Komunikat Jagiellonii Białystok ws. Sebastiana Rajalakso

Jakov Puljić

Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław, 15.07.2020 / fot. Mikołaj Barbanell

Jagiellonia Białystok wydała oświadczenie, odnosząc się do słów Sebastiana Rajalakso, który pobyt na Podlasiu nie wspominał miło. Porównał negocjacje z klubem do rozmów z mafią.

Wczoraj poinformowaliśmy o wywiadzie jakiego udzielił były piłkarz “Dumy Podlasia” – Sebastian Rajalakso. Nie brakowało w nim zarzutów i absurdalnych historii, które miały miejsce na treningach w 2014 roku. Pobyt Szweda w Polsce był krótki (niespełna pięć miesięcy), ale pozostawił bogate wspomnienia. – Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią – opowiadał. – Potem nadeszła faza trzecia. Zabrali mnie na arenę lekkoatletyczną, gdzie trenowałem lekkoatletykę. Musiałem biegać, podczas gdy rzucali we mnie dyskiem i oszczepami – dodał.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony Jagiellonii Białystok wypominając zawodnikowi mijanie się z prawdą. – “Od początku do końca Sebastian Rajalakso mocno mija się z prawdą, wprowadzając czytających w błąd, a jednocześnie przedstawiając nasz Klub w bardzo złym świetle. Były zawodnik uskarża się na metody treningowe prowadzonego wówczas przez Piotra Stokowca zespołu, który bardzo zabiegał o pozyskanie szwedzkiego pomocnika po niezłym w jego wykonaniu sparingu z Arką Gdynia. Treningi w trakcie zimowego okresu przygotowawczego nazywa „chorymi”. Każdy chyba doskonale zdaje sobie sprawę z charakterystyki okresów przygotowawczych i wysokich obciążeń wiążących się z tym okresem. Zawodnicy przede wszystkim, przynajmniej tak nam się wydawało.

Stwierdza również, że zmiana na stanowisku pierwszego trenera Jagiellonii Białystok była bezpośrednią przyczyną tego, że trafił on do zespołu rezerw. Otóż chcielibyśmy przypomnieć, że trener Stokowiec również delegował zawodnika do drugiego zespołu, chociażby na mecz z Warmią Grajewo.

Już wspomniane dwa fragmenty pokazują, że nie mamy do czynienia z poważnym człowiekiem, który na opowiedzenie swojej historii czekał kilka lat. Niezaprzeczalny jest fakt, że po zmianie na stanowisku trenera Jagiellonii Białystok i powrocie Michała Probierza zawodnik nie zagrał już w pierwszym zespole Żółto-Czerwonych. Cały czas jednak sztab szkoleniowy próbował „odzyskać” piłkarza na swoje potrzeby, tak by mógł on jeszcze pomóc pierwszej drużynie w końcówce sezonu, w której czekała nas walka między innymi o finał Pucharu Polski.

Bardzo zabawny jest też fragment, w którym trener Probierz miałby podzielić zespół na mówiących i tych niemówiących po polsku. Skoro wszyscy nie znający naszego języka od razu, zdaniem Sebastiana Rajalakso, trafili do zespołu rezerw, to w jaki sposób wyjaśnić zestawienie wyjściowej jedenastki chociażby na mecz półfinału pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz? W pierwszym składzie znaleźli się między innymi Bekim Balaj, Dani Quintana czy Roberts Savalnieks. Gdyby wierzyć rewelacjom Sebastiana Rajalakso, taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Nieznajomość polskiej mowy nie przeszkodziła w rozegraniu niemal wszystkich spotkań do końca sezonu, a także rozpoczęciu nowego Daniemu Quintanie. Może zatem nie o znajomość języka chodziło trenerowi, a o umiejętności piłkarskie?

Próby doprowadzenia do formy szwedzkiego pomocnika spełzły na niczym. Nie pomogły także treningi indywidualne, które jak widzimy również nie przypadły do gustu byłemu zawodnikowi naszego zespołu. Rozumiemy, że nie wszyscy mają predyspozycje do ciężkiej pracy, ale bez niej często  nie możemy liczyć na jakiekolwiek pozytywne efekty podejmowanych przedsięwzięć.

Najlepsze fragmenty wywiadu, do którego się odnosimy, to bezapelacyjnie jednoosobowa gra w berka, żonglerka niewidzialną piłką, a także igrzyska śmierci, jakie zgotowali Sebastianowi Rajalakso oszczepnicy i dyskobole na stadionie lekkoatletycznym, na którym zawodnik nigdy się nie pojawił, chyba, że był fanem królowej sportu i w wolnym czasie przebywał na terenie obiektu, by podpatrywać trenujących tam sportowców, ale w sposoby spędzania wolnego czasu nie ingerujemy.

Widząc sytuację zawodnika i jego podejście do obowiązków Klub kilkukrotnie próbował porozumieć się z nim w kwestii obustronnego porozumienia przy rozwiązaniu wiążącej umowy. Takie rozwiązanie wydawało się najodpowiedniejszym zarówno dla samego zawodnika, jak i Klubu.

Początkowo podjęcie walki o powrót do odpowiedniej dyspozycji przyjęliśmy z wielką radością. Mieliśmy wrażenie, że mamy do czynienia z profesjonalistą, który chwilowo znajduje się w dołku. Próby pomocy, dodatkowe treningi, powrót do gry przez drugi zespół, to wszystko nie przyniosło jednak efektu i ostatecznie Sebastian Rajalakso w maju 2014 roku opuścił nasz Klub.

Reasumując. Wywiad, który ukazał się w kwietniu w szwedzkim „Aftonbladet” zawiera więcej nieprawdy, niż prawdy. Do zweryfikowania większości tych rewelacji wystarczy porównanie słów Szweda z zapisami wyników drużyny rezerw czy też składami pierwszego zespołu na mecze, w których sam zainteresowany już nie łapał się do składu – czytamy w pełnym oświadczeniu”. Zatem, czy pomocnik ze Szwecji zdecyduje się odnieść do całej sprawy?

źródło: jagiellonia.pl / własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x