Kwadrans Pepa Guardioli na Parc des Princes [ANALIZA]

Guardioli

fot.Mas Que Pelotas

Z piekła do nieba. Podopieczni Pepa Guardioli nie potrzebowali wiele, by zmienić oblicze meczu na Parc des Princes. Ile w tym przypadku, a ile wykonanej pracy? 

Emocje opadły, a PSG już myśli o rewanżu. Zaliczka Guardioli nie jest wielka, ale pozwala na większy margines błędu. W Paryżu nie wszystko wyszło, tak jak powinno. Szczególnie pierwsza połowa spotkania. Tutaj nie ma wątpliwości i z tym nikt się nie kryje. Kwadrans jednak wystarczył, by zmienić perspektywę. Wystarczył, by to ofiara stała się łowcą, choć nieporadność podopiecznych Pochettino sprawę ułatwiła. Nie ma co się czarować. Błąd defensorów oraz Keylora Navasa przy pierwszym trafieniu gości. Błąd muru przy stałym fragmencie gry, który zamieniono na bramkę. Czy zwycięstwo Anglików można więc rozpatrywać w ramach przypadku? Szczęściu czasem trzeba pomóc. Pep Guardiola pomógł.

Zagęścić środek pola, uwolnić potencjał

Manchester City zaczął ustawieniem 4-3-3 w wariancie ofensywnym. Zupełnie jak w ostatnich meczach ligowych, czy pierwszym spotkaniu z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Riyad Mahrez i Phil Foden mieli uskrzydlać akcję, gdy Kevin De Bruyne wymiennie z Bernardo Silvą kontrolowali centrum. Wsparci o Rodriego, czy Gundogana. Nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej. Niemniej jednak pierwsza połowa szybko zweryfikowała koncepcję Guardioli. Właściwie zrobili to Paryżanie. Bawiący się Neymar, czy szarżujący Di Maria niejednokrotnie grozili palcem. W podparciu o Verrattiego, Paredesa, czy Marquinhosa wszystko grało tak, jak grać powinno. Przeciwnik stał się tłem, choć przecież potencjału nie brakowało. Trzeba było zmian.

Te przyszły po zmianie stron. Pep Guardiola umieścił Fodena bliżej środka i to okazało się trafnym posunięciem (obrazek poniżej – pierwsza połowa vs. druga). Manchester City przejął kontrolę, niwelując wpływ Gueye, czy Paredesa. Pierwszy z wymienionych do szatni udał się przed czasem. Drugi był blisko, by do niego dołączyć.  Przyjezdni mieli więcej swobody, a co za tym idzie – mogli cierpliwie operować piłką. Na tyle spokojnie, by rywal sam popełnił kardynalne błędy.

Foden

Warto odnotować również wartość najbardziej defensywnego z graczy drugiej linii. Rodri miał tego wieczoru sporo pracy (obrazek poniżej). Nie tylko w fazie odbioru, ale również przy grze do przodu. Hiszpan wyprowadził 9/10 celnych długich piłek, wykonał wiele dokładnych podań, ale przede wszystkim był cały czas pod grą. Zaliczył 113 kontaktów z futbolówką. To dwa razy więcej, aniżeli Paredes, czy Verratti po drugiej stronie barykady. Dla niego to nie pierwszyzna, chociaż niewielu zwraca uwagę, jaki wkład ma w ogół zespołu.

Rodri

Walka o przestrzeń

Bądź czujny, wyreguluj nacisk i podnieś wyżej blok ofensywny. Umieść Fodena bliżej centralnej części i zwolnij miejsce na skrzydle. Z niego skorzystają Cancelo i później Zinchenko. Zamiary Guardioli nie wydają się skomplikowane. W zasadzie sam szkoleniowiec Obywateli stwierdził, że w przerwie nie kombinował. Głównym założeniem była zmiana nastawienia. Rezygnacja z pasywności, którą odznaczali się przed zmianą stron (obrazki poniżej).

Guardioli Guardioli

Ekipa gości zaczęła również walczyć o wolną przestrzeń, na której lepiej czuł się Riyad Mahrez, ale i Ruben Dias niżej. Portugalczyk miał więcej miejsca i mógł po prostu zdominować osamotnionego rywala. Odseparowanego od reszty bowiem również w tym aspekcie wyspiarze zmienili podejście. Ochoczo atakowali rywala, uciążliwie zamykali strefy i pressingiem naciskali, by ten popełnił jakiś błąd (obrazki poniżej). Gra bez piłki stała się atrakcyjna – dla widza i drużyny gości.

Man City Manchester City

Związane PSG, odcięte od linii ataku, nie mogło konstruować własnych akcji ofensywnych. Wymuszone błędy indywidualne rozbijały szyk i znów trzeba było czasu, aby dziury załatać. Nie starczyło na przeprowadzenie ataku. Piłkarze Guardioli kąsali przeciwnika, szukając sobie miejsca, cierpliwie czekając na najlepszą okazję. PSG cały czas spóźnione. Osaczenie Marquinhosa, zamknięcie środka i niwelowanie potencjału z przodu, zaskakująco nie spotkało się z kontrą Pochettino.

Brak Kurzawy, Draxlera, Icardiego i Keana. Danilo wprowadzony z przymusu, a Herrera za późno. Kylian Mbappe ustawiony na “dziewiątce” był po prostu niewidoczny. Argentyński szkoleniowiec ograniczył 22-latka, który zniknął z pola rażenia. Nie miał przestrzeni, którą tak bardzo lubi. Nie da się wygrać, gdy samemu rzucasz sobie kłody pod nogi.

Rozwój Chelsea pod wodzą Thomasa Tuchela – w walce o Ligę Mistrzów

Festiwal błędów daje zaliczkę

Obywatele w pierwszej połowie nie grali nawet przyzwoicie. Znacznie obniżyli swój poziom względem tego, co pokazywali na początku roku. Mimo że to gospodarze popełnili zbyt wiele kosztownych błędów, to i Manchester City trochę ich ma na sercu. Choćby sytuacja poprzedzająca bramkę dla Paryżan. Wysunięty Gueye ma zbyt wiele miejsca na wprowadzenie piłki do ataku. Paredes zaraz się uwolni, nikt go nie obserwuje. Futbolówka w końcu zostanie zagrana do skrzydła, gdzie ostatecznie akcja skończy się rzutem rożnym (obrazek poniżej). Stały fragment gry na gola zamieni Marquinhos. Brazylijczyk ucieknie Gundoganowi, a Rodri już nie zdąży.

Guardioli

Z drugiej strony odpowiednia reakcja to klucz do sukcesu. Guardiola zadziałał, a De Bruyne wlał nadzieję, odwracając losy spotkania. Pierwszą rzeczą, którą musimy ocenić, jest to, że Belg grał jako fałszywy punkt odniesienia w ofensywie, ale zmieniał swoją pozycję, poruszając się naturalnie. Bramkę jednak trudno oprawić w ramkę. Smak polskiej ekstraklasy, czyli w myśl zasady – na “centrostrzał”. Popularnie znany nam zwrot jest jednak stosowany w celu stworzenia zagrożenia w polu karnym rywala. Niewielkie strącenie futbolówki przez któregoś z zawodników może poskutkować bramką. Czasem również i bez kontaktu, jak wczoraj przekonali się piłkarze Pochettino.

Jeśli tego typu sytuacje i błędy na tym poziomie zdarzają się rzadko, tak coraz częściej widzimy te związane z murem przy rzutach wolnych. Kostarykański bramkarz był bez szans i PSG wypuściło zwycięstwo w dość głupi sposób. Nie ma tu jednak wyłącznie przypadku. Zrządzenia losu, czy fury szczęścia. Tak, jak PSG zrobiło to z Barceloną, Barca z Sevillą, czy Real Madryt z Liverpoolem. Guardiola odebrał Francuzom atuty i ci byli zdani na wolę przeciwnika. Czy brakowało wykończenia? Jak najbardziej, ale to już historia na inną opowieść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.