Reprezentacja Polski w futsalu pojedzie na mistrzostwa Europy

fot. Jarosław Frąckowiak

Reprezentacja Polski w futsalu po raz trzeci w historii wywalczyła awans na mistrzostwa Europy, które na początku przyszłego roku zostaną rozegrane w Holandii. W decydującym spotkaniu Polska wygrała 8:5 z Czechami. Bohaterem “biało-czerwonych” okazał się strzelec czterech bramek Sebastian Leszczak.

Na samym początku spójrzmy w tabelę w naszej grupy przed decydującą serią spotkań.

Zespół Liczba spotkań Bramki strzelone Bramki stracone Bilans bramek Liczba punktów
1 Portugalia 5 20 7 13 11
2 Czechy 5 17 11 6 8
3 Polska 5 12 9 3 8
4 Norwegia 5 2 24 -22 0

Sytuacja w tabeli przed meczem była jasna i klarowna. Praktycznie pewna awansu Portugalia, która o 19:00 zagra z najsłabszą Norwegią, nas już nie interesuje. To w Opolu miało się rozstrzygnąć, która z reprezentacji zajmie drugie miejsce w grupie. Według regulaminu do turnieju finałowego oprócz zwycięzców każdej z ośmiu grup zakwalifikuję się również sześć najlepszych drużyn z ośmiu, które w swoich grupach zajęły drugie miejsce. Pozostała dwójka zagra o ostatnią przepustkę do turnieju finałowego w dwumeczowym barążu, które wstępnie zaplanowano na listopad bieżącego roku.

Portal Łączy nas piłka przygotował dla kibiców przed meczem ściągawkę zawierającą możliwe scenariusze, które przyniosłyby Polakom różne skutki. Zwycięstwo dowolnych rozmiarów daje Polakom bezpośredni awans do turnieju finałowego. Analogicznie porażka sprawia, że na turniej do Holandii pojadą nasi sąsiedzi. Najciekawiej sytuacja wygląda w momencie, gdy na parkiecie padnie remis. Istotny jest tutaj wynik pierwszego meczu, w którym Polska zremisowała w Pradze z Czechami 3:3. Każdy remis w mniejszych rozmiarach od tego, który padł w stolicy Czech premiuję reprezentację Polski (pożądane są w tym wypadku rezultaty 0:0, 1:1 i 2:2). Remis większych rozmiarów premiuję naszych rywali, którzy zagrają w barażach. Rywalem którejś z tych drużyn będzie najprawdopodobniej Serbia.

Wszelki zawirowania związane z remisami spowodowane są lepszym bilansem bramkowym, który wynika w dużej mierze z tego, że Czesi … nie zagrali żadnego spotkania z Norwegią. W związku z koronawirusem w drużynie ze Skandynawii UEFA przyznała Czechom dwa walkowery po 5:0. My z kolei w dwumeczu z Norwegami strzeliliśmy łącznie siedem goli, tracąc jednego. Co ciekawe, zarówno Polacy, jak i Czesi zdołali w tych eliminacjach urwać punkty faworyzowanej Portugalii, która do Holandii będzie jechała bronić tytułu wywalczonego cztery lata wcześniej.

Mistrzostwa Europy rozegrane w 2018 roku w Słowenii były wyjątkowe również dla reprezentacji Polski, która po raz pierwszy od 17 lat i po raz drugi w historii wystąpiła w turnieju tej rangi. Wielu kibicom w pamięci zapadły same eliminację do tego turnieju – Polska wówczas w ostatniej kolejkcesensacyjnie zremisowała z Hiszpanią, ówczesnym mistrzem starego kontynentu, dzięki czemu awansowała do baraży. Tam po niemniej emocjonującym dwumeczu nasi reprezentanci okazali się o jedną bramkę lepsi od Węgrów.

Podczas samego turnieju finałowego Polska trafiła do bardzo trudnej grupy z Kazachstanem i Rosją. W spotkaniu z naszymi sąsiadami zdołaliśmy wywalczyć niespodziewany remis po golu Michała Kubika strzelonym na dziewięć sekund przed syreną końcową. Kazachstan odarł nas jednak z marzeń i wygrał z nami 5:1. O sile naszej grupy niech świadczy fakt, że obaj rywale Polaków spotkali się w meczu o trzecie miejsce. Wówczas po brązowe medale sięgnęli Rosjanie.

Samo spotkanie dostarczyło nam mnóstwo emocji. Zaczęło się dla nas nie najlepiej, bo już po trzech minutach Czesi prowadzili po golu Jana Janovský’ego z Rekordu Bielsko-Biała. Na szczęście, Polacy szybko odrobili straty po trafieniu Krzysztofa Elsnera. Jakby tego było mało, gospodarze później, w przeciągu dwóch minut wyszli na dwubramkowe prowadzenie po golach dwóch Michałów – Kubika i Marka.

Trzecia bramka wyjaśniła nam kwestię ewentualnej gry w barażach. Od tego momentu Polacy grali o wszystko – zwycięstwo daje awans, a każdy inny wynik oznacza trzecie miejsce w grupie. Czesi czując powagę sytuacji jeszcze przed przerwą wyrównali stan meczu, co stanowiło idealną zapowiedź emocji, które czekały nas po przerwie.

Polacy już na początku drugiej połowy mogli wyjść na prowadzenie, jednak m.in. Tomasz Kriezel trafił w poprzeczkę, a Leszczak z bliska strzelił nad bramką. Nasza sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej w 25. minucie, gdy strzałem z dystansu Czechów na prowadzenie wyprowadził Michal Seidler. Odpowiedź Polaków była wręcz wymarzona – w przeciągu kilkudziesięciu sekund dwie bramki strzelił Leszczak, dzięki czemu odzyskaliśmy prowadzenie i byliśmy o krok od awansu na Euro.

Przez kolejne minuty Polacy utrzymywali korzystny wynik, w czym zasługa m.in. wprowadzonego w drugiej połowie Bartłomieja Nawrata, który pokazywał się z naprawdę dobrej strony, kilkukrotnie ratując skórę swoim kolegom. Kluczowe dla losów spotkania okazały się ostatnie trzy minuty gry. W pewnym momencie Polacy wyższli na trzybramkowe prowadzenie po golu z rzutu karnego Leszczaka oraz trafieniu Tomasza Luteckiego. Piąte trafienie dla gości autorstwa Lukáša Rešetára nie miała już żadnego znaczenia. Na sześć sekund przed końcem swój fantastyczny występ czwartym golem przypieczętował Leszczak.

Polska – Czechy 8:5 (3:3)

Krzysztof Elsner 5, Michał Kubik 10, Michał Marek 12, Sebastian Leszczak 26, 26, 37 (karny), 40, Tomasz Lutecki 38 – Jan Janovský 3, David Drozd 13, Tomáš Koudelka 18, Michal Seidler 25, Lukáš Rešetár 38

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x