twitter.com/PremierLeague

201. Derby Anglii dla Liverpoolu, pierwsza od dawna porażka Arsenalu i udane występy reprezentantów Polski – 17. kolejka Premier League niewątpliwie utkwi w naszej pamięci. Krótka, bo zaledwie dwudniowa seria gier, przyniosła jednak znacznie więcej godnych uwagi wydarzeń, o których piszemy w naszym tradycyjnym podsumowaniu kolejki.

Derby Anglii czy Bitwa o Anglię – to tylko dwa spośród kilku określeń dla pojedynków dwóch najbardziej utytułowanych angielskich klubów w historii. W niedzielę doszło do meczu numer 201 pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem United. Bilans dotychczasowych dwustu spotkań przemawiał na korzyść Czerwonych Diabłów, ale tym razem to The Reds uchodzili za faworyta. Liverpool w szesnastu meczach w tym sezonie nie poniósł jeszcze porażki, po ostatniej kolejce wskoczył na pozycję lidera, a ponadto był gospodarzem niedzielnego starcia. Boisko potwierdziło przedmeczowe przewidywania. Podopieczni Jürgena Kloppa przeważali niemal w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła, ale po trafieniu Sadio Mané i odpowiedzi Jesse Lingarda, przez długi czas utrzymywał się remis 1:1. Kluczowa dla losów meczu okazała się 70. minuta. Wtedy to Klopp zdecydował się posłać na boisko Xherdana Shaqiriego. Dwadzieścia minut wystarczyło Szwajcarowi, aby zostać bohaterem Anfield. A nawet dziesięć, bo właśnie w takim czasie Shaqiri dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i przesądził o wygranej Liverpoolu. Wygranej jak najbardziej zasłużonej. Liverpool pozostaje niepokonany w tym sezonie i utrzymał pozycję lidera ligowej tabeli. Czerwone Diabły tracą do ekipy z miasta Beatlesów już 19 punktów. To największa – po siedemnastu kolejkach – przewaga The Reds nad United w historii. Wymowna jest jeszcze jedna statystyka. Otóż Liverpool ma obecnie na swoim koncie 45 punktów. Na tym etapie sezonu taki dorobek udało się zgromadzić tylko trzem drużynom w historii. Każda z nich została następnie mistrzem Anglii.

Przez około 27 godzin, liderem Premier League ponownie był Manchester City. W przededniu Bitwy o Anglię, podrażnieni porażką z Chelsea i utratą pierwszego miejsca w tabeli, mistrzowie Angii podejmowali Everton. Do kadry meczowej The Citizens powrócili kontuzjowani ostatnio Sergio Agüero i Kevin De Bruyne. Obaj znaleźli się jednak tylko na ławce rezerwowych, a murawę powąchał jedynie Belg, który pojawił się na boisku na ostatni kwadrans. Dość niespodziewanie, Pep Guardiola zdecydował się posadzić także Raheema Sterlinga. Pod nieobecność Sterlinga i Agüero, w rolę snajpera mistrzów Anglii wcielił się Gabriel Jesus, który dwukrotnie pokonał Jordana Pickforda. Goście dzielnie walczyli i nawiązali kontakt z rywalem za sprawą Dominica Calverta-Lewina, ale kilka minut później wszelkich złudzeń pozbawił ich, wprowadzony na plac gry chwilę wcześniej, Sterling.

Trzy punkty na swoim koncie zapisał także trzeci w tabeli Tottenham. Powiedzieć, że zwycięstwo nad Burnley przyszło Kogutom łatwo, to jak nic nie powiedzieć. Przez 90 minut meczu na Wembley, gra podopiecznych Mauricio Pochettino przypominała walenie głową w mur. Tottenham miał wyraźną przewagę w posiadaniu piłki, liczbie wymienionych podań czy strzałów na bramkę rywala, ale raził nieskutecznością. Ponadto, świetnie między słupkami gości spisywał się Joe Hart. Koniec końców, defensywne nastawienie graczy Burnley się na nich zemściło. W doliczonym czasie gry przypomniały o sobie gwiazdy Tottenhamu. Christian Eriksen i Harry Kane zamienili się jednak rolami, do jakich zdążyli nas przyzwyczaić. Tym razem to Kane asystował, a Eriksen strzelił gola na wagę trzech punktów. Był to setny triumf Pochettino w roli menedżera Tottenhamu. Podobnie, jak Koguty, zwycięstwa po 1:0 odniosły także inne „ptasie” drużyny – latające tuż nad strefą spadkową Orły oraz Sroki. Crystal Palace okazało się na własnym stadionie lepsze od Leicester, a Newcastle pokonało na wyjeździe Huddersfield. O jednego gola więcej zaaplikowali swoim rywalom piłkarze Wolverhampton, którzy wygrali 2:0 z Bournemouth. Wygląda na to, że podopieczni Nuno Espírito Santo przeżywają prawdziwe odrodzenie. Po ponad dwumiesięcznym okresie posuchy bez żadnej wygranej, zapisali na swoim koncie już trzecie z rzędu zwycięstwo, co udało im się po raz pierwszy w historii.

Niesamowity mecz przyszło oglądać kibicom zgromadzonym w sobotę na Vicarage Road, gdzie Watford podejmował Cardiff. Do 80. minuty gospodarze prowadzili 3:0 i chyba nikt nie spodziewał się wówczas nerwowej końcówki spotkania. Ekipa z Walii dzielnie walczyła jednak do końca i strzeliła dwa gole w odstępie trzech minut. Na wyrównujące trafienie zabrakło już jednak sił i czasu. Watford odniósł pierwszą wygraną od 27 października. Warto odnotować, że autorem trzeciej bramki dla Szerszeni był 19-letni Domingos Quina. Pochodzący z Gwinei Bissau młodzieżowy reprezentant Portugalii stał się tym samym najmłodszym strzelcem Watfordu w historii występów tego klubu w Premier League.

Eden Hazard błyszczy w tym sezonie, niezależnie od pozycji, na jakiej wystawi go Maurizio Sarri. Po tym, jak eksperyment z Belgiem w roli środkowego napastnika wypalił w starciu z Manchesterem City, włoski menedżer zdecydował się powtórzyć ten wariant w niedzielę na Amex Stadium. Chelsea do meczu z Brighton przystępowała po dwóch z rzędu wyjazdowych porażkach. Złą passę udało się przełamać głównie za sprawą Hazarda. W pierwszej połowie belgijski gwiazdor najpierw asystował przy trafieniu Pedro, a następnie sam podwyższył na 2:0. Tym samym Hazard powiększył swój imponujący dorobek i w tym sezonie ligowym ma już na swoim koncie osiem goli i dziewięć asyst. The Blues na własne życzenie zafundowali jednak swoim kibicom nerwową końcówkę. W drugiej odsłonie gra niespecjalnie kleiła się piłkarzom Chelsea, ale na szczęście dla nich gospodarze wykorzystali to tylko raz. Honorowego gola dla Brighton strzelił Solomon March. Ekipa ze Stamford Bridge pozostała na czwartym miejscu w ligowej tabeli, odskakując jednocześnie piątemu Arsenalowi na trzy punkty.

Stało się to możliwe za sprawą niespodziewanej porażki Kanonierów z Southampton na St. Mary’s Stadium. W drugim meczu Świętych pod wodzą Ralpha Hasenhüttla, po raz drugi w pierwszym składzie wyszedł Jan Bednarek. Pomimo straty dwóch goli przez Southampton, Polak zebrał bardzo dobre oceny za to spotkanie. Eksperci docenili go zwłaszcza za interwencję z 30. minuty meczu, kiedy to efektownym wślizgiem wygarnął piłkę spod nóg Pierre-Emericka Aubameyang. Gabończyk w ogóle nie miał przy Bednarku łatwego życia, a niektórzy okrzyknęli już Polaka następcą Virgila van Dijka. Porównanie do Holendra jest może nieco na wyrost, ale po dwóch meczach w pierwszym składzie, przyszłość naszego reprezentanta pod wodzą Hasenhüttla wygląda obiecująco. O swoją obronę powinien się za to martwić Arsenal. Wszystkie trzy gole dla Southamptonu padły bowiem po strzałach głową, co niewątpliwie nie świadczy najlepiej o defensywie Kanonierów. Przy tak kiepskiej postawie w tyłach, nie było mowy o wygranej i tym samym, po czternastu meczach bez porażki, podopieczni Unaia Emery’ego zeszli z boiska pokonani. Nas cieszy oczywiście dobra postawa Bednarka, ale nie sposób nie wspomnieć o kolejnym świetnym występie Łukasza Fabiańskiego. Polski bramkarz zanotował kilka udanych interwencji i zachował czyste konto, a jego West Ham odniósł czwarte z rzędu zwycięstwo, pokonując w Derbach Londynu Fulham 2:0.

Tradycyjnie o tej porze roku, Premier League wkracza w swoją najbardziej intensywną fazę sezonu. Począwszy od przyszłego weekendu, do 3 stycznia przyszłego roku zostaną rozegrane aż cztery kolejki. Jeszcze w tym tygodniu, na fanów angielskiej piłki czekają natomiast mecze w ramach ćwierćfinałów Pucharu Ligi Angielskiej. Które zespoły są najlepiej przygotowane na ten ponad dwutygodniowy maraton? Odpowiedź poznamy już wkrótce.


Jedenastka 17. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:


Wyniki 17. kolejki i tabela Premier League:

Manchester City – Everton FC 3:1
Crystal Palace FC – Leicester City 1:0
Huddersfield Town – Newcastle United 0:1
Tottenham Hotspur FC – Burnley FC 1:0
Watford FC – Cardiff City 3:2
Wolverhampton Wanderers – AFC Bournemouth 2:0
Fulham FC – West Ham United 0:2
Brighton & Hove Albion – Chelsea FC 1:2
Southampton FC – Arsenal FC 3:2
Liverpool FC – Manchester United 3:1


Czołówka klasyfikacji strzelców Premier League:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x