Podlaskim okiem #1 – blog Roberta Bońkowskiego

Jagiellonia Białystok

Natalia Siedlikowska / mlodywschod.eu

Postanowiłem sobie, że blog ten będzie ukazywał się w każdą sobotę. Proszę jednak o wyrozumiałość, w wypadku, kiedy jakimś trafem tekstu zabraknie. Sporo obowiązków. Dlaczego “Podlaskim okiem”? Od jakiegoś czasu przyjechałem tu studiować, a dodatkowo wszczepiłem w siebie miłość do Jagiellonii. Uspokajam jednak – w blogu przeczytacie nie tylko o Dumie Podlasia. Poruszać będę te tematy, które akurat mną wstrząsną, zadziwią, ucieszą.

Pierwszy mój blog chciałbym mimo wszystko poświęcić Jagiellonii Białystok. Nieco ponad miesiąc temu skończyliśmy bardzo ciekawy sezon naszej polskiej ligi. Nie pamiętam kiedy ostatnio było tak, by cztery drużyny biły się o mistrzostwo i to do ostatniej kolejki. Wszystko było w nogach piłkarzy. Pamiętam, że przed tymi meczami bardzo się stresowałem. Pracuję dla jednego z podlaskich portali w dziale sportowym. Otrzymaliśmy akredytację na mecz Jagiellonii z Lechem, przygotowaliśmy sprzęt i komentowaliśmy tamto spotkanie w relacji radiowej na Youtube. Swoją drogą zapraszam Was, zostawcie subskrypcje. Otrzymaliśmy tym razem akredytacje stałe na cały sezon i będziemy komentować wszystkie mecze Jagiellonii w Białymstoku –> SUBSKRYBUJ KANAŁ

Spotkanie chyba rozpoczynało się jakoś o godzinie 18. zaś od około 15 miałem mdłości z nerwów. Człowiek zdawał sobie sprawę z tego, że od niedawna kibicuje Dumie Podlasia, a już może mieć jakiś tam udział w największym sukcesie tego klubu. Na 30-dzieści minut przed początkiem tego szlagieru cała trybuna dziennikarska na Stadionie Miejskim w Białymstoku była już wypełniona. W końcu nadszedł moment wejścia w eter. Rozpoczęliśmy najważniejszy mecz klubu z Podlasia w historii. Szybko jednak Lech Poznań sprowadził na ziemię zarówno kibiców, komentatorów, Probierza jak i samych piłkarzy. Dwie bramki, zabawa pod polem karnym BKS-u i rozum zaczął podpowiadać, że Jaga nie tylko nie zdobędzie mistrzostwa, ale także może być poza pucharami. Najgorszy ze wszystkich scenariuszy się sprawdzał. Tym gorzej, że w meczu w Warszawie był remis, dający Lechii Gdańsk Ligę Europy, a Legii mistrzostwo.

Miał być wilk syty i owca cała? Nic z tych rzeczy! Wynik w Warszawie z perspektywy Białegostoku wyglądał tak, jakby zawodnicy się porozumieli, wiedząc, że Lech prowadzi 0-2, by wykluczyć Jagiellonię z pucharów. Na szczęście jakaś opatrzność czuwała nad stolicą Podlasia. Ostatnie pół godziny staliśmy przy swoim stanowisku i komentowaliśmy. Nie dało się usiedzieć. Bramka Górala i Novikovasa wlała nadzieję w serca. Pan sędzia doliczył dziesięć minut, co dawało realne szanse na mistrza, bowiem Lechici grali przecież w dziesięciu. Bardzo żałuję strzału Piotra Tomasika, który minął minimalnie słupek bramki Putnocky’ego. Stało się. Jagiellonia zremisowała, została Wicemistrzem Polski i wypchnęła za burtę, wprost do Bałtyku Lechię Gdańsk. Podsumowanie sezonu? Michał Probierz powiedział bardzo znamienne słowa. Przegranych się nie pamięta. Jest w tym sporo racji. To drugie miejsce zapamiętają tylko ci, którzy mieli swój udział w tym srebrnym medalu. Mowa oczywiście o drużynie i kibicach.

Wspaniałe wspomnienia. Na długo je zapamiętam. Jednak nie minął miesiąc, a już wróciliśmy do gry. Jagiellonia rozpoczęła sezon od meczów eliminacyjnych Ligi Europy. Na początek Dinamo Batumi. Jestem przekonany, że Gruzini przegraliby z  każdą drużyną LOTTO Ekstraklasy. Jaga poradziła sobie z nimi w dwumeczu 5-0. W międzyczasie doszło do kilku zmian kadrowych, o których wspominałem w swoim poprzednim tekście, który do przeczytania jest TUTAJ.

Jeszcze słowo o trenerze i zbliżających się meczach drużyny z Białegostoku. Irek Mamrot to kapitalny facet. Zupełne przeciwieństwo Michała Probierza. Nie narzekam tu na trenera Cracovii, po prostu chwalę nowego szkoleniowca Jagi. Jest to konkretny trener, który sukcesywnie wprowadza do drużyny grę atakiem pozycyjnym Jagiellonia jest zespołem, który najlepiej czuje się w kontratakach, lecz widać już w grze to co trener zapowiadał na swojej pierwszej konferencji. Chcę by moja drużyna grała więcej piłką, to będziemy ćwiczyć na treningach – mówił Ireneusz Mamrot.

Osobiście jestem wyjątkowo spokojny o zbliżający się mecz, a także o perspektywę całych rozgrywek. Duma Podlasia to kolektyw. Na treningach dało się zauważyć, że piłkarze świetnie się z sobą dogadują. To pomaga przy zdobywaniu punktów. Ciekawie zapowiada się również rewanżowy mecz II rundy el. Ligi Europy. Z tego miejsca zapraszam Was do słuchania relacji radiowej z tego meczu, którą będę miał przyjemność wespół komentować na kanale Youtube. Link do kanału podałem Wam wyżej. Gabala jest w zasięgu, pozostaje strzelić gola na stadionie przy Słonecznej i bukować bilety do Aten – gdzie drużyna Mamrota zmierzy się z popularnymi Koniczynkami w III rundzie eliminacji Ligi Europy. Wybaczcie moją pewność siebie, ale nie wierzę w to, że Azerowie obronią się w stolicy Podlasia i awansują dalej. Po prostu w to nie wierzę.

Jeśli wytrwałeś do końca tekstu, to Ci dziękuję. Dzisiejszy blog był wyjątkowo “lekki”. Zapraszam już w najbliższą sobotę. Będziemy wiedzieć  więcej na temat zarówno Jagiellonii Białystok, jak i całych rozgrywek 1. kolejki Esy. Wtedy na pewno trochę poszerzymy tematy o inne zagadnienia. A  na koniec pytanie do Was. Jak Dumie Podlasia pójdzie w tym sezonie? Chciałbym poznać Wasze zdanie. Piszcie w komentarzach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x