“Po takim nokdaunie obuchem w łeb dostali”. Jan Tomaszewski nie gryzł się w język po kompromitacji w Pradze

Jan Tomaszewski

laczynaspilka.pl

Jan Tomaszewski ocenił grę reprezentacji Polski w piątkowym wyjazdowym meczu z Czechami (1:3). W rozmowie z “Super Expressem” przyznał, że Polacy “dostali obuchem w łeb”. Jednak jego opinia na temat wczorajszego występu Biało-Czerwonych nieco różni się od tej, którą wyrazili kibice w mediach społecznościowych.

Biało-Czerwoni w najgorszy możliwy sposób rozpoczęli swoje zmagania w eliminacjach Euro 2024. Nie minęły nawet trzy minuty, a Wojciech Szczęsny już dwa razy musiał wyciągać futbolówkę z siatki. “Wstyd, kompromitacja” – grzmieli kibice reprezentacji Polski. Z oceną kibiców nie zgadza się Jan Tomaszewski:

Nie zgodzę się, że była to kompromitacja. Kiedy usłyszałem, że Jasiu Bednarek będzie grał, pomyślałem: bohater, jak w ciągu sześciu dni można wyleczyć coś, co ja leczyłem przez dwa, trzy tygodnie i to kilka razy. Medecyna czyni cuda, ale choroba daje o sobie znać i to było widać po Jasiu, który przy wszystkich bramkach miał swój udział – przyznał były bramkarz reprezentacji Polski.

Dwa pierwsze trafienia padły po wyraźnie spóźnionych reakcjach ze strony reprezentantów Polski. Zabrakło krycia i szybkiej reakcji. Czesi wydawali się być dwa razy szybsi i bardziej zdeterminowani. Pierwszy gol padł po… wyrzucie z autu. Przy drugim wystarczył jeden rajd prawą stroną. Zakończył się wbiciem piłki Davida Juraska w pole karne strzeżone przez Szczęsnego. Tam zabrakło bliskiego doskoku do Tomas Cvancara, który nie miał żadnego problemu z pokonaniem polskiego golkipera. Jan Tomaszewski podsumował to wydarzenie w następujących słowach:

Stało się, dostali dwa nokdauny, rzeczywiście po takim nokdaunie obuchem w łeb dostali, trzeba się podnieść. Pierwsza połowa była słabsza, bo Czesi dostali wiatru w żagle. Potem ta gra się wyrównała i była w miarę równa. Przy wielkim szacunku dla Janka, jak jest zdrowy, powinien grać, nie ma tutaj żadnych wątpliwości. Natomiast my zakładaliśmy, że jeżeli będzie zdrowy to będzie grać. Jeśli nie, to będzie grać albo Salamon albo Dawidowicz. To są zawodnicy, którzy mają praktycznie po dwa metry i jestem przekonani, że oni graliby normalnie […] Ten mecz został rozstrzygnięty w 129 sekund. Tak się to ułożyło – wyjaśnił i w dalszej części wypowiedzi zdradził, co go trapi:

Co mnie najbardziej tutaj denerwuje. Jasiu gra, Cash gra, Szczęsny gra, Karbownik gra, wszyscy grają. Oni popełniają błędy. Nic się nie dzieje, bo oni popełniają błędy. Natomiast jak tylko błąd popełni Kiwior czy Bereszyński, który nie grał w tym meczu, już wielcy dziennikarze, wielcy eksperci piszą, no popełnił, bo nie grał. Piłka nożna jest grą błędu – zakończył.

Szansę na rehabilitację reprezentacja Polski będzie miała już w poniedziałek na Stadionie Narodowym. Przeciwnikiem Polaków będzie Albania, dla której będzie to dopiero pierwszy mecz w ramach eliminacji Euro 2024. Czego Jan Tomaszewski oczekuje od tego spotkania? – My teraz mamy następny mecz, który musimy wygrać. Powtarzam, musimy go wygrać – podkreślił. Początek spotkania o godzinie 20:45.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.