Kamil Chmielewski

W piątek widać było, że polskim piłkarzom udzieliła się atmosfera Święta Niepodległości. Raczej definitywnie na jakiś czas dobry mecz z Rumunami uciął wszelkie spekulacje o problemach wewnątrz kadry Adama Nawałki. Można rzecz, że chwilowy pożar został ugaszony.

Właściwie od początku do końca widać było mądrość w grze Polaków. Śmiało wysunąłbym tezę, że pod względem taktycznym był to chyba jeden z najlepszych meczów reprezentacji za Nawałki. W defensywie znakomicie powstrzymywali wszelkie próby kontr Rumunów, które tak naprawdę mogły być jedyną bronią naszych rywali w tym meczu. Wyjątkową łatwość gry w tym meczu miał także Robert Lewandowski. Napastnik Bayernu zwykle gdy próbował już przyjąć piłkę był otaczany przez kilku przeciwników, którzy szybko kasowali akcję. Tym razem Lewy stworzył kilka sytuacji, w tym zamieniając je także na bramki.

Moment meczu dla mnie to jednak trafienie Kamila Grosickiego. “Grosik” z takim spokojem rozegrał akcję, minął rywali, że przez chwilę miałem wrażenie, że to nie może być ten sam człowiek, który swego czasu zmagał się z różnymi problemami.

To “niesamowite”, że zważając na styl w pierwszych meczach eliminacji i wszelkie problemy wysuwane przed media w ostatnich tygodniach… jesteśmy jednak liderami grupy i to w dość przekonujący sposób. Niemal w połowie rywalizacji stworzyliśmy sobie naprawdę wygodną pozycję wyjściową. Tak naprawdę teraz najtrudniejsze mecze jakie nas czekają, to marcowy na wyjeździe z Czarnogórą i wrześniowy na wyjeździe z Danią. Myślę, że jeżeli w tych spotkaniach zgarniemy co najmniej cztery punkty, to spokojnie w październiku po raz kolejny na Stadionie Narodowym będziemy mogli świętować sukces reprezentacji Nawałki.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x