foto: metro

Keylor Navas od czasu transferu do Realu Madryt stał się człowiekiem w cieniu Ikera Casillasa, który pomimo swoich ogromnych umiejętności nie był już dla kibiców madryckiej drużyny „Świętym Ikerem”. W zamkniętym już oknie transferowym najczęściej komentowaną transakcją były przenosiny Davida De Gei do zespołu „Królewskich”. Na szczęście dla Kostarykanina transferu nie udało się przeprowadzić, a fani Realu mają nowego bohatera, którym jest właśnie Navas.

W zeszłym roku wiadomo było, że Navas został sprowadzony jako zabezpieczenie w razie jakiejkolwiek kontuzji Casillasa. Kiedy otrzymywał szanse na grę prezentował się przyzwoicie, ale nie na tyle dobrze żeby Iker stracił miejsce w bramce. Po odejściu Casillasa do Porto rywalizacja w bramce rozpoczęła się na nowo, a najbardziej zapracowanym człowiekiem w kadrze Realu w okresie przygotowawczym był właśnie kostarykański zawodnik. Przyjście do klubu Kiko Casilli, który jest wychowankiem młodzieżowych sekcji „Królewskich” nic nie zmieniło. Keylor wierzył w swoje umiejętności i pracował tak ciężko jak nigdy. Harówka na treningach wyszła Navasovi na dobre bo Rafa Benitez to właśnie jego wybrał na pierwszego bramkarza na początku sezonu.

Piłkarz otrzymaną szansę wykorzystał znakomicie , prezentując wysoką i równą formę we wszystkich meczach w których dotychczas zagrał. Dlatego zastanawia mnie dlaczego Perez tak bardzo chciał sprowadzić do Madrytu golkipera Manchesteru United. Kibice Realu pokochali Navasa od jego pierwszego występu, a poza tym najzagorzalsze grupy fanów nie były zachwycone pomysłem zakupu zawodnika, który grał przecież w lokalnym rywalu „Los Blancos”, a więc Atletico Madryt. Prezes „Królewskich” uwielbia dokonywać galaktycznych transferów, ale najwidoczniej 30 milionów euro wydane na Danilo (który w pierwszych meczach formą nie zachwycał) nie było wystarczające. Być może chodziło mu o hispanizację drużyny, ale w kadrze jest Casilla, a do tej pory szansę na grę miał tylko w letnich sparingach.

Nie można oczywiście porównywać wszystkich bramkarzy, bo umiejętności De Gei są na wyższym poziomie niż Casilli, ale już Navas w chwili obecnej wydaje się być w lepszej dyspozycji niż Hiszpan, który dopiero nabiera rytmu meczowego w barwach „Czerwonych Diabłów”.

Zastanawiające są też prawdziwe chęci De Gei do przenosin na Santiago Bernabeu. Wchodzenie w jakąkolwiek dyskusję z Louisem Van Gaalem jest bardzo trudne, ale jeżeli zawodnik chcący koniecznie zmienić klub nie składa prośby o transfer lub też nie przeprowadza na ten temat rozmowy ze swoim trenerem to jego intencje nie są takie oczywiste. Ostatecznie Hiszpan podpisał nową umowę, możliwe, że z obawy o swoją pozycję w zespole, ale wielkie pieniądze oferowane przez władze Manchesteru zapewne też miały wpływ na jego decyzję.

Tymczasem w Madrycie pewne miejsce w bramce ma nowy bohater kibiców Keylor Navas – niechciany przez Pereza, ale uwielbiany przez fanów. Ogromne poparcie dla Keylora zmieniło też podejście prezesa, który jest gotowy zaoferować mu nowy kontrakt i podwyżkę. Postawa Kostarykanina sprawiła, że o Casillasie, a tym bardziej o De Gei nikt już w Madrycie nie myśli.

Autor: Joanna Foltynowicz, źródło: własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x