La Liga redaktorskim okiem – podsumowanie 7. kolejki

To miała być niesamowicie gorąca kolejka w hiszpańskiej La Liga! Niedziela zbiegła się z terminem referendum o niepodległość Katalonii. Wtedy też na Camp Nou przyjeżdżało Las Palmas, zaś Espanyol miał udać się na Santiago Bernabeu. Co jeszcze wydarzyło się w siódmej serii gier, poprzedzającej przerwę na mecze reprezentacyjne? Zapraszam na refleksje po siódmej kolejce.

Mikołaj Barbanell: W piątkowy wieczór odbyło się jedno spotkanie. Celta Vigo podejmowała Gironę. Już w pierwszym kwadransie obie ekipy się rozstrzelały. Najpierw prowadzenie gospodarzom w 8. minucie dał Sisto, ale już po chwili to goście prowadzili 1:2. Do wyrównania doprowadził Cristian Portu, a później trzecią bramkę w tym sezonie zdobył Christian Stuani. W 16. minucie było 2:2 – za sprawą gola autorstwa niezawodnego w tym sezonie Maxa Gomeza. Urugwajczyk ma na swoim koncie już pięć trafień. Emocje opadły aż do ostatniego kwadransa. Wtedy to po bramce zdobyli Daniel Wass i Juanpe. Ostatecznie padł wynik 3:3. W sobotę tempo trochę spadło. Najpierw na boisko wybiegli gracze Deportivo La Coruña i Getafe. Przemysław Tytoń po raz kolejny oglądał mecz z ławki rezerwowych. Tym razem jego koledzy po raz drugi w tym sezonie sprostali wyzwaniu. Pomimo tego, że na początku drugiej połowy prowadzenie gościom dał Amath Diedhiou, to później wszystko szło po myśli gospodarzy. Pierwszą bramkę po powrocie na hiszpańskie boiska zdobył Lucas Perez, a trzy punkty Deportivo zapewnił Andone. W kolejnym spotkaniu problemów z rywali nie miała Sevilla. Tam bramki również zaczęły padać dopiero w drugiej połowie. W 68. minucie jedenastkę wykorzystał Ever Banega, a po upływie zaledwie stu dwudziestu sekund wynik ustalił Lucas Muriel. Kolumbijczyk znany z występów na włoskich boiskach coraz lepiej radzi sobie w Sevilli. Niesamowite było to, co stało się w Walencji. Miejscowe Levante poniosło klęskę. Co prawda wynik końcowy to 0:2, ale z zajmującym do tej pory ostatnie miejsce Deportivo Alaves. Goście przełamali serie sześciu porażek z rzędu i zdobyli pierwsze punkty. Zdecydowanie pomogły w tym bramki Munira El Haddadiego (byłego zawodnika FC Barcelony) i Alvaro Medrana (wychowanka Realu Madryt). Na zakończenie sobotnich zmagań emocje opadły, a bramki kibice nie oglądali. Leganes zremisowało u siebie z Atletico Madryt. Była to już kolejna punktowa wpadka Rojiblancos w tym sezonie.

W niedzielę oczy kibiców były zwrócone na Katalonię, na Barcelonę, na Camp Nou! Zamieszki, referendum niepodległościowe, a w tym wszystkim widmo odwołania meczu… Ostatecznie mecz Barcy z Las Palmas odbył się, ale przy pustych trybunach. Zawodnicy gospodarzy wybiegli na murawę w specjalnych koszulkach o katalońskich barwach. Na boisku sensacji nie było. Pierwszą bramkę zdobył Busquets po podaniu Leo Messiego. Kolejne dwie dołożył już Argentyńczyk – były to jego bramki nr 10. i 11. w tym sezonie. Ostatecznie było 3:0, ale wynik i boiskowe wydarzenia były zdecydowanie tego dnia o wiele mniej ważne dla zawodników Blaugrany. Las Palmas z kolei dalej gra w kratkę, po dwóch wygranych z rzędu przyszła pora na trzy porażki.

Niedzielne zmagania zainaugurowali jednak piłkarze Realu Sociedad i Betisu. Było to zdecydowanie spotkanie aspirujące do meczu sezonu! Na Estadio Anoeta kibice obejrzeli aż osiem bramek. Strzelanie w 6. minucie rozpoczął bohater ostatnich dni Betisu – Antonio Sanabria. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Do siatki trafiali najpierw Willian Jose, a następnie Mikel Oyarzabal. Dwie minuty po trafieniu na 2:1 wyrównał jednak Zouhair Feddal. Betis poszedł za ciosem i mocno rozpoczął drugą część gry! Minutę po wznowieniu bramkę na 2:3 zdobył Joaquin. Co na to Real Sociedad? Odpowiedział trafieniem Xabiego Prieto. Emocje zostały podgrzane w końcówce meczu. Po raz kolejny w tym spotkaniu na prowadzenie wyszli goście. Tym razem za sprawą Sergio Leona. Tylko już po dwóch minutach wynik na 4:4 ustalił Diego Llorente. To był naprawdę kosmiczny mecz! Prawdziwa finezja w ataku i masakra w obronie!

W pozostałych spotkaniach najciekawiej było w starciu Valencii i Athletic Bilbao. Nietoperze do przerwy prowadzili 2:0, po bramkach: niezawodnego ostatnio Simone Zazy oraz Daniego Parejo z rzutu karnego. Goście z Kraju Basków próbowali dwukrotnie nawiązać walkę. Najpierw kontaktowe trafienie zanotował Aduriz. Athletic został sprowadzony na ziemię po golu autorstwa Rodrigo. Mimo to goście jeszcze raz zdobyli bramkę kontaktową – tym razem na 3:2 trafił Raul Garcia. Jak się okazało Hiszpan ustalił wynik spotkania. Dwa ostatnie mecze to dominacja gospodarzy. Villareal rozbił Eibar 3:0, a hattrickiem popisał się Cedric Bakambu. Z kolei Real Madryt pokonał u siebie 2:0 Espanyol, a gwiazdą był zdobywca 2 bramek – Isco.

Na czele tabeli z kompletem punktów pozostaje FC Barcelona. Tuż za Blaugraną prawdziwy peleton – Sevilla, Valencia, Atletico, Real i Betis. Tabelę z jednym oczkiem zamyka Malaga. W strefie spadkowej pozostają jeszcze Alaves i Eibar. Teraz przerwa na mecze reprezentacji. Hiszpania podejmie w piątek o 20:45 na Estadio José Rico Pérez w Alicante z Albanią. Zaś w poniedziałek o tej samej podopieczni Julena Lopetegui zagrają na wyjeździe z Izraelem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x