mbwana Samatta, którego 20 goli sprawia, iż przoduje w ligowej stawce strzelców Jupiler Pro League. Wszystko szło po ich myśli; bezbramkowy remis na boisku rywala i objęcie szybkiego prowadzenia w rewanżu zapowiadało bezbolesny awans do kolejnej rundy. Trzeba jednak sobie jasno powiedzieć, że fatalny błąd bramkarza Slavii Ondřeja Kolářa, który niepotrzebnie zapędził się poza swoje pole karne – przyczynił się do straty pierwszej bramki. Z niespodzianki skrzętnie skorzystał Trossard. Nie dziwi więc najsłabsza nota wystawiona golkiperowi gości przez Deník Sport – największy czeski dziennik sportowy. Skupić należy uwagę na nowych nabytkach w obozie Slavii Praga. Alex Král wrócił tej zimy tam gdzie stawiał juniorskie kroki i gra w jednej linii z Tomášem Součekiem to duża nobilitacja dla 20-latka, który nie wahał się podejmować odważnych decyzji we czwartkowym meczu. Drugim graczem jest Lukáš Masopust. Nie zaprezentował nic ciekawego z punktu widzenia ofensywy, z czego był znany w Jabloncu, ale skutecznie neutralizował zapędy Leandro Trossarda co było jego głównym zadaniem. Pokazał, że jest graczem agresywnym i bardzo dobrze przygotowanym fizycznie. Szkoleniowiec Červenobílích poczynił znakomite zmiany, a zwłaszcza pojawienie się Miroslava Stocha jeszcze bardziej ożywiło poczynania z przodu. Atak nawałnicy Slavii miał miejsce pomiędzy 54, a 69 minutą gry. Zapoczątkował ją Ibrahima Traoré, a jakiekolwiek jeszcze marzenia rywali zamknął Milan Škoda. Zespół Genk został odprawiony z kwitkiem.

Oceny po meczu z KRC Genk (Deník Sport)

Największym sukcesem Slavii Praga w europejskich pucharach jest dotarcie do półfinału Pucharu UEFA 1995/96. Wygrany dwumecz z RC Lens, AS Romą by w końcu zatrzymać się przy drużynie Zinédine Zidane, czyli Girondins de Bordeaux. Przypomnieć sobie czasy świetności czeskiej piłki i spróbować nawiązać równą walkę z Sevillą, której bramki szczerze Tomáš Vaclík – były zawodnik Sparty Praga. Najzagorzalsi kibice umiejscowieni na Tribunie Sever Eden Arény na pewno zadbają o jego jak najlepsze [śmiech] przyjęcie. Niewątpliwie będzie głośno. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.