Lech poległ z Pogonią. Wkrótce przegra z własnym cieniem

Lech przegrał. Nie, nie przegrał. Został rozgromiony przez Pogoń Szczecin aż 4:0. Portowcy rozegrali kapitalne spotkanie i wypunktowali rywali, przy okazji wskakując na trzecie miejsce w tabeli.

Nastroje wśród kibiców Lecha nie były zbyt optymistyczne. W ostatniej kolejce “Kolejorz” stracił punkty w starciu ze Stalą Mielec, a wcześniej zaliczył trzy bolesne porażki w fazie grupowej Ligi Europy. Na korzyść poznaniaków na pewno grała przeszłość i to tutaj można było upatrywać pozytywów. Lech grając u siebie z Pogonią nie przegrał już od pięciu lat, a w ostatnich trzech spotkaniach strzelił ekipie ze Szczecina aż 7 bramek. Pogoń jednak to w tym sezonie zespół, przeciwko któremu gra się niebywale ciężko. Pomimo ogromnych problemów przed startem sezonu Kosta Runjaić poukładał zespół, który ma najlepszą defensywę w lidze. Pogoń nie powala stylem, ale potrafi punktować, dzięki czemu przed 14. kolejką szczecinianie plasowali się tuż za podium.

Snajper Rogne

Jeśli kibice Lecha mieli nadzieję na spokojny mecz to te nadzieje prysły tuż po starcie spotkania. Rogne chyba nie zdążył wyjść wtedy z szatni, bo popisał się kuriozalną interwencją. Po mocnym dograniu piłki w pole karne Norwego powinen spokojnie wybić ją daleko od bramki, a zamiast tego wpakował ją do własnej bramki. Lech na szczęście nie podłamał się i już w kolejnej akcji powienien był wyrównać. Ishak dograł piłkę do Kamińskiego, młody skrzydłowy strzelił, ale świetnie obronił to Stipica.

Jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania Pogoń zadała drugi cios. Na połowie gości piłkę Muharowi odebrał Kozłowski. Młody pomocnik pociągnął akcję i zagrał precyzyjnie na wolne pole do Kowalyczka. Ten wykazał się zimną krwią i delikatnym strzałem pokonał Bednarka. Chwilę później mogło dojść do nokautu. Tym razem to Hositkka doszedł do sytuacji sam na sam, ale posłał piłkę obok słupka, ale to nie było ostanie słowo “Portowców”. W ostatniej akcji Crnomarković faulował Kowalczyka w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał Drygas.

Pogoń jak paprykarz

Po zmianie stron Kamiński błyskawicznie mógł zacząć odrabianie strat, ale ponownie świetnie interweniował Stipica. I tu można by skończyć mecz dla Lecha. Pogoń kontrolowała spotkanie, a jak tylko zdarzało się przysnąć obronie, to za plecami mieli jeszcze Stipice. Pownie we znaki poznaniakom dawały się znać stałe fragmenty gry rywali oraz groźne kontrataki. Sami nie potrafili przebić się przez mur gości. W zasadzie to nie tyle nie potrafili co nawet nie za bardzo wiedzieli jak się za to zabrać. Zaczęło to powoli wyglądać jak sparing, a brak kibiców na stadionie nie pomagał w dodaniu choćby szczypty emocji do tak niestrawnego piłkarskiego danie zaserwowanego przez Lecha. Gra Pogoni natomiast to był w zasadzie taki paprykarz – może nie wygląda za ładnie, ale nadrabia smakiem, a w tym wypadku skutecznością. Największym pozytywem dla Lecha było to, że mecz trwa tylko 90 minut plus czas doliczony. Tylko dlatego Pogoń zdążyła wbić jeszcze jedną bramkę. Po zamieszaniu w polu karnym beznadziejnie zgrał Butko, a Podstawski wbił ostatni gwóźdź do trumny Lecha.

16.12.2020r., 13. kolejka PKO Ekstraklasy, Poznań

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:4 (0:3)

Rogne 3′(sam.), Kowalczyk 40′, Drygas 45+5′, Podstawski 90+1′

Lech: Bednarek – Puchacz, Crnomarković, Rogne (Dejewski 42′), Czerwiński – Moder, Muhar (Ramirez 46′), Marchwiński, Tiba (Awwad 66′), Kamiński (Butko 65′) – Ishak (Sobol 46′)

Pogoń: Stipica – Bartkowski, Zech, Malec, Kucharczyk – Hostikka (Podstawski 79′), Dąbrowski, Drygas (Frączczak 79′), Kozłowski (Smoliński 70′), Kowalczyk (Mruk 90′) – Zahović (Benedyczak 71′)

Żółte kartki: Crnomarković, Kamiński, Ramirez

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x