La Liga: Real na deskach w rywalizacji z Barceloną! Cztery gole na Santiago Bernabeu!

https://twitter.com/FCBarcelona/status/1505670671732555781/photo/1

W ramach 29. kolejki La Ligi Santander rozegrano El Clasico, w którym zmierzyły się ze sobą Real Madryt oraz FC Barcelona. Spotkanie to zakończyło się okazałym zwycięstwem Blaugrany 4:0! Na listę strzelców wpisywali się Ferran Torres, Ronald Araujo oraz dwukrotnie Pierre-Emerick Aubameyang. 

Serce vs. rozum 

W ostatnim okresie Barca notowała kapitalne wyniki. Widać było efekty pracy Xaviego, który od kilku miesięcy prowadzi ten zespół. W pierwszej rywalizacji z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii Barca przegrała, ale styl gry, a także założenia taktyczne były zdecydowanie na duży plus. Po kilku tygodniach gra opierała się na strzelaniu rywalom minimum czterech bramek w meczu. Ofiarami padły Valencia, Atletico Madryt, Osasuna, Athletic Club, a dziś do tej listy dołączył także Real Madryt! Królewscy nie mieli żadnych argumentów, by jakkolwiek zatrzymać dobrze naoliwioną maszynę z Camp Nou.

W składzie Realu zabrakło kluczowego piłkarza – Karima Benzemy. Francuz odniósł kontuzję po ostatnim meczu z Majorką. Ta okazała się być na tyle poważna, że wykluczyła go z tak ważnej rywalizacji. Dodatkowo na placu gry nie było Ferlanda Mendy’ego. Carlo Ancelotti musiał nieźle kombinować, by zestawić wyjściową jedenastkę, a także nakreślić plan na to spotkanie. Ten jednak okazał się kompletnym niewypałem, co bez skrupułów wykorzystała Barcelona. Królewscy przyjęli taktykę, że to środkowi pomocnicy, Luka Modrić i Toni Kroos będą podchodzić do wysokiego pressingu, by wymusić błąd. Później role te zmieniały się, zamiast Niemca jego miejsce zajął Vinicius, co też nie przyniosło żadnego pożytku. Na lewej stronie defensywy zameldował się Nacho, który także pierwszy w historii założył opaskę kapitana drużyny.

Wielkie zaskoczenie 

Pierwsze minuty były na korzyść Realu Madryt, który starał się szybko zaatakować. Aktywni byli Vinisius, a także Fede Valverde wychodzący zza linii, starał się grać nieszablonowo. Tą dwójkę Barca też szybko zneutralizowała, a potem sama ruszyła do odważnego ataku. Pierwszy gol padł w 29. minucie. Ousmane Dembele, który także jest wyróżniającą się postacią w ostatnim czasie dośrodkował piłkę po akcji na prawej flance wprost do Aubameyanga. Gabończyk świetnie wyszedł przed Militao, a następnie oddał strzał głową na dalszy słupek. Real mógł odpowiedzieć już chwilę później, ale akcję zmarnował Vinicius. Brazylijczyk wyszedł sam na sam z Ter Stegenem, a w polu karnym potknął się na piłce i upadł. Próbował także wymusić rzut karny na arbitrze sugerując, że był faulowany. Sędzia nie uległ presji i nakazał grę dalej.

Z każdą kolejną minutą Barcelona nakręcała się. Wiedzieli, że Real da się ugryźć, da się wykorzystać ich słabszy moment. W 38. minucie Dembele dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a tam najwyżej wyskoczył Ronald Araujo. Defensor gości mocnym uderzeniem posłał futbolówkę do siatki nie dając Courtois żadnych szans na obronę. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, a publika na Santiago Bernabeu domagała się radykalnych działań, zmian, które odmieniły by grę Królewskich.

Potwierdzenie dominacji 

Tuż na początku drugiej połowie Ancelotti dokonał dwóch roszad. Przede wszystkim na boisko posłał klasyczną dziewiątkę w roli Mariano Diaza. Dodatkowo, kosztem Toniego Kroosa, na placu gry pojawił się Eduardo Camavinga. Zmiana zostatała także zastosowana w linii defensywnej, gdzie Real zaczął grać na trójkę obrońców, a do wsparcia miał schodzić Casemiro. Jak się później okazało, ten plan też nie wypalił.

Po kilku sekundach od wznowienia mogło być już 0:3, ale znakomitej okazji nie wykorzystał Ferran Torres. Skrzydłowy Barcy nie wytrzymał presji i uderzył obok słupka, zaś kilka chwil potem odkupił swoje winy. Blaugrana po raz kolejny wyprowadziła w pole Real, w skutek czego w akcji trzech na jednego podwyższyli prowadzenie. Frenkie De Jong uruchomił prostopadłym podaniem Aubameyanga, który następnie zgrał futbolówkę do Torresa. Ferran tym razem się nie pomylił i zapakował piłkę do siatki bezradnego Thibaut Courtois. Na tym jednak nie koniec.

Barcelonie wciąż było mało. Xavi i spółka chcieli więcej i po to “więcej” poszli jak po swoje. W 51. minucie gry Aubameyang po dobrej składnej akcji zdobył gola na 4:0 dla Barcy, lecz początkowo były z tą akcją związanie nieścisłości. Sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej Ferrana Torresa, po czym podniósł chorągiewkę do góry. Arbiter główny nakazał grę dalej nie używając gwizdka, a stoperzy Realu ewidentnie odpuścili sugerując się tym co zobaczyli na linii bocznej. Jak się później okazało o spalonym nie mogło być mowy, bowiem to David Alaba był ostatnim zawodnikiem przed Ferranem Torresem. Skrzydłowy zagrał do Gabończyka, który potem przelobował Belgijskiego golkipera.

Real był na deskach, wiadomo było, że ekipa z Santiago Bernabeu już się nie podniesie. Ku zaskoczeniu Królewscy walczyli do końca o gola honorowego, a zmiany w organizacji gry dało się zauważyć po wejściu Marco Asensio i Lucasa Vazqueza. Starali się oni pchać grę do przodu, ale byli konsekwentnie blokowani przed zawodników Blaugrany. Złe decyzje także podejmował Vinicius, który momentami grał zbyt egoistycznie. W kilku sytuacjach mógł się zachować lepiej zagrywając futbolówkę do partnera obok. Swoich sił próbował także Luka Modrić, lecz i on nie miał zbyt wiele miejsca na przedarcie się, oddanie groźnego uderzenia.

Znakomity występ zaliczył za to Sergio Busquets, który rozprowadzał grę do przodu przeszywającymi podaniami. Także całe ofensywne trio spisało się bez zarzutu. Zarówno Ferran jak i Aubameyang mogli mieć o jedną bramkę więcej na koncie i tak spisali się wzorowo. Do ostatniego gwizdka arbitra wynik nie uległ już zmianie. Barcelona awansowała na trzecie miejsce w tabeli, a do Sevilli traci już tylko trzy punkty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x