La Liga redaktorskim okiem – podsumowanie 6. kolejki

Mikołaj Barbanell

La Liga miała przerwę tylko w piątek, bowiem w sobotę, niedzielę i poniedziałek kibice otrzymali zastrzyk emocji w postaci 6. kolejki! Na Wanda Metropolitano odbył się drugi w historii mecz – Atletico podejmowało Sevillę. W Gironie zaś rozegrano derby Katalonii, a Real próbował odbudować swoje morale w wyjazdowym starciu z Alaves. Zapraszam na refleksje po szóstej kolejce.

Mikołaj Barbanell: Mimo wczesnej pory – godzina 13:00 – w sobotę na Wanda Metropolitano zasiadło ponad 60 tysięcy widzów. Nowy stadion nadal pozostaje szczęśliwy dla Atletico. Tym razem Rojiblancos wygrali 2:0 z Sevillą. Bramki padały w drugiej połowie, a zdobyli je Yannick Ferreira Carrasco i Antoine Griezmann. Na nowym obiekcie w stolicy Hiszpanii do siatki trafiają jedynie piłkarze gospodarzy. Ciekawe, jak długo uda im się tę serię podtrzymać. W drugim sobotnim meczu Deportivo Alaves podejmowało Real Madryt. Mistrzowie Hiszpanii zostali w zeszłej kolejce brutalnie sprowadzeni na ziemię przez Betis i teraz chcieli wygrać w przekonującym stylu z najsłabszą drużyną ligi. Królewskim udało się jedynie wygrać. Wreszcie Zidane dał szansę Ceballasowi. Gwiazda mistrzostw Europy do lat 21 zdobyła dwie bramki. Tylko, że były one przedzielone trafieniem dla gospodarzy autorstwa Manu Garcii. Ostatecznie Real wygrał 2:1, ale niesmak pozostał. To było tylko 2:1 i zawodnicy Alaves po raz pierwszy w tym sezonie przełamali strzelecką niemoc.

O wiele więcej emocji było na Estadio La Rosaleda Maladze. W teorii przedostatnia drużyna ligi miała być dla Athletic Bilbao łatwą przeszkodą do pokonania. Czemu miało być inaczej, skoro już w 4. minucie rzut karny na bramkę zamienił Aduriz. Na przerwę obie ekipy schodziły jednak przy remisowym rezultacie, w 33. minucie wyrównał Diego Rolan. To rozsierdziło przyjezdnych i po dwóch trafieniach Inakiego Williamsa zrobiło się 3:1. W międzyczasie totalną bezmyślnością wykazał się Kuzmanović – najpierw uderzył w głowę Inigo Cordobę, a później protestował – efektem tego było czerwona kartka. Końcówka spotkania jednak przeszła najśmielsze oczekiwania. W 81. minucie bramkę kontaktową zdobył Paul Baysse, a już po kolejnych stu osiemdziesięciu sekundach był remis. Bohaterem gospodarzy został Diego Rolan – dwa trafienia i pierwszy punkt dla Malagi w tym sezonie stał się faktem. Na deser kibice mogli obejrzeć historyczne derby Katalonii. Po raz pierwszy na tym poziomie rozgrywek zmierzyły się ze sobą  Girona i FC Barcelona. Gospodarze walczyli, ale jak to mówią biednemu wiatr w oczy. Najpierw Aday, a później Iraizoz wpakowali piłkę do własnej siatki. Jedyna bramka dla Blaugrany autorstwa jej piłkarza padła w 69. minucie – wynik na 0:3 ustalił Luis Suarez. Co ciekawe mecz bez gola zakończył Leo Messi, tym razem Argentyńczyk nie kontynuował swojej świetnej passy i jego licznik zatrzymał się na dziewiątce.

https://twitter.com/FCBPaulinho/status/911669720083922944

Niedzielna część 6. kolejki La Liga rozpoczęła się o w samo południe. Do pojedynku stanęli Espanyol i Deportivo. Drużyna z Katalonii rozstrzelała swojego rywala aż 4:1. Przemysław Tytoń z ławki oglądał nieporadność swoich kolegów i tym razem może mówić o szczęściu, bo to Pantilimon wyciągał za każdym razem piłkę z siatki. Dwie bramki dla gospodarzy zdobył Gerard Moreno, jedną dołożył Leo Baptistą, a Alejandro Arribas strzelił swojaka. Honor gości uratował Kostarykanin Celso Burges. Czwórka była motywem przewodnim w kolejnych spotkaniach. Getafe zrobiło coś, czego mało kto się spodziewał. W meczu z Villareal do przerwy był bezbramkowy remis. Po zmianie stron gospodarze zaaplikowali rywalom aż cztery gole, nie tracąc przy tym żadnego. Dwukrotnie na liście strzelców pojawił się Angel Rodriguez, raz Jorge Molina oraz Markel Bergara. To był pogrom!

https://twitter.com/VideoSporHD/status/911976315150114816

Prawo czwórki potwierdziło się w kolejnym spotkaniu. Tylko, że tym razem ze spuszczonymi głowami schodzili gospodarze – Eibar przegrało u siebie z Celtą Vigo 0:4. Były to kapitalne zawody dla Pione Sisto, który najpierw asystował przy bramce Cabrala, później podwyższył wynik na 0:2, a następnie asystował przy trafieniu Hernandeza. To wszystko wydarzyło się w pierwszej części gry. W drugiej wynik ustalił Daniel Wass. W równolegle rozgrywanym meczu Las Palmas po raz kolejny udowodniło, że brakuje im stabilizacji. Tym razem Kanarki poległy u siebie z Leganes 0:2. Pierwszy gol padł na początku drugiej połowy – w 47. minucie Claudio Beauvue pokonał bramkarza rywali. Drugi gol to już sama końcówka meczu – 96. minuta i trafienie Javiera Eraso. Niedzielny wieczór zakończyło starcie Realu Sociedad i Valencii. Gospodarze podtrzymali tradycję! Trzeci mecz z rzędu dostają od swoich przeciwników trzy bramki i sami strzelają ich mniej. Dokładnie tak, Baskowie przegrali trzecie spotkanie z rzędu. Do przerwy było 1:1 po golach Rodrigo dla Valencii i Elustondo dla gospodarzy. Po zmianie stron, gości na prowadzenie wyprowadził Vidal, ale Real Sociedad znów wyrównał – po celnym uderzenia Mikela Oyarzabala. Ostatnie słowo należało jednak do Nietoperzy i będącego ostatnio w niebywałej formie Simone Zazy. Włoch już po raz piąty w tym sezonie odpalił i został samodzielnym wiceliderem klasyfikacji strzelców. Warto dodać, że obie ekipy kończy mecz w osłabieniu. W 59. minucie z boiska wyleciał Zubeldia, a po kolejnych dwudziestu minutach Kondogbia. Obaj piłkarze ujrzeli dwukrotnie po żółtej kartce.

https://twitter.com/InvertdWhinger/status/912250753154256896

Szóstą serię gier zakończyło starcie Betisu z Levante. Gospodarze po wygranej z Realem Madryt na Santiago Bernabeu byli, jak w trasie. Po raz kolejny w tej kolejce zadziałało też prawo czwórki. Do przerwy 0:0, ale po zmianie bach, bach, bach i bach! Dokładnie tak, Betis wygrał 4:0. Bramki zdobywali: dwukrotnie bohater z Madrytu – Antonio Sanabria, a po razie Ruiz i Leon. Co ciekawe gospodarze mają serię trzech wygranych z rzędu i wskoczyli już na piąte miejsce w tabeli. 

Na fotelu lidera bez zmian, nadal z kompletem punktów prowadzi Barcelona. Niżej zaczyna ścisk: pomiędzy drugim Atletico, a szóstym Realem Madryt jest różnica trzech punktów i… Sevilla, Valencia oraz Betis. Na dole tabeli zaszły dobre roszady. W dorobku Alaves ciągle brakuje punktu, ale pojawiła się bramka, zaś na koncie Malagi jest już jedno oczko! Wśród spadkowiczów znajduje się jeszcze Deportivo La Coruna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x