Krzysztof Piątek / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Krzysztof Piątek serwuje sobie istny rollercoaster zdarzeń. Niechciany w Zagłębiu Lubin, dobrze pokazał się w Cracovii. Nie starał się odejść przy pierwszej okazji. Udowodnił swoją wartość w Polsce i dopiero wtedy zgodził się na transfer do Włoch. Jego skuteczność na boiskach Italii zaskoczyła wszystkich, włącznie z nim. Transfer do Milanu wydawał się czymś nieprawdopodobnym. W ciągu sześciu miesięcy nikomu nieznany polski piłkarz trafił do jednego z największych klubów na świecie. Ta magia trwała jednak tylko rok.

Krzysztof Piątek nie ma szczęścia. Po cudownym sezonie w 2018/2019, kiedy zachwycał nas w barwach Genoi i Milanu przyszła stagnacja. Beznadziejne pół roku w Milanie, kiepska gra w Hercie. Słynny “Pio” się zaciął, a styl gry berlińskiego klubu był jeszcze gorszy, niż prezentowany przez Rossonerich.. W związku z tym, że drużyny, w których grał polski napastnik nie spisywały się najlepiej, trenerzy byli tam wymieniani raz za razem. Zwolniony niedawno Bruno Labbadia był dziewiątym trenerem Piątka od momentu wyjazdu z Polski. Wynik trudny do pobicia.

Jednak te ciągłe zmiany były jakimś argumentem, by “Piona” pozostał w drużynie na dłużej. Być może nowy szkoleniowiec zmieni podejście do futbolu. Może reszta drużyny będzie starała się grać na Piątka, a ten znów zacznie pakować piłki do bramki z każdego miejsca na boisku. Nic takiego się nie działo. Styl gry się zmieniał, Pio dalej pudłował. Od początku sezonu mówiło się o możliwej zmianie barw klubowych Krzysztofa Piątka. Póki co do tego nie doszło, choć nawet w styczniu pojawiła się oferta, na mocy której Polak dołączyłby do grona rodaków grających w Anglii – Fulham chciało wypożyczyć zawodnika do końca sezonu z opcją wykupu w letnim oknie transferowym. Na taką transakcję nie zgodziła się jednak Hertha. Krążą też pogłoski, że Juventus jest zainteresowany sprowadzeniem byłego snajpera Milanu z powrotem na włoską ziemię. Wiadomo, że w ekipie Białej Damy nie mógłby on liczyć na odegranie kluczowej roli, ale nie gra on jej również w Hercie.

Zmienić klub – jak nie teraz, to kiedy?

Hertha pozbyła się nie tylko trenera. Zatrudniony został również nowy dyrektor sportowy. Oznacza to tyle, że w klubie po starym ładzie może nie zostać nic. Niezależnie więc od tego, czy Krzysztof Piątek zmieni klub, czy też zostanie, znów czeka go podróż w nieznane. Fakt, ze zna się już z piłkarzami znaczy niewiele, bo idzie im i tak co najwyżej średnio. W obecnym sezonie podopieczni Labbadii wygrali zaledwie 4 mecze. Piątek w 18 spotkaniach rozegrał 866 minut i zdołał strzelić 4 gole i dwukrotnie asystować. Nie są to powalające liczby. Nie są one nawet satysfakcjonujące. Być zmiennikiem w 14 drużynie niemieckiej Bundesligi – to nie brzmi dumnie. Być może specyfika niemieckich boisk po prostu nie leży w naturze Piątka, może to kwestia partnerów, a może koncepcji szkoleniowców. Dla porównania 19-letni Bartosz Białek w zajmującym czwartą pozycję w tabeli Wolfsburgu zdołał zdobyć dwie bramki i potrzebował do tego zaledwie 156 minut.

Ciężka walka o miejsce w kadrze

Fakt, że Arkadiusz Milik dopiął swego i zdołał się wyrwać z Napoli, działa na niekorzyść Piątka. Gdyby były zawodnik neapolitańskiego klubu nie znalazł miejsca do gry, nie pojechałby na Euro 2021. W takim przypadku niemal pewne byłoby miejsce Pio w kadrze trenera Sousy. W końcu drużynie potrzeba doświadczonego napastnika, a ktokolwiek zostanie wprowadzony do niej w 2021 roku, nie zdąży zbudować sobie solidnej pozycji przed finałami mistrzostw Europy. Pozostaje pytanie, czy wobec słabej formy Piątka i całej Herthy, Paulo Sousa będzie widział sens, by zabrać go ze sobą na turniej? Tu już nie będzie sentymentów, które do pewnych graczy żywił trener Brzęczek. Jeśli portugalski szkoleniowiec spojrzy na sprawę inaczej – wielce prawdopodobne, że poza Lewandowskim i Milikiem, szansę dostanie któryś z młodszych zawodników. Może Białek, który miejmy nadzieję zacznie zaliczać nieco dłuższe epizody w barwach Wilków. A być może będzie to Karol Świderski, który według doniesień medialnych szykuje się do zmiany klubu. Zainteresowanie wyraziły Bologna oraz Union Berlin.

Co by nie było – pozycja napastnika numer 3 jest bardzo zagrożona. Jeśli Arkadiusz Milik będzie regularnie grał w Olympique Marsylia, będzie on niekwestionowanym drugim napastnikiem w naszej kadrze. Grający w kratkę Krzysztof Piątek, który nie prezentuje dobrej formy będzie całkowicie zbędnym ogniwem. Szczególnie, jeśli nasza drużyna narodowa zacznie grać systemem 3-4-2-1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x