Kibice wrócili na stadiony. Premier League i Ligue 1 na szczycie, LaLiga cierpi

Kibice wrócili

fot. Premier League

Wśród europejskiego top5 tylko Premier League i Ligue 1 wystartowały z pełną pojemnością dostępną dla publiczności. W przypadku Bundesligi i Serie A ograniczenie dotyczy połowy dostępnych miejsc. LaLiga plasuje się na szarym końcu. Hiszpanie dopuścili frekwencję na poziomie 40% w przypadku obiektów otwartych i 30% w przypadku zamkniętych.

Hiszpania nie jest wyjątkiem na południu Europy. Portugalia pozwala na 33% zapełnienia stadionów, a część klubów rozważało czasowe zawieszenie sprzedaży biletów. Półwysep Iberyjski dla kibica stał się najmniej przyjaznym kierunkiem, co może dziwić z uwagi na procent zaszczepionej populacji (65%). Według ostatnich danych pod tym względem Hiszpanie wyprzedzają piłkarską czołówkę.

A konkretniej?

Włosi, czy Duńczycy wymagają paszportu Covid, a Niemcy pozwalają na zapełnienie maksymalnie 25 000 krzesełek. Znajdą się też tacy, jak Bayern, którzy muszą ograniczyć się do 35% pojemności. Niektórzy zamykają się na kibiców z “czerwonej strefy” (Ukraina), ustanawiają dystans społeczny (Litwa), a jeszcze inni przy braku paszportu Covid, wymagają negatywnego testu na dobę przed meczem (Norwegia, Portugalia, czy Czechy).

W przypadku Polski mecze Ekstraklasy może oglądać 50% całkowitej pojemności obiektu, z tym że do tego limitu nie wlicza się osób zaszczepionych. Z podobnego rozwiązania skorzystali Słowacy, Serbowie, czy Turcy. Świat się zmienia, choć wydaje się, że niektórzy idą swoją drogą. Mowa rzecz jasna o Izraelu, który nie ustanowił żadnych ograniczeń. Kluby mają wolną rękę, a stadiony otwarte są dla wszystkich.

Górnik Zabrze zainteresowany piłkarzem Realu Valladolid

Powrót publiczności na trybuny to bezpośredni i wręcz kluczowy wpływ na gospodarkę profesjonalnych klubów. Wielka piątka straciła najwięcej. Szacuje się, że z dnia meczowego jest to nawet 2 mld euro. Bundesliga przoduje, bo straciła ponad 157 mln euro. To nie jest jednak koniec, ponieważ aktualne prognozy wyglądają dosyć blado.

UEFA przeanalizowała wszystkie pierwsze ligi na Starym Kontynencie i z raportu wynika, że całościowo bilety stanowią aż 44% klubowych przychodów. Ta perspektywa pokazuje, jak wiele znaczy manipulacja procentem dozwolonej frekwencji na stadionach. Kluby bez względu na politykę będą coraz częściej zaciągać pożyczki, do których nie doszłoby w normalnych warunkach. Chociaż z drugiej strony trudno dziś zdefiniować tę normalność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x