Przerwa reprezentacyjna – czas wytężonej pracy

Dariusz Żuraw

Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)

Przerwa reprezentacyjna trwa w najlepsze. Po kilku dniach wolnego, zawodnicy Lecha Poznań wrócili do treningów. Na zajęciach prócz zawodników, którzy otrzymali powołania do reprezentacji zabrakło też Darko Jevticia (przeziębienie) i Mickiego van der Harta (delikatny uraz). Do treningów z drużyną wrócił natomiast Juliusz Letniowski, który w oczach kibiców stał się obiektem drwin.

Kurz po niedzielnej porażce z Cracovią powoli opada. Zawodnicy Lecha po meczu z drużyną Michała Probierza otrzymali od sztabu szkoleniowego kilka dni wolnego. Przerwa na mecze reprezentacji była doskonałą okazją do tego, aby zresetować myśli i optymistycznie nastawić się na kolejny miesiąc walki o ligowe punkty.

Przed zawodnikami Kolejorza tydzień pracy, która w zamierzeniu ma wyeliminowanie błędów, które powtarzają się od początku sezonu. Puentą tych treningów będzie mecz z Lechią Gdańsk, który odbędzie się 14.09 na stadionie Energa.

Brak konkurencji nie pomaga

Gdy pod koniec zeszłego sezonu było wiadomo, że z Lechem pożegnają się Jasmin Buric i Matus Putnocky, działacze Kolejorza podpisali kontrakt z Holenderskim bramkarzem Mickey’em van der Hartem. Były zawodnik PEC Zwolle, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w słynnej szkółce Ajaxu Amsterdam miał dać Lechowi spokój w bramce, którego brakowało od lat. Po latach gdy bramki Kolejorza przed rywalami bronili Buric i Putnocky, kibice mieli prawo uważać, że ta zmiana to będzie dobra zmiana.

Sam van der Hart od początku swojego pobytu w Poznaniu, pozytywnie zaskoczył fanów Lecha. Bardzo szybko opanował podstawowe polskie zwroty, które z pewnością pomagają w komunikacji z obrońcami. Co ważniejsze jednak Mickey van der Hart zauroczył tym, że bardzo dobrze gra nogami, co po erze wyżej wymienionych zawodników było prawdziwą idyllą. Fani przestali się obawiać o to, że przy każdym wybiciu piłki może zdarzyć się kiks, który będzie wspominany przez kilka najbliższych miesięcy. Sam widząc van der Harta na żywo, podczas sparingu z Duńskim FC Midtjylland stwierdziłem, że od dawna nie byłem tak pewny tego, że nie grożą nam żadne “piłkarskie jaja” pod własną bramką.

Tak na dobrą sprawę, nikt nie wiedział nic o umiejętnościach czysto bramkarskich nowego nabytku Lecha. Sparingi nie dały odpowiedzi na to, czy na linii Mickey van der Hart będzie przynajmniej tak samo dobry jak przy wyprowadzaniu piłki. Niestety mecze ligowe uwypukliły kilka mankamentów jakie wychowanek Ajaxu jednak posiada. Złe ustawienie się, co przy niskim (jak na bramkarza) wzroście, nie wpływa na udaną interwencję przy strzałach za tzw. kołnierz. Kilka niezbyt przemyślanych decyzji przy wprowadzaniu piłki, o których po meczu z Cracovią mówił sam Dariusz Żuraw. Opiekun Lecha zwracał uwagę na to, że musi porozmawiać z van der Hartem, bo nie wszystko było tak jak sobie wraz ze sztabem szkoleniowym zakładali.

Tutaj pojawia się pytanie – czy to, że van der Hart tak naprawdę nie ma w zespole konkurencji nie jest błędem szefów Kolejorza? Owszem, w kadrze drużyny są Karol Szymański i Miłosz Mleczko, ale powiedzmy sobie szczerze, że nie są to bramkarze, przy których kibic Lecha Poznań będzie spokojny. Szymański sprowadzony jako trzeci bramkarz za czasów Buricia i Putnockiego, oraz wychowanek Akademii Lecha, który wracał do zespołu po wypożyczeniu z Puszczy Niepołomice. Moim zdaniem nie są oni w stanie w normalnej walce na treningach wygrać rywalizację z van der Hartem. Niech o tym, że nie są to najlepsi w swoim fachu zawodnicy świadczy to, że często rotują się obecnością na ławce rezerwowych Lecha podczas meczów ligowych.

Satka – Rogne?

Wiele pretensji za mecz z Cracovią można mieć również do dwójki środkowych obrońców. Zarówno Lubomir Satka jak i Djordje Crnomarković nie dawali sobie rady z powstrzymywaniem ataków Cracovii i często mylili się przy wprowadzaniu piłki spod własnej bramki. Tak jak na grę Satki kibice Lecha czekali, tak być może teraz czekają mecz, w którym dwójkę stoperów będą stanowili były piłkarz Dunajskiej Stredy oraz Norweg Thomas Rogne.

Po tym jak Satka dołączył do Lecha, sam zastanawiałem się kiedy otrzyma pierwszą szansę gry. Stało się to po meczu ze Śląskiem Wrocław, który Kolejorz przegrał 1-3 po karygodnych błędach defensorów. “Ukarany” za tamten mecz został Thomas Rogne, od którego odbiła się piłka i sędzia podyktował rzut karny dla gości z Wrocławia. Za niego do składu wszedł Satka i razem z Crnomarkoviciem mieli być tymi, którzy będą szybkimi podaniami po ziemi uruchamiali pomocników. Za Serbem przemawiało to, że jest lewonożny. To w taktyce, którą chcę stosować Dariusz Żuraw bardzo ważne. Szkoleniowiec Lecha za punkt honoru obrał sobie to, że jego piłkarze będą rozgrywali akcję od bramkarza, przez środkowych obrońców. Sam teraz przyznaję, że jego Lech płaci teraz frycowe, za to jak chcą grać.

Przed meczem z Lechią Gdańsk przed trenerem Lecha stoi pytanie – czy nadal stawiać na duet Satka-Crnomarković czy jednak dać szansę Thomasowi Rogne.

Tiba i Jevtić – nietykalni

Słabszy mecz w wykonaniu Lecha z Cracovią dla wielu był dowodem na to, jak bardzo ważni w tej drużynie są Pedro Tiba i kapitan Darko Jevtić. Portugalczyk oprócz pierwszego meczu z Piastem Gliwice pokazywał, że odebranie jemu opaski kapitańskiej nie jest dla niego żadnym ciosem, który mógłby wpłynąć na jego grę. Niektórzy z kibiców zapewne “bardzo by chcieli”, żeby Tiba nie grał tak jak gra i można by wtedy zrzucić to, na błędną decyzję sztabu szkoleniowego o zmarginalizowaniu Tiby w szatni Lecha. Nic z tych rzeczy jednak nie ma miejsca i sam Pedro Tiba w każdym ze spotkań jest prawdziwym sercem Lecha Poznań. Do jego akcji w meczu z ŁKS-em jeszcze długo będziemy wracać. Aż żal, że złym przyjęciem piłki Paweł Tomczyk pozbawił Tibe asysty sezonu.

Drugim ważnym zawodnikiem w układance Dariusza Żurawia jest Darko Jevtić. O przyznaniu akurat jemu opaski kapitańskiej już opisywałem i nie będe do tego wracał. Chcę jednak zwrócić uwagę na to, że po jednym słabszym meczu zaczęły pojawiać się głosy, żeby Darko posadzić na ławce rezerwowych. Szczerze napiszę, że skwitowałem to uśmiechem politowania. Zdaję sobie sprawę z tego, że wszędzie znajdują się tacy, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia i szukają innych sposobów na to, aby zwrócić na siebie uwagę – ale nie tędy droga. Darko Jevtić z pewnością w spotkaniu z Lechią wyjdzie w pierwszym składzie. Bo mimo tego, że Lech i sam Szwajcar w meczu z Cracovią wyglądał słabo, to od początku sezonu ma wszystkie asy w swoich rękach. W siedmiu meczach zdobył 3 gole i zaliczył 4 asysty.

Moim zdaniem Jevtić gra w tym sezonie tak, jak się od niego oczekuję. Bierze grę na siebie, rozgrywa, strzela i wykonuje stałe fragmenty gry. Najważniejsze jest to, że są z tego zauważalne efekty i jestem pewny, że Darko Jevtić nie pokazał jeszcze pełni umiejętności.

Co z napastnikiem?

Cztery gole w sześciu meczach? Na pierwszy rzut oka nie jest to najgorszy bilans środkowego napastnika. Takimi statystykami może pochwalić się Duński napastnik Lecha Poznań – Christian Gytkjaer.

Jednak do byłego zawodnika m.in TSV 1860 Monachium fani mają spore zarzuty. Gytkjaer w meczach, w których strzelał gole broni się właśnie liczbami, jednak w większości jest on bardzo niewidoczny. Mecze z Arką, Śląskiem czy ostatnio z Cracovią pokazują to, że nieprzepracowany okres przygotowawczy daję o sobie znać. W tych spotkaniach Duńczyka na boisku praktycznie nie było widać. Nie pokazywał się kolegom do podań, a gdy już takowe otrzymał, to nie potrafił zdobyć gola. W meczu z “Pasami” mi osobiście rzuciło się w oczy to, że pod koniec tego spotkania Gytkjaerowi brakowało prądu. Co musiało odcisnąć się na ofensywnych próbach zespołu Lecha.

Gola dla Kolejorza zdobył Paweł Tomczyk, który na boisku pojawił się z ławki rezerwowych. Dla “Pawki” był to już drugi gol zdobyty w roli jokera, pierwsza taka sytuacja miała miejsce w pierwszej kolejce sezonu na boisku Mistrza Polski. Od początku w pierwszym składzie Tomczyk pojawił się w meczu z Wisłą Płock. I tam również zaznaczył swoją obecność wywalczając rzut karny. Dlatego przed kolejnym ligowym spotkaniem można zadać sobie pytanie, czy nie lepiej byłoby w pierwszej jedenastce postawić na Pawła Tomczyka? Mimo tego, że jest on dość surowy technicznie, to z całą stanowczością można zakładać, że na boisku zostawi on sporo zdrowia.

W kadrze jest jeszcze Timur Zhamaletdinov. Jednak mam wrażenie graniczące z pewnością, że jego w pierwszym składzie nie zobaczymy, a co najwyżej po wejściu z ławki, gdy wynik dla Lecha może być niekorzystny. Rosjanin dla wielu jest już skreślony i nawet dwa gole w rezerwach w meczu z Legionovią nikogo nie przekonują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x